Leibniz, Kant i osłabianie wiary ludzkości we własne siły

Ludzkość wiele zawdzięcza filozofom, lecz wielu filozofów nie myślało dostatecznie o szkodliwych następstwach swych ideologii.

Nie jestem filozofem, lecz historykiem zajmującym się nowożytną kulturą polityczną, dlatego interesują mnie nie tyle teorie filozoficzne, lecz skutki wiary w ich słuszność, co z kolei, rzadziej zajmuje filozofów niż powinno.

Ludzkość wiele zawdzięcza filozofom; trudno sobie wyobrazić nasz świat bez Arystotelesa, Św. Tomasza, Ockhama, Descartesa, Hume’a czy Voltaire’a, lecz wielu filozofów nie myślało dostatecznie o ewentualnych szkodliwych następstwach swych ideologii; nie chodzi tu nawet o np. Spinozę, który gromił wyrzuty sumienia jako zachowanie autodestrukcyjne wobec tego, kto je odczuwa, l Helvetiusa starającego się obalić moralność jako pozytywną wartość, czy Nietzschego, który nie wiadomo czy był pogańskim rewolucjonistą czy konserwatystą, lub Marksa, którego myśl jest atrakcyjna intelektualnie ale służy jedynie do rozbijania społeczeństw,  lecz o nowożytnych myślicieli, którzy w swej doktrynie starali się wykazać ograniczenie możliwości ludzkiego poznania.

Leibniz był wielkim filozofem, nazywanym ze względu na swe rozliczne zainteresowania „ostatnim człowiekiem, który wiedział wszystko” (od kopalnictwa po dyplomację). Stworzył on ostatni spójny system filozoficzny nie pachnący prymitywizmem tak jak manicheizm heglowski (atrakcyjny filozoficznie ale nieprzydatny i wewnętrznie sprzeczny), lecz rzeczywiście spójny wewnętrznie. Jednak w pewnym stopniu był to pierwszy filozof ograniczający zaufanie ludzkości we własne siły; ponieważ stwierdzał, iż każda jednostka ma z góry określone możliwości intelektualne i poza nie wyjdzie – każda monada jest, jak byśmy dziś powiedzieli, zaprogramowana do czynów wielkich lub mniejszych.

Mimo to Leibniz był jednak przyjacielem nauki i ludzkości gdyż podzielał zdrowy barokowy pogląd o tym, że wiedza jest sumą informacji z różnych dziedzin, i że prawda jest poznawalna niczym wielkie ciastko, które można dotknąć i którego można posmakować, podczas gdy Kant zwątpił w tą możliwość i stwierdził, ze właściwie nigdy nie badamy prawdy i rzeczywistości lecz jedynie siebie, a więc – jakby powiedział jeden z kantystów – robimy sobie nieustanną psychoanalizę. Czy taka ludzkość, która wątpi w możliwość poznania prawdy może się rozwijać? Stawiam więc tezę, że Kant był najszkodliwszym pasożytem w historii filozofii i ludzkości i zamiast stawiać mu pomniki, powinniśmy o nim jak najszybciej zapomnieć.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Leibniz, Kant i osłabianie wiary ludzkości we własne siły”

  1. Pan natomiast z całą pewnością nie jest pod wpływem żadnego z wymienionych filozofów. Nie dostrzegam u Pan żadnej świadomości własnych ograniczeń.

  2. Akurat teza o ograniczoności poznania, przynajmniej rozumowo-empirycznego, świadczy o Gotfrydzie Wilhelmie jedynie in plus. Rozsądny człowiek.

  3. Wie pan, znam osoby, które umieją sobie wyobrazić i poruszać się myślowo w 5 wymiarowej przestrzeni. Ja daję radę tylko w czterowymiarowej. Większość ludzkości nie da rady wyżej trzech wymiarów, i nawet jak im dodać odpowiednie pomoce, nauczyć rachunku algebraicznego etc. Zresztą w życiu miałem aż za dużo przykładów tego, że mimo wielokrotnego tłumaczenia ktoś nie był w stanie pojąć jakiegoś konceptu. Już o poznaniu bytów nadprzyrodzonych (inaczej niż mistycznie) nie wspominając.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *