O tempora…

Nie zabierałem dotychczas głosu w sprawie casusu Anny Grodzkiej. Jako że jest związana z Januszem Palikotem, który kolekcjonuje różne polityczne ekstrema, rozumiałem, że jest jednym z cenniejszych eksponatów w jego kolekcji. Nie egzaltowałem się tym przypadkiem, bo dotyczy on obszarów, na które moje poczucie estetyki i zdrowego rozsądku się nie zapuszcza. To świat kompletnie nie z mojej bajki.

na forum międzynarodowym reprezentować go będzie Anna GrodzkaPrzeczytałem jednak, że Anna Grodzka jest oficjalnym kandydatem na wicemarszałka Sejmu. Jaki ten Sejm jest, każdy widzi. Pod względem intelektualnym, politycznym i mentalnym jest to marność nad marnościami. Za chwilę, być może, na forum międzynarodowym reprezentować go będzie Anna Grodzka. Czy przybędzie mu od tego powagi? Odpowiedź wydaje się aż nazbyt oczywista.

I tak jak nie jestem państwowcem, tak w tym przypadku twardo staję po stronie autorytetu mojego państwa. Jego powagi na arenie międzynarodowej i wartości, jakie na forum międzynarodowym powinno sobą reprezentować. Anna Grodzka, jako wicemarszałek Sejmu, będzie dla tego państwa obciążeniem. Nawet jeśli z zachwytu piać będzie cała międzynarodówka LGBT i sprzyjające jej media.

I na koniec małe zaskoczenie. Zadziwił mnie redaktor naczelny „Rzepy” Bogusław Chrabota, który w radiu TOK FM pokusił się o wielce oryginalną myśl:

„Dyskusja nad kandydaturą posłanki będzie testem, szczególnie dla polityków, którzy głośno mówią, że są chrześcijanami. – Postulatem chrześcijaństwa jest przecież miłość i szacunek dla drugiego człowieka. Polski Sejmie, wierzę w ciebie. Daj szansę Annie Grodzkiej! A tak naprawdę, daj szansę kulturze”.

Okazuje się, że dla sternika konserwatywnej ponoć „Rzeczpospolitej”, to chrześcijanie są powodem całego tego zgorszenia. Zaiste, nie da się ukryć, że „Rzepa” schodzi na psy.

Post scriptum

Czy Państwo także mają poczucie, że żyjemy w czasach totalnej dekonstrukcji wszystkiego i w swoistym interregnum w obszarze wartości, który stał się polem niczyim, po którym hasa kto chce i jak chce? I że to wszystko przypomina film, na który biernie patrzymy? Jak bezwolne gapie? Tak mi się skojarzyło.

Maciej Eckardt

www.eckardt.pl

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “O tempora…”

  1. Nie ma się czym ekscytować. Demokracja jaką jest, ba, jaką być może – wiadomo nie od dziś. Któryś z rzymskich cesarzy, bodajże Kaligula, wymógł na rzymskim senacie przyjecie swego wierzchowca do grona senatorów. Myślę, że dał tym wymownie do zrozumienia, co należy sądzić o tzw. instytucjach republikańskich.

  2. Też nie rozumiem dlaczego autor się tak ekscytuje i moralizuje zupełnie bez sensu. No cóż wielkiego się stało ?? W demokracji każdy może być wicemarszałkiem.

  3. @Piotr.Kozaczewski| Podobno Incitatus miał zostać nawet konsulem, to nie byle co. Z drugiej strony wiemy to od Swetoniusza, co nie wyklucza zwykłej plotki. Czy „Bucik” był aż takim świrem, to nie wiadomo. Tak swoją drogą koń pasowałby bardziej w Polsce na v-marszałka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *