Profesor Wiesław Chrzanowski był jednym z moich Mistrzów

Jest Pan badaczem myśli politycznej RMP, obecnie pracuje Pan nad biografią zmarłego niedawno prof. Wiesława Chrzanowskiego. W sposób zrozumiały śmierć Profesora wpłynie na dalsze prace nad książką, czy mógłby Pan jednak przybliżyć stan prac nad biografią, kiedy możemy liczyć na ukazanie się pracy?

– Sama myśl, aby napisać biografię Profesora Wiesława Chrzanowskiego kołatała w mojej głowie już od dawna. Dziwiłem się, że człowiek z tak ciekawym życiorysem nie doczekał się książki o sobie. Bez wątpienia przecież Profesor Chrzanowski był jedną z najciekawszych postaci polskiej, powojennej historii. Działacz narodowy i niepodległościowy, powstaniec warszawski, więzień stalinowski, współpracownik Prymasa Tysiąclecia, następnie Nauczyciel RMP i dużej części polskiej opozycji demokratycznej, wreszcie człowiek piastujący najważniejsze godności w wolnej Polsce – to już wystarczyłoby z nawiązką, aby napisać interesującą opowieść o ostatnim półwieczu, a nawet więcej, o człowieku i pokoleniu, któremu przyszło żyć w zupełnie różnych, jakże odmiennych okresach naszej historii. Materiały do książki zacząłem zbierać mniej więcej od 2000 roku, aczkolwiek po raz pierwszy spotkałem się z Profesorem Chrzanowskim dopiero w 2005 roku. Wcześniej jedynie korespondowałem. Pierwszy list do Wiesława Chrzanowskiego napisem, jeśli mnie pamięć nie myli, w 1996 roku. Byłem wówczas jeszcze studentem. Szczerze mówiąc nie liczyłem na odpowiedź. A jednak myliłem się. Profesor odpowiedział bardzo szybko. Był człowiekiem otwartym łatwo nawiązującym relacje z ludźmi młodymi. Wierzył w młode pokolenie

Wiosną 2011 roku podzieliłem się swoim pomysłem na monografię o Profesorze Chrzanowskim z byłymi uczestnikami ruchu młodopolskiego. Byłem bardzo ciekaw, jak zareagują „uczniowie”. Sam pomysł uznano wówczas za niezwykle ciekawy, a przede wszystkim potrzebny. Od tej pory mogłem liczyć na pomoc, której mi nigdy nie szczędzono. Po kilku miesiącach byłem już u Profesora na Solcu. Cieszę się, że nie musiałem go długo przekonywać. Choć Profesor- człowiek niezwykle skromny i pokorny z nieśmiałością zapytał wówczas: Czy warto pisać taką biografię? Uważał i wielokrotnie mi to powtarzał, że to, co robił w swoim życiu wynikało z obowiązku wobec Ojczyzny, nie zaś dla własnej kariery, czy też piastowania jakiś państwowych stanowisk. To był prawdziwy mąż stanu. Tak, czy inaczej widziałem, że Profesor cieszy się w duchu, że taka opowieść o Nim, i o czasach, w których żył powstanie. Trudno mi jest powiedzieć, w jakim stopniu zebrałem materiał do książki. W zasadzie dokonałem kwerendy w większości archiwów państwowych, mam też materiały z kolekcji prywatnych, ale ciągle pozostaje niedosyt. Należę bowiem do tych badaczy, którzy oprócz przesłania książki cenią sobie jej podstawę źródłową. A ona musi być możliwie kompletna. W ostatnim czasie napisałem dość obszerny tekst (mocno syntetyczny) o konspiracyjnych losach Wiesława Chrzanowskiego, który niebawem wyjdzie drukiem w pracy zbiorowej poświęconej publicystom obozu narodowego. Są już też prawdopodobne, alternatywne wersje tytułu biografii: Nauczyciel i uczestnik polityki czynnej. Biografia Wiesława Chrzanowskiego (1923-2012) lub Świadek epoki. Biografia Wiesława Chrzanowskiego (1923-2012). Ale w tej materii jeszcze nic nie jest przesądzone.

Rodzi się natomiast inne pytanie. Pytanie o typ biografii, jaką chciałbym napisać. Czy ma to być biografia indywidualna polityka, czy kontekstowa, osadzona w perspektywie historii bohatera, jego czasów, pokolenia, etc. Zdecydowanie wolałbym tę drugą optykę, w której życie głównego bohatera, będzie usytuowane w historii, która toczyła się wokół niego, ale również w tej, w której on sam uczestniczył, czy też ją współtworzył. Nie będzie to też biografia stricte polityczna. Chciałbym pokazać Wiesława Chrzanowskiego nie tylko jako polityka, działacza, ale również człowieka, intelektualistę. Tylko taka perspektywa umożliwia zrozumienie postaw, podejmowanych decyzji. Opisanie samej działalności utrzymanej w narracji kronikarskiej byłoby jedynie dziełem odtwórczym. Ja myślę o książce „pełnej”, o biografii człowieka, intelektualisty, myśliciela, polityka. Kwerendę, poszukiwanie kolejnych materiałów staram się łączyć z lekturą różnych biografii, które ostatnio ukazały się na rynku księgarskim. Byłbym zadowolony, jeśli udałoby mi się osiągnąć efekt porównywalny z monografią Andrzeja Franaszka o Miłoszu. Nie jestem dziś w stanie powiedzieć, kiedy ukończę pracę nad książką. Pierwotnie myślałem o zimie roku następnego. Profesor miałby wówczas 90 lat. Piękny Jubileusz. Życie jednak potoczyło się inaczej….

W swojej książce o Ruchu Młodej Polski pisząc: „Na wybór własnej drogi ideowej i «przecięcie pępowiny», łączącej «Bratniaka» z Moczulskim, wpłynęło bez wątpienia spotkanie z Wiesławem Chrzanowskim (…) Chrzanowski szybko stał się dla środowiska «Bratniaka» pierwszą tak wyrazistą postacią utożsamianą z obozem narodowym” – podkreśla Pan kluczową rolę jaką dla ewolucji opisywanego środowiska miała osoba Profesora. Co wpłynęło Pańskim zdaniem na późniejsze odejście części liderów młodopolskiego środowiska od koncepcji ideowych nawiązujących do nurtu narodowo-demokratycznego? Czy wpływ Wiesława Chrzanowskiego na grupę w późniejszym okresie zmalał? Dość charakterystyczna jest tu chyba postawa samego lidera RMP – Aleksandra Halla?

– Bez wątpienia postać Wiesława Chrzanowskiego była środowiskowym „Mistrzem” dla środowiska RMP. Więcej, była dla uczestników ruchu Nauczycielem i Przyjacielem. A dlaczego drogi się rozeszły? To oczywiście temat na odrębną dyskusję, a najlepiej na książkę o „postmłodopolakach”, losach pokolenia RMP w III Rzeczypospolitej. W jakimś, zapewne wąskim zakresie piszę o tym również w swojej książce o RMP oraz kilku tekstach o ZChN oraz ugrupowaniach demokratycznego konserwatyzmu po 1989 roku. Nie da się jednak wyjaśnić tego procesu rozejścia się dróg politycznych i ideowych w ujęciu „zero-jedynkowym”, w kolorach „czarno-białych”, tym bardziej, że prawda zazwyczaj tkwi w „szarościach”. Powinniśmy również pamiętać, że początkowo spora część „młodopolaków” znalazła się w ZChN, czy też redakcji „Młodej Polski”, której Wiesław Chrzanowski patronował. Ale były to czasy odmienne od PRL-u. Przede wszystkim tempo historii przyśpieszyło i ci młodzi ludzie musieli działać w innych warunkach. Wyśmienici pisarze polityczni i publicyści, przyzwyczajeni do „seminaryjnej polityki” musieli stawić czoła wyzwaniom polityki praktycznej, tej rzeczywistej. Nie jestem przekonany, czy wszyscy byli wówczas, to znaczy w 1989 roku, do tego przygotowani. Bez wątpienia Wiesław Chrzanowski i część jego współpracowników z RMP zdecydowała się tworzyć tradycyjną prawicę, syntetyzującą wartości naczelne nurtu narodowego, i chadeckiego (w mniejszym stopniu konserwatywnego), sięgające do międzywojennej spuścizny, ale zrewidowanej w sposób twórczy, oczyszczonej z antysemityzmu, totalizmu, etc. W intencji Chrzanowskiego i Wasiutyńskiego miała to być namiastka „Stronnictwa Wielkiego Celu”. I znów historia potoczyła się inaczej. Powiadam, to odrębny temat, na osobną dyskusję.

Wracając do pozostałych „młodopolaków”, skupionych wokół Aleksandra Halla, to niewątpliwie wybrali oni drogę budowy nowoczesnej, europejskiej centroprawicy. I udało im się, za „cenę” pewnych „odstępstw” od dziedzictwa (oczywiście ideowego) RMP uczestniczyć w bieżącej polityce.

Zasługą tego środowiska, przy wszystkich słabościach, mankamentach i niedociągnięciach było trwałe uczestnictwo w procesie modernizacji państwa. Wymogi polityki zmuszają do ideowych kompromisów, do tępienia ostrych krawędzi. Wierność kanonom ideowym, choć szlachetna, poddaje się najczęściej polityce „tu i teraz”. Polityka stawia ludzi przed trudnymi wyborami. Można być wiernym zasadom, a zarazem pozostawać poza głównym nurtem polityki, albo szukać ideowych kompromisów i pozostawać w jej głównym nurcie. I nie chodzi tutaj o rezygnacje z wartości, ale o umiejętne pogodzenie tego, co polityczne z tym, co określa tożsamość ideową środowiska. Niestety, i to jest pewien paradoks, nowoczesnej prawicy skrojonej na de Gaulle’a, czy „oczyszczonego” Dmowskiego w Polsce również nie udało się zbudować. Ani kiedyś PK, SK-L, ani dziś PO i PiS nie można uznać za kontynuację ruchu młodopolskiego. A jeśli już to za „kontynuację personalną”. Chcę jednak powiedzieć, iż te podziały w żadnej mierze nie osłabiły ludzkich przyjaźni. One pozostały. Profesor również do końca swojego życia mógł liczyć na swoich Uczniów, pomimo, iż ich drogi polityczne się rozeszły. Wiem to zarówno od Nich, jak i od Profesora. Profesor Chrzanowski był dla swoich Uczniów Mistrzem i Nauczycielem, i taki zapewne pozostanie w ich pamięci. Te relacje przypominały trochę „wielką rodzinę” – sagę (ród), w której nestor jest Autorytetem, Nauczycielem, Przewodnikiem i Przyjacielem. „Wychowuje”, „kształci” pokolenie, które, osiągnąwszy dojrzałość dokonuje samodzielnych wyborów.

Odszedł człowiek wielkiej klasy politycznej, jedna z głównych postaci polskiej prawicy drugiej połowy XX wieku, prosiłbym na koniec o osobistą refleksję na temat Profesora.

– Zwłaszcza w ostatnich dniach o Profesorze Chrzanowskim powiedziano już wiele. Ludzie wywodzący się z różnych tradycji myślenia o polityce: od lewicy po prawicę wspominają go jako wybitnego polityka, człowieka niezwykle inteligentnego. Ci, którzy znali Profesora bliżej mówią o jego dyspozycjach moralnych, etycznych, wrażliwości, etc. Ja patrzę (nie znaczy, że oceniam) na ludzi według ich postawy, osobowości. I tutaj Profesor Chrzanowski, właściwie od pierwszego spotkania ze mną jawił mi się jako człowiek dobry, pogodny i otwarty na innych ludzi. Jako człowiek posiadający jasny, precyzyjnie określony system wartości. Właściwie przez całe swoje życie Prof. Chrzanowski nie dokonywał wolt ideowych. Był wierny zasadom, bez względu na obecność w różnych strukturach: od Młodzieży Wszechpolskiej, Stronnictwo Pracy, po ZChN. Żeglował zawsze na tym samym okręcie, trzymając w rękach niezmiennie ten sam ster. Punktem odniesienia był katolicyzm, nierozerwalnie związany z polskością. Na tym trzonie można było budować ruch polityczny, który tak naprawdę nie musiał być prostą kontynuacją przedwojennego Stronnictwa Narodowego. Wiesław Chrzanowski nie był myślicielem i politykiem anachronicznym, patrzył w przyszłość, myślał o perspektywie kolejnych pokoleń. Widział rzeczywistość taką, jaka ona jest. Niezmiennie wierzył w instytucjonalizację ruchu chrześcijańsko-narodowego. Ruchu syntetyzującego różne tradycje (z oczywistych względów dominowała tradycja narodowodemokratyczna), „spinane” przez chrześcijaństwo (katolicką naukę społeczną).

Gdyby dziś spróbować odnieść jego postawę polityczną i ideową do międzywojnia, to można by powiedzieć, że był reprezentantem „umiarkowanego” nurtu w polskim obozie narodowym, ale pod wieloma względami „wpasowywał” się również w orientację chrześcijańsko-demokratyczną. Wielu współczesnych sympatyków idei wszechpolskiej umieszcza go w sposób bezdyskusyjny w poczcie wybitnych polityków narodowych, nie dostrzegając subtelnych rozróżnień narodowych w odniesieniu oczywiście do kwantyfikatorów z czasów II Rzeczypospolitej. Ale ja byłbym ostrożny. Oczywiście bezpośrednie uczestnictwo w różnego rodzaju organizacjach związanych z obozem narodowym, pozwala na tego typu klasyfikacje. Mocne zakotwiczenie w myśl Jana Ludwika Popławskiego, następnie Romana Dmowskiego wzmacnia siłę tej argumentacji.

Ale pamiętajmy, że w istocie pierwiastkiem naczelnym, zasadniczym było w Jego postawie chrześcijaństwo, chrześcijaństwo „pełne”. Już w 1955 roku w liście do emigracyjnego SN zauważył, że dawne kwantyfikatory polityczne tracą na znaczeniu. Stwierdzał z całą stanowczością, że najpierw jesteśmy katolikami. Wokół zasad ewangelicznych, swoistego „zakonu ideowego” budował w III Rzeczypospolitej ruch polityczny, w którym znalazło się miejsce dla polityków o różnych biografiach, doświadczeniu. Trwałe wartości miały stanowić fundamenty zdrowego ładu społecznego i państwowego. Na chrześcijańskich korzeniach należało budować nowoczesne państwo i nowoczesną Europę. Wbrew wielu, dziś już niemalże powszechnym opiniom, to można było pogodzić. Sądzę, że Profesor wypracował ten sposób rozumowania nie na podstawie danych empirycznych, nie tylko sięgając do narodowego dziedzictwa (narodowodemokratycznego stylu politycznego myślenia), ale również posiłkując się swoimi przemyśleniami nad socjologią narodu. Nie wiem, czy moja egzegeza jest zgodna z intencjami Profesora Chrzanowskiego, ale tak ją odczytuję, po wnikliwych studiach nad chyba wszystkimi ważniejszymi tekstami Profesora i po wielu rozmowach z Nim.

Spotkania z Profesorem Chrzanowskim pozostaną w mojej pamięci na zawsze. Życzliwość, z jaką mnie przyjmował była niespotykana. Oprócz wielu godzin wspomnień i opowieści o historii, zawsze pytał o rodzinę, o to, czy mam się w Warszawie gdzie zatrzymać. Był po prostu dobrym, pełnym naturalnej serdeczności człowiekiem. Potrafił interesująco opowiadać, ale również słuchał, pytał o moje zdanie i opinie w różnych sprawach. Nie „przytłaczał” swoją osobowością, traktował rozmówcę jak partnera.

Oprócz rozmów na temat jego losów, prawie zawsze dyskutowaliśmy o bieżącej polityce. Polską scenę polityczną, polskich polityków, jak wiadomo oceniał surowo i sceptycznie. Nie ukrywam, że podzielałem i nadal podzielam wiele jego opinii. Niezmiennie jednak wierzył w możliwość odtworzenia ruchu chrześcijańsko-narodowego, który zdoła wypełnić przestrzeń polityczną, społeczną i kulturową. Nie wiem, czy to jeszcze jest możliwe. Być może to jest jedno z przesłań testamentu politycznego Profesora Chrzanowskiego? Nie wiem. Mogę powiedzieć, że Profesor był jednym z moich Mistrzów. Nigdy nie zapomnę najpiękniejszych w moim życiu lekcji historii, tej dalekiej i tej bliższej, tych seminariów na Powiślu, w urokliwym skromnym mieszkaniu Profesora.

Krótko przed „majówką” przygotowałem paczkę z książkami dla Profesora. Czekałem jeszcze na przesyłkę od wydawcy z drugą, uzupełnioną między innymi o przedmowy Profesora Chrzanowskiego i Profesora Aleksandra Halla edycją monografii o RMP. Miałem pojechać do Warszawy. Życie jednak, kreśli scenariusze najmniej spodziewane.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Maciej Motas

Myśl Polska Nr 21-22 (20-27.05.2012)

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *