Społeczeństwo dzielą dwa podejścia do tego, co można nazwać zjawiskiem politycznym Putina. Po pierwsze, widzimy paradoksalny sojusz naszych ortodoksyjnych komunistów i prozachodnich partii liberalnych w celu „obalenia Putina” za wszelką cenę, przy czym nie zniechęca ich nawet jawne prześladowanie. W tym kontekście, zauważmy, oskarżenia o «fałszowania wyborów» 4 grudnia zamieniają się w farsę.
Łatwo przewidzieć, że przyszłe wybory prezydenckie, w opinii politycznych antagonistów też będą „sfałszowane”, stąd podjęcie kolejnej próby „pomarańczowej rewolucji”. Bo uczciwie wygrać marcowych wyborów liberałowie nie byliby w stanie, nawet w dwóch turach. Oczywiście, Ziuganow jako prezydent również by ich nie urządzał, to dla nich klasyczny «poputczik», którego ślepotę wykorzystają. Putin i jego drużyna nie grają z nimi w ustępstwa, tak jak grała w swoim czasie ukraińska elita i to właśnie złości naszych obrońców «zachodnich wartości», popychając ku nowym awanturom.
Z drugiej strony uformował się „twardy elektorat” Putina obejmujący około 50 proc. wyborców. Politolodzy nazywają ten podmiot „milczącą większością” wyborców, którzy z różnorodnych powodu nie wykazują aktywności politycznej w okresie pozawyborczym. Ten elektorat na wybory mobilizuje Jedna Rosja i Wszechrosyjski Front Narodowy, ale politycznie jest to (tak jak wcześniej) po prostu baza głosów dla Putina, co zauważył politolog Michaił Leontjew.
Jedną z przyczyn inercji wyborców Putin – jest brak odrębnej ideologii „putinizmu”, co odróżnia premiera od jego przeciwników politycznych. Niemniej jednak, charyzmatyczna osobowość Putina, jego kurs na niezależność polityczną Rosji i „suwerenną demokrację”- doprowadziły do stabilizacji Rosji po chaosie lat 90., a także do wzrostu gospodarczego nawet w warunkach globalnego kryzysu. W tym i go wesprzeć nasz „milczącej większości”.
Mamy do czynienia z pozornie dziwną sytuacja, gdzie ludzie wspierający Putin, jednocześnie krytykują jego zaplecze. Z pewnością jest to zjawisko wymagające jeszcze wyjaśnienia. Prezes Rosyjskiego Towarzystwa Politologicznego, Gamajun-Golutwina zauważyła, że w naszym postmodernistycznym świecie rośnie niepewność, dlatego społeczeństwa dzisiaj strukturalizują społeczne autorytety a nie partie. Każdy wybiera sobie autorytet dla siebie, także w polityce. Ludzie głosują więc nie na partie, a właśnie na autorytety. Partie zaś z ich aparatem urzędników stają się ociężałe i niezgrabne – i na całym świecie zamierają.
Jednakowoż jest też inne podejście do zjawiska Putin – od strony nowej koncepcji ideowej (ideologicznej). „Jest taka partia!” – powiedział kiedyś Uljanow–Lenin, odpowiadając na pytanie, kto może wziąć odpowiedzialność za kraj w trudnej sytuacji 1917 roku. Dzisiaj taka partia nie istnieje, ale jest idea – idea Eurazji, oparta na pasjonarnej teorii rozwoju historycznego wielka Eurazjaty, Lwa Gumilowa.
Znany rosyjski historyk-orientalista filozof, LN Gumilow (1912-1992), przeszedł Gułag, w czsach sowieckich był raczej przemilczany, w okresie post-sowieckiej „pierestrojki i demokratyzacji”, powiedział dziennikarzom: „Wiem jedno – jeśli Rosja będzie zbawiony, to tylko jako siła eurazjatycka, i tylko poprzez eurazjatyzm!”. Te prorocze, naszym zdaniem, słowa zaczynają się dziś spełniać!
Patrząc przez pryzmat idei Eurazji staje się jasne, że Putin – z pewnością nie jest uniwersalnym panaceum – ale jest przynajmniej szansą na zachowanie niezależności Rosji w XXI wieku, zachowanie jej kultury narodowej i integralności terytorialnej, nierozerwalnie ze sobą powiązanych. Reszta zaś – jakoś pójdzie, jak mówią to mówią: kości są nienaruszone, a mięso będzie rosnąć.
Jest to tym ważniejsze, że Putin już zrobił krok w kierunku utworzenia unii celnej w ramach Sojuszu Eurazjatyckiego. Jest to poważny wybór geopolityczny, którego właśnie (jak się wydaje) nie może mu wybaczyć Zachód i jego przyjaciele w Rosji.
Na tej właśnie podstawie Euroazjaci podzielają pogląd reżysera Stanisława Goworuchina: „Nasz wybór – Władimir Putin.” Nie dlatego, że „nie ma innego”, ale dlatego, że wybór „innego” miałby dla Rosji katastrofalne skutki. Wybór dowolnego Nie-Putina nie rozwiązuje żadnego z problemów Rosji, ale wszystkie zaognia. A ponieważ w klasycznej sytuacji „bezkrólewia”, nieunikniona byłaby w jakiejś formie wojna domowa „Nie-Putinów” – mielibyśmy do czynienia z powrotem do lat 90-tych. Tak więc głosować trzeba na Putina, jak stwierdził chociażby pisarz Siergiej Łukjanienko: „Bo tak naprawdę nie ma innej polityki, która może poprowadzić kraj. Ponieważ wszystkie inne hasła – to albo goły populizm, albo tylko kalka haseł Putin lub mieszanki sprzecznych ze sobą obietnic. Ponieważ „przywódcy opozycji” kłamią i rzuciliby się na siebie z pazurami gdyby tylko obecny rząd upadł. Jak Kryłow miałby się dogadać się z Jawlińskim? Liberałowie z komunistami i nacjonalistami? Moi przyjaciele, to nie jest nawet śmieszne … Wszystkie obecne protesty opozycji odbywają się pod hasłem niszczenia i nienawiści… A więc dla nich też, żadnego wsparcia. Dla Ziuganowa, nie, bo ucieknie do Szwajcarii w panice, gdyby nagle na niego głosować. Dla Mironowa nie, bo jest wprawdzie dobrym człowiekiem, ale nie jest przywódca państwowym. Dla Niemcowa nie – bo to nawet nie byłoby śmieszne. Dla Żyrynowskiego nie – bo to byłoby śmieszne. Dla Jawlińskiego nie – bo ten polityk przeżył już swój czas. Dla Prochorowa nie – bo to biznesmen. A państwem się nie zarządza, jak przedsiębiorstwem górniczym. Na Nawalnego nie – bo ten człowiek pracuje dla innego państwa, a nie dla naszego. A innych nie ma. Nie pojawili się. Czy i temu Putin jest winny? Zmiennika nie wychował? … A o tym, co dzieje się na świecie, gdzie w imię demokracji i utrzymania status quo łamie się jeden kraj za drugim – nawet nie chcę rozmawiać. Albo można to zobaczyć i zrozumieć, albo być naiwnym ponad wszelką miarę. W ciągu następnych kilku lat, gdy w świecie będzie wzbierać wściekłość ten wielki kryzys, chcę widzieć u steru człowieka zdolnego do śmiałych posunięć. I gotowego do obrony naszego kraju”.
(…) Dlatego popieramy Putina z ideowych, eurazjatyckich pobudek, a nie w nadziei na jakieś korzyści. I liczymy, że w najbliższej przyszłości Putin sam dojdzie do eurazjatyckiej ideologii jako jedynie możliwej dla Rosji w XXI wieku.
Dziś nasze społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy jaka siła drzemie w idei Eurazji. Byliśmy wychowani zbyt długo jak „Iwany nie pamiętające swych korzeni”. Zwróćmy więc uwagę tylko na jeden fakt: banałem stało się już stwierdzenie, że Rosja – to kraj Dostojewskiego, a przecież wielkie nazwisko Dostojewski – to jedna z gałęzi rodu Rtiszczewych, który bierze swój początek od Asłan-Czelebi-murzy [księcia tatarskiego ochrzczonego przez wielkiego księcia Dymitra Dońskiego]…
Wiktor Kamieniew
za: http://kamenev-ul.livejournal.com
Komentarz:
Jak widać z powyższego, konkluzja części imperialnych (w tym przypadku – eurazjatyckich) środowisk politycznych i ideowych Rosji w kontekście wyborów prezydenckich w Rosji jest poniekąd zbliżona do polskiej racji stanu. Przy wszystkich wadach swojej administracji (a w szczególności swego zaplecza) – punktowanych choćby przez Dugina – Putin jest elementem stabilizacji wewnętrznej Rosji połączonej z kontynuowaniem procesów integracyjnych na obszarze Eurazji. W dobie światowego kryzysu, rozpadu formuły europejskiej, braku technicznych możliwości funkcjonowania małych i średnich państw całkowicie samotnie oraz w związku z apogeum światowego imperium amerykańskiego, zwiastującym jego rychły upadek – zjednoczenie suwerennych państw eurazjatyckich na gruncie obrony swych interesów gospodarczych i geopolitycznych wydaje się jedynym możliwym wyborem dla Polski. Wyborem gwarantowanym z kolei przez sukces Putina w elekcji 4 marca.
Konrad Rękas
Na zdjęciu: Lew Gumilow