Transfery polityczne budzą mieszane odczucia, jedni powiedzą, że ukazują nam bezideowość polityków, czy brak konsekwencji w swoich działaniach oraz poglądach, z kolei inni uznają taki transfer jako jedyną opcję, aby w dalszym ciągu móc reprezentować swoje poglądy, mieć wpływ na kierunek, w jakim nasz kraj zmierza, na to, w jakiej Polsce będziemy żyć za 5-10 lat, a będąc poza parlamentem jest to niemożliwe. W takiej sytuacji znaleźli się ostatnio posłowie Jan Filip Libicki oraz Jacek Tomczak, którzy zostali postawieni przed wyborem: pozostać posłami bezpartyjnymi, bez szans na reelekcję lub przystąpić do Platformy Obywatelskiej, mając realną szansę wzmocnić jej prawe skrzydło, spróbować przechylić PO bardziej w prawą stronę. Należy zadać sobie proste pytanie, co jest lepsze – krzyczeć spoza parlamentu, gdzie siła przebicia jest równa zeru, czy mieć realną szansę na kierunek, w jakim będzie zmierzać nasze państwo – nawet, jeżeli ceną miały okazać się pewne kompromisy? Czy lepiej zrobić mniej (tyle, na ile pozwala sytuacja polityczna), niż mieć zerowy wpływ?
Polska prawica jest w rozsypce, ostatnio ogłoszono, że Nowa Prawica, Prawica RP oraz PJN nie stworzą wspólnej listy, zaś żadna z tych partii samodzielnie nie ma szans na zdobycie choćby 3 %, dających możliwość rozwoju, dzięki finansowaniu z budżetu. Prawo i Sprawiedliwość natomiast jest partią wodzowską, którą nie interesuje bieżąca polityka, żyje ciągle katastrofą smoleńska, widząc wszędzie agentów, spiski. Partia ta sama sukcesywnie marginalizuje się, tym samym wyświadczając przysługę Donaldowi Tuskowi, który trafnie stwierdził: „że nie ma z kim przegrać”. Jedyne co robi PiS, to walka o utrzymanie elektoratu radio-maryjnego, który i tak zawsze będzie głosował na „prawdziwych Polaków”, ze względu na brak alternatywy, tym samym tracąc normalny elektorat, który sukcesywnie odpływa, zmęczony teoriami helowymi, wielkim magnesem, ukrytą opcją niemiecką, czy „mechanizmem gigantycznej korupcji”, który miał zniszczyć Poznań. Polacy są po prostu zmęczeni tym wszystkim, wolą partie, która żyje ich sprawami, ich problemami – przynajmniej mają takie wrażenie. Zatem wybór posłów Libcikiego/Tomczaka wydaje się być logiczny, a zarazem jedynym wyborem, który pozwala im pozostać w polityce i realizować cele, które sobie postawili.
Szeregi Platformy Obywatelskiej zostały zasilone zarówno przez polityków prawicowych, jak i lewicowych, a więc ktoś może zapytać, co z tożsamością partii? Do tej pory PO była uważana za partię konserwatywno-liberalną, w którym kierunku zatem „skręci”? Myślę, że kluczem do wygrania wyborów przez Donalda Tuska jest zachowania równowagi, pozostanie w centrum, co mają zagwarantować transfery zarówno z prawej, jaki i lewej strony sceny politycznej. Pomysłem Platformy Obywatelskiej na te wybory jest pokazanie Polakom, że rząd będzie zajmował się sprawami zwyczajnego obywatela, którego bardziej niż katastrofa smoleńska interesuje to, żeby mieć gdzie mieszkać, co zjeść, gdzie wyjechać, czy zwyczajnie zrelaksować się w wolnym czasie ze znajomymi.
Moim zdaniem w obecnej sytuacji politycznej, gdzie wszystko wskazuje na to, że Platforma Obywatelska będzie rządziła przez najbliższe 4 lata, przystąpienie polityków konserwatywnych będzie gwarantem, że po wzmocnieniu szeregów tejże partii przez polityków lewicowych PO pozostanie partią centro-prawicową.
Dawid Stefański
Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook
Dodajmy, że autor jest Wicenaczelnym Portalu Konserwatyzm.pl co widać – reprezentuje klasyczną dla naszego środowiska formułę realistycznego myślenia o polityce.
Izabella Sierakowska już też dołączyła do tej „centro-prawicowej partii”?
Brutalne to, ale prawdziwe. Prawdziwe jest także, że polska polityka potrzebuje nowej jakości. Dać szansę innym doświadczonym, ludziom sukcesu. Politycy typu Libicki nie są niezastąpieni. Na razie mamy w PO polityczny śmietnik i i miejmy nadzieję, że mimo wszystko ta sytuacja się kiedyś zmieni
To nie jest mądre, zgodnie z polską tradycją, umierać gdy już nadziei nie ma. Ale równie niemądre jest wywieszać białą flagę, jak jeszcze może się udać. Analiza sondaży wskazuje, że mamy dwie grupy twardego elektoratu /jednakowo w gruncie rzeczy zbzikowane/, ale nawet razem wzięte są mniejsze, niż ta część Polaków która głosuje i w tej chwili ma poczucie, że nie bardzo ma na kogo. Cały czas jest możliwe przedstawienie im oferty. Koledzy którzy zamiast to robić wciągają białą flagę nie są bynajmniej konserwatystami, tylko defetystami, a to nie jest dokładnie to samo.
@Pan Mecenas Ludwik Skurzak Ta afera z PO jest bardzo niebezpieczna dla naszego srodowiska, bardziej niebezpieczna, niz gdybysmy wspolpracowali z Pisem.PIS jest partia wariatow i w zwiazku z tym istnialo nikle niebezpieczenstwo, zeby sie tymi pisiakowymi dymami zaczadzic.I tak sie tez stalo; zwiazki konserwatystow z Pisem sa dzis rowne zeru. PO nie jest partia zlozona z wariatow.Jej radnymi, poslami, ministrami sa ludzie zrownowazeni, z ktorymi mozna normalnie porozmawiac i sa kulturalni. Tu wlasnie jest zagrozenie. J.F.Libicki bedzie poslem w nastepnej kadencji i ci, ktorzy dzis go w srodowisku konserwatywnym popieraja, ba, wrecz pokladaja w nim jedyna nadzieje ( sic!), beda mogli latwo popasc w iluzje, ze maja wplyw na wladze. Doprowadzi to prawdopodobnie do podzialow w srodowisku, do nowych wystapien i do oslabienia intelektualnego srodowiska konserwatywnego, bo inter arma silent musae. Niektorzy ludzie sie rozmyja i doprowadza samych siebie do finalnego rozczarowania. Co zas do prawicowej frakcji w PO, to pragne przypomniec, ze w UMP istnieje tez frakcja prawicowa. Nie ma ona zadnego wplywu na decyzje rzadu, zas jej dzialanosc ogranicza sie do wystepowania w” Radio Courtoisie” raz na 4 tygodnie i do wyglaszania prawicowych deklaracji. Pozwala sie im tez naklejac afisze na murach miedzy kazda pierwsza a druga tura wyborow i pisac na tych afiszach pod adresem imigrantow muzulmanskich”Kochajcie Francje albo ja opuscie”. Po wyborach to juz sie konczy. Ale glownym niebezpieczenstwem jest utrata niezaleznego charakteru przez srodowisko konserwatywne,zas gdyby konserwatysci pozostali tylko thinktankiem, to by moglo zaowocowac za jakies 10 lat. To niecierpliwosc i zludzenia kazaly ludziom szczerze zatroskanym o losy kraju pokladac nadzieje w partii politycznej, ktora jest kierowana przez rozne lobbies i sluzy interesom globalnej superklasy polityczno-medialnej, choc sami jej prominenci sa traktowani przez owa superklase prawdopodobnie jak kopciuszki. Mysle ze p.Tusk czy jego ministrowie nie maja latwego zycia ze swoimi mocodawcami i mozna ich sytuacje porownac do sytuacji Adama Czerniakowa, kiedy stal na czele Judenratu.Usilowal bronic swoich ale jego margines swobody byl bardzo nikly. Nie chcialbym byc na ich miejscu, tzn. na miejscu p. Tuska czy ministrow PO. Opcja na PO jest calkowita pomylka i moze doprowadzic do upadku srodowiska konserwatywnego. Jezeli zas o mnie samego chodzi, to wyrazam zadowolenie ze jestem obywatelem innego kraju i nie musze sie nawet nad taka opcja zastanawiac. Uprzejmie prosze czytelnikow, aby nie laczono mnie z PO, tylko dlatego , ze pisze na naszym swietnym i na razie niezastapionym portalu.Polecam moj dzisiejszy artukul, w ktorym pisze m.in, ze nadmierne poszukiwanie ludzkiej skutecznosci zwykle prowadzi do kleski. pozdrowienia.a.r.
@ Antoine Ratnik Na szczęście żadnego poważnego niebezpieczeństwa nie ma. Filip, jak to sam mawia, był już ze wszystkimi i przeciwko wszystkim. Bycie w PO raczej nie zmieni go w najmnijeszym stopniu. Natomiast Adam to tak sobie PO popiera tylko znad klawiatury. Gdyby było niebezpieczeństwo, że przyjmie trzy rady nadzorcze i jeszcze jakieś beneficja, to może bym się przejmował. Tak naprawdę z Adamem jest w ten sposób, że posłów PiS widuje czasem z bliska i wie, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego. W PO miał chyba mniej doświadczeń, stąd relatywnie rozpoznaje ją jako bardziej przyjazną. Ale to pogląd wyłącznie teoretyczny moim zdaniem i nie będzie miał realnego przełożenia na żadne działania. No chyba, że jest coś, o czym nie wiem i za kilka tygodni zobaczę Adama lub inne osoby z naszego środowiska na listach PO. Póki co uważam to za wykluczone.
Autor niestety buja w obłokach. PO i PiS to dwory i pojedynczy posłowie mogą tam najwyżej robić dobre miny do złej gry. Ktos inny ustala „linię partyjną” a drobna frakcyjka jest najwyżej „mięsem armatnim”, które musi powtarzać „przekaz dnia” albo pożegnać się z poselską dietą w nowym rozdaniu. Jesteście pewni, że PO wytrzyma jeszcze 4 lata? Decydenci, którzy nie wprowadzają koniecznych reform, chociaż mogą to robić. Rząd, który wygenerował największy przyrost długu publicznego w historii Polski. Chociaż myśląc przewrotnie, to dzięki polityce PO dojdzie do wprowadzenia w Polsce wolnego rynku… ale najpierw dojdzie do ogłoszenie upadłości przez państwo polskie.
Wybór posłów Libcikiego/Tomczaka pozwala im pozostać w polityce, ale nie zrealizują oni celów politycznych. Tam kto inny obsługuje politbiuro i wysyła wiadomości sms z „przekazem dnia”.
W PiS Jacek z Filipem też nie mieli szans zrobić czegokolwiek. Gdyby tak do tego podchodzić trzeba by dojść do wniosku, że w ogóle obecność w sejmie nie ma w tej chwili sensu. Jest to oczywiście pogląd możliwy.
Socjaliści z PiS potrzebują paru pożytecznych idiotów, żeby się w reżimowych mediach przedstawiać za „narodowców”, „katolików”, czy tp. Socjaliści z PO też potrzebują paru pożytecznych idiotów, żeby się w reżimowych mediach przedstawiać jako „liberałowie”, „konserwatyści”, czy tp. Jeżeli ktoś myśli, że paru pożytecznych idiotów sanowi reprezentację niesocjalistycznej części narodu to sam jest idiotą antypożytecznym. Niech idzie do pani poseł Senyszyn i niech jej rozwinie prawe skrzydło.