Poznaniacy chcą odbudować Pomnik Wdzięczności. W ostatni piątek, w Pałacu Działyńskich ukonstytuował się Społeczny Komitet na rzecz tego przedsięwzięcia. Monumentalny pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa stał na poznańskim Placu Mickiewicza w latach 1932 – 1939. W październiku tego właśnie roku został on zburzony przez niemieckiego okupanta.
Przedsięwzięcie jego budowy było – tak jak i dziś – inicjatywą społeczną. Mieszkańcy stolicy Wielkopolski chcieli najzwyczajniej podziękować Opatrzności za odzyskaną niepodległość. Dobrze że dziś – w 20 lat po znów odzyskanej wolności – pojawia się znów inicjatywa i to wypływająca z grona poznańskiej inteligencji – by ów monument odbudować. Inicjatorom należą się wyrazy najwyższego uznania. Będzie dla mnie prawdziwym zaszczytem jeśli będę mógł – choćby w najdrobniejszy sposób – w tym przedsięwzięciu uczestniczyć. Na kanwie tej inicjatywy rodzą mi się natomiast trzy refleksje:
Pierwsza: że dziś wypada dziękować nie tylko za odzyskaną wolność. Także za pontyfikat tego, który się do tej sytuacji walnie przyczynił – papieża Jana Pawła II. Pytanie więc czy i w jaki sposób nie należało by połączyć odbudowy pomnika z kwestią votum za ten właśnie pontyfikat?
Druga: jeśli by przyjąć ten tok rozumowania to takie miejsca mogą być dwa. Oba związane z papieską wizytą w Poznaniu czyli Plac Mickiewicza bądź Łęgi Dębińskie. Pierwsza lokalizacja, choćby ze względu na Poznańskie Krzyże chyba jednak nie wchodzi w rachubę. Zostaje więc druga czyli Łęgi. I za taką właśnie lokalizacją odbudowanego w przyszłości pomnika się opowiadam. Uważam, że zręczny architekt znakomicie poradzi sobie z wkomponowaniem przyszłego pomnika w już istniejące papieskie miejsce pamięci.
I na koniec refleksja trzecia. Zastanawiałem się skąd właśnie w tym momencie ta szlachetna inicjatywa? I doszedłem do wniosku, że w jakiejś części jest to zasługo nieocenionego senatora Łęckiego. Człowieka, który pokazał Poznaniakom, że można i warto odtwarzać ważne pomniki przeszłości. Jeszcze raz wyrazy uznania Pani Senatorze!
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw
Może zacznijmy od Dziwisza? Będzie taniej, co poznaniacy wezmą pod uwagę…
Tym razem skomentuje tekscik p. Libickiego pozytywnie (specjalnie dla p. Rekasa). Senator nasz oto deklaruje: „Inicjatorom należą się wyrazy najwyższego uznania. Będzie dla mnie prawdziwym zaszczytem jeśli będę mógł – choćby w najdrobniejszy sposób – w tym przedsięwzięciu uczestniczyć.” I jako czlowiek czynu, zamysl swoj od razu wprowadza w zycie: „Druga: jeśli by przyjąć ten tok rozumowania to takie miejsca mogą być dwa. Oba związane z papieską wizytą w Poznaniu czyli Plac Mickiewicza bądź Łęgi Dębińskie. Pierwsza lokalizacja, choćby ze względu na Poznańskie Krzyże chyba jednak nie wchodzi w rachubę. Zostaje więc druga czyli Łęgi. I za taką właśnie lokalizacją odbudowanego w przyszłości pomnika się opowiadam”. Wyrazy uznania Panie Senatorze za Panska szlachetna inicjatywe.
Śmiesznie jest czytać, jak co poniektórzy, niczym psy Pawłowa, na samo wspomnienie o Wojtyle dostają orgazmu. Libicki jak zwykle bredzi coś o wolności, której rozmiar kurczy się w zastraszającym tempie, ale jeśli przyjąć jego tok „myślenia” i uznać Wojtyłę za tego, który podarował nam tego rodzaju „wolność”, to należałoby go raczej oskarżyć o zbrodnie przeciw narodowi polskiemu, a nie zachwycać się nad jego pontyfikatem. Ale co tam, przecież Libicki doskonale wie, że wycierając sobie mordę poprzednim papieżem można zyskać kilka punktów wśród fanatycznej hołoty, która na dźwięk nazwiska „Wojtyła” wpada w ekstazę.
Myślałem, że choć na tym portalu nie będe musiał zaznajamiac sie z głębokimi przemyśleniami demaskatorów „fanatycznej hołoty”.
@Wiśniowski (czy ma Pan coś wspólnego z ” tzw. „Wisniowym prorgamem”): niektórzy są tak zaslepieni ultra-tradycjonalizmem, że nie widzą już Łaski Bożej działającej w Kościele, także tej jakiej świadkiem był Jan Paweł II Wielki.
@Zar: A jednak będzie Pan musiał. Póki co cenzura działa tu jedynie w niewielkim stopniu. @wojtylianista-Szymański: Pierwsze słyszę o czymś takim. Nie jestem też tradycjonalistą. Po prostu niektóre rzeczy wydają mi się śmieszne a zarazem żałosne, jak np. reakcje wielu zakompleksionych Polaków na dźwięk nazwiska „Wojtyła”. Nie chcę się jednak powtarzać.