Piwar: Czy Putin dotrzyma słowa?

Prezydent Federacji Rosyjskiej zafundował Polsce bolesną lekcję: oszczerczymi insynuacjami rzucił cień na naszą historię przypisując Polakom antysemityzm, współudział w wywołaniu II wojny światowej i kolaborowanie z nazistowskimi Niemcami w celu zagłady Żydów. Wtórowali mu rosyjscy historycy i publicyści przy akompaniamencie rosyjskich mediów.

Zmasowany atak ze strony Rosji uderzył w godność Polaków i rozpoczął się na kilka tygodni przed uroczystościami w Jerozolimie, gdzie na 23 stycznia zaplanowano obchody 75. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz w połączeniu z V Światowym Forum Holokaustu.

Prezydent Polski Andrzej Duda został pozbawiony głosu i z tych powodów podjął honorową decyzję o rezygnacji z uczestnictwa w wydarzeniu w Jerozolimie. Z kolei, prezydent Rosji był tam gościem numer jeden. Po fakcie, gdy uroczystości się już odbyły, możemy zadać pytanie: – Czy wcześniejsze prowokacje ze strony Rosji nie były wyreżyserowaną strategią mającą zbudować napięcie przed zbliżającym się przemówieniem Putina? Któż z nas bowiem nie zastanawiał się, czy i jak Prezydent Rosji wykorzysta wydarzenie w Yad Vashem; czy nie nastąpi tam definitywny atak na prawdę o Polakach.

Tymczasem okazało się być zgoła inaczej niż przewidywały najczarniejsze scenariusze. Osobiście brałam pod uwagę dwa rozwiązania, z których drugie zostało zastosowane. W Jerozolimie Putin nie tylko nie powiedział złego słowa o Polakach, ale wskazał, że na równi z innymi narodami słowiańskimi byliśmy ofiarami nazistów, którzy uznawali nas za podludzi. A zatem, na uroczystościach zorganizowanych przez stronę izraelską, zostało wyraźnie wyartykułowane, że nie tylko Żydzi byli ofiarą III Rzeszy niemieckiej. Rodzą się pytania: po co więc były te wcześniejsze ataki ze strony Federacji Rosyjskiej i jej prezydenta? Czy był to odwet za prowadzoną przez polski rząd politykę historyczną?

Zastanawiałam się nad tym, mając za sobą udział w dwóch Rajdach Katyńskich. Myśląc o stosunkach polsko-rosyjskich zawsze staram się je rozważać w optyce dziedzictwa, jakie przekazał śp. Komandor. Wiktor Węgrzyn, twórca Rajdów Katyńskich po wielokroć powtarzał mi, że powinniśmy starać się – jako sąsiedzi – dobrze ułożyć relacje.

Miałam również za sobą szereg wywiadów z oficjalnymi przedstawicielami Federacji Rosyjskiej. Dla przykładu, rozmawiając z Leonidem Draczewskim, byłym ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Warszawie, zapytałam: – Jakie obszary naszej wspólnej historii są najbardziej drażliwe? W odpowiedzi, rosyjski dyplomata powiedział: „Jest ich dużo, jak to u sąsiadów. Należy jednak zadać sobie zasadnicze pytanie: czy warto je rozdrapywać? Jeśli tak, rany powstałe wskutek międzysąsiedzkich waśni nie zagoją się nigdy. Natomiast jeśli chcemy, by rany się zabliźniły, należy założyć opatrunek i czekać aż się wygoją. W historii zawsze było tak, że sąsiedzi walczyli ze sobą, ale też i handlowali. Żenili się, wychodzili za mąż, ale również zabijali. Rodziny Montekich i Capulettich przeniesione na glebę stosunków międzynarodowych doprowadzą do tego, że Romeo i Julia zginą…”

Będę to powtarzać i przypominać przy każdej możliwej okazji: w ostatnich latach Rosjanie wiele razy wykazywali wolę do współpracy i porozumienia z Polską; potwierdzają to chociażby liczne wywiady, które przeprowadziłam z przedstawicielami życia publicznego w Rosji. Władze Polski były jednak głuche i ślepe na otwartość Rosjan. Być może więc Rosjanie wyreżyserowali to całe przedstawienie, by w odwecie utrzeć Polakom nosa.

Agnieszka Piwar

P.S. W Jerozolimie Putin powiedział coś jeszcze. Zaproponował zwołanie szczytu państw będących stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ. Według „Rossijskiej Gaziety” prezydent Rosji zaproponował to spotkanie, by bronić pokoju i prawdy. Propozycja wspaniałomyślna. Czy jest zapowiedzią szczerego powrotu do kategorii klasycznego myślenia o prawdzie – jako zgodności sądów z rzeczywistością? Czy jest zapowiedzią szczerej woli budowania pojednania, które jest możliwe jedynie na gruncie klasycznie rozumianej prawdy? Czy intencje Putina są czyste? Czy możemy rzeczywiście myśleć z nadzieją na dobre ułożenie relacji międzysąsiedzkich i ogólnoludzkich? Czas pokaże…

Myśl Polska, nr 5-6 (2-9.02.2020)

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 4.5]
Facebook

20 thoughts on “Piwar: Czy Putin dotrzyma słowa?”

  1. Teraz powinniśmy wpaść do Moskwy, tam zamordować z 1,5 miliona Rosjan i spokojnie przystąpić do przyjacielskich rozmów oznajmiając z rozbrajającą szczerością że „kto się lubi ten się czubi” 🙂

    1. Coś koło tego kształtują się wyliczenia propagandystów z IPNu na temat ofiar „radzieckiej okupacji”, cokolwiek by ona znaczyła. Wyliczenia oczywiście z kosmosu, ale takich bredni zaczyna się uczyć w szkołach, tak samo o tym że było jakieś „powstanie antykomunistyczne”(o czym nawet artykuł na Wikipedii jest…)

      1. To zależy od metodologii liczenia. Jeżeli uwzględnimy wywożonych na wschód w temperaturze minus 20 stopni bez zabezpieczenia i warunków bytowych w miejscu docelowym to okazuje się, że w pierwszym roku śmierć mogło ponieść 50% wywiezionych. Nacjonalizacja własności prywatnej i stąd brak środków do życia to następny powód wcześniejszej śmierci. Zresztą Rosjanie się tłumaczą, że reżim komunistyczny był antyrosyjski. Dlaczego zatem bronią tego reżimu?

      2. Widzę że agentura zagląda i tu. Pewnie uważasz że nas wyzwalali. A pogodzić możemy się tylko z zadośćuczynieniem i pokutą inaczej będzie fikcja, jak z Niemcami.

  2. Radziecką okupacja i powstanie antykomunistyczne istniały. To jest prawda historyczna. Wstydźcie się „konserwatyści”. Takimi artykułami dajecie pożywkę komunistom.

    1. Radziecka okupacja, pod którą istniały polskie wojsko, polskie władze, wywodzące swą ciągłość od Polski przedwojennej, z jej prawodawstwem, zobowiązaniami międzynarodowymi itd? Powstanie antykomunistyczne, kiedy w szczytowym momencie całe powojenne zbrojne podziemie, łącznie z UPA, Werwolfem i bandami rabunkowymi liczyło nie więcej niż 20 000 ludzi(mniej niż Gwardia Ludowa w czasie wojny, o BCh i AK nie mówiąc…). Wszystko to ciekawe teorie. Potępienie władz komunistycznych i zbrodni stalinowskich jest ze wszechmiar słuszne, ale tworzenie bajek które nawet najbardziej zaczadzonym propagandzistom komunistycznym do głowy by nie przyszły to śmieszność

      1. Liczebność to nie argument… wyobraż sobie, że kilkudziesiesięciu najemników opanując kluczowe punkty stolicy jest w stanie obalić rząd, który dysponuje tysiącami wojska.

        1. Chodzi mi o to, że skoro zorganizowanej walki podziemnej przeciwko okupantowi niemieckiemu, przez siły liczące łącznie ok 700 000 ludzi(500 000 AK, 170 000 BCh, 30 000 GL/AL, do tego pomniejsze organizacje) nie nazywamy powstaniem, to nazywanie powstaniem działalności wielu niewielkich, niepowiązanych ze sobą oddziałów i band jest groteskowe

  3. Aha, czyli Ci co walczyli z komunistami to bandyci ?
    I było ich 20 tyś a zginęło 50 tyś ?
    Na czym ma polegać potępienie komunistów ?
    Na połajaniu kwiatkiem ?
    Co do GW się zgadzam, rzeczywiście to bandyci.

    1. Tak, każdy kto podnosił rękę na organa władzy państwowej to bandyta, niezależnie od pobudek. Wojna skończyła się 8 maja 1945 roku, a kto wojował później to sam był winien swoich problemów. 50 000 to szacunkowa liczba ofiar wszystkich represji stalinowskich, nie tylko skazanych na śmierć za działalność zbrojną, ale też cywilnych konspiratorów oraz(w największej części) przypadkowych, niewinnych ofiar ślepego terroru, z których nie jeden ginął z imieniem Stalina na ustach. Zresztą, ogółem przez zbrojne podziemie powojenne łącznie przewinęło się ok 40 000 ludzi, przez cywilne organizacje antykomunistyczne 70 000, tuż po wojnie Wojsko Polskie liczyło ok. 200 000 żołnierzy, MO ok. 100 000 funkcjonariuszy, ORMO ok. 500 000 członków, dobrowolnych…

      1. 9 czy 8 mają nie ma znaczenia. Ewentualnie utworzenie TRJN, który formalnie skupiał także część opozycji antykomunistycznej, ale nie pochodził z wyborów. Dopiero wybory do sejmu z 1947 r. Mogły zalegalizować nowe władze, jeżeli stajemy na gruncie prawa konstytucyjnego.

        1. Z legalnością władzy jest ten kłopot, że zależy z czego ją wywodzimy. Już od 1926 roku mamy w Polsce władzę zamachowców, którzy objęli ją poprzez zbrojne obalenie władz legalnych, a utrzymywali ją poprzez fałszowanie wyborów. W 1935 roku władze te nielegalnie uchwaliły nową konstytucję, na podstawie której po klęsce wrześniowej utworzono władze na uchodźstwie, których skład personalny został nieleganie(w świetle konstytucji kwietniowej, uchwalonej nielegalnie) zmieniony na żądanie Francuzów, potem zaś już w Wielkiej Brytanii też wielokrotnie brytyjski sponsor różne sztuczki nakazywał. Stąd też PKWN ustanowił się na podstawie „bo tak”, i zakwestionował władze na uchodźstwie wychodząc od nielegalności konstytucji kwietniowej. Stąd w praktyce wówczas jedyną legitymizacją władzy było jej praktyczne posiadanie. Podobnie zresztą władzę we Francji przejęli Gauliści, których legitymizacja też wynikała ze sponsorowania przez zwycięskie mocarstwo oraz argumentu „bo tak”

          1. Prawo zna koncepcję legalizacji stanów początkowo nielegalnych. Przykładowo reżim zdobywający władzę w drodze zamachu stanu legalizuje się poprzez wybory parlamentarne. Inaczej powstałaby sytuacja paranoiczna, czyli wszystkie władze byłyby nielegalne. Przykładowo podnosi się, że władza Elżbiety II w Wielkiej Brytanii jest nielegalna, ponieważ kiedyś jej przodkowie naruszyli zasady sukcesji. Władze tzw. Polski lubelskiej były w oczywisty sposób nielegalne, ale z czasem się zalegalizowały. Konstytucja kwietniowa mogła być początkowo nielegalna (nie rozstrzygam tego), ale po kolejnych wyborach stałą się obowiązującym prawem. Prawdą jest natomiast teza marksistów, że po przewrocie zwycięzca dyktuje warunki, które z czasem uzyskują sankcję prawną. To czy PISowskie prawo się utrzyma nie zależy zatem od jego legalności, ale od układu sił.

            1. Właśnie o to mi chodziło, że legitymizując władze wyłącznie literą prawa zachodzi się właśnie w taki kozi róg, w którym wszystko jest nielegalne. Stąd, należy też uznać, że z dniem kiedy władze polskie wyjechały przez Zaleszczyki, władza w Polsce jest tego, kto ją realnie sprawował. PKWN, bazując w większości na konspiracji błyskawicznie utworzył skutecznie kontrolującą wyzwolone tereny polskie administrację, i to można uznać za jego zalegalizowanie

            2. To co nazywasz wyborami produkuje conajwyżej KRLD’emokratyczną.

              Swoją drogą zamach, który ogłosił wczoraj Ziobro, wyczerpuje znamiona 127 art. KK. Prawdziwy prokurator wiedział co w tej sytuacji robić.

              1. Udany bunt lub przewrót tworzy nowe prawo i nic nie poradzisz. Zwycięzca dyktuje warunki. Widać to szczególnie w przypadku secesji. Wyjęci spod prawa secesjoniści stają się twórcami nowego porządku, podobnie puczysci przejmują władzę i represjonuja poprzedni rząd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *