Palikot idzie do spowiedzi

Ostatnio poświęcił mi nieco uwagi Piotr Zaremba (http://wpolityce.pl/artykuly/14896-jan-filip-palikot-libicki-i-jego-polityczna-publicystyka-uwagi-na-temat-nowego-mimo-wszystko-zjawiska).

Uważa, że osiągnąłem poziom etyczny Janusza Palikota. Że powinienem się z tego spowiadać. Ale – pyta retorycznie – czy Palikoci się spowiadają? Otóż jeśli Zaremba uważa mnie za Palikota to informuję, że tak. Ten Palikot się spowiada. Uznając jednak, że prowadzimy nasza polemikę na gruncie publicystyki, a nie ascetyki katolickiej, traktuję to jako dobrą okazję aby dokonać pewnego rodzaju politycznej spowiedzi. Tak, to dobry pretekst aby precyzyjnie wyrazić swoje racje. A więc od początku :

         Po pierwsze : Zaremba zastanawia się jak to możliwe, aby człowiek o moich poglądach przystępował do Platformy, akurat wtedy kiedy wyraźnie skręca ona w lewo. Odpowiedź wydaję dość prosta. Konserwatyści muszą dzisiaj dokonać wyboru. Mają przed sobą 3 drogi. Pierwsza – to funkcjonować w PiSie. Moje doświadczenie wskazuje jednak że nie jest to możliwe. Zresztą nie tylko moje. Także tych wszystkich środowisk, które poczynając od Marka Jurka PiS opuszczały. Koncepcja Jarosława Kaczyńskiego nie zakłada bowiem utrzymywania nawet teoretycznego balansu między środowiskami. Docelowo ma to być – i po prostu jest – neo PC. Marek Jurek, który był największym zwolennikiem partnerskich relacji z PiS poległ w tym procesie jako pierwszy. Innym – tak jak mnie – wydawało się że da się to zrobić dłużej. Jeszcze innym że można to robić do tej pory. Każdy jednak prędzej czy później przekona się, że jest to niemożliwe. Że każde środowisko musi podlegać tym samym zasadom turańskiego obozu, jak to w swym ostatnim tekście opisał Marian Piłka (http://marianpilka.salon24.pl/344501,pis-i-cywilizacja-turanska). Skoro już jednak dokonuję spowiedzi to powtórzę to, co już wielokrotnie mówiłem. Jeśli ktoś zapyta mnie dlaczego nie odszedłem z Markiem Jurkiem – otwarcie przyznaję – tak, zabrakło mi wtedy determinacji.

Druga droga to próba samodzielnej egzystencji. Przykłady Prawicy RP, Polski Plus i w końcu PJN, pokazują że nie jest to możliwe. Co więcej, piętno jakie na liderach tej ostatniej partii wywarł Lech Kaczyński sprawia, że nie możemy tu mówić o ideowej samodzielności. Jest to po prostu chęć budowania bardziej strawnego i cywilizowanego PiSu.

Wreszcie trzecia droga, to próba reprezentowania wartości konserwatywnych w dużej wielonurtowej partii. To prawda – jest to trudne. Czasem bardzo trudne. I mnie nie podoba się ów lewicowy przechył PO. Ale tutaj podejmujemy przynajmniej próbę partnerskiej rywalizacji z innymi środowiskami wewnątrz dużej formacji. Formacji czułej na wahania opinii publicznej, a więc i gotowej do samomodyfikacji w sytuacji zmiany społecznych trendów. Co innego PiS. Będąc z natury partią sprzeciwu, nie interesuje się też społecznymi trendami. I jeśli Jarosław Kaczyński uważa np. krzyż za substytut pomnika, to żadne badanie opinii publicznej, że Polacy uważają inaczej tego sądu – także jako sądu całej partii – nie zmieni.

Po drugie. Zaremba pisze, że atakuję PiS podobnie jak Waldemar Kuczyński. A przecież Kuczyńskiemu chodzi o inną niż mnie Polskę. To prawda. Problem tylko polega na tym, że nie PiS jest formułą prowadzenia z Kuczyńskim tej dyskusji. Chciałbym być tu precyzyjnym. Odwołam się więc do innego przykładu. Kilka miesięcy temu Donald Tusk oświadczył dziennikarzom, że nie z kim przegrać. Trudno o bardziej dramatyczną dla demokracji wypowiedź. Oto bowiem po 4 latach rządzenia w czasach kryzysu, rządzenia ocenianego bardzo różnie, obóz rządowy nie ma z kim przegrać. Znaczy to więc tyle że nie ma liczącej się konkurencji, co także w warunkach demokratycznej konkurencji jest szkodliwe i demoralizujące. Dlaczego tak się dzieje? Otóż jeśli Polacy słyszą ciągle o zdradzie, zaprzaństwie, bombie helowej, układzie, WSI i zdradzie „o świcie” to nic dziwnego że są gotowi poprzeć każdego kto im tego nie mówi. Krótko mówiąc jeśli po jednej stronie mamy – w wymiarze politycznej retoryki- azjatycki obóz wojenny, to po drugiej stronie zostanie zaakceptowany każdy, kto spełnia choćby minimalne kryteria przynależności do europejskiej cywilizacji. Pytanie jest więc takie : czy skoro fundamentalnie nie zgadzam się z Kuczyńskim, to aby pokonać go w politycznym, cywilizowanym dyskursie, mam sprowadzać na pomoc zdyscyplinowaną armię Kim Dzong Ila? Moim zdaniem nie. Że ostro piszę ? Nie – ja tylko mówię to, co w przywołanym przeze mnie tekście opisał Marian Piłka.

Po trzecie. Skąd takie natężenie emocji?  Nie ,nie wiążą się one ze sprawą Marcina Libickiego. Jeszcze w kampanii prezydenckiej 2010 roku – a wiec już po całej tej IPNowkiej sprawie – oddałem głos na Jarosława Kaczyńskiego. Wierzyłem wtedy, że rzeczywiście zaszła w nim głęboka przemiana. Że tragedia która go spotkała wyrwała go z kręgu turańskiej cywilizacji. Niestety. Jego powyborcza wolta wskazała na coś wręcz przeciwnego. Wtedy uznałem to  – co inni twierdzili od dawna – że przez wiele lat budowałem instytucję znajdującą się poza obszarem cywilizowanego dyskursu. Nie to jest jednak najgorsze. Idzie o całkiem inna kwestię. Oto przez cały ten spędzony w PiS czas narastało we mnie zdziwienie. Kiedy bowiem pojawiały się tematy dotyczące nauki Kościoła główną myślą zaprzątającą umysły PiSowskich notabli było, widoczne coraz bardziej, pragnienie przyczepiania Kościoła do swojej karety. Wyglądało to mniej więcej tak : mamy oto dużą, ważną dla prawicowego elektoratu instytucję. Nie do końca rozumiemy co prawda jej przesłanie i funkcjonowanie, ale warto byłoby zdobyć na nią taki wpływ, by wykorzystać ją do swoich politycznych celów . Kiedy dziś słyszę więc jasnogórskie kazanie arcybiskupa   Dzięgi to cierpnie mi skóra. Bo słowo prawda, które w nauczaniu Kościoła zawsze odnosiło się do prawdy o człowieku czy prawdach Bożych, jest tutaj używane jako pragnienie poznania prawdy o smoleńskiej katastrofie. O katastrofie komunikacyjnej.  Kiedy więc wpływowi hierarchowie zaczynają z wałów Jasnej Góry nauczać o Smoleńsku, to myślę z przerażeniem, że plan Jarosława Kaczyńskiego jest na prostej drodze do szczęśliwego finału. Arcybiskup Dzięga mówił bowiem PiSem. Trzeba to wreszcie powiedzieć wprost: to my ponosimy za to odpowiedzialność. Marek Jurek, Marcin Libicki, Konrad Szymański czy Jan Filip Libicki i wielu wielu innych, którzy pomogli w tym procederze. Procederze uwikłania wielu ludzi Kościoła w pisowską retorykę. I jest to naszą winą

Ktoś będzie mówił o tym że działacze PiS w większości to zaangażowani katolicy. Że w PO takich osób jest zdecydowanie mniej. Że sprawy wiary są poza obszarem zainteresowania większości działaczy Platformy. To prawda. Pytanie jednak co jest lepsze ? Obojętność, powodowana sondażami zmienność, czy chęć sprytnego wykorzystywania Kościoła do własnych celów? Ja wolę obojętność i sondażową zmienność niż instrumentalizację, Wole przekaz pozbawiony chrześcijańskiej retoryki, który łączę z nadzieją  że gdy głos opinii katolickiej  będzie donośniejszy to pragmatycznie zostanie dostrzeżony, niż przekaz werbalnie katolicki za którym stoi chęć uczynienia z Kościoła tuby insurekcyjno – smoleńskiej. Tak widzę ten wybór.

         I wreszcie sprawa ostatnia. Napisałem o żonie Adama Lipińskiego. Chodziło mi – posługując się tym przykładem – o prosta ilustrację. Oto bowiem, gdy Jarosław Kaczyński wypomina rodzicom redaktorów Gazety Wyborczej KPPowską przeszłość w gronie „prawicowych” publicystów słychać oznaki satysfakcji. Że ktoś wreszcie powiedział słowa prawdy. Bo przecież powiedziano to o tych nieobiektywnych, stronniczych. A stronniczość ta jest oczywista pochodną tych personalnych powiązań. Ale u nas ? Przecież tego nie ma! My chlubimy się swoją niezależnością! I dopiero przyciśnięci do muru stwierdzamy że każdy ma swoje sympatie.  Unaocznieniu tej zasady miało służyć przywołanie rodzinnych związków Adama Lipińskiego z Rzeczpospolita. Jeśli stało się inaczej i ktoś poczuł się z tego powodu dotknięty – przepraszam. Będę o tym pamiętał też przy kolejnej spowiedzi. Bo Palikoci – Panie redaktorze Zaremba – jednak czasem się spowiadają.

www.facebook.com/flibicki

Jan Filip Libicki

-asd

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *