Potrzeba Konfederacji Słowiańskiej

W nowym, wielobiegunowym świecie jest również miejsce na odrębną wspólnotę, złożoną z narodów chlubiących się słowiańskim pochodzeniem i zdolnych do braterskiej współpracy. Jak miałaby ona wyglądać? Pomysłów może być wiele, lecz do politycznej jedności Słowian potrzeba nam niezależnej Konfederacji Słowiańskiej.

„Alternatywa jest taka: wspólna Europa albo chaos. Europa albo barbarzyństwo. Europa lub śmierć.” – powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” (z dn. 02.10.2012 r.) francuski pisarz i filozof żydowskiego pochodzenia, Bernard-Henri Levy, znany ostatnio ze wspierania antyrządowych rebeliantów w Bengazi i przygotowań prezydenta Sarkozy’ego do ataku na suwerenną Libię. Jest to, oczywiście, alternatywa zupełnie fałszywa, gdyż przyszłość Europy zależy nie tylko od faktu istnienia Unii Europejskiej, lecz przede wszystkim od polityki mocarstw świata wielobiegunowego, powstającego dzięki zmaganiom Stanów Zjednoczonych, Chin i Rosji.

Wydaje się, że w tym nowym świecie jest również miejsce na odrębną wspólnotę, złożoną z narodów chlubiących się słowiańskim pochodzeniem i zdolnych do braterskiej współpracy. Jak miałaby ona wyglądać? Pomysłów może być wiele, lecz do politycznej jedności Słowian potrzeba nam niezależnej Konfederacji Słowiańskiej. Jak pokażemy poniżej – jest ona także niezbędna Rosji.

Geopolityka.org opublikowała w styczniu 2012 r. tłumaczenie analizy sytuacji geopolitycznej Rosji, zaktualizowanej 24.11.2011 r. przez Stratfor („Strategic Forecasting, Inc., prywatna agencja wywiadu, założona w 1996 w Austin w stanie Teksas przez George’a Friedmana. Nazywana niekiedy cieniem CIA. Zajmuje się opracowywaniem wszelkiego rodzaju analiz i raportów na potrzeby klientów prywatnych, a także niektórych agend rządu Stanów Zjednoczonych, m.in. CIA.” – Wikipedia).

W związku z wydarzeniami na Węgrzech, a także fermentem w Polsce, w Rumunii i w innych krajach tzw. Międzymorza, warto przytoczyć z powyższej analizy taki oto fragment:

„Wzdłuż Niziny Środkowoeuropejskiej Rosja posiada trzy opcje strategiczne:

1. Wykorzystać rozległe terytorium Rosji i jej klimat – pozwolić wrogim siłom wejść w głąb Rosji i pokonać je, by podzieliły los wojsk Napoleona i Hitlera. Wydaje się to rozwiązaniem, pomijając fakt, że często zwycięstwo wisi na włosku, a agresorzy pustoszą prowincję. Interesujące mogłoby być wyobrażenie co by się działo, gdyby Hitler kontynuował swój pochód wzdłuż Niziny Środkowoeuropejskiej ku Moskwie, a nie zmienił kierunek natarcia, które zostało skierowane na południe ku Stalingradowi.

2. Przeciwstawić napastnikom ogromne, pozbawione mobilności siły piechoty i wykrwawiać je do śmierci, jak to się stało w roku 1914. Pozornie może się to wydawać najbardziej pociągającym wyjściem z uwagi na fakt, że Rosja posiada większe rezerwy ludności niż jej europejscy wrogowie. W praktyce jednak jest to niebezpieczny wybór z uwagi na ulegające wahaniom warunki społeczne w imperium, które mogą aparat bezpieczeństwa i spowodować upadek reżimu za sprawą rewolty żołnierskiej, jak to się stało w roku 1917.

3. Przesunąć Rosyjską/Radziecką granicę tak daleko na zachód jak to tylko możliwe, tworząc kolejny bufor na wypadek ataku, tak jak uczyniły to władze ZSRR podczas zimnej wojny. To jest oczywiście pociągający wybór, ponieważ tworzy nowe możliwości ekonomiczne, a za jego sprawą pod kontrolę rosyjską trafia ważny strategicznie obszar. Jednocześnie strategia ta rozprasza siły rosyjskie, rozszerzając obszar strategicznej kontroli na Europę Środkową i znacząco zwiększając koszty obrony, które doprowadziły do ostatecznego upadku ZSRR w 1991 roku.

(…)

Z punktu widzenia Rosji imperatywem jest stworzenie strefy wpływów, która umożliwiłaby jej powrót do granic względnie możliwych do obrony. Oczywiście, państwa położone na peryferiach Rosji i wielkie mocarstwa za jej granicami będą przeciw temu oponować.”[1].

Wnioski:

1. Widać z tego wyraźnie, że czwartą i najlepszą dla Rosji opcją strategiczną wzdłuż Niziny Środkowoeuropejskiej jest pozyskanie dobrowolnych, autentycznych, szczerych i mających taki sam interes strategiczny – czyli obronę niepodległości politycznej, kulturalnej i gospodarczej – sojuszników na osi: Bałtyk-Karpaty-Bałkany.

Koncepcja Konfederacji Słowiańskiej, jako przyjaznego Rosji (i Niemcom) porozumienia suwerennych państw słowiańskich (a także w dużej mierze słowiańskiego, jak się w świetle najnowszych badań okazuje, narodu węgierskiego i innych nie-słowiańskich narodów bałkańskich) – jest zatem zbieżna i wychodząca na przeciw rosyjskim potrzebom strategicznym. Rosja może i powinna widzieć w Polakach, Czechach, Słowakach, Węgrach i innych narodach tego obszaru szansę na swe ocalenie i ustabilizowanie skomplikowanej sytuacji geopolitycznej na swej zachodniej flance.

2. Skoro nasza pomoc i przyjaźń byłaby wybawieniem Rosji z geopolitycznej pułapki, to cena tej pomocy i przyjaźni idzie zdecydowanie w górę. A jest nią realna pomoc Rosji w zabezpieczeniu niepodległości państw przyszłej Konfederacji Słowiańskiej od strony zarówno państw zachodnich (w tym Niemiec i USA), jak i od strony samej Rosji. Katalog oczekiwań jest szeroki:

– tania broń

– tanie surowce

– transfer tanich technologii

– przejęcie okręgu Kaliningradu

– dobrze pomyślane preferencje dla narodowej (!) wymiany gospodarczej

– pomoc przy załatwieniu istotnych postulatów Polaków żyjących na terenach b. Kresów Wschodnich i wysiedlonych stamtąd do innych republik b. ZSRR oraz postulatów Polonii rosyjskiej.

3. Oczywiście, Zachód (a Stratfor pewnie w szczególności) doskonale się orientuje, że szansa słowiańskiej niepodległej Rosji i Słowiańszczyzny w ogóle leży właśnie w tej czwartej opcji strategicznej: w powstaniu – za zgodą Rosji (i Niemiec) i przy jej wsparciu – Konfederacji Słowiańskiej od Bałtyku po Adriatyk i Morze Czarne. Czyli w utworzeniu w ten sposób trzeciego, nie-amerykańskiego i nie-zachodniego, ale też i nie-rosyjskiego członu tzw. Wielkiej Europy, o której pisał wiele ostatnio p. Sykulski z Instytutu Geopolityki.

Obserwowane ostatnio wydarzenia, nie tylko na Węgrzech, wydają się być wpisane w zachodnią odpowiedź na to potencjalne zagrożenie dla amerykańskich planów wobec Rosji, jakim jest możliwość utworzenia tak pomyślanej Konfederacji Słowiańskiej. Ta odpowiedź, to po prostu próba wyprzedzenia wydarzeń i stworzenia przez Zachód własnej organizacji złożonej z państw leżących pomiędzy Niemcami i Rosją, a więc próba utworzenia swego rodzaju Konfederacji Anty-słowiańskiej, którą urzeczywistniłyby tutejsze narody pragnące niepodległości jak powietrza, lecz prowadzone de facto pod egidę USA, i to pod sztandarami i hasłami narodowymi, a także niepodległościowymi i religijnymi.

Realizacja tego planu oznaczałaby zapisanie kolejnego, pewnie już ostatniego, rozdziału świetnej, pochwalonej przez Feliksa Konecznego książki Jędrzeja Giertycha pt. „Tragizm losów Polski”, opisującej prawdziwe przyczyny upadku naszego państwa.

Temat kładzenia się Polaków w poprzek niemiecko-rosyjskich interesów i pełnienia przez Polskę roli niezatapialnego amerykańskiego lotniskowca jest ciągle aktualny. Jan Engelgard zwrócił niedawno uwagę, że do tej nie-polskiej polityki Polacy są usilnie namawiani, ostatnio m.in. przez wspomnianego już George’a Friedmana, założyciela i Dyrektora Generalnego Stratfor.

Redaktor Engelgard na swoim blogu pisze:

„George Friedman, jak czytamy w Wikipedii: „amerykański politolog żydowskiego pochodzenia, absolwent City College of New York”, nie tak dawno doradca amerykańskich dowódców wojskowych – udziela nam w wywiadzie [pt. „Kto umrze za Europę?”] dla tejże „Rzeczpospolitej” (31.12.2011 – wyd. internetowe) cennych rad, co mamy robić jako państwo. Oczywiście największym wyzwaniem jest rysujący się sojusz niemiecko-rosyjski: „Rosja i Niemcy nie lubią Stanów Zjednoczonych i boją się ich. Rosja wierzy, że USA nieustannie próbują podkopać jej międzynarodową pozycję. Niemcy wierzą, że Amerykanie są nieodpowiedzialni i wikłają się w wojny, w których Niemcy nie chcą brać udziału. Te okoliczności sprawiają, że te państwa mają naturalny interes w pogłębianiu wzajemnej współpracy. To nie jest oczywiście relacja oparta na zaufaniu i przyjaźni, ale nie wszystkie relacje muszą być na tym zbudowane. Istnieje w końcu wiele małżeństw bez miłości. A układ Rosji z Niemcami jest właśnie takim małżeństwem z rozsądku”. Analiza z grubsza słuszna, choć autor zdaje się sugerować, że rosyjskie i niemieckie pretensje do USA są wymysłem. A co w takim razie radzi nam pan Friedman? Oto jego rada: „Rolą Polski jest pełnić rolę przeciwwagi dla tego układu”.

No i wszystko jasne. Jak się wydaje przez kilka ładnych lat tak właśnie robiliśmy, wyniki są znane. Amatorów wyciągania z ognia kasztanów w interesie Ameryki u nas nie brakuje, nawet bez rad Friedmana. W języku politycznym na taką postawę jest kilka określeń – wśród których „pożyteczni idioci” jest najłagodniejsze. Przy okazji nasunęło mi się takie  pytanie – skąd się wzięła agresywna retoryka antyrosyjska i antyniemiecka w propagandzie i działaniach pewnej dużej partii? Z dogłębnej analizy zagrożeń? Z patriotyzmu i poczucia realizmu? Pozwalam sobie w to wątpić.”[2].

Mówiąc (w tak łagodnych słowach) o chętnych do realizacji polityki proamerykańskiej na odcinku słowiańskim, redaktor Engelgard ma niewątpliwie rację – niektórzy Polacy (?) tak bardzo nie cierpią prezydenta Łukaszenki i prezydenta Putina, że wołają nawet o… antyrosyjski sojusz Polski z Białorusią. Spójrzmy na przykład takiego, pożal się Boże, rozumowania znaleziony na antyłukaszenkowskiej stronie internetowej:

„Idea wspólnej konfederacji Polski i Białorusi

O całej inicjatywie konfederacji polsko-białoruskiej dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. Prawdę mówiąc, nie byłem nawet świadom, że w kraju rządzonym przez A. Łukaszenkę mogą rodzić się takie pomysły. Jestem być może pierwszym Polakiem w tym miejscu, dlatego opowiem wam jak cała idea wygląda od strony polskiej.

Tradycja konfederacji (Rzeczypospolitej) narodziła się za panowania dynastii Jagiellonów. Osoba monarchy scalała wtedy dwa organizmy państwowe o odrębnych instytucjach. Przez cały ten czas następowała powolna integracja, przypieczętowana Unią Lubelską w roku 1569. Przyczyną integracji było z początku zagrożenie zewnętrzne, a następnie świadomość wspólnie odnoszonych korzyści. Aby konfederacja mogła zaistnieć, muszą wystąpić te dwie wyżej wymienione przesłanki – co więcej, muszą chcieć tego obydwa społeczeństwa (łatwiej jest przekonać jedną osobę, króla, aniżeli 51% narodu).

Pomysł konfederacji (nazywany koncepcją międzymorza) odżył na początku XX wieku, kiedy kształtowało się Polskie Państwo (II Rzeczpospolita) przed I Wojną Światową. Ruch ten skupiony był wokół osoby Marszałka J. Piłsudskiego. Tutaj macie więcej informacji. Każdemu, kto poważnie interesuje się tym tematem, polecam książkę George’a Friedmana „Następne 100 lat”. Jest to człowiek blisko powiązany z amerykańskimi specjalnymi służbami, jako szef agencji Stratfor jego słowa mają moc samospełniającej się przepowiedni. Przewiduje powstanie takiej Konfederacji, która w perspektywie 100 lat wyrosnąć może na jedno z czołowych, światowych (!) mocarstw.

Praktyczne aspekty wdrożenia idei konfederacji Polsko-Białoruskiej

Białoruś w oczach postronnego obserwatora wygląda faktycznie na ostatnią dyktaturę Europy, jednakże A. Łukaszenko jest zręcznym taktykiem politycznym i doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkich zagrożeń, z którymi przyjdzie się Białorusi zmierzyć w najbliższej przyszłości. Czy presja społeczna i „historyczna konieczność” będą w stanie zmusić go do podjęcia odważnych decyzji? To będzie problem do rozwiązania dla was, Białorusinów.

Pieniądze – z tym będzie ciężko. Polska nie jest w awangardzie najbogatszych krajów świata, a to na niej w dużej mierze spocznie ciężar restrukturyzacji i modernizacji przestarzałej gospodarki Białorusi. Oczywiście istnieje rozwiązanie najprostsze – powrót do ekonomicznej myśli szkoły austriackiej, osób takich jak von Mises czy Hayek – i powtórzenie sukcesu amerykańskiego z XIX wieku, czy też chińskiego z początku XXI wieku, w oparciu o prywatną inicjatywę i maksymalnie wolny rynek (to zlikwiduje całkowicie problem nadwyżki siły roboczej).

Sprawa najtrudniejsza: sytuacja międzynarodowa. Wszystko zależy od tego, czy zgodę na utworzenie tak wielkiego organizmu w centrum Europy wyrażą ci, w których rękach jest świat. Z całą pewnością można stwierdzić, że projekt taki [konfederacji Polsko-Białoruskiej] narusza najbardziej żywotne interesy Moskwy oraz Berlina (patrz: koncepcja Mitteleuropy). Projekt leży w interesie USA i Chin. Być może właśnie tam należy szukać poparcia.

Stopień infiltracji naszych państw przez rosyjskie służby specjalne jest „wysoko niebezpieczny”, co również jest olbrzymią przeszkodą w dążeniu do realizacji tak ambitnych planów.

Tyle tytułem wstępu. Zagadnienie wspólnej konfederacji jest tematem rozciągającym się poprzez przeróżne dziedziny: prawo międzynarodowe, prawo wewnętrzne i administrację, politykę wewnętrzną i geopolitykę, kulturę i historiozofię. Jest wiele tematów do omówienia, dlatego zapraszam do wspólnej dyskusji. Jeśli ktoś nie zna polskiego, będę pisał po angielsku. Zastrzegam, że rosyjskiego nie znam (używam niedoskonałego narzędzia do tłumaczenia, Google Translate).

Sim0nSs”[3].

Mówiąc wprost: cóż za głupota! Polacy mieliby robić unię z Białorusią po to, by dopomóc Amerykanom i Chińczykom w pokonaniu Rosji? Przecież to byłaby powtórka z naszej złej historii! To byłoby zupełnie przeciwne zaleceniom Dmowskiego, który w „Polityce polskiej i odbudowaniu państwa” nakazał nam zawrzeć z Rosjanami pokój i przyjaźnie z nimi współpracować!

Jak się wydaje, są to nowe marzenia prozachodnich postpiłsudczyków o nowej wojnie z Rosją, w związku z którą pojadą oni do Pekinu (niczym niegdyś Piłsudski do Japonii), by uzyskać dla siebie broń i poparcie do walki z Moskwą. Cóż za głupota!

Chiny tworzą z Federacją Rosyjską tandem przewodzący w ramach grupy BRICS całej światowej walce z hegemonią anglo-amerykańską i z pewnością nie będą zmieniać swojej dotychczasowej polityki wobec Rosji dla urzeczywistnienia jakiegoś chorego pomysłu antyrosyjskiej unii polsko-białoruskiej. Całkiem niedawno, w kwietniu 2012 r., premier Chin gościł w Polsce, uczestnicząc w forum gospodarczym, na które nie zaproszono ani Stanów Zjednoczonych, ani innych państw Zachodu.[4] Czyż w ten sposób nie dał wyraźnie do zrozumienia, że Europa Środkowa nie może być dłużej strefą wyłącznych wpływów Zachodu i realizatorem antyrosyjskiej, a także antychińskiej polityki Stanów Zjednoczonych?

W cytowanej wypowiedzi Sim0nSsa prawdziwe jest natomiast stwierdzenie, że projekt antyrosyjskiej organizacji narodów Europy środkowo-wschodniej „leży w interesie USA”. To jasne i oczywiste, że Stany Zjednoczone starają się przechwycić piękną ideę zjednoczenia Słowian i stworzyć pod katolicko-słowiańskimi i prawosławno-słowiańskimi sztandarami własną federację czy konfederację państw, a choćby tylko „prosłowiański” prąd polityczny, który odciągnie uwagę aktywistów i pasjonatów od kierunku na współpracę z Rosją i skanalizuje przy ich pomocy masy „słowianofilów” w kierunku prozachodnim (i antyrosyjskim jednocześnie), kompromitując skutecznie koncepcję utworzenia bloku suwerennych państw słowiańskich współpracujących z Rosją i obracając ją w praktyce przeciwko interesowi słowiańskich narodów, przeciwko Słowiańszczyźnie.

Dlatego Polacy, Białorusini, Ukraińcy i inni Słowianie muszą się zdecydowanie sprzeciwić zachodnim pomysłom antyrosyjskich unii, czy federacji. Najlepiej poprzez realizację zaleceń Romana Dmowskiego i stworzenie porozumienia państw słowiańskich przyjaznego wobec Rosji, choć niekoniecznie z Rosją w składzie.

Przeszkodą będą w tym poglądy ludzi, którzy – niezależnie od źródeł swej inspiracji – uważają nadal Rosję i naród rosyjski za swoich przeciwników. Ludzi takich, jak, na przykład, Ryszard Opara, który w swoich komentarzach pod własnym tekstem „Federacja Słowiańska – WSTĘP – do Federacji Europy Środkowej” napisał w lutym 2012 roku tak:

„…gdyby udało się stworzyć Federację Słowiańską (na początek) – jako preludium do Federacji Europy Środkowej/Centralnej – to jest szansa na światową potęgę – kraj o największej powierzchni i najbardziej zaludniony w Europie – kraj o niesłychanym potencjale społecznym. A ludzie to największa potęga!!! Tak w tym projekcie – sojusznikiem mogą być właśnie Chiny, bo to będzie również ich żywotny interes. Natomiast Niemcy i Rosja, będą z powodów oczywistych przeciwnikami. Zastanówmy się, pracujmy wspólnie razem – nad tym wielkim projektem. Obecnie pracujemy nad projektem Konstytucji takiej Federacji.”[5].

Wypada więc na koniec zgodzić się z George’m Friedmanem, gdy twierdzi, że „Polska stoi przed historycznym i strategicznym wyborem” i absolutnie się z nim nie zgodzić, gdy prorokuje: „Niestety, zwykle wasz kraj wybiera źle…”

Wszystko bowiem wskazuje na to, że polityka propolska – polityka polsko-rosyjskiego i katolicko-prawosławnego porozumienia – z Bożą pomocą zwycięży.

Grzegorz Grabowski

Przypisy:

[1] – Zob.: Geopolityka Rosji – nieustanna walka

http://geopolityka.org/analizy/1289-geopolityka-rosji-nieustanna-walka (27.01.2012)

[2] – Zob.: Wariacki przegląd prasy (1) http://engelgard.pl/?p=515 (07.01.2012)

Adres alternatywny: http://prawica.net/28417 (07.01.2012)

[3] – Zob.: http://www.bramaby.com/forum/viewtopic.php?f=29&t=732 (12.04.2012)

[4] – Zob.: China to set up $10b credit line for Europe http://en.ce.cn/subject/wen12tour/wen12tourn/201204/27/t20120427_23277703.shtml (27.04.2012)

[5] – Zob.: http://ryszard.opara.nowyekran.pl/post/53953,federacja-slowianska-wstep-do-federacji-europy-srodkowej#comment_389846 (25.02.2012)

Zob. także:

L. Sykulski, Geopolityczne mity George’a Friedmana http://www.mojeopinie.pl/geopolityczne_mity_george_a_friedmana,3,1292282754 (14.12.2010)

M. Domagała, Prawdziwe oblicze mocarstwa

http://www.geopolityka.org/recenzje/281-prawdziwe-oblicze-mocarstwa (01.12.2009)

W. Szczupak, Następne sto lat dwa lata później http://www.mojeopinie.pl/nastepne_sto_lat_dwa_lata_pozniej,3,1292179784 (13.12.2010)

Ł. Rzepiński, Geopolityka – następna dekada

http://lubczasopismo.salon24.pl/publicystyka/post/426990,geopolityka-nastepna-dekada (16.06.2012)

Sz. Gebert, „By zachować niepodległość, Polska musi się zbroić”

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/673493,By-zachowac-niepodleglosc-Polska-musi-sie-zbroic (28.08.2012)

Żeby Polskę brzuch nie bolał. Z politologiem George’m Friedmanem rozmawia Witold Gadomski, „Gazeta Wyborcza” z dn. 29-30.09.2012 r., s. 28-29  http://wyborcza.pl/magazyn/1,128596,12561450,Zeby_Polske_brzuch_nie_bolal.html (28.09.2012)

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Potrzeba Konfederacji Słowiańskiej”

  1. Ale za przeproszeniem bełkot. Czytanie tego, to męczarnia, a napisanie tego, to zbrodnia na języku polskim. Ale co do zawartości mertytorycznej tego elukubratu to wszelkie unie typu „Międzymorze” są równie realne co istnienie Hyperborei.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *