Profesor Leon Halban jako badacz neopogaństwa niemieckiego i prekursor politologii religii w Polsce (w czterdziestą piątą rocznicę zgonu)

Jak podaje nekrolog zamieszczony w „Kwartalniku Historycznym”[1]Leon Halban zmarł 3 maja 1960 roku w Lublinie. Był długoletnim prezesem lubelskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz wiceprezesem Lubelskiego Towarzystwa Naukowego, a także członkiem wielu innych towarzystw naukowych i społecznych. Znany był jako historyk państwa i prawa. Doktoryzował się we Lwowie w roku 1916. Tam też habilitował się dziesięć lat później z zakresu prawa kościelnego. W roku 1932 został mianowany profesorem tytularnym , a w roku 1936 profesorem nadzwyczajnym. Początkowo zajmował się prawem kanonicznym potem zaś poszerzył swoje zainteresowania o wątki religioznawcze. Choć sam nie stosował takiego terminu można go też określać mianem politologa religii. Ten to właśnie aspekt jego działalności interesuje nas w tej chwili najbardziej i tylko do niego ograniczymy krótkie wspomnienie o Leonie Halbanie i jego dorobku naukowym.

Głównym dziełem zmarłego przed czterdziestu pięciu laty profesora jest książka zatytułowana „Religia w Trzeciej Rzeszy”. Została ona wydana w roku 1936 we Lwowie przez tamtejsze Towarzystwo Naukowe. Praca ta wywołała silny rezonans dotykając bardzo wówczas aktualnych problemów, które jak można śmiało powiedzieć chociaż nie eksponowały się tak wyraźnie, jak wydarzenia wielkiej międzynarodowej polityki to jednak stanowiły tzw. drugie dno lub głębszą przyczynę sytuacji, która wówczas wykrystalizowała się w Niemczech i doprowadziła do wielkiej burzy dziejowej jaką była druga wojna światowa. Halban poruszył w swoim dziele kwestie związane z duchowością niemiecką, jako pochodną religii .Duchowość ta nadawała specyficzne piętno niemieckiemu nacjonalizmowi , który objawił się po pierwszej wojnie światowej w postaci hitleryzmu zwanego też narodowym socjalizmem. Znany nam dzisiaj z zasobów bibliotecznych tom „Religii w Trzeciej Rzeszy” nie był przewidziany przez autora jako jedyny. Halban planował napisać jeszcze tom drugi swego dzieła, do którego zdołał zebrać już materiały. Tom ten miał przedstawić „teologię „ hitleryzmu, a w obrębie tego tematu funkcję niemieckiego neopoganizmu. Jednak wzmiankowane materiały niezbędne do jego napisania przepadły w czasie działań wojennych przez co nauka doznała niepowetowanej straty. Po wojnie Leon Halban już jako pracownik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego kontynuował podjętą w „Religii w Trzeciej Rzeszy” tematykę, pisząc wówczas kilka bardzo ważnych publikacji. Dotyczyły one wpływu procesów zachodzących w sferze religii na niemiecką duchowość a pośrednio i na ideje polityczne oraz różne doktryny a w końcu i na praktyczną działalność polityczną stymulowaną nowym etosem jaki kształtował się wraz z postępującą dechrystianizacją i neopoganizacją międzywojennych Niemiec. Korzeni tych zjawisk Halban dopoatrywał się już we wcześniejszych właściwościach kultury tego kraju , którą starał się analizować i oceniać.

Wspominając naukową działalność Leona Halbana w zakresie, który dzisiaj nazwalibyśmy politologia religii trzeba podkreślić jej wielką wagę. Zakres ten bowiem najczęściej wymyka się zarówno uwadze historyków jak i politologów. Pierwsi na ogół zadawalają się faktograficznie ujmowanymi dziejami ruchów politycznych, opisując działalność partii politycznych i pokrewnych im instytucji oraz przywódczych postaci, które nadawały ton. Drudzy natomiast głownie interesują się zagadnieniami związanymi z mechanizmami władzy politycznej. W obydwu wypadkach w cieniu pozostają problemy aksjologiczne a wartości najczęściej pochodzenia religijnego lub tworzone przez systemy konkurujące lub walczące z istniejącymi religiami pozostają poza obrębem ich dociekań mimo, że bywają ważnym współczynnikiem ludzkich zachowań także i w sferze polityki. Bezsprzecznie można mówić o podobieństwie zależności jakie zachodzą pomiędzy etykami religijnymi a postawami ludzkimi względem działalności gospodarczej a etykami religijnymi ( w tym neopogańskimi) a zachowaniami ludzi na polu polityki łącznie z woją, którą nie kto inny jak głośny Klausewitz uznał za przedłużenie polityki. n

Profesor Leon Halban zarówno na kartkach „Religii w Trzeciej Rzeszy”, jak i późniejszych powojennych swoich prac takich ,jak „Problem kultury niemieckiej”[2] czy „Mistyczne podstawy narodowego socjalizmu”[3] oraz „Religia starogermańska i jej aktualne znaczenie w Niemczech”[4] pokazał te związki na przykładzie niemieckim. Jest to jego główną zasługą i zarazem wkładem w nową dyscyplinę w Polsce, jaką jest politologia religii. Halban podejmował problematykę stanu religii w Niemczech w czasach kiedy to, jak to ujął Herman Rauschning – znany polityk niemiecki w końcu poróżniony z nazizmem – „walka narodowo-socjalistyczna z chrześcijaństwem zmierzała w istocie do totalnego zniszczenia ostatniego”[5].W końcu lat trzydziestych Rauschning konstatował: „wewnętrzne zniszczenie chrześcijaństwa w Niemczech poczyniło bez wątpienia o wiele większe postępy, niżby się to na pozór zdawać mogło. Oczywiście nabożeństwa odprawia się jeszcze. Ma się jeszcze imię Boże na ustach, jak np. było na kongresie w Norymberdze (…).Ale chrześcijaństwo to coraz bardziej zatraca charakter, jaki miało dotychczas. Staje się powierzchownym i bezmyślnym deizmem. I nikt kto głębiej poznał stosunki niemieckie, nie zdoła zaprzeczyć, że rzeczywiście pozostałości naprawdę świadomego chrześcijaństwa degenerują się coraz bardziej, ciążąc ku owemu deizmowi. Staje się jeszcze bardziej podatne do przyjmowania zasad wiary, kierującej się motywami rasowymi, nacjonalistycznymi, zaściankowymi. Nie poprzez wewnętrzne walki wyznaniowe, lecz w drodze ewolucji wewnętrznej chrześcijaństwo, kultywowane jeszcze dziś oficjalnie, przeistacza się powoli, lecz nieuchronnie i stanowczo w swoistą wiarę niemiecką, która nie tylko jest warunkiem zwartości duchowej w wojnie totalnej, lecz i rewolucyjnego usunięcia dawnych sił porządku”[6].

Późniejsze prace Halbana, które można zaliczyć do gatunku politologii religii powstały już po klęsce systemu nazistowskiego, który poraził świat ogromem zbrodni i skłaniał ludzi do poszukiwania wszystkich możliwych przyczyn zaistnienia tego zjawiska. Powstały więc one pod ciśnieniem klimatu epoki i stały się także jej dokumentem. Ale fakt ten bynajmniej nie wyczerpuje ich wartości. Pokazują one bowiem nowe drogi badawcze o czym należy pamiętać przede wszystkim. Dlatego zdecydowałem się nazwać profesora Halbana prekursorem na naszym gruncie badań w zakresie politologii religii.

Już po wojnie tak komentował on fakt pewnego zaskoczenia jakim stał się dla cywilizowanego świata system hitlerowski i tym samym sugerował konieczność prowadzenia takich badań jakie sam podejmował.

Pisał wówczas: „ bez wątpienia przyczyniło się istotnie do obecnej katastrofy (drugiej wojny światowej B.G.) lekceważenie przyczyn i genezy różnych objawów życia społecznego oparte na zapatrywaniu, że tego rodzaju zapatrywania są dobre dla uczonych teoretyków, ale nie dla ludzi praktycznych, którzy posiadają dość zdrowego rozsądku, żeby rozwiązywać realnie różnolite zagadnienia określane jako polityczne.

Ten nastrój odgrywał poważną rolę w latach 1918 do 1939. Starano się przecież przeciwdziałać różnym objawom odczuwanym jako ujemne zaniedbując i lekceważąc zbyt często dociekania ich przyczyn. Toteż stosowane środki zaradcze mogły, co najwyżej powodować chwilową poprawę lub nawet tylko jej pozory, ale nie rzeczywiście zapobiegać złu. Nie zdołały one też w końcu i ograniczyć rozmiarów tego, co tak jasno jako groźba od lat się zarysowywało a przybrało rozmiary przechodzące obawy i przewidywania tzw. pesymistów.

Zapewne dość rozpowszechnionym był pogląd, że podobnie jak w medycynie, tak i w życiu społecznym nie można leczyć dolegliwości bez poznania ich przyczyn. Wyciągano jednak w naszym zakresie z tej niewątpliwej prawdy tylko ten praktyczny wniosek, że bardzo często ograniczano się do wyszukania jednej albo nawet tylko jakiejś przyczyny, którą nieraz z niezmiernie powierzchownym umotywowaniem ogłaszano za powód wszelkiego zła lub dobra. Prasa i literatura objawiała następnie takie odkrycie społeczeństwu. Wmawiano w ogół a nawet wierzono, że z usunięciem tego jednego powodu wszystko pomyślnie się ułoży. Jako takie przyczyny przyczyn ustalano raz pewne jako szczególnie dotkliwie odczuwane objawy życia gospodarczego, to znowu aspiracje, działalność i zachowanie pewnych większych lub mniejszych grup społecznych, przy czym naturalnie przesadzano ich rzeczywiste znaczenie. Wreszcie w podobnych powierzchownych ujęciach stawała się tym sprawcą jedna lub kilka osób z tego czy innego powodu szczególnie reprezentatywnych. Tak postępowano często, zwłaszcza przy ocenianiu krajów totalnych”[7].

Profesor Leon Halban był przekonany, że prawidłowe rozpoznanie sytuacji jaka wytworzyła się w Niemczech po pierwszej wojnie światowej i trwała aż do roku 1945 wymagałoby głębszej analizy kultury tego kraju. Uznał, że stanowiła ona podłoże, z którego wyrastały czynniki stanowiące o zagrożeniu[8]. Twierdził, że postronni obserwatorzy zbyt często łudzili się walorami oficjalnej kultury niemieckiej, która zawierała wiele pierwiastków humanistycznych i według nich zdawała się gwarantować, że niszczący szowinizm nie zdominuje rzeczywistości tego kraju. Halban dostrzegał istnienie w Niemczech drugiej kultury znacznie bardziej rozpowszechnionej w masach, którą określał mianem „germanizmu”. Jej pierwiastkiem konstytutywnym był trend neopogański zataczający w Niemczech coraz to szersze kręgi. Dlatego też doszedł do wniosku, iż nazizm nie był zjawiskiem nowym. Sądził, że był on „wyrazem ale nie twórcą potężnego ruchu, czy jeśli ktoś woli szału religijnego”[9], a więc kolejnym stadium rozwojowym zjawisk już wcześniej istniejących i związanych z problematyką religijną. Swoje analizy zaprezentowane w wyżej wymienionych pracach zaczynał od schyłku średniowiecza i reformacji, która miała się odcisnąć głębokim piętnem na duchowości niemieckiej. I tak m. innymi potępiał protestancką „predestynację”, jako pierwszy impuls do pojęcia wybraności narodu (niemieckiego B.G.) i jego niepowtarzalności oraz wygórowanej wartości. Krytykował uruchomione przez reformację procesy prowadzące do systematycznego podważania autorytetu ortodoksyjnej nauki chrześcijańskiej i owocujące relatywizacją dotychczasowych wartości moralnych. W szczególności ześrodkował swoją uwagę na koncepcjach jawnie anty chrześcijańskich i neopoganskich funkcjonujących w Niemczech. Dobitnie świadczy o tym tytuł jego powojennej pracy „Religia starogermańska i jej aktualne znaczenie w Niemczech”. Natomiast „Religia w Trzeciej Rzeszy” daje nam obraz polityki wyznaniowej tego państwa ale także i historię tamtejszych grup i ruchów neopogańskich. Przedstawia ich charakter i wagę. Stanowiły one bowiem głęboko sięgającą rewolucję w dziedzinie etosu społecznego, usuwając w bardzo znacznym stopniu wartości humanistyczne zarówno w wydaniu chrześcijańskim jak i świeckim. To właśnie miało stanowić o specyfice Niemiec w pierwszej połowie XX wieku odróżniając ten kraj od reszty Europy.

O ile wydany drukiem pierwszy tom „Religii w Trzeciej Rzeszy” daje szczegółowy zestaw informacji o położeniu kościołów w tym państwie oraz o licznych ruchach neopogańskich , które się tam bujnie rozwijały to niezrealizowany tom drugi miał według dostępnych dzisiaj informacji stanowić próbę wgłębienia się w zagadnienia etyczno-moralne tych samych środowisk oraz ruchu nazistowskiego, którego ideologia była przecież bogato zapłodniona ideami neopogańskimi.

W przeciwieństwie do głównego dzieła profesora Halbana, jakim jest powyższa książka powojenne jego prace nie sięgały już tak głęboko w szczegóły i miały już inny charakter. Zapewne stało się tak ponieważ ówczesna atmosfera tworzyła zapotrzebowanie na bardziej szeroką refleksję nad minionymi niedawno wydarzeniami i stawiała już nieco inne zadania przed badaczami spraw niemieckich. Oczekiwano refleksji natury bardziej ogólnej i konstatacji możliwie najbardziej syntetycznych. Również krąg odbiorców znacznie się poszerzył w porównaniu z latami przedwojennymi co również miało swoje konsekwencje. Ponadto rekonstrukcja zaginionych, a gromadzonych latami materiałów też nie była sprawą prostą. Niedługo potem nadciągający stalinizm położył kres swobodnym badaniom, zwłaszcza takim, które kolidowały z dominującymi wówczas formułami ideologicznymi. Przecież Halban przywiązywał wagę do spraw ducha, jako do czynnika sprawczego, czemu dawał wyraz w swoich publikacjach. Natomiast urzędowy marksizm doby stalinowskiej dopuszczał tylko odwrotne interpretacje, według których to byt kształtował świadomość, a więc ducha, a nie świadomość miałaby kształtować byt. Zresztą i sam autor „Religii w Trzeciej Rzeszy” gwałtownie zmienił swoją orientację ideologiczną opuszczając także Katolicki Uniwersytet Lubelski. Nie wdając się jednak w śledzenie dalszych kolei losu profesora Leona Halbana i dróg jego myśli poprzestańmy na stwierdzeniu, że jego naukowa działalność do końca lat czterdziestych była bardzo pożyteczna. Czeka ona na kontynuację bo została przerwana w sposób dość mechaniczny, a podejmowana przez niego tematyka bynajmniej nie straciła swojej aktualności. Świadczą o tym choćby badania jednego z niemieckich współczesnych znawców ruchów neopopgańskich w tym kraju. Według niego w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku nastąpiło ponowne ich ożywienie i nadal stanowią one komponentę tamtejszej skrajnej prawicy[10] . Ponadto, o czym należy pamiętać skomplikowane zjawiska zawsze czekają na tych, którzy podejmą trud ich wyjaśniania. Reasumując trzeba stwierdzić, że obowiązkiem nauki polskiej, a w jej obrębie politologii religii, jest ponowne zainteresowanie się kwestią duchowości niemieckiej widzianej poprzez pryzmat czynnika religijnego.

.

Bogumił Grott

aw

——————————————————————————–

[1] J. Willaume, Leon Halban (23 IX 1893 – 1960), „Kwartalnik Historyczny”, 1961, s 288.

[2] L .Halban, Problem kultury niemieckiej, „Znak”, 1946, nr 1.

[3] Tenże, Mistyczne podstawy narodowego socjalizmu, Lublin 1946.

[4] Tenże, Religia starogermańska i jej aktualne znaczenie w Niemczech, Lublin 1949.

[5] H. Rauschning, Rewolucja nihilizmu, Warszawa 1939, rozdz. Walka z chrześcijaństwem i żydostwem, s. 124.

[6] Op. cit., s. 124,125.

[7] L Halban, Mistyczne…, s. 5,6.

[8] W tym mniemaniu nie był bynajmniej odosobniony tak w kraju, jak i za granica. W tym miejscu warto przypomnieć poglądy filozofa i pedagoga profesora Bogdana Suchodolskiego wyłożone w dwukrotnie wydanej w latach 1945 i 1947 jego pracy pt. „Dusza niemiecka w świetle filozofii”.

[9] L .Halban, Problem kultury niemieckiej, s. 40.

[10] F.W. Haack, Neopoganizm w Niemczech-powrót Wotana -religia krwi, ziemi i rasy, Kraków 1999, s. 138.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Profesor Leon Halban jako badacz neopogaństwa niemieckiego i prekursor politologii religii w Polsce (w czterdziestą piątą rocznicę zgonu)”

  1. Widzieliście Panowie to oświadczenie wydane w związku z poprzednim artykułem prof. Grotta o szowinizmie. Aż strach się bać.: „21 maja 2012 r. na stronie konserwatyzm.pl znalazł się artykuł pana prof. Bogumiła Grotta pt. Szowinizm niemiecki jako obiektywna legitymacja reorientacji polityki polskiej dokonanej przez Romana Dmowskiego na początku XX wieku, który został nielegalnie – bez zgody redakcji Portalu Legitymistycznego i bez podania źródła – skopiowany ze strony http://www.legitymizm.org/szowinizm-niemiecki. Można to niezwykle łatwo zweryfikować, gdyż oryginalny artykuł został – w uzgodnieniu z Autorem – w wielu punktach zmodyfikowany w stosunku do wersji pierwotnej, przeznaczonej do publikacji drukiem. Nie może być zatem mowy o żadnej przypadkowej zbieżności, nawet jeżeli w trakcie operacji „kopiuj-wklej” na stronie konserwatyzm.pl zniknęły istotne dla czytelności artykułu formatowania. W innym z artykułów prof. Bogumiła Grotta, który znalazł się na tej samej stronie, z zasobów Portalu Legitymistycznego skopiowano zdjęcie Autora. Redakcja Portalu Legitymistycznego nie wyrażała i nie wyraża zgody na przedruk jakichkolwiek materiałów z portalu http://www.legitymizm.org na stronie konserwatyzm.pl.”

  2. @ Eckhardt – prof. Bogumił Grott mi napisał żebym dał tekst na konserwatyzm.pl. Pytanie: czy tekst należy do redakcji portalu czy do autora? Odpowiedź jest chyba prosta?

  3. Dla mnie to też jasne i od razu o tym pomyślałem, że nie pojawiłby się tekst bez zgody, ale dla piszących to oświadczenie chyba już sprawa nie była taka oczywista. Tam bardziej liczy się sam gest protestu niż sprawdzenie czy jest przeciwko czemu protestować:)

  4. Myślę, że są tacy co jak zobaczyli podpis „aw” pod tekstem, to im mogło rozum odebrać i wzięli się za pisanie oświadczenia. Złość rozumności szkodzi.

  5. Swoją drogą Panie Kamilu, to Pan akurat coś powinien wiedzieć o drażliwości tego środowiska. Czy nie ukradł Pan kiedyś „srebrnej łyżeczki” w Pro Fide?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *