Trudno bowiem smucić się utratą uznania ze strony kogoś, kto z mojego tekstu nie zrozumiał właściwie nic. Piotr Muskała też nie ponosi za to pełnej winy, gdyż nie był w stanie polemizować z tekstem bazującym na ustaleniach cybernetyki społecznej nie posiadając nawet podstawowej wiedzy z zakresu tej nauki.
To prawda, nie znam się za bardzo na cybernetyce. Trochę się znam na etyce, a trochę na polityce. Według mojej oceny za to PT Oponentka w ogóle nie zna się na polityce, a jednym z powodów tego jest, że za dużo naczytała się teorii cybernetycznych i tekstów o wyższości „cywilizacji łacińskiej”. I nie potrafi zejść na ziemię ze strefy teorii.
Oponent, który zarzuca mi brak logicznej spójności, sam wykazał się rażącym brakiem tej właśnie logicznej spójności. Bo jak inaczej zinterpretować fakt, że w całym tekście wojuje przeciwko idei cywilizacji łacińskiej, po to, by na końcu jej bronić? Muskała twierdzi najpierw, że idea cywilizacji łacińskiej jest utopią, gdyż „polityka ma swoje prawa i nie pokrywają się one z normami etycznymi. W polityce obowiązuje zasada siły i przebiegłości.” Po czym na samym końcu tekstu zaczyna bronić moralizatora Lipskiego, który wielokrotnie twierdził, że polityka powinna kierować się etyką.
To nie jest do końca prawda. Pisałem, że w polityce obowiązują zasady nieetyczne, zasady siły i przebiegłości, co jednak – moim zdaniem – nie jest tożsame z postawą wiecznej wrogości do wszystkich wokoło. Psychologia pokazuje, że nienawiść najbardziej niszczy tego, który nienawidzi. I tego, który nienawidzi, najłatwiej w polityce wykorzystać wbrew jego najbardziej podstawowym interesom. Przykładem jest wykorzystywanie nienawiści Ukraińców do Rosjan przez USA.
Postawiona przeze mnie teza mówiąca, że w prowadzonej przez siebie polityce zagranicznej państwo polskie kieruje się głównie motywacjami etycznymi nie implikuje ani nie zakłada, że takimi motywacjami kierują się polscy funkcjonariusze państwowi.
To kto to jest to „państwo polskie”? I jak może ono kierować się „głównie motywacjami etycznymi” jeśli jego funkcjonariusze nimi się nie kierują? Co to za abstrakt „państwo polskie”?
W swoim tekście wskazałam na to, że od początku lat 80-tych mamy do czynienia z etycznym programowaniem polskiego społeczeństwa, i że analiza treści tego programowania pokrywa się z zasadami etycznymi przedstawionymi przez J.J. Lipskiego.
Programowanie etyczne społeczeństwa nie jest niczym złym, jeśli opiera się na prawdzie. Jest zdrowe, gdyż pozwala ludziom normalnie żyć. Złem J .J. Lipskiego było tworzenie z tego ideologii. Przykładowo, jeśli J. J. Lipski mówił, że wszystkich Niemców nie można podciągać pod jeden strychulec, to miał rację, i to było etyczne. Podobnie jak było etyczne „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” biskupów. Trzeba bowiem dążyć do zgody. Złe było u J. J. Lipskiego, kiedy te jego dobre intencje kazały mu mówić na przykład o tysiącleciu pokojowego współistnienia Polaków z Niemcami (bo to jest nieprawda), złe było i jest zapominanie przez Polaków o obiektywnych zasadach polityki, które mówią, że jeśli Polacy zajmują niemieckie tereny, to Niemcy przy sprzyjających warunkach będą je próbowali odebrać. Obiektywnie Niemcy są wrogami i to należy stale mieć na względzie. Obiektywnie nie są wrogami Rosjanie, gdyż Polacy obecnie nie okupują ich ziem. Jest raczej odwrotnie, ale to inna kwestia.
Stwierdzenie, że wszyscy zachowują się w sposób A nie oznacza, że powinni się zachowywać w sposób A.
Tu się zgadzam. Pisałem nawet tak: „Kościół, który naucza, że żadna dziedzina ludzkiego życia nie może być wyjęta z obowiązywania zasad etycznych, nie traktuje tej prawdy jako normy ustrojowej, ale jako postulat moralny”.
Z punktu widzenia faworyzowanej przez Muskałę koncepcji polityki należy uznać, że uprawiana przez PRL propaganda antyniemiecka bynajmniej nie była „bezinteresowną wrogością”, ale jak najbardziej była uzasadniona interesem ówczesnego państwa.
Była bezinteresowną wrogością. Z pewnością to nie ta atmosfera powstrzymywała przed powstaniem „mniejszości niemieckiej”, ale zwyczajne zakazy, prawo. Na pewno ta atmosfera zatruła dusze Polaków, a Górnoślązaków utwierdziła w przekonaniu, że Polacy to nie jest normalny naród, w którym można normalnie żyć.
…mój Oponent nawet nie jest w stanie podać dowodu na to, że wszyscy zachowują się w sposób przez niego faworyzowany, czyli za pomocą siły i podstępu. Polska jest bowiem przykładem państwa, czy też narodu, który z wielką pasją i dość bezinteresownie.
E… tam. Nie będę polemizował z dobrymi wyobrażeniami PT Oponentki o samej sobie i swoich, bo to niegrzeczne.
To, że bandyta mógł okazać się skuteczniejszy niż rycerz nie zmienia faktu, że był bandytą. Nie rozumie tego mój Oponent, dla którego jedyną miarą oceny działań poszczególnych państw jest ich skuteczność, bez względu na sposób osiągania zamierzonych przez nie celów.
To nieprawda, doskonale to rozumiem. Pisałem tylko – symplifikując – że w relacjach z bandytami trzeba mieć świadomość, że oni nie kierują się kodeksem rycerskim. Nie widzę powodów, żeby w konfrontacji z bandytami wyżej stawiać zasady etyczne nad skuteczność. To głupota. Jak już trzymam bandycie stopę na karku, to mogę ewentualnie rozważyć, czy nie okazać wspaniałomyślności, ale – jako rycerz odpowiedzialny za bezpieczeństwo innych, muszę cały czas mieć na uwadze, z kim mam do czynienia. Obiektywna, chłodna analiza często wykazuje wtedy, że lepiej mu ten kark przetrącić. Żeby być etycznym, trzeba najpierw być silnym. Niewolnikom i przegranym nie stawia się wysokich wymagań moralnych, czego chyba nie trzeba tłumaczyć.
Piotr Muskała musi sobie odpowiedzieć na pytanie: czy Polska rzeczywiście powinna upodobnić się do swojego zachodniego sąsiada, któremu wartościowanie etyczne – a nawet prawne! – jest obce? Np. w kwestii polskiej mniejszości narodowej, która została zdelegalizowana przez ustawodawstwo III Rzeszy, a jej majątek został skonfiskowany.”
Nie powinna się upodabniać. Wiem, widzę, że Niemcy kierują się w swojej polityce realiami i obiektywnymi zasadami, które w niej obowiązują. Czy wartościowanie etyczne i prawne jest im zupełnie obce, tego nie wiem. Są dziedziny, gdzie wydają się bardziej etyczni niż Polacy. Co do kwestii polskiej mniejszości narodowej w Niemczech, to – moim zdaniem – akurat racje etyczne przemawiają przeciwko jej uznaniu. Gdyby to chodziło na przykład o Polonusów, dawnych mieszkańców Bochum, to nie ma dyskusji, ale mówimy o Polakach, którzy tam wyjechali „wybierając wolność”, co w normalnym języku oznacza – dobrobyt. Ale, oczywiście, jeśli Turcy dostaną status mniejszości narodowej, to Polacy tam też powinni. Nie wiem, jak u was jest z Turkami.
Piotr Muskała
„Chrystus ginie na Krzyżu po pierwsze śmiercią proletariusza, po drugie umiera za wszystkich ludzi bez wyjątku z podkreśleniem naszego braterstwa i miłości powszechnej. Teza Platona nabiera w Ewangelii nowego życia: związana z miłością i jej źródłem Bogiem, staje się wielka motoryczną siłą, która odtąd będzie iść przez świat, burząc istniejące NIŻSZE szczeble kulturalne, stwarzając sobie warunki do realizacji i stając się osią cywilizacji chrześcijańskiej. Nie ma bardziej bodaj pasjonującego widoku, jak ten który daje dwutysiącletnia historia tej idei. Przez grube zwały barbarzyństwa, czasem wspierana, częściej zwalczana przez mechaniczne siły w rodzaju Germanów, czy nowoczesnej techniki, idea godności człowieka, braterstwa powszechnego, nadziemskiej roli istoty ludzkiej, konieczności takiego działania, by człowiek mógł się rozwijać ku Bogu , mimo poślizgnięć, upadków, znajdowania się całymi okresami w rękach ludzi, którzy jej nie rozumieją, dzikusów, płaskich racjonalistów, wyuzdanych i jednostronnych estetów, idea ta rozwija się i zwycięża. Jest dziś w Europie u progu zupełnego zwycięstwa, jeśli chodzi o jednostkę, choć nie potrafi dotąd ZAWAŻYĆ NA ŻYCIU MIĘDZYNARODOWYM”. [IMB, Polski testament].
jest Pan nadal libertarianinem czy już nie? Tak z ciekawości
Ostatnie zdanie tekstu polemicznego p. Muskały sugeruje, że uważa Panią Magdę za Niemkę. Chodzi o „u was” (w domyśle: w Niemczech). Niemcy nie są ojczyzną Magdy.
Z wcześniejszych tekstów Pani Magdaleny Ziętek wywnioskowałem, że mieszka w Niemczech.
Ad Joker Uważam się za konserwatywnego socjalistę, jakkolwiek śmiesznie to brzmi. Nie potrafię się podporządkować pod żadną ideologię.
Joker, Pana pytanie odnoszę do siebie. Znalazłem dwa argumenty ewolucyjne przeciwko libertarianizmowi. Przejście z paleolitu do neolitu z konieczności funduje państwo, bo relacje osobiste przestają wystarczać w dużym, osiadłym społeczeństwie. Również moralność z konieczności staje się bezosobowa i wymuszana. Drugi argument jest poznawczej natury i dotyczy kantowskiego podmiotu poznania, który jest iluzją. Libertarianizm – jak Pan wie – uwodzi prostotą założeń, ale to okazuje się być tylko kulturową projekcją. Jestem nadal libertarianinem w sensie w jakim można przypisać libertarianizm cytowanemu wyżej Bocheńskiemu: jest to ideał cywilizacyjny, który nie potrafi zaważyć na życiu politycznym. Krótko mówiąc: państwo nie daje się ochrzcić. Dobrze to ilustruje dwugłos w ostatnim „NCzasie”. P. Jakub Wodziński komentując „aferę taśmową” wyciągnął wniosek, że państwo polskie ma się dobrze i wzrasta. Pan Michalkiewicz z tych samych przesłanek doszedł do wniosku przeciwnego: państwa polskiego nie ma. Jak widać obaj Panowie zupełnie inaczej rozumieją termin „państwo”. Dla Wodzińskiego państwo to draństwo i tego nie brakuje. Dla Michalkiewicza państwo to ideał etyczny – oczywiście niezrealizowany. Właśnie uświadomiłem sobie, że warto by o tym napisać do „NCzasu”.
Czekam na tekst, zapewne będzie interesujący. Mnie do libert. zniechęca skrajny dogmatyzm i pycha jego przedstawicieli.