„Powinno się dążyć do zdjęcia podsycanego przez różne siły odium z polskiego nacjonalizmu, który nie był ani skrajny ani szowinistyczny!”

Jędrzej Giertych w swojej książce Hiszpania bohaterska w karlistach upatrywał odpowiednika dla polskiego ruchu narodowego. Czy idąc tym tropem, zdaniem Pana Profesora, faktycznie endecja była zbliżona programowo i pod względem metod działania do konserwatywnych (monarchistycznych) ruchów politycznych z krajów romańskich (mam tu zwłaszcza na myśli oprócz karlistów, Action Francais czy też waloński reizm)?

 

  Niewątpliwie tzw. „młoda” endecja była jedną z formacji ideowo-politycznych, które nazywamy narodowo-katolickimi.Te zaś poza Polską były rozwinięte najbardziej w krajach romańskich.

  Natomiast chciałbym tu zwrócić uwagę na inną ważną sprawę, którą Pan niechcący wywołał wymieniając w swoim pytaniu rexizm. Nie powinniśmy wspominać tutaj walońskiego rexizmu. Dziwi mnie, że w niektórych obecnych pismach narodowych pojawiają się czasami artykuliki mniej więcej przychylne rexistom. Ich przywódca Degrell w czasie wojny (1942 r.) założył legion Wallone, który pod jego dowództwem walczył u boku Niemiec. W roku 1945 skazano go zaocznie w Belgii na karę śmierci. To o Degrellu Hitler miał podobno powiedzieć, że gdyby miał syna to chciałby, aby był kimś takim jak przywódca rexistów. Sprawa jest więc jasna. Degrell był wrogiem i to wyczerpuje problem. Pewne światopoglądowe podobieństwa z punktu widzenia naszego interesu narodowego nie powinny mieć żadnego znaczenia. Problem relacji pomiędzy zagadnieniami światopoglądowymi a interesem narodowym wymaga szerszej refleksji. Należałoby rozwinąć go w innym miejscu co prawdopodobnie kiedyś uczynię. 

 

  Miałem wyłącznie na myśli przedwojenną działalność  Leona Degrella, która zdaje się być w dużym stopniu podobna do polskiego ruchu narodowego.

 

  Zapewne tak, aleja zgłaszając dezaprobatę pod adresem dzisiejszych „wspominek” o Degrellu mam na myśli taką sytuację, że dzisiaj już wiadomo co robił Degrell w czasie wojny.

I to powinno wystarczyć! Poza tym zajmowanie się dzisiaj takimi „autorytetami” jak Degrell tylko podnieca skrajną lewicę i skrajnych liberałów, dla których każdy powód jest dobry aby dyskredytować ruch narodowy. Ten zaś powinien istnieć i pracować wyłącznie na rzecz polskiego interesu narodowego.

 

 

W połowie lat dwudziestych XX wieku obserwujemy bardzo silne podkreślanie przez narodowców związków z katolicyzmem,a przecież początki Narodowej Demokracji mają charakter pozytywistyczny. Na ile owe podkreślanie związków z katolicyzmem było wynikiem autentycznej religijności, a na ile Kościół był traktowany jako sojusznik w walce z sanacją i mniejszością żydowską?

 

  Uważam, że „młodzi” byli autentycznie religijni. Oczywiście trudno ten problem absolutyzować. Czynnik taktyczny również mógł w jakimiś zakresie występować zwłaszcza u działaczy starszej generacji. Niemniej jednak endecja stając się formacją masową musiała odzwierciedlać nastawienie religijne większości. Młodzi wnieśli w szeregi tego obozu politycznego swoje zaangażowanie religijne. Pamiętajmy też o tym, że zwłaszcza po encyklice Quadragessimo Annoz 1931 roku Kościół  dysponował własnymi rozwiązaniami społeczno-gospodarczymi, które wydawały się być trzecią drogą pomiędzy liberalizmem a kolektywizmem, drogą która po wielkim kryzysie gospodarczym lat 1929-1933 dawała nadzieję na załatwienie wielu bolączek społecznych oraz przystawała do mentalności naszego społeczeństwa, raczej obcego owemu weberowskiemu „duchowi kapitalizmu”. Katolicyzm oznaczał też pewną kulturę duchową, którą mogli akceptować nawet i tacy, dla których sfera nadprzyrodzona nie miała już znaczenia. Bardzo to dobrze widać studiując teksty Jana Stachniuka, który zwalczał tą kulturę, a samą wiarą właściwie się nie interesował.

Aby przeczytać cały wywiad z p. prof. Bogumiłem Grottem trzeba nabyć najnowszy numer "Pro Fide, Rege et Lege"

A. Me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “„Powinno się dążyć do zdjęcia podsycanego przez różne siły odium z polskiego nacjonalizmu, który nie był ani skrajny ani szowinistyczny!””

  1. Następny jakiś-tam-ktoś „z twarzy podobny zupełnie do nikogo”, bierze się za krytykę Leona Degrelle’a, nazywanego ładnie „Ostatnim Krzyżowcem Europy”. Degrelle, bohater łacińskiego świata, który poświęcił swe prywatne życie w imię walki z bolszewizmem, musi u każdego myślącego Europejczyka budzić znacznie większe zaufanie od kolejnego podręcznikowego mądrali w filcowych kapciach, mocnego na pewno tylko w gębie. Skoro „profesor” uważa Degrelle’a za wroga, najwyraźniej jest jakimś kolejnym krypto-komunistą lub masonem, których pełno wśród tzw. „intelektualistów”, bo pierwsze słyszę, aby Degrelle był wrogiem katolickiej Polski. A że walczył po stronie Osi, za co został zaocznie skazany po wojnie na karę śmierci przez komunistów, a jego (niewinna przecież) rodzina poddana bezwzględnym represjom? Cóż dziwnego, skoro to państwa Osi toczyły wojnę z bolszewizmem, zarówno na Wschodzie i na Zachodzie. Należy jedynie ubolewać, że w tym okresie próby charakterów Polska znalazła się, choć nie musiała, po stronie bolszewickiej, skierowana na te tory poprzez lokalną masonerię i głupotę obywateli. W swoich wspomnieniach Degrelle wyjaśnia zresztą okoliczności utworzenia Legionu Walońskiego i nie było to wcale takie proste, jak się „podręcznikowym mądralom” wydaje. Poprzez osobiste doświadczenie Degrelle posiadł prawdziwą wiedzę o czasach, w których żył, a które tacy „profesorowie” znają jedynie z powojennej, lewicowej propagandy. Ufam, że skoro Degrelle w swej ostatniej woli nakazał rozsypać część swych prochów nad pewnym obiektem, na pewno wiedział, co robi. Dla mnie pozostanie bohaterem, niezależnie od tego, co jakiś-tam-ktoś „z twarzy podobny zupełnie do nikogo” kolejny raz naskrobie lub wymamrocze.

  2. nacjonalizm zawsze ma nieprzyjemne oblicze. Co ludzi opętuje do wywyższania własnego narodu ponad inne????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *