„Masowe fałszerstwa wyborcze wywołały zorganizowany i niespodziewanie liczny protest, który wyprowadził na ulice dziesiątki tysiące moskwian i tysiące mieszkańców innych miast pod hasłem: „Za uczciwe wybory!”. Błędy systemu uznała i obecna władza, ogłaszając początek reform politycznych w kraju. Żeby uspokoić społeczeństwo i ugasić narodowe oburzenie, pośpiesznie przeforsowano przez Dumę m.in. poprawki do prawodawstwa, wprowadzając ułatwienia w rejestracji partii, uczestnictwie w wyborach deputowanych oraz uproszczone procedury wysuwania kandydatów na prezydenta FR. Jednak po dokonaniu tak istotnych ustępstw na jej rzecz – opozycja nagle zmieniła swe żądania, przenosząc konflikt między ulicą a władzą na inną płaszczyznę, sprowadzając go do hasła: „Putin odejdź!” (analogicznie do „pomarańczowych” haseł: „precz z Kuczmą!”, czy „precz z Janukowyczem!”, rozbrzmiewających na Majdanie w Kijowie). Elektroniczne środki masowego przekazu chętnie przy tym i ze współczuciem relacjonują, a w zasadzie ukierunkowują wypowiedzi i ideologię liderów „błotnej rewolucji”, faktycznie udzielając im informacyjnej pomocy. Takie zachowanie zorganizowanej opozycji wskazuje na istnienie przygotowanego scenariusza postępowania „białych wstążeczek”, za fasadą których przygotowuje się całkowicie inny kolaż. Ten scenariusz urzeczywistniają w Rosji liberalne siły proamerykańskie, nie ukrywające swoich sympatii do USA» – czytamy w oświadczeniu.
«Można zaobserwować jak z wiecu na wiec – opozycja sztucznie zaostrza konflikt między ulicą a władzą, stopniowo wciągając do niego kolejne warstwy społeczne, dzieląc prostacko zwykłych obywateli pytaniem ” jesteście za Putinem” albo „jesteście przeciwko Putinowi”. Zombifikują naród antiputinowskimi hasłami, szczując zwolenników Putina nagonką w środkach masowego przekazu. Nie można tego nazwać inaczej, niż psychologicznym terrorem i szantażem. Kraj jest w ten sposób stopniowo wciągany w obywatelską konfrontację, w pierwszą, „zimną” fazę wojny domowej. Czyim politycznym interesom to odpowiada – jest oczywiste. Wszystko to dzieje się na zamówienie zewnętrzne, bez związku z rzeczywistymi problemami, które faktycznie narosły w społeczeństwie i państwie i naprawdę wzburzają naród rosyjski. Mamy więc do czynienia ze sztucznie rozdmuchanym przez wrogów naszego państwa „problemem Putin 2012”.
Zadanie usunięcia Putina zostało postawione przez kierownictwo USA w osobie jego wysokich przedstawicieli: Hilary Clinton, Johna McCaina, nowego ambasadora w Moskwie McFaul, wiceprezydentów USA Dicka Cheneya i Josepha Bidena. Niejeden raz wypowiadali oni swoją opinię o „niepotrzebnym (dla USA) udziale Putina w wyborach Prezydenta FR w 2012 roku” i zapewniając o nieuczciwości wyborów, które jeszcze się nie odbyły. Słowem – wciąż w tym samym duchu prowokowali prozachodnią opozycję do protestów ulicznych i manifestacji, mając nadzieję na wygraną w wyborach któregoś ze swoich protegowanych.
W tym samym czasie niespodzianką dla wyborców stał się fakt, że podobne plany popiera nie tylko liberalna, ale też prawie cała lewa część politycznej klasy Rosji, w tym zasiedziali już nieco w opozycji i pragnący rewanżu komuniści, socjaliści, narodowi demokraci i inni. Właśnie dlatego tak sprawnie działają dzisiaj przedstawiciele tak anty-systemowej, jak i wewnątrzsystemowej opozycji, którzy odłożyli na razie spory między sobą i działając przeciw Putinowi starają się zwiększyć swoje szanse na zdobycie władzy, tak marne jeszcze w okresie wyborów do Dumy. W tym przypadku jednak chodzi nie o miejsca w parlamencie, ale o przechwyceniu pełni władzy. Uwzględniając znaczenie stanowiska prezydenta w strukturach państwowych Rosji – jest to realizacja planów USA odnośnie destabilizacji sytuacji politycznej w naszym kraju. Paradoksalne, że to ludzie mieniący się rosyjskimi patriotami i nacjonalistami, wykazując prawdziwie „leninowską zwinność” – nawiązali alians z liberałami, którzy nienawidzą Rosji i narodu rosyjskiego i szczerze wysługują się interesom USA!” – podkreślają monarchiści.
Monarchistyczna Partia „Samowładna Rosja” zaznacza, nie bierze udziału w przedwyborczych swarach, jednak w tym momencie „nie może patrzeć obojętnie na niebezpieczne tendencje widoczne w przededniu wyborów prezydenckich (…) Jeżeli nie stawimy im czoła – mogą one radykalnie zmienić sytuację w kraju, wynosząc do władzy wrogie Rosji, antymonarchistyczne i antychrześcijańskie siły”
„Do realizacji „pomarańczowego” scenariusza wybrano dogodny czas: czas przekazywania władzy, kiedy jest ona słaba i kiedy jednocześnie mogą zadziałać wszystkie „miny z opóźnionym zapłonem” umieszczone w systemie liberalno-demokratycznym. Nieprzypadkowo właśnie teraz, korzystając z naszej nadmiernej otwartości na Moskwę i inne miasta rzucili się liczni „goście” i „obserwatorzy” z zagranicy. Aktywizują się działające na naszym terenie służby wywiadowcze, trwają radiowe, telewizyjne i internetowe prowokacje. Wszystko to wymaga od nas szczególnej czujności, gdyż sytuacja w dowolnej chwili może wymknąć się spod kontroli, kierując się w stronę sterowanego chaosu. W 1917 roku skończyło się to krwawą dyktaturą bolszewicką, również z licznym udziałem obcych najemników. Powinniśmy pamiętać, że „światowa demokracja” już dawno stała się globalnym narzędziem zniszczenia narodów i państw. Dlatego dostrzegając widmo lewicowo-liberalnej zmowy w rosyjskiej polityce – winniśmy mu przeciwstawić niezłomną wolę polityczną sił narodowo-monarchistycznych.
Mamy wiele uzasadnionych pretensji do obecnego rządu i premiera Putina. Nie można nie szanować jego zasług w utrzymaniu i umocnieniu rosyjskiej państwowości, ale też nie można pogodzić się z drugim obliczem jego polityki – tym pro-liberalnym, z nadmierną tolerancją wobec korupcji, rusofobii i amoralności środków masowego przekazu. Jednak w obecnej sytuacji Putin – jako przyszły Prezydent FR, ze względu na swoje pro-państwowe stanowisko – staje się przeszkodą dla następnego etapu liberalnej rewolucji i zakulisowego projektu rozbicia Rosji. Dzisiaj, kiedy liberałowie, z którymi się przyjaźnił – szczerze wyrzekli się Putina, wydaje się on odzyskiwać wzrok i robi ważne kroki, świadczące o zmianie politycznego kursu. Jego program w znacznej mierze zbliża się do programu Rosjan-patriotów i może stać się etapem przejściowym do czasu przywrócenia prawowitej władzy.
Jeżeli Putin nie spełni swoich obietnic – czeka go sąd Boży i bezlitosny osąd narodu. Wśród obecnych kandydatów na stanowisko Prezydenta Rosji, tylko Putin okazuje się być wiernym, prawosławnym, a przy tym aktywnym przywódcą państwa, wobec którego prowadzona jest kampania oszczerstw. Choćby dlatego zasługuje on na naszą uwagę i pomoc. Skoro tak zaciekli wrogowie Rosji jak McCain. Clinton nienawidzą Putina i marzą o obaleniu go, jeżeli wszystkie antychrześcijańskie i antymonarchistyczne siły połączyły się przeciwko niemu – jest to dla nas znak zobowiązujący wręcz do okazania mu pomocy oraz oddania na niego naszych głosów!
Dla wierzących w Boga i pragnących zbawić swoją duszę rosyjskich polityków jedyną szansą na porzucenie dotychczasowych niesnasek – jest duchowe odzyskanie wzroku. Owoce może przynieść tylko godna skrucha, to jest odrzucenie bezbożnej, burzącej kraj liberalnej demokracji i odbudowa tradycyjnej dla Rosji, miłej Bogu władzy – Samowładnej Monarchii. Ta drogą wciąż nie jest dla nas zamknięta. Wzorem naszych przodków – winniśmy zwołać Ogólnorosyjski Sobór Ziemski, będący zbawienną szansą dla naszej Ojczyzny, by pozbyła się duszących ją demonów światowej demokracji i odzyskała Bożą obronę w osobie jego Pomazańca – cara Rosji” – napisał przewodniczący Monarchistycznej Partii „ Samowładna Rosja” Dymitr Mierkuł.
Oczywiście można uważać za naiwność wiarę, że prezydentura Putina utoruje drogę przywróceniu monarchii w Rosji. Z drugiej jednak strony – zwłaszcza przybierając coraz bardziej narodowo-imperialne tony – sama się do takowej upodabnia. To właśnie starają się dostrzec rosyjscy monarchiści, nie tracąc bynajmniej z oczu wszystkich słabości obozu władzy, a raczej chcąc go trwale zakotwiczyć po swojej stronie sceny politycznej. Nie przekonuje to rzecz jasna tych środowisk, które nie widzą żadnej możliwości kompromisu z establishmentem, uznając Putina za tym groźniejszego manipulanta i eksponenta sił wrogich Moskwie. Na to jednak ośrodki takie, jak choćby „Samowładna Rosja” – odpowiadają podkreśleniem zagrożenia zewnętrznego, a jest to okoliczność zawsze silnie jednocząca Rosjan – czy to wobec Polaków w roku 1612, Francuzów w 1812, Niemców w 1940 – ale także w dużym stopniu wobec interwentów w latach 1918-20. Właśnie ta niezgoda na mieszkanie się zagranicy w sprawy i spory uznawane przez Rosjan za własne w dużej mierze utrudnia realizację w Moskwie „kolorowego scenariusza” i umacnia władzę Putina. Znana z działań innego mocarstwa zasada „ale to nasz sukinsyn” – w Rosji dotyczy więc nie kwestii zagranicznych, ale jak najbardziej wewnętrznych.
Konrad Rękas
Imperializm rosyjski nigdy nie będzie na rękę Polskiej Racji Stanu. To jednak nie nie powinno być impulsem do sztucznego ochładzania relacji z tym państwem (vide:PiS) ale nie może też być przyczynkiem do serwilizmu wobec Kremla (vide: PO, SLD a nawet niektóre opcje mieniące się nacjonalistycznymi). W mojej opinii relacje z Rosją powinny się opierać w pierwszym rzędzie na stosunkach gospodarczo- ekonomicznych, a potem politycznych.
Właśnie „serwilizmu” ani w PO, ani w SLD w ogóle nie widać – chyba, że wobec Zachodu. Podobnie zresztą, jak i ich skłonność do prowadzenia racjonalnej polityki wschodniej- jeśli nawet istniała – już dawno została uśpiona. To są partie pro-zachodniego establishmentu, co najwyżej mniej agresywne wobec Rosji, niż PiS.
Nie zgadzam się z Panem. Obecna władza w Polsce (rząd, prezydent) uprawiają serwilizm wobec Rosji, ja to tak odczytuje, choćby patrząc w kwestii katastrofy smoleńskiej i nie jestem żadnym sympatykiem PiS-u, ba nawet jestem przeciwnikiem polityki tej partii.
A na czym ten serwilizm miałby polegać? I czemu znowu katastrofa smoleńska miałaby być najważniejszym wydarzeniem, wokół którego ogniskować się powinna polska polityka zagraniczna?
Panie Konradzie, np. kwestia energetyczna, za ile mamy gaz od Rosjan na jakich zasadach? Dlaczego inni mają taniej? Czemu kwestia alternatywnych dostaw energii w praktyce stoi w miejscu? No i dlaczego rządzący do tej złej sytuacji robią dobrą minę. Czy to właśnie nie jest oznaką serwilistyczną? W Polsce i tu się Pan z pewnością ze mną zgodzi nie ma racjonalnej polityki zagranicznej, brak jest koncepcji w tej materii. Co do Rosji to powtarzam, przede wszystkim dobre stosunki gospodarcze, a potem dopiero polityczne. Szczególnie jeżeli chodzi o obóz polityczny który rządzi obecnie Rosją, to w sprawach czysto politycznych trzeba zachować umiar i dystans.
Ależ jest dokładnie odwrotnie – miewamy problemy np. z cenami gazu dlatego, że zachowujemy się wobec Rosji irracjonalnie agresywnie. Podobnie rzecz się ma przecież z Nord Streamem – przecież powstał on właśnie dlatego, że Polska nie zgodziła się na przebieg po naszym terytorium rurociągu omijającego Ukrainę.