Pod sztandarami drapieżnego ptaka

– Kto ty jesteś?
– Polak mały.

– Jaki znak twój?
– Orzeł biały.

W. Bełza, Wyznanie wiary dziecięcia polskiego

Pod rozłożystym drzewem, wyrastającym wśród wielkopolskich kniei, w którego konarach gniazdował dumny orzeł, Lech wyznaczyć miał siedziby dla swego ludu. Tutaj legendarny twórca państwa polskiego założyć miał pierwszą stolice naszego kraju, zwaną Gniezdnem, a z czasem Gnieznem. Opowieści tej – znanej od wieków jak Polska długa i szeroka – nie znał jednak jakoś nasz najstarszy kronikarz, Anonim, zw. Gallem. Nie znał, albo po prostu nie uznał jej za wiarygodną. O Lechu, który na dziedzinach Wielkopolski założyć miał dla swego ludu „gniazdo” po raz pierwszy wspomina dopiero u schyłku XIII stulecia Kronika wielkopolska, zaś legenda o orlim gnieździe i ustanowionym na kształt drapieżnego ptaka znaku Polan jest jeszcze późniejsza i bez wątpienia próbuje wyjaśnić genezę godła Polski i zarazem godła Piastów – „przyrodzonych panów Królestwa”, gdy już nikt jej pamiętać nie mógł.

Faktem jest, że po raz pierwszy orzeł – o ile w owym dość schematycznym przedstawieniu istotnie chodzi o orła (równie dobrze może to być paw – symbol świętego Wojciecha) – pojawia się już na denarach Bolesława I Chrobrego. Bez wątpienia musiał być rozpowszechniony jako znak dynastii przed okresem rozbicia dzielnicowego, skoro jako rodowego emblematu używały go różne linie Piastów.

Może sensowne jest przypuszczenie księdza Jana Długosza, że mężny Bolesław otrzymał Orła Białego jako swój znak od cesarza Ottona III? Istotnie, orla symbolika charakterystyczna jest dla rzymskiej tradycji (niemieckiej heraldyki zresztą także, lecz ta była wówczas w powijakach), czemu więc podobnego symbolu nie miał otrzymać ‘patrycjusz rzymski’ znad Warty?

Istnieją dwie możliwe genezy polskiego godła. Niewykluczone, że orzeł lub inny z jastrzębiowatych (Accipitridae) był zwierzęciem totemicznym plemienia Polan lub samego rodu piastowskiego (a w indoeuropejskich wyobrażeniach symbolika akwilarna zwykle wiązała się z naczelnym bogiem-gromowładcą), następnie zaś po prostu rozwinął się jako symbol państwowości. Możliwe także, iż dopiero włączenie się Polski w krąg kultury europejskiej w jej zachodnim wariancie wywołało konieczność stworzenia dynastycznej (a w konsekwencji państwowej) heraldyki od podstaw, przy czym dostojny gość zjazdu gnieźnieńskiego – jako symbol łacińskiej tradycji i źródło gotowych wzorców – mógł być tutaj elementem istotnym, choć rzecz jasna niekoniecznym. Monarchowie najchętniej obierali sobie za znak zwierzę kojarzące się z siłą, a więc zwykle właśnie orła (niekoniecznie z jedną głową), lwa lub gryfa, rzadziej lamparta. Dlaczegóż Piastowie mieliby być wyjątkiem?

W okresie dzielnicowego rozdrobnienia heraldyczny orzeł Piastów pojawia się m.in. na brakteacie Kazimierza II Sprawiedliwego w postaci już przypominającej nasze wyobrażenia. Nie ma wszakże nawet cienia pewności, że pierwotny piastowski orzeł vel zbliżony doń jastrzębiowaty istotnie nosił barwę białą, czy też srebrną. Charakterystyczne, że różne linie Piastów używały dobrze już widać utrwalonego wizerunku (na ogół bez korony) w rozlicznych wersjach kolorystycznych. Nie ukoronowanego białego orła na czerwonym tle używano w Małopolsce i Wielkopolsce, podczas gdy z dziedzin mazowiecko-kujawskich znamy m.in. czerwone pół-orły. Na Górnym Śląsku największą karierę zrobił złoty orzeł na polu błękitnym, w wyjątkowo trwałym księstwie świdnickim – czerwono-czarny, podczas gdy na Śląsku właściwym, tj. wrocławskim Piastowie chętnie prezentowali jako swój znak orła czarnego z białym półksiężycem na piersi na tle zazwyczaj złotym.

I zanim tzw. monarchia Henryków śląskich upadła pod mongolskim ciosem na polach Legnicy, to właśnie czarny orzeł miał największą szansę stać się godłem zjednoczonej Polski. Wygrał wszakże orzeł z Krakowa – biały na czerwonym polu, obdarowany już królewską koroną. Ten właśnie wizerunek jako symbol państwowej jedności obrał bowiem Przemysł II i tego niezwykle skutecznie upowszechnił po gnieźnieńskim wskrzeszeniu Królestwa Polskiego. Ostatni Piastowie – reprezentujący wszak kujawską linię dynastii – używali jeszcze niekiedy „swojego” pół-lwa pół-orła, ale jako symbol zjednoczonej monarchii utrwalili raz na zawsze ukoronowanego Orła Białego na czerwonym tle.

A polski orzeł ewoluował, zmieniając formę w zależności od królewskich upodobań i gustów epoki. Spokojny i dostojny za Kazimierza III Wielkiego, w czasach Władysława II Jagiełły nie tracąc owego dostojeństwa otrzymał fason bardziej drapieżny, aby znów uspokoić się nieco w dobie panowania Kazimierza IV Jagiellończyka. W czasach Zygmunta I Starego uzyskał bardziej ozdobną formę, przy czym przepasano go przy okazji inicjałem władcy – literą „S” (Sigismundus), a za ostatniego z Jagiellonów monogram władcy – „SA” (Sigismundus Augustus) – spoczął na piersi herbowego ptaka. W dobie monarchów elekcyjnych w tym samym miejscu pojawiała się tarcza herbowa ze znakiem rodowym aktualnego króla, począwszy od Trzech Lilii Walezjuszów, a na Ciołku Poniatowskich skończywszy. Tak wyglądało godło Królestwa Polskiego (tzw. Korony), tym niemniej po unii lubelskiej równolegle funkcjonował symbol całego dualistycznego państwa – Rzeczypospolitej Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie wokół centralnie umiejscowionego herbu króla i wielkiego księcia znajdowały się cztery pola, po dwakroć prezentujące polskiego Orła Białego i litewską Pogoń.

Dwa narody – oba już po kilku wiekach wyłącznie polskojęzyczne – ostatecznie zlały się w jeden u progu zaborów. Wraz z rozbiorami Lechici znad Wisły i Niemna utożsamiali się z Orłem Białym, podczas gdy Pogoń, wraz z ewolucją myślenia o narodzie, spadła do roli herbu regionalnego, choć w przełomowych chwilach wracała epizodycznie do równorzędnej roli, acz raczej ze względu na historyczną wartość lub podkreślenie terytorialnych roszczeń.

Polak pod Orła i Pogoni znakiem
Raz dziś ostatni ze snu wstał Polakiem
Dzisiaj z wież strącą świętokradzkie dłonie
Sarmackich Orłów, litewskie Pogonie
I wytkną znaki polskim oczom nowe
Straszydła czarne, skrzydlate, dwugłowe.

Księstwo Warszawskie – dla wielu wiarygodna forma państwa polskiego – otrzymało dwudzielne herb z dobrze już Polakom znanym tzw. Rucianym Herbem Wettinów i Orłem Białym, dzierżącym wszelkie symbole suwerennej władzy królewskiej – koronę, berło i jabłko. Ukoronowany orzeł dostojnie zasiadał również na drzewcach znaków pułkowych, niesionych przed oddziałami przez podoficerów zwanych ‘orłowymi’.

W tarczę Franków Orzeł Biały
Patrząc lot swój w niebo wzbił
A nadzieją podniesiony woła do nas z górnych stron:
Powstań Polsko, skrusz kajdany
Dziś twój tryumf albo zgon.

W godle przywróconego w 1815 r. Królestwa Polskiego postanowiono uwzględnić polityczne realia: ukoronowany Orzeł Biały wraz z całą tarczą herbową znalazł się na piersi czarnego, rosyjskiego towarzysza, wykazującego przewagę nie tylko w gabarytach, ale i w ilości głów. Natomiast na sztandarach Polski Kongresowej srebrny ptak dumnie nosił swą koronę już bez takiego towarzystwa. Po detronizacji Mikołaja I niepodległe Królestwo Polskie znów zmieniło symbolikę, ustanawiając sobie dwudzielny herb z Orłem Białym i Pogonią, co niechybnie wyrażać miało terytorialne aspiracje. Nie udało się wszakże utrzymać ani aspiracji, ani suwerenności, ani nawet skromnego państwa… A wraz z jego kresem skrzydlaty drapieżnik Lechitów przestawał być symbolem jakiegokolwiek realnego bytu politycznego…

Pozostał natomiast nadal narodowym znakiem Lechitów, którzy pod jego sztandarami zaciągali się do powstańczej walki lub pieczołowicie kultywowali pamięć o dniach dawnej chwały. W środowiskach konserwatywnych obdarzony był królewską koroną, a czasem i innymi atrybutami monarchii, pośród zaś demokratów niekiedy koronę zdejmował. W dobie powstania styczniowego i nadziei na zmartwychwstanie wielonarodowej Rzeczypospolitej pojawił się herb trójdzielny: z ukoronowanym Orłem Białym, Pogonią i Archaniołem – symbolem Rusi, z przyczyn zarówno ideowych, jak i praktycznych (zabiegi o pozyskanie dla sprawy narodowej właśnie Rusinów).

Obok Orła znak Pogoni,
poszli nasi w bój bez broni.

W huku armat I wojny światowej w szeregach polskich jednostek znów pojawiły się sztandary z drapieżnym ptakiem znad Wisły. Sztandary były różne, podobnie jak ikonograficzne przedstawienia i wojskowe emblematy z Orłem Białym, w pewien nieświadomy sposób oddające wielość postaw i politycznych orientacji, marzenie wszakże wszystkich Polaków – jedno.

Hej strzelcy wraz, nad nami Orzeł biały,
A przeciw nam śmiertelny stoi wróg.

Gdy doczekano się wreszcie upragnionej niepodległości ukoronowany Orzeł Biały znów stał się godłem państwowym (nieco zmienionym w 1927 r.), której to rangi odmawiano mu przez kilka pokoleń… Można się tylko dziwić, że po ustanowieniu w 1918 r. republiki zachowano na głowie drapieżcy królewską koronę, zwłaszcza gdy w latach 1921-1922 wdrożono system demokracji parlamentarnej. Stan symbolicznej schizofrenii nie trwał na szczęście długo. W 1926 r. przewrót majowy Józefa Piłsudskiego ustanowił nową formę rządów, wyrażającą się w kolejnych latach skupieniem w jednym ręku dyktatorskiej władzy, oficjalnym kultem marszałka Polski i prezydenta Rzeczypospolitej oraz warunkową zgodą na desygnowanie przez tego drugiego swojego następcy, a nawet odpowiedzialnością w pełni autorytarnych decydentów wyłącznie przed „Bogiem i historią”, co było wyrazem suwerenności i uzasadnionego pragmatyzmu, ale sugerowało też pewien rodzaj sakry. W republikańskim garniturze (a raczej mundurze!) powróciła zatem de facto autorytarna monarchia, świetnie korelująca z królewskim insygnium herbowego orła. A insygnium owo przetrwało na emigracji nawet po odsunięciu w haniebnych okolicznościach sanacji od władzy…

Nie przetrwało natomiast w kraju, gdzie po nocy okupacji, naznaczonej olbrzymim wysiłkiem zbrojnym pod znakiem różnych orłów, odrodzone państwo polskie zagarnął przemocą „obóz lewicy rewolucyjnej”. Jego to rękami Orzeł Biały „złożył koronę u stóp ludu”, co na swój sposób symbolizowało i kres suwerenności, i okrzepnięcie pewnej formy republikanizmu wbrew „siłom reakcji”. Smutne, ale przynajmniej konsekwentne… Konsekwencji zabrakło w 1989 r., gdy herbowy orzeł odzyskał koronę w ramach… demokratyzacji systemu (!). Królewska korona jako symbol kraju o systemie będącym całkowitym zaprzeczeniem monarchicznej idei to rzecz w dzisiejszym świecie całkiem normalna, tym niemniej paranoiczna… Gdyby jednak chcieć tę sprawę skierować na tory logiki, to proponowałbym raczej zostawić godło, a zmienić system. Na dłuższą metę wyszłoby taniej…

Tak czy inaczej, Orzeł Biały – najczęściej ukoronowany – pozostaje od czasów króla Przemysła nieprzerwanym symbolem polskiej państwowości, budzącym poczucie wspólnoty i dumę, a skłaniającym do poświęcenia tak wielu…

A skoro tak, to warto zastanowić się jakiż to konkretnie gatunek ptaka stał się symbolem Piastów i ich państwa. Z góry musimy wszakże zdać sobie sprawę, iż żadne dociekania w tej materii całkowitej pewności nam nie przyniosą. Stworzenia heraldyczne mają bowiem to do siebie, że funkcjonują raczej w świecie symboli, a ich przedstawienia mają z konieczności zawsze charakter schematyczny. Mniej problemu mielibyśmy z lwem, którego atrybut w postaci grzywy żadnych wątpliwości nie pozostawia. Jakaż jednak mogła być naturalna inspiracja dla drapieżnego ptasiego patrona w kraju, w którym żyje 25 przedstawicieli rodziny Accipitridae, z czego aż 15 to gatunki lęgowe?

Najliczniejszym spośród nich jest myszołów (Buteo buteo), co mogłoby być pewnym tropem, jednak dość rozsądne założenie każe szukać herbowego protoplasty pośród ptaków bardziej majestatycznych niż błotniaki (Circus), gadożery (Circaetus), jastrzębie (Accipiter), kanie (Milvus), trzmielojady (Pernis) i właśnie myszołowy (Buteo).

Najczęściej pierwowzoru dla ptasiego opiekuna Piastów poszukuje się zatem pośród największych jastrzębiowatych: orłów (Aquila) – nie tylko ze względu na wywodzące się z heraldyki tradycyjne nazewnictwo oraz bielików (Haliaeetus), czyli orłanów – grupy dawniej do orłów zaliczanej, dziś wszakże uważanych za odrębną podrodzinę Accipitridae. Przedstawiciele tych dwóch podrodzin wysoko w koronach drzew wiją sobie z gałęzi i chrustu sporych rozmiarów gniazda, nie ustępujące bocianim. Pewnie wiele z nich znajdowało się przed tysiącem lat w Wielkopolsce…

W Polsce występują dwa orły zalatujące: orzeł cesarski (Aquila heliaca) i orzeł sawannowy (Aquila rapax) oraz cztery gatunki lęgowe: orzełek włochaty (Hieraaetus pennatus), orlik grubodzioby (Aquila clanga), orlik krzykliwy (Aquila pomarina) i orzeł przedni (Aquila chrysaetos). Najliczniejszym jest orlik krzykliwy (dziś jego populację szacuje się na prawie 2000 osobników), ale jego kandydatura nie wydaje się zbyt prawdopodobną. Mieszkaniec północnych i wschodnich połaci kraju, w tym m.in. Beskidu Niskiego stał się za to w 1995 r. na pocieszenie symbolem Magurskiego Parku Narodowego.

Jeśli pierwowzoru Orła Białego istotnie szukać chcemy wśród orłów właściwych, to wybór paść musi na największego z nich, tego który swoimi rozmiarami podkreślać mógłby powagę dynastii – na orła przedniego. Aquila chrysaetos istotnie osiąga imponującą wielkość. Długość ciała dorosłego osobnika sięga 86 cm., a rozpiętość skrzydeł 2,2 m., przy czym samice są nieco większe od samców, a różnice te określone są wskaźnikami wagowymi 3,5 i 4,5 kg. W majestatycznym locie orła przedniego dostrzec można charakterystyczną czarną pręgę na ogonie oraz dużą jasną plamę po wewnętrznej stronie skrzydeł, zaś jago głos przypomina z daleka melodyjne dzwonienie. Największy z polskich orłów żywi się dużymi ptakami i średniej wielkości ssakami, choć potrafi upolować nawet kozicę. Rozpowszechniony był onegdaj po nizinach naszego kraju, obecnie ograniczony do ok. 30 par zachował swe królestwo przede wszystkim pośród karpackich wierchów. Charakterystyczne, że młode osobniki aż do piątego roku wędrują swobodnie po przestworzach bez zauważalnego planu właściwie po całym świecie, podczas gdy starsze trzymają się konsekwentnie rejonu swojego gniazda.

