„Polska będzie wielka, albo nie będzie jej wcale” – tym mottem podpisana została Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju opracowana przez Pana Premiera Mateusza Morawieckiego i zatwierdzona przez Rząd RP, której głównym celem była (i chyba nadal jest?) akumulacja polskiego kapitału i odbudowa polskiej własności.
Z przykrością stwierdzamy – na przykładzie KWK „Krupiński” – że działania Ministerstwa Energii, dotyczące uznania tej kopalni za trwale nierentowną i przekazanie jej w dniu 30 marca 2017 r. do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, celem jej fizycznej likwidacji, było krańcowo niezasadne i sprzeczne z ogłoszoną i zatwierdzoną przez rząd Strategią.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kopalnię tę zlikwidowano świadomie celem wyprowadzenia jej przyszłych zysków (rzędu kilku do kilkunastu mld zł) na rzecz obcego kapitału reprezentowanego przez firmę „Tamar Resources” z Wielkiej Brytanii. Zyski te możliwe byłyby do wygenerowania w okresie do 2030 roku, do kiedy to kopalnia miała koncesję na eksploatację.
Poniższe fakty dobitnie świadczą o dużym prawdopodobieństwie stawianej tezy:
Głównym powodem zamknięcia kopalni „Krupiński” była rzekoma utrata płynności finansowej przez Jastrzębską Spółkę Węglową SA (na co dzisiaj powołują się uwikłane w ten proceder Związki Zawodowe). Utrata płynności nastąpiła na skutek:
- zakupu w 2014 r. od Kompanii Węglowej SA kopalni „Knurów-Szczygłowice” za kwotę ok. 1.5 mld zł (obecnie znacznie mniej perspektywicznej od kopalni „Krupiński”);
- niewykupienia w terminie obligacji wyemitowanych przez PKO BP SA, BGK, PZU SA, PZU na Życie SA, które to podmioty zażądały natychmiastowego wykupu obligacji na kwotę ok. 1.3 mld zł, jeśli Zarząd JSW SA nie zlikwiduje KWK „Krupiński”, która od 10 lat generowała straty.
Tak więc praprzyczyną (zgodnie z logiczną oceną: przygotowaną świadomie) był wcześniejszy zakup kopalni „Knurów” od borykającej się z problemami finansowymi Kompanii Węglowej, na który JSW SA zaciągnęła olbrzymi dług z krótkim terminem spłaty. Dług ten był praktycznie niemożliwy do uregulowania, bo wówczas (w roku 2014) JSW generowała straty, a na rynku panowała dekoniunktura.
Właściwie decyzję o zamknięciu kopalni wymusili (prawdopodobnie w uzgodnieniu z Ministerstwem Energii) obligatariusze, jakimi były w/w polskie strategiczne firmy. W swoim akcjonariacie większościowym mają one (jedynie poza BGK) nieujawnionych inwestorów, którzy z wysokim prawdopodobieństwem są również akcjonariuszami mniejszościowymi w JSW SA i mogą być również potencjalnymi akcjonariuszami Funduszy, które obecnie stoją za finansowaniem firmy „Tamar Resources” w celu przejęcia KWK „Krupiński”. (Firma „Tamar Resources” – występująca oficjalnie o zakup kopalni – sama nie posiada żadnych zdolności finansowych, ponieważ powstała niespełna rok temu z kapitałem zakładowym 100 funtów – dowód: załączony Certyfikat Rejestracyjny TAMAR RESOURCES LTD).
Logiczna analiza faktów wskazuje na celowe wymuszenie zamknięcia i ponownego przejęcia kopalni przez tych samych inwestorów, ukrytych w trzech grupach podmiotów gospodarczych (JSW SA, PZU, PKO i Tamar Resources), co skutkowałoby przejęciem 100 % zysków, zamiast 45.15 %, należnych tym podmiotom z tytułu posiadanych akcji. Spodziewany dochód szacuje się na kilkanaście mld zł, możliwych do wygenerowania tylko do roku 2030 w wyniku rozsądnego zarządzania tą kopalnią.
W przeciwnym razie obligatariusze nie tylko nie wymuszaliby zamknięcia kopalni „Krupiński”, ale – gdyby nie mogli jej potem skutecznie przejąć – zdecydowanie sprzeciwialiby się jej likwidacji, obawiając się utraty dywidendy z 45.15 % posiadanych akcji. Biuro maklerskie należące do struktur PKO BP prognozowało satysfakcjonujące ceny zbytu węgla koksowego na lata następne, co gwarantowało prowadzenie działalności tej kopalni z dużą rentownością, a mimo to prognozy te zostały zlekceważone.
Tocząca się gra o wielkie zyski jest, i od początku była, bardzo ryzykowna. Wszystkie zaangażowane w nią siły działają z wielką determinacją i – jak można się spodziewać – użyją wszelkich możliwych sposobów, by nie utracić, zaangażowanych już dodatkowo środków i krociowych zysków w przyszłości, a także by nie obnażyć prawdziwych intencji ME i Rządu RP.
2 grudnia 2016 r., głównie za sprawą głosów Skarbu Państwa (który posiadał 54.85 % akcji), na NWZA JSW SA podjęto uchwałę o przekazaniu KWK „Krupiński” do Spółki Restrukturyzacji Kopalń najpóźniej do dnia 31 marca 2017 r. celem jej fizycznej likwidacji, uznając tę kopalnię za trwale nierentowną. Paradoks polega na tym, że KWK „Krupiński”, w ocenie strony społecznej i niezależnych ekspertów górniczych, jest najbardziej perspektywiczną kopalnią należącą obecnie do Grupy Kapitałowej tej giełdowej spółki. Ocena ta oparta jest na szacunkach dokonanych na podstawie wiarygodnych informacji pozyskanych z raportów JSW SA. Strona społeczna na krótko przed likwidacją wraz z niezależnymi ekspertami jeszcze raz wnioskowała do Ministerstwa Energii o umożliwienie przeprowadzenia 2-tygodniowego audytu, by precyzyjnie zweryfikować ocenę szacunkową. Jednak nie umożliwiono przeprowadzenia takiego audytu, a jednocześnie nikt nie podważył stanowiska strony społecznej – zapanowała głucha cisza – co rzuca poważny cień na rzetelność działań oraz czystość intencji Ministerstwa.
Audyt ten miałby przedstawić Nowy Model Biznesowy dla kopalni, która – naszym zdaniem – z najwyższym prawdopodobieństwem generowałaby setki milionów zł zysku rocznie już w pierwszym pełnym roku od momentu uruchomienia 2 ścian wydobywczych w pokładzie 405. Pokład ten mógłby być „czarną żyłą złota” już od 2021 roku, a pozostałe liczne pokłady węgla „błękitną żyłą złota” przez wiele dekad (pokoleń) po wdrożeniu technologii podziemnego zgazowania węgla, która jest już prawie dopracowana na skalę przemysłową.
Użyto sformułowania „Czarna żyła złota” dlatego, że w Nowym Modelu Biznesowym szacuje się wydobycie urobku na dotychczasowym poziomie (czyli około 4 mln ton/rok; zachowanie dotychczasowych kosztów wydobycia) przy jednoczesnym ponad dwukrotnym zwiększeniu wydobycia węgla. Dotychczas na 4 mln ton urobku przypadało 2,2 mln ton kamienia, a tylko 1,8 mln ton węgla, co generowało około 100 mln zł straty rocznie.
Różnica polegałaby na tym, że w latach następnych całym urobkiem byłby już tylko węgiel bez kamienia z tytułu prowadzenia docelowej eksploatacji głównie w pokładzie 405 o miąższości 4.5-11 bez przerostów kamienia (usytuowanego na południu obszaru górniczego). Równocześnie możliwa byłaby dodatkowa eksploatacja pokładu grupy 360 i 401 w ilościach ok. 1 mln ton/rok.
Cena sprzedaży węgla typu 35 z tych pokładów, ze względu na jego najwyższą jakość, byłaby – średnio licząc – około 2-3-krotnie większa od cen zbytu uzyskiwanych wcześniej, wynikających z wydobycia węgla energetycznego typu 32 i 33 oraz słabszego jakościowo węgla koksowego typu 34 (pozyskiwanych głównie we wschodniej i północnej części obszaru górniczego – czyli najdalej od szybów wydobywczych – co wiązało się z dużymi nakładami inwestycyjnymi i dużymi kosztami operacyjnymi).
Tym sposobem zbliżono się wyrobiskami udostępniającymi i infrastrukturą technologiczną już na odległość około 300 m do granicy obszaru górniczego nadanego spółce „Silesian Coal” z kapitałem niemieckim, reprezentowanej przez byłego ministra górnictwa Pana Jerzego Markowskiego, którego wspierała poprzednia koalicja rządząca PO-PSL.
Z biznesowego punktu widzenia tak prowadzona strategia eksploatacji złóż (przy utracie płynności) jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Zamiast prowadzić roboty udostępniające w kierunku południowym, aby przygotować się do wydobycia najcenniejszego pokładu 405, prowadzono eksploatację w najgorszych pokładach zlokalizowanych na północy, w centrum i na wschodzie. Jeżeli decydujący o tym ludzie działali świadomie i potrafili logicznie myśleć, to trudno znaleźć inne wytłumaczenie, jak to, że ich celem było wtedy przygotowanie kopalni do prywatyzacji na rzecz kapitału niemieckiego.
Z tego i wyłącznie z tego powodu KWK „Krupiński” w ostatniej dekadzie wygenerowała prawie 900 mln zł strat zamiast kilku miliardów zysku. Jest to koszt poniesiony przez JSW SA na przygotowanie infrastruktury kopalni do szybkiego udostępnienia pokładów należących do firmy „Silesian Coal” po wydzierżawieniu kopalni przyszłemu użytkownikowi, który usilnie starał się o uzyskanie na nią zgody.
Akcjonariusze mniejszościowi i Skarb Państwa z tego tytułu utracili już kilka miliardów zł, a Skarb Państwa utraci jeszcze znacznie więcej, jeżeli rzeczywiście dojdzie do sprzedaży kopalni. Tym razem beneficjentem nie będzie już niemiecki, a anglosaski kapitał, prawdopodobnie silnie wspierany przez Stany Zjednoczone i Izrael, czemu sprzyja tym razem koalicja PiS – Zjednoczona Prawica.
Pomimo oczywistego strategicznego celu JSW SA – wydobywania tego, co najlepsze – wydobywano to, co najgorsze. Nie skierowano eksploatacji dla pozyskania znacznie lepszego węgla, będącego „w zasięgu ręki”, celem pozostawienia go dla przyszłego, niepolskiego inwestora.
Natomiast kierując się rzeczywistym sprawiedliwym interesem polskiej kopalni i przestawiając docelową produkcję – z wydobycia cienkich pokładów grupy 300 (z niskimi cenami zbytu węgla, z koniecznością równoczesnego wydobywania dużych przerostów kamienia) – na wydobycie tylko czystego węgla z grubego pokładu grupy 400 (z wysokimi cenami sprzedaży, bez wydobywania kamienia, przy tym samym tonażu ciągnionego z dołu na powierzchnię urobku), kopalnia mogłaby niemal potroić przychody przy jednoczesnym utrzymaniu lub nawet obniżeniu kosztów produkcji.
Proponowana strategia umożliwiłaby przede wszystkim:
- wyeliminowanie wydobycia ponad 2 mln ton kamienia na rok (czyli ponad 50% urobku – jak to miało miejsce jeszcze w 2016 roku) i zastąpienie tego dodatkowym wydobyciem węgla;
- skoncentrowanie wydobycia w maksimum 2 (zamiast w kilku) pokładach i w 2 (zamiast w 4) rejonach wentylacyjnych.
Taka zmiana strategii operacyjnej znacząco uprościłaby układ przestrzenny na dole kopalni, prowadząc do pełnej koncentracji wydobycia. Znacząco obniżyłoby to koszty eksploatacyjne, będące głównym obciążeniem działalności kopalni.
Dodatkowo, po zastosowaniu odmetanowania węgla z pokładu 405 z powierzchni przed jego eksploatacją, znacząco wzrosłoby również bezpieczeństwo pracy górników i zwiększony zostałby postęp biegu ścian (ze względu na radykalne obniżenie ryzyka wybuchu metanu podczas urabiania węgla w tym pokładzie).
KWK „Krupiński” mogłaby być również „błękitną żyłą złota”, jak to określono wyżej. W granicach obecnego obszaru górniczego zalega pod ziemią ponad 700 mln ton węgla i około 3 mld m3 kopaliny towarzyszącej, jaką jest metan. Nowe technologie węglowe otwierają tu nowe perspektywy wydobycia i generowania dodatkowy zysków.
W związku z tym rysuje się możliwość uruchomienia wydobycia metanu z wszystkich dostępnych kilkudziesięciu pokładów węgla innowacyjnymi technologiami. Obecnie technologie tego typu skutecznie stosuje już spółka PGNiG w Gilowicach koło Brzeszcz dla odmetanowania z głębokości 1200 m pokładu węgla o grubości około 20 m. Pokład taki po odmetanowaniu ma przygotowaną już pełną infrastrukturę do podziemnego zgazowania. Zapewne przyszli potencjalni właściciele kopalni „Krupiński” dobrze o tym wiedzą i zakładają wprowadzenie tych technologii po dokonaniu zakupu (inne postępowanie z ich strony byłoby nieracjonalne, zwłaszcza że kopalnia ta posiada dogodne warunki dla wprowadzania tego typu innowacyjnych rozwiązań).
Infrastruktura techniczna odmetanowania, składająca się z dwóch mało średnicowych odwiertów (szybów) pionowych, połączonych otworem kierunkowym, po przeprowadzeniu szczelinowania hydraulicznego, odpompowaniu wody i wydobyciu zamkniętego w węglu metanu, może potem od razu posłużyć do procesowania podziemnego zgazowania węgla, bez konieczności ponoszenia dodatkowych nakładów inwestycyjnych. Obecnie Australijczycy, Chińczycy, Anglicy i Amerykanie intensywnie pracują celem ostatecznego dopracowania tej metody na skalę przemysłową.
Firma Carbon Energy z Australii publicznie reklamuje się, że prowadzi podziemną gazyfikację węgla już na skalę komercyjną. Jest więc wskazane, aby Ministerstwo Energii w trybie pilnym – zanim będzie za późno – zapoznało się z osiągnięciami wiodących krajów w tym zakresie celem zbadania rentowności wdrożenia tej technologii do polskiego sektora paliwowo-energetycznego, by nie zmarnować szansy na generowanie potężnych zysków jeszcze pod sztandarami własności należącej do Skarbu Państwa.
Tanio pozyskana energia z tak otrzymanego gazu (tzw. syngazu) skierowana do generacji energii elektrycznej w kogeneracji, czyli z uboczną produkcją ciepła oraz skierowana do produkcji paliw płynnych i surowców chemicznych byłaby dodatkowym potężnym źródłem przychodów, wynikających z nowej wizji dla sektora paliwowo-energetycznego, chemicznego, rafineryjnego oraz dla nowego przemysłu maszynowego i innowacyjnych produktów finalnych opartych na końcowym przetwórstwie wydobytych surowców.
Podziemna gazyfikacja węgla znacząco podwyższyłoby sprawność energetyki i wyeliminowałaby problem kosztownej i szkodliwej emisji CO2 (zapewniając jej spadek poniżej restrykcyjnych norm UE). Byłby to milowy krok w stosunku do generacji prądu poprzez spalanie węgla w energetyce zawodowej, w której Skarb Państwa ma już tylko około 50 % akcji.
Wydobyty w ten sposób oraz uszlachetniony do parametrów sieciowych syngaz zastąpiłby węgiel spalany obecnie w blokach i kotłach węglowych, zainstalowanych w energetyce zawodowej. Energia elektryczna i cieplna generowana byłaby teraz w turbinach gazowych i silnikach gazowo-parowych, tworząc fundamenty pod niszową, nie zagospodarowaną jeszcze energetykę rozproszoną. Zakusy na zagospodarowanie w ten sposób naszych zasobów mają również zagraniczne koncerny, ponieważ znają ogromną przewagę konkurencyjną nowej technologii. Dlatego też w ich partykularnym interesie leży utrzymywanie naszego społeczeństwa w nieświadomości, podważanie zasadności rozwijania nowych technologii, opłacalności wydobycia węgla w ogóle, możliwości jego bezdymnego spalania przy jednoczesnym zaniżaniu norm emisji CO2 i budowaniu atmosfery fobii smogowej i cieplarnianej.
Tak więc, do branży górniczej i energetycznej milowymi krokami nieodwołalnie nadchodzą dwie przełomowe technologie, które zrewolucjonizują cały sektor paliwowo-energetyczny, czyniąc go najbardziej konkurencyjnym sektorem energetycznym w Europie, generującym krociowe zyski.
Tak więc przeciągu 2-3 dekad tradycyjne głębinowe wydobycie węgla odejdzie do lamusa na rzecz innowacyjnej i wysoce opłacalnej technologii podziemnego zgazowania węgla skorelowanego z energetyką rozproszoną.
Dlatego też wszystkie dotychczasowe rządy – zależne od nacisków międzynarodowego lobby kapitałowego – celowo prowadzą wydobycie węgla w sposób nierentowny i niemal siłą, bez oglądania się na rzeczywiste dobro obywateli (będących przecież prawowitym właścicielem zasobów węgla), obciążając przy tym społeczeństwo potężnymi kosztami (ukrytymi w podatkach), likwidują miejsca pracy w górnictwie. Jedynym logicznym celem, jakiego można się tu doszukać, jest „oczyszczanie pola” dla przyszłych, wyłącznie obcych właścicieli pod kątem wprowadzenia przez nich nowych technologii (dlatego społeczeństwo utrzymywane jest w tym zakresie w nieświadomości). Wtedy też zbędne będzie zatrudnienie pracowników dołowych. Z ponad 430 000 miejsc pracy w 1990 roku zlikwidowano ich już około 350 000. Do likwidacji pozostało już tylko 15 %, tj. około 60 000 górników dołowych.
To tylko kwestia kilku lat, by problem polskich górników został ostatecznie „rozwiązany” bez odtworzenia nowych, potrzebnych miejsc pracy. Odpowiedzialność za to ponosi rząd, który powinien zapewnić zatrudnienie w eksploatacji podziemnej innych surowców, cennych pod względem ekonomii i strategii geopolitycznej, którymi tak hojnie obdarzyła nas Matka Ziemia.
Jeżeli pozwolimy inteligentnie rozgrywającym nas wrogom na przejęcie kontroli nad naszym węglem w sposób zgodny z obowiązującym prawem (często stanowionym także pod ich naciskiem) – przyczyniając się do tego poprzez naszą przekupność, zalęknienie, