Dziś wpis niedzielny. Jak kilka dni temu podały media, biskup pomocniczy Los Angeles, Gabino Zavala, podał się do dymisji. Powód? Otóż okazało się, że od kilku ładnych lat, w sąsiednim stanie, mieszka jego konkubina wraz z dwójką dorastających dzieci.
Cóż.. Takie rzeczy zdarzały się w Kościele od wieków. I każda taka sprawa jest też zawsze Jego porażką. Porażką wszystkich wierzących. Paradoksalnie jednak uważam tę porażkę za sukces. Sukces papieża Benedykta XVI. Bo biskup Zavala sam zdecydował o swojej rezygnacji. O zakończeniu swego podwójnego życia.
Z pewnością należy dopatrywać się tu nadprzyrodzonej inspiracji, która skłoniła tego hierarchę do usunięcia się w cień. Na taką decyzję zawsze też jednak mają wpływ okoliczności zewnętrzne. W tym wypadku zaś okolicznością taką jest jeden z najbardziej charakterystycznych rysów pontyfikatu obecnego papieża czyli bezkompromisowa walka z nadużyciami obyczajowymi duchownych. Biskup Zavala zrozumiał, że u tego papieża nie znajdzie pobłażania. Nie będzie taryfy ulgowej. Zamiatania pod dywan. I pewnie także z tego powodu zdecydował się na odejście.
W zeszłym tygodniu pisałem tutaj, że po 7 latach pontyfikatu widać już zręby i pierwsze owoce polityki personalnej papieża – Ratzingera. Sprawa nieszczęsnego biskupa z Miasta Aniołów jest tego kolejnym potwierdzeniem.
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw
Biskup Zawala mógł ustąpić ze stu różnych powodów i niekoniecznie nalezy dopatrywac sie tu”nadprzyrodzonej inspiracji” albo wpływu bezkompromisowości Benedykta XVI. Moze np. chce wstapić do amerykańskiej wersji Ruchu Palikota, albo konkubina wzieła go pod kapeć.
myślę, że rezygnacja z funkcji nie oznacza rezygnacji z kapłaństwa nic nie wiemy czy ten biskup odprawia msze i jakie i gdzie czy nie chce przejść do kościoła episkopalnego lub coś w tym rodzaju