Ponieważ jednak rozmiar naprawdę ma znaczenie, przeto lepszych protoplastów srebrnego heraldycznego orła polskiego szukać chyba należy poza orłami właściwymi, w podrodzinie większych od nich, masywniejszych i nieco mniej zgrabnych orłanów. Na obszarze dzisiejszej Polski – akurat niezbyt różniącej się terytorialnie od państwa pierwszych Piastów – odnajdziemy dwóch przedstawicieli grupy Haliaeetus: przylatującego raz na czas bielika wschodniego (Haliaeetus leucoryphus) i gniazdującego tutaj na stałe właściwego bielika (Haliaeetus albicilla), drzewiej zwanego „orłem bielikiem” – naszego największego ptaka drapieżnego i prawdziwego króla polskich przestworzy.

Potężny bielik dorasta do 95 cm., zaś jego rozprostowane skrzydła osiągają łączną długość 2,5 m. Ważący 4 (samce) i 5 kg. (samice) drapieżnik wydaje z siebie przeciągły krzyk – swoisty manifest swojego królowania w powietrzu. W okresie zimowym ów długowieczny olbrzym wykazuje się podobnymi obyczajami, co jego orli krewniacy – w zależności od wieku albo trzyma się blisko gniazda, albo podejmuje wędrówki, choć o mniejszym nieco rozmachu. Łupem ogromnego drapieżcy padają ssaki, ryby i ptactwo wodne. I nic dziwnego, skoro Haliaeetus albicilla zamieszkuje północno-wschodnią Polskę, a kojarzony z Pomorzem Zachodnim nieprzypadkowo stał się symbolem Wolińskiego Parku Narodowego. Czyżby to on był patronem ekspansji Mieszka I ku północy i zachodowi?

Wiele wskazuje na to, że – o ile istniał naturalny protoplasta herbowego Białego Orła – to był nim właśnie bielik. Jako największy polski ptak drapieżny od początku stał na uprzywilejowanej pozycji, od razu kojarzyć się musiał z monarszym majestatem. Ale jest coś jeszcze: pewne szczegóły, które wedle systematyki odróżniają orły od orłanów. Jednym z nich jest skok – upierzony u właściwych orłów, u bielików zaś pozbawiony piór w dolnej części. Ważniejsza jest wszakże druga różnica. Oto bowiem właśnie Haliaeetus albicilla, zgodnie nazwą, posiada ogon o białawej kolorystyce – u młodych osobników biały po brzegach, u starszych zaś cały biały. Powiedzieliśmy sobie co prawda, iż pierwotny piastowski orzeł heraldyczny mógł mieć dowolną barwę, ale być może właśnie kropki na ptasim wizerunku z denara Bolesława I Chrobrego symbolizować mają białe lotki? … Jeśli tak jest istotnie, to bielik zwyciężyłby zdecydowanie nad orłem przednim. Ale groźniejszym odeń rywalem byłby… rybołów (Pandion haliaetus), drapieżnik spoza rodziny jastrzębiowatych, o białej głowie i całym spodzie ciała. A w tym przypadku spór na rzecz naszego wielkiego orłana przesądziłby już wyłącznie królewski rozmiar…

Tak więc w naszych rozważaniach warunkowo zwyciężył bielik przed rybołowem i orłem przednim. Zwycięstwo to wszakże kłopotliwe, tak jak każdy wniosek oparty na niepewnych przesłankach. Powiedzieliśmy już przecież sobie, że zwierzęta heraldyczne mają charakter symboliczny, a nie gatunkowy, zaś ich schematyzm – szczególnie w przypadku ptaków drapieżnych – nie pozwala na stawianie zbyt daleko idących tez. A poszukiwań pierwowzoru późnorzymskiego dwugłowego orła w świecie natury z pewnością się nie podejmę… Zresztą, szukanie argumentów za bielikiem w dość zagadkowym wyobrażeniu z początku XI stulecia także nie ma większego sensu, skoro brak nawet pewności czy ów wizerunek rzeczywiście przedstawia gatunek pokrewny orłom, czy też może – przepraszam za wyrażenie – pawia naszego pierwszego męczennika…

Niniejsze rozważania na pograniczu nauk historycznych i przyrodniczych należy zatem potraktować jako intelektualną zabawę. Zabawę wszakże z kilkoma poważnymi morałami. A pierwszy z nich to taki, że nauka nie zna granic, a poszczególne jej gałęzie przenikają się i przenikać się muszą, czego najlepszym przykładem pozostaje rozciągnięta pomiędzy filozofią a matematyką logika. Ponieważ jednak nie jest to wniosek w najmniejszym nawet stopniu odkrywczy, przeto obróćmy go w pewien rodzaj apelu, aby używana wiedza była zawsze przynajmniej do pewnego stopnia pogłębiona (choć niekoniecznie wynikająca z wykształcenia), a nie oparta wyłącznie na świeżo przyswojonym artykule czy „naukowym” programie telewizyjnym, jak to ma miejsce z niemałą żarliwością po sklepach, przystankach i środkach komunikacji zbiorowej czy nawet w tzw. „debacie publicznej” z jej – pożal się, Boże! – polemikami, gdzie zwykle mało kto posiada rzeczywistą znajomość jakiejś gałęzi nauki, za to wszyscy chętnie wypowiadają się z godną zazdrości pewnością o problemach historii, bioetyki czy religii, bazując jedynie na nierzadko żenujących medialnych „brykach”…

Drugi morał dotyczy owego szczególnego przywiązania narodu polskiego do symboliki Orła Białego (a nawet jeśli jego pierwowzorem miałby być rybołów – cóż z tego?), które znacznie przeżyło Piastów. To pod znakiem drapieżnego ptaka odnosili swoje zwycięstwa rycerze Jagiellonów oraz dwie pierwsze Rzeczpospolite. To pod sztandarami z Orłem Białym ruszały do boju kolejne pokolenia Polaków, także te, które mniej lub bardziej rozważnym, zawsze wszak mężnym czynem pragnęły przywrócić go w poczet godeł państwowych. A skoro tak, to i z naszej strony owemu zacnemu symbolowi należy się wieczysty szacunek… Banalne? Patetyczne? Z całą pewnością! A nawet po raz wtóry mało odkrywcze, ale bywa i tak, że o pewnych rzeczach należy stale przypominać!

Wreszcie wniosek trzeci: skoro nasz orzeł wciąż nosi na swej głowie królewską koronę, to czy nie symbolizuje on tej Polski, do jakiej dążyć należy? Tej, którą w mozolnym trudzie budowali na przekór burzom Piastowie, tej którą do największej świetności wydźwignęli Jagiellonowie, tej jaką postulowała Konstytucja 3 Maja, tej która ostatni raz aktualną była w dobie rządów marszałka Piłsudskiego i jego następców, nie zaś tej, którą w pogardzie dla tradycji zawłaszczyli populistyczni i cyniczni „przedstawiciele narodu” z przypadku…

I na koniec czwarty z morałów: jeśli heraldyczny orzeł stał się symbolem naszej ziemi i naszego rodu, przede wszystkim zaś naszej tradycji, to czy nie jest to szczególne zobowiązanie, aby zrobić wszystko, by chronić polskie ptaki drapieżne, które dawały siłę naszym przodkom? Bezmyślnie w pewnych okresach zabijane, ginące dziś od zderzeń z liniami napowietrznymi, padające ofiarą degradacji ich naturalnych ostoi wymagają ze strony ludzi – a ‘królewskiego rodu Piastowego’ w szczególności – wyjątkowej opieki, którą jesteśmy im winni. Sam bielik ma się akurat całkiem nieźle – kilkaset par z tendencją wzrostową to dane przyzwoite, niemniej wspomniane ok. 30 par orła przedniego to już powód, aby bić na alarm! Tym bardziej, że populacja orzełka włochatego jest jeszcze skromniejszą…

Naszą podróż z rodzimą awifauną przez tysiąclecie polskich dziejów kończymy więc spostrzeżeniami o charakterze „metodologicznym”, patriotycznym, ustrojowym i ekologicznym. Jak zatem widać, pod sztandarami Orła Białego jest miejsce i na romantyzm, i na pozytywizm…

Bartłomiej Grzegorz Sala
[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Pod sztandarami drapieżnego ptaka”

  1. Dwugłowy Orzeł to symbol Imperialnego myślenia. Jednogłowy Orzełek to sługa dla Watykanu. To ja już wolę Orła z USA. Tamten jest opancerzony i nie da się robić w bambuko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *