Dzień po warszawskim referendum. Podtrzymuję moje wczorajsze tezy. Że prezydent Warszawy musi już teraz rozpocząć kampanię wyborczą. Że trzeba głęboko zrekonstruować rząd, a może też – i ogłosić wcześniejsze wybory parlamentarne. Dlaczego?
Bo – psychologicznie – to jest moment odbicia się PO. Odbicia po Rybniku, Elblągu, Podkarpaciu. To odbicie trzeba wykorzystać. Pójść za ciosem.
Ale jest jeszcze jeden argument. Że to jest porażka PiSu. Bo z pewnością do referendum poszli wszyscy zwolennicy tej partii. W następnych wyborach, przy większej frekwencji, już ani jeden głos więcej na PiS nie padnie. A przecież do referendum poszli nie tylko zaciekli pisowcy. Ci zwolennicy tej partii, co wczoraj do referendum poszli, to jest max co partia Jarosława Kaczyńskiego może w stolicy uzyskać. Ma więc ona nad swoją głową solidny, szklany sufit. Żadnego Budapesztu – przynajmniej w Warszawie – nie będzie…
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw