W nawale codziennych newsów z Ukrainy i idącej wraz nimi walce informacyjnej obu stron zatarciu ulegają dotychczasowe znaczenia różnych pojęć, a wiele zdarzeń, które mają tam miejsce nie ma jeszcze swoich nazw. Bo jak nazwać konflikt zbrojny, który nie jest wojną energetyczną pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi, a jak określić to, co dzieje się na Ukrainie pomiędzy Ukrainą i Rosją, gdzie trwają starcie zbrojne, giną ludzie, ale Rosja nie nazywa tego wojną?
Zostawmy na razie analizowanie istoty sporu geopolitycznego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją a przyjrzyjmy się konfliktowi, który ma miejsce tuż za naszymi granicami. Rosja cały czas używa pojęcia „operacja specjalna”, Ukraińcy zaś mówią o „totalnej wojnie” i eksterminacji narodu ukraińskiego. A jak jest w rzeczywistości? Co tak naprawdę dzieje się na Ukrainie?
Porównując ten konflikt do innych toczonych w XXI wieku widzimy, że nie możemy zdecydowanie mówić o jakiejś totalnej wojnie, porównywalnej na przykład z II Wojna Światową, albo operacją „Pustynna Burza” w Iraku, czy też z wojną w Wietnamie. Konflikt jest zdecydowanie lokalny, ograniczony do terytorium wschodnich obwodów Ukrainy. Rosjanie, jak widać, traktują go w kategorii interwencji zbrojnej na przyległych do Rosji terenach zamieszkiwanych przez ludność posługującą się językiem rosyjskim.
Aby lepiej uchwycić istotę sporu o pojęcia powiedzmy, czego Rosjanie nie dokonują na terytorium Ukrainy.
Nikt nie atakuje ukraińskich elektrowni – Ukraińcy mają prąd do zasilania pralek i telewizorów.
Nikt nie niszczy ukraińskich wodociągów – Ukraińcy mogą pić i kapać się do woli.
Nikt nie odcina Ukrainy od telefonów i Internetu, Ukraińcy mogą łączyć się z całym światem, a prezydent Zelensky może paradować on-line w parlamentach krajów tzw. „demokratycznych” pragnących poznać ukraińskiego Leonidasa.
Nikt nie niszczy zakładów pracy, chyba że są wykorzystywane militarnie.
Bankomaty wypłacają hrywny, urzędy pracują, dzieci i studenci uczą się bez przeszkód.
Nikt nie niszczy ukraińskich dróg, a do modnego w mediach Kijowa, co rusz udają się przedstawiciele wiernych USA państw, aby tam zdobywać laury w walce z perfidnym moskiewskim „tyranem”. Trzeba odnotować już obecność prezydenta Dudy, marszałka polskiego Senatu, a także ostatnią podróż sekretarz stanu USA – Blinkena. Praktycznie codziennie jakiś oficjel z UE lub z Ameryki lansuje się w Kijowie. Rosja z reguły nie przeszkadza tym wizytom.
Powiedzmy sobie uczciwie – gdyby to była poważna wojna totalna – to Ukraina już pierwszego dnia nie miałaby ani łączności, ani prądu, ani wody, ani transportu a jej kluczowa infrastruktura zostałaby starta z powierzchni ziemi w przeciągu paru godzin. Rosję stać na zadanie natychmiast druzgocących ciosów, stać na zniszczenie natychmiast wszystkiego, czym jeszcze dysponuje Ukraina jako państwo. Ale jednak, jak widzimy, nie zadaje tych ostatecznych razów swojemu zachodniemu sąsiadowi. Rosja nie przeprowadza dywanowych nalotów, jak za czasów II Wojny Światowej, ani nie atakuje sieci telefonii komórkowej, co widzieliśmy w czasie wojny w Zatoce Perskiej, nie zrzuca chemikaliów na wioski jak USA w Wietnamie. Nie zawsze się to jej udaje, lecz stara się, aby straty wśród ludności cywilnej były jak najmniejsze oraz aby nie uszkodzić dróg, czy też osiedli mieszkaniowych.
Zatem czy możemy mówić, że Rosja prowadzi na Ukrainie wojnę totalną? Na pewno nie. W tym sensie Rosjanie mają rację, gdy twierdzą, że to „operacja specjalna”, czyli ograniczona terytorialnie i rzeczowo -poprzez wyraźne określenie celów. Nie są nimi unieszkodliwianie ludności Ukrainy, ale zmiana porządku politycznego, który – zdaniem Rosji – jest zagrożeniem dla jej bezpieczeństwa. Dlatego nieprzyjaciółmi Rosji –wskazanymi przez prezydenta Putina-są przedstawiciele nielegalnej- jej zdaniem- tzw. junty kijowskiej. Są to według Rosjan środowiska oligarchiczne, które zawłaszczyły sobie władzę na Ukrainie po zamachu stanu w 2014 roku oraz terroryści z nazistowskich batalionów ochotniczych, którzy narzucili swoją faszystowską ideologię armii i administracji. Rosja uważa, że przewrót dokonany w 2014 na Majdanie z inspiracji USA spowodował nieodwracalne konsekwencje geostrategiczne, które naruszają ład w Europie i grożą państwu unicestwieniem. Ukraina bowiem miała stać się od czasów tzw. Majdanu z 2014 forpocztą i bastionem zaplanowanej dużo wcześniej antyrosyjskiej dywersji. Rosja twierdzi, że prowadzona od dziesięcioleci przez zachodnie media podmiana tożsamości cywilizacyjno-kulturowej Ukraińców, nachalne propagowanie wytrzebionego wcześniej ukraińskiego nacjonalizmu odwołującego się do ludobójczych praktyk UPA – spowodowały spustoszenia w percepcji ideowo-tożsamościowej wśród młodzieży na Ukrainie. Manipulacje medialne miały iść w parze z pomniejszaniem i wyśmiewaniem wspólnego ukraińsko-rosyjskiego dziedzictwa. „Hodowla” wyalienowanych kulturalnie pokoleń nałożyła się na permanentny kryzys państwa i narastającą biedę. Ubodzy, „oczyszczeni” z tradycji i uformowani antyrosyjsko Ukraińcy mieli się stać doskonałym materiałem dywersyjnym dla zachodnich służb i korporacji. Godzili się na najbardziej poniżające i „brudne” zajęcia, o których nie godzi się tutaj wspominać. Ukraina była niewątpliwie prymusem zachodniego wyuzdania kulturowego na wschodzie. Państwo oddawało się z lubością różnym formom narzucanej z zewnątrz „prostytucji”. Rosjanie podają tutaj pogłoskę utrzymywania na swoim terytorium dziesiątek laboratoriów, w których testowano najgroźniejsze patogeny i broń biologiczną? Które państwo cywilizowane pozwala z obywateli robić obcym pastwom i korporacjom- tzw. „króliki doświadczalne’? – pyta Putin?
Zdaniem Rosjan, upadłe państwo ukraińskie stało się śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich sąsiadów. Zagrożeniem kulturowym, epidemiologicznym i militarnym, etc., Dlatego też konflikt z Rosją lub z innym sąsiadem miał być tylko kwestią czasu. Ale to tylko Rosja, – jako państwo silniejsze -mogła upomnieć się o prawa swoje i milionów Rosjan mieszkających na Ukrainie, tylko ona mogła powiedzieć: nie – prześladowaniom ludności w Donbasie. Inni sąsiedzi są za mali i za słabi.
W narracji Rosjan operacja specjalna jest przedstawiana jako próba tzw. „sanacji” zachodniego sąsiada, próba „oczyszczenia” ideowego- z naleciałości neofaszystowskich, oczyszczenia militarnego – z tysięcy ton różnej broni dostarczanej tutaj przez wywiady całego świata w celu „powstrzymywania” Rosji. Miałaby być także próbą uwolnienia mieszkańców rosyjskojęzycznych z nieznośnego niewolniczego statusu darmowej siły roboczej dla ukraińskiej oligarchii finansowo-urzędniczej i wielką szansą na włączenie ich- przecież braci krwi i języka -w struktury nowoczesnego państwa. Bo tak naprawdę tylko Rosja interesuje się losem Ukrainy i tylko ona może dać jej mieszkańcom szansę modernizacyjną, tak jak to miało miejsce wielokrotnie wcześniej w historii. Nikt inny tego nie dokona.
Dlatego w oczach Rosjan decyzja prezydenta Putina i poczynania armii są godne i w pełni usprawiedliwione. To po prostu rosyjska misja dziejowa. Ale ta narracja pociąga za sobą konsekwencje. Nie będzie wojny totalnej, jak chciałyby to widzieć „jastrzębie” z USA, ale właśnie ograniczona „operacja specjalna”, oszczędzająca ludność cywilną i infrastrukturę. Zapewne Rosjanie zadają sobie dziś pytanie: czy otumanieni zachodnią propagandą i mirażami Ukraińcy będą w stanie samodzielnie przeprowadzić rachunek korzyści i strat i zrozumieć, że wojna z Rosją im się nie opłaca i nie ma sensu wysyłać na zatracenie kolejnych roczników młodzieży, bo dawno już ta wojnę przegrali? Są przekonani, że dla Ukraińców najgorszy pokój zawsze jest lepszy od wojny.
To, co Rosjanie nazywają „operacją specjalną”, w tradycyjnym języku polityki określano mianem „wojny ograniczonej”
Piotr Panasiuk
Rozszerzył bym Pańskie pytanie. Jak pięknie by mogło być
Ziemia jest wielką Jabłonią.
Starczy owoców wystarczy cienia
Dla tych, co pod nią się schronią
Wśród krwi, pożogi toczy się gra
Codziennie jest Sąd Ostateczny
Tu mądrość świata na nic się zda
Musimy znów stać się dziećmi.
Jak pięknie by mogło być,
Przecież tak dobre jest życie.
Czy nas słyszycie?!
Tak pięknie słowami Jonasza Kofty śpiewa Halina Frąckowiak. A bez patosu Brzechwa dzieciom,
„Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!”
Jakie to porażająco proste i zrozumiałe dla człowieka, ale nie dla przetrąconego podgatunku, który bezczelnie i w sposób całkowicie nieuprawniony posługuje się tą nazwą. Zadziwiające jak to możliwe, że ludzie pozwalają kierować sobą czemuś takiemu co jest bez wątpienia wynikiem defektu genetycznego w procesie ewolucji.
Może większość poddała się i z dnia na dzień wiedzie życie w cichej desperacji, bo jak twierdzą Elektryczne Gitary, czego by nie zrobić
„… wszystko ch..j ,… może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy.”
Podzielam zdanie, a Pan?
Jeśli Rosja tak bardzo obawia się dostaw broni z Zachodu, to dlaczego nie zniszczy wszystkich mostów na Dnieprze?
20.000 zabitych rosyjskich żołnierzy i setki zniszczonych czołgów i wozów bojowych mocno kontrastuje z wybieleniem konfliktu przez pana Panasiuka jako „zdecydowanie lokalny, ograniczony do terytorium wschodnich obwodów Ukrainy”. Czyli, mała wojenka na wschodnich rubieżach Europy, o której powinniśmy zapomnieć lub się przyzwyczaić. Po prostu normalka.
„Zdaniem Rosjan, upadłe państwo ukraińskie stało się śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich sąsiadów. Zagrożeniem kulturowym, epidemiologicznym i militarnym, etc.”
W propagandzie wroga należy zohydzić i odczłowieczyć, wmówić, że stanowi zagrożenie „dla wszystkich sąsiadów”. Naprawdę mocne.
„Bankomaty wypłacają hrywny, urzędy pracują, dzieci i studenci uczą się bez przeszkód.”
Sielanka. Można zapomnieć o gwałconych przez rosyjskich żołnierzy Ukraińcach i Mariupolu przypominającym Warszawę po powstaniu.
Można by tak z każdym zdaniem tej agitki.
Polska miała z Rosją podobną historię i pod naszym adresem płynęły z Moskwy podobne epitety.
Po co panu Panasiukowi taka propagandowa prorosyjska pisanina ? Komu Pan chce wmówić, że wojnę na Ukrainie Rosja prowadzi w polskim interesie ?
Ci tzw.Ukraincy powinni dziekowac Bogu,ze maja do czynienia z Rosjanami a nie z Anglosasami,
bo wtedy Kijow i Charkow wygladaly by tak jak Drezno czy Berlin w 45 roku.
ruska monarchia + chiński kapitalizm = prawica
Antyrosyjski opor na Ukrainie opiera sie na dwoch rzeczach. Pierwsza jest wiara , ze za zaslugi oddawane obecnie Anglosasom , bedzie nagroda w postaci przynalezmosci do kasty rzadzacej mogacej z ich laski zyc na koszt reszty . Mozna to opisac drastyczniej , ale to jest szczegol. Drugim filarem tego oporu jest skierowana do tzw zwyklych ludzi obietnica skokowego podniesienia poziomu zycia dzieki magii przystapienia do UE i Nato. Ciezarem uwiarygadniania tej obietnicy zostali obciazeni Polacy. Obie te obietnice sa falszywe. Jesli Rosja rzeczywiscie zostalaby podzielona jak zapowiadaja niektorzy propagandysci obecnego rezimu w Polsce, co jest mglista obietnica skladana z kolei Polakom, to Polska i Ukraina juz do niczego nie bylyby potrzebne Anglosasom. Nasz los stanie sie wtedy tragiczny. Rosjanie powinni pewne rzeczy nie wojskowe robic z o wiele weksza intensywnoscia, ale to ich problem.Teoretycznie Polska , w sytuacji gdy jedni i drudzy wlasciwie oferuja Ukraincom to samo , moglaby zaproponowac jakas wizje przyszlosci oparta na racjonalnym ogladzie rzeczywistosci . Tylko do tego trzeba byloby najpierw ogarnac wlasne panstwo.
Jest dokładnie na odwrót. Rosja usiłuje niszczyć ukraińską infrastrukturę, tylko nie bardzo potrafi. Do niszczenia mostów, wodociągów, elektrowni, etc, potrzebne by było precyzyjne bombardowanie, do czego Rosja nie jest zdolna. Jej „broń precyzyjna” jest wystarczająco precyzyjna, żeby trafić w miasto. I tyle.
I po raz kolejny powtarzają, jak od ponad dwóch miesięcy, że „Ukraina tą wojnę już przegrała” 🙂
I nawet nie widzą własnej śmieszności.
Kolego atlantysto, gdyby Rosja chciał zniszczyć ta infrastrukturę, to dawno by to zrobiła, tak jak pierwszego dnia zniszczyła wszytskie ukraińskie lotniska precyzyjnymi uderzeniami pocisków manewrujących. To obecnie najbardziej zaawansowana technicznie armia w Europie. Zachodnie NATO jest 50 lat do tylu praktycznie w każdym aspekcie sprzętowym. Ukraińcom oferują złote góry, ale nikt za nich nie bedzie ginął , na Zachodzie ale powinni powiedzieć jak wczoraj Niemcy Ukraińcom – przegraliście, poddajcie się nie ma sensu hekatomba poborowych . Każdy fachowiec to powie.
Tak tak. Gdyby Rosja tylko chciała, to już dawno podbiłaby Warszawę, Berlin i Nowy Jork. Jeżeli do tej pory nie ma rosyjskich baz wojskowych na Marsie, to tylko dlatego, że Rosja tego nie chciała, a nie że nie mogła. 🙂
Wszyscy to wiedzą, zatem to prawda. 😉
A tak naprawdę Rosja to skansen technologiczny. Nie tylko przecież w wojsku, ale tam również. Poziom mniej więcej połowy XX wieku
„Ukraina była niewątpliwie prymusem zachodniego wyuzdania kulturowego na wschodzie.” – no tak, bo przecież największa liczba aborcji wśród Rosjanek to „pikuś”. Luksusowe oraz zwyczajne rosyjskie prostytutki na całym świecie również. Płaczące przez stratę dochodów w social media rosyjskie „influencerki” od pokazywania zadków dla kolejnych „donejtów” żeby kupić sobie w (O ZGROZO) NOWYM JORKU albo PARYŻU torebkę (O ZGROZO!) ZACHODNIEGO projektanta za kilkanaście tysięcy (O ZGROZO!) DOLARÓW to też nic. Kino.
„Nikt nie odcina Ukrainy od telefonów i Internetu, Ukraińcy mogą łączyć się z całym światem, a prezydent Zelensky może paradować on-line” – zależy, o którym rejonie Ukrainy mówimy. A prezydent Zelenski dostał m.in. starlinki od Muska, do których nie potrzeba nie potrzeba niczego innego niż źródła prądu. To można zapewnić zwykłym agregatem i Rosja guzik mogłaby z tym zrobić, więc Pana śmieszkowanie jest kuriozalne. Tak na marginesie – taka sielanka na tej Ukrainie i spokojny żywot ale jakoś np. piłkarska liga ukraińska jest zawieszona. No to jak to tak? Mają te internety, uniwersytety itp. to w piłeczkę nie mogą pokopać?
„Rosję stać na zadanie natychmiast druzgocących ciosów, stać na zniszczenie natychmiast wszystkiego, czym jeszcze dysponuje Ukraina jako państwo.” – może kupiłbym tę narrację, gdyby nie to, że Rosjanie weszli na Ukrainę również od północy i próbowali zbliżyć się do Kijowa, ale że nic z tego nie wyszło, to wycofali się z tych pozycji. Można oczywiście próbować forsować, że to był manewr skupiający siły ukraińskie w tym miejscu, aby łatwiej było zdobyć okręg Ługańska i Doniecka, ale jest to oczywiście bzdura z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, wskazuje na to totalna dezorganizacja wojsk rosyjskich rzekomo idących na Kijów i ich spore straty – manewry wiążące organizuje się tak, by mieć jak najmniejsze straty a przeciwnika jak najbardziej „rozciągnąć” i zmusić do przerzucenia jak największych sił. Po drugie, przy poprawnym zastosowaniu tego manewru ta potężna Rosja powinna zająć Ługańsk, Donieck etc. bez większych problemów i to już jakiś czas temu korzystając z odpowiednich sił. Tak się jednak nie dzieje i Rosja zwyczajnie męczy się – to nie jest walka Dawida z Goliatem. To jest walka równego z równym. W nowoczesnej wojnie stawianie tak długiego oporu i brak sukcesów rzekomo takiej potęgi wojskowej już jest klęską i nie usprawiedliwia tego nawet dozbrajanie Ukrainy przez zachód. Potęga wojskowa powinna być gotowa na konflikt z drugą potęgą wojskową i mieć realne szanse na jej wygranie a nie męczyć się z podobno o wiele słabszym przeciwnikiem, któremu po prostu chaotycznie inne kraje zaczęły pomagać i to też nie najnowszym sprzętem.
Artykul dobrze wyjasnia roznice miedzy wojna i operacja specjalna ladnie sie przy tym rozprawiajac z tezami anglosaskiej propagandy, powielanej przez rozne osrodki satelickie, jakoby na Ukrainie trwala wojna totalna. Oczywiscie oczadzeni propganda beda bredzic ze rosjanie nie sa w stanie trafic w elektrownie czy most, ale takim jak narkomanom – moze pomoc tylko odwyk i detoksykacja. 🙂
Dziękuję za komentarz, Trzeba zmuszać ludzi do myslenia
Dziwne że jeszcze twoje nogi stąpają po Polskiej Rzeczypospolitej, notabene ” 50 lat do tyłu NATO ” Dobre żarty… Dwie barracudy pływają z artylerią magnetyczną….. Wasz kacapski chory sposób pojmowania rzeczywistości zaczął się i skończył w Berlinie 45
Pan z Halyczyny i stad tak emocjonalne podejscie jak rozumiem? Ochlonac doradzam bo jeszcze zylka peknie i bedzie o jednego hieroja mniej 🙂
Artylerią nie potrafią. Kalibrami, iskanderami i kindżałami – tak.
Od czasu do czasu uda się w coś tam trafić. Ale koszt zużytej amunicji „precyzyjnej” jest dla Rosji wyższy niż wartość zniszczonych w ten sposób celów. Warto zauważyć, że takiego kindżała użyto do tej pory dokładnie …raz. Albo za duże koszty, albo zwyczajnie więcej nie mają.
Tak jest, Rosja zawsze przegrywa, tak juz tam maja. Ukraina i Polska za to zawsze zwycieskie, co i widac dobrze czy to w rosyjskiego cenie gazu co go z Niemiec kupujemy czy to patrzac na mape gdzie zaznaczone sa tereny zajete przez FR na obszarach dawniej ukrainskich.
Z relatywistycznego punktu widzenia racja prawna, moralna i fakty nie są oczywiste. Przykładowo fakty masowo się produkuje i to nie tylko w mediach. Racja prawna nie zawsze równa się racji moralnej. Na tym forum nie brakuje ideologów, którzy wypowiadają się zgodnie z zasadą: Jeżeli fakty nie zgadzają się z moją wizją świata to tym gorzej dla faktów. Przy czym dotyczy to także zwolenników Zachodu. Wreszcie nie można interpretować stosunków międzynarodowych jako walki dobra ze złem, ponieważ to jest zasadniczy błąd metodologiczny. Modelowo naukowiec czy ekspert beznamiętnie obserwuje rzeczywistość z tylnego siedzenia. Zaangażowanie nieuchronnie prowadzi do „wzmożenia emocjonalnego” i podporządkowania analiz podświadomym założeniom ideologicznym.
Gdyby to była wojna totalna to zniszczono by kaskadę elektrowni na Dnieprze. Zniszczenia spowodowane przez wodę byłyby większe, długotrwałe i dotkliwsze niż metodą konwencjonalną. Ale wszyscy o tym zapominają bo propagandowo nie pasuje
Pan Panasiuk sobie poczyta co trzeźwo patrzący Rosjanie myślą o wojnie na Ukrainie:
https://russiancouncil.ru/analytics-and-comments/analytics/ne-vremya-dlya-fatalizma/
Renegatow ani tam ani u nas nie brakuje, Zachod dekady budowal swoja agenture a potrafi to robic co i u nas widac dobrze.