Jak wskazują pierwsze sondaże wybory parlamentarne na Ukrainie wygrała Partia Regionów uzyskując ponad 28 proc. głosów wyborców i to ona będzie miała najwięcej mandatów w wybranej przez Ukraińców na kolejną 5 – letnią kadencję Radzie Najwyższej. Następne miejsce zajęła Batkiwszczyzna byłej premii Julii Tymoszenko, która obecnie odsiaduje karę siedmiu lat więzienia.
Taki wynik wyborów został przyjęty bardzo dobrze przez Kliczkę, mniej zadowolona jest Tymoszenko, jednakże zwycięzcą tych wyborów wydaje się być Janukowycz. Bynajmniej nie chodzi tylko o to, że jego partia, której obecnie jest honorowym przewodniczącym, zdobyła najwięcej głosów. Należy podkreślić, że Partia Regionów wygrała wybory w Ukrainie z pozycji ugrupowania rządzącego, a nie jest to przecież rzeczą łatwą, szczególnie w takim państwie jak Ukraina, gdzie wyborcza łaska na pstrym koniu jeździ. Sztuka ta nie udała się choćby na Litwie, gdzie wybory wygrywa opozycyjna lewica. W Ukrainie było duże rozczarowanie Partią Regionów, a więc wynik wyborów pokazuje dobitnie to, że jeszcze większa jest frustracja działaniami „pomarańczowej” opozycji.
Poważny sukces osiągnęła też w tych wyborach nacjonalistyczna Swoboda Olega Tiagniboka, której świetny wynik zaskoczył wielu obserwatorów, ponieważ w sondażach poparcie dla tej partii było nawet o połowę mniejsze niż ostateczny rezultat głosowania. Wynik Swobody pokazuje, że w Ukrainie wzrastają nastroje nacjonalistyczne. Wcześniej mogła ona liczyć na większe poparcie głównie w zachodniej Ukrainie, a teraz wzrasta znacznie ono dla niej również we wschodniej części państwa oraz w samym Kijowie. Należy też dodać, że Swoboda już przed wyborami zawarła strategiczny sojusz z Batkiwszczyzną, który zakładał stworzenie w przyszłej Radzie Najwyższej koalicji rządowej. Nic z tego nie będzie, jednak Swoboda wskazała jednoznacznie na to, iż jest zainteresowana bardziej współpracą z „pomarańczowymi” niż ich oponentami politycznymi, ponieważ nie akceptuje choćby dobrych stosunków Partii Regionów z Rosją. W ukraińskiej Radzie Najwyższej zasiądą też przedstawiciele Komunistycznej Partii Ukrainy, która uzyskała prawie 12 proc. głosów umacniając swoje wpływy głównie we wschodniej i południowej Ukrainie.
Wracając jeszcze na chwilę do partii Kliczki, to warto zauważyć, że osiągnęła ona słabszy wynik niż przypuszczano, bo część ekspertów sądziła, iż będzie ona wstanie zdobyć nawet drugą pozycję na podium. Niemniej Kliczko i tak może być szczęśliwy z takiego obrotu sprawy. Wynik ten pokazuje, że Ukraińcy szukają jednak nowych rozwiązań i wielu z nich przekonało się bardzo szybko do projektu Kliczki. Potwierdza to, że wzrasta wśród Ukraińców zarówno niechęć do władzy, jak i dotychczasowej opozycji.
Zarysowany układ sił pokazuje jednak, że w zasadzie preferencje ukraińskich wyborców utrzymują się na podobnym poziomie, ponieważ Partia Regionów i jej dotychczasowi koalicjant – partia komunistów, otrzymali łącznie ponad 40 proc. głosów wyborców, jednakże razem lepszy wynik uzyskały ugrupowania opozycyjne. Mając na względzie jednak to, że kandydaci Partii Regionów mogą liczyć na duże poparcie w okręgach jednomandatowych, gdzie występują często jako niezależni nie wydaje się, aby cokolwiek mogło zagrozić uzyskaniu przez Partię Regionów stabilnej większości parlamentarnej. Wybory te nie przynoszą więc większych zmian na ukraińskiej scenie politycznej mimo tego, że uważano, iż będą wyborami przełomu. Nie sądzę jednak, aby „pomarańczowy” obóz po wewnętrznych rozlicznych konfliktach był w stanie osiągnąć lepszy wynik nawet z Julią Tymoszenką, która oddała swój głos wyborczy w szpitalu w Charkowie, czy byłym szefem ukraińskiego MSW Jurii Łucenko, który również przebywa poza kratami i kartkę do urny wyborczej wrzucał w miejscowości Mena na północy kraju. Ci sztandarowi przeciwnicy Partii Regionów nie są już dziś tak dobrze odbierani przez wyborców, jak w okresie „pomarańczowej rewolucji”, a wielu ich dawnych sympatyków odwróciło się od nich na pięcie. Ponadto wydaje się, iż odżyją też zawieszone na czas wyborów spory oraz, że bardziej skonsolidowana Partia Regionów w trakcie trwania kadencji może umocnić swoją pozycję, gdyż w obozie „pomarańczowych” można spodziewać się pewnych wolt. Należy przypuszczać, że Partia Regionów może też liczyć na pozyskanie części deputowanych ze stronnictwa Kliczki. Będzie zapewne ona szukała dla siebie kolejnych zwolenników, aby wzmocnić swoją pozycję w Radzie Najwyższej, ponieważ nie osiągnie takiej przewagi w Radzie Najwyższej, która umożliwiłaby jej choćby zmianę konstytucji. Natomiast sam Kliczko będzie, jak wszystko na to wskazuje, ciążył jednak zdecydowanie do „pomarańczowego” obozu mając zapewne na celu uzyskanie w przyszłości pozycji jego lidera. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby rolę taką pełniła Tymoszenko bądź Łucenko.
Zwycięstwo Partii Regionów zostanie tradycyjnie dobrze przyjęte w Rosji, z większą zaś rezerwą w państwach Unii Europejskiej, a polscy komentatorzy będą na taki wynik wyborów kręcić niewzruszenie nosem. Z faktami jednak się nie dyskutuje – wybory wygrywa Partia Regionów, bo tak zadecydowali Ukraińcy. Z polskiej perspektywy bardziej korzystne wydają się być w tym państwie stabilne rządy niż ciągłe kryzysy gabinetowe oraz gwałtowne spory polityczne potęgujące zamieszanie w tym sąsiadującym z Polską państwie. Wynik wyborów zostanie przez Zachód zaakceptowany, nie należy też przypuszczać, iż Ukrainę czeka izolacja.
dr Rafał Zgorzelski
Za: http://www.geopolityka.org/wybory/67-ukraina/1841-partia-regionow-zwyciezca-wyborow-na-ukrainie