Przyszłość gruzińskiej integralności terytorialnej

Maksymalne wprzęgnięcie struktur zachodnich w sprawy gruzińskie to taktyka realizowana przez obóz prezydenta Saakaszwilego od dawna. Jej sukcesy, powiązane ściśle z osobą Temura Jakobaszwilego, stały się według Rona Asmusa jedną z przyczyn prowokacji osetyjskich u progu wojny stoczonej w 2008 roku. Wymienię jedynie kilka z nich: specjalną strefę ekonomiczną na terytoriach graniczących ze zbuntowanymi republikami, ułatwienia wizowe dla mieszkańców kaukaskich republik FR oraz Abchazji i Osetii Południowej, czy wprowadzenie „neutralnych paszportów i dowodów osobistych (lokalny odpowiednik Karty Polaka). Strategia ta w perspektywie długofalowej miała realną szansę odniesienia sukcesu, niestety Gruzja dała się sprowokować, co zaowocowało ogłoszeniem niepodległości przez zbuntowane prowincje wspierane przez Rosję.

Dziś obóz Saakaszwilego powraca do sprawdzonej taktyki wykorzystując światełko w tunelu, jakim jest nieuznawanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej przez niemal wszystkie kraje członkowskie ONZ. Taktykę ekonomicznej integracji (poprzez gospodarczą atrakcyjność Gruzji) wzbogacono więc o bardziej konfrontacyjne elementy takie jak polityka historyczna czy wykorzystywanie gruzińskich wpływów w strukturach międzynarodowych.

Kwestia uznania przez Gruzję ludobójstwa Czerkiesów to pierwszy element mający zdyskredytować Rosję na arenie międzynarodowej. Soczi -miejsce nadchodzącej olimpiady- to pradawna twierdza Czerkiesów. Z ich losem identyfikuje się coraz większa ilość narodów „imperium”. Dezintegracja rosyjskich prowincji czarnomorskich poprzez zamieszkujące je narody staje się zwolna gruzińską wersją prometeizmu, który (w zamyśle autorów tej koncepcji) odciągnie uwagę Moskwy od zbuntowanych republik gruzińskich (Abchazja, Osetia Południowa).

Drugim elementem wzbogacającym dotychczasową politykę ekonomicznej integracji jest gruzińskie weto w ramach WTO. Wokół przystąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu udało się Gruzinom zbudować zręby nowej taktyki w stosunku do utraconych obszarów. Tbilisi domaga się bowiem kontroli celnej granic Abchazji i Osetii Południowej. Mają się tym zająć Gruzini a w przypadku rosyjskiej odmowy wobec tego pomysłu, celnicy i straż graniczna Unii Europejskiej. Byłoby to sprytne poszerzenie unijnej aktywności na terenie Gruzji, która na bazie porozumienia Sarkozy-Miedwiediew stała się elementem kontrolnym procesu pokojowego w regionie. Mam tu na myśli oczywiście misję obserwacyjną UE, którą dowodzi polski generał Andrzej Tyszkiewicz. Misja nie ma jednak wstępu na teren zbuntowanych republik a to właśnie tam dochodzi do największych nadużyć i czystek etnicznych na Gruzinach. Obecność unijnych celników mogłaby poprawić ich sytuację i zmienić sposób postrzegania kwestii terytoriów separatystycznych przez Unię Europejską.

Piotr A. Maciążek

Artykuł ukazał się na portalu:http://politykawschodnia.pl/ 

Dodał Stanisław A. Niewiński

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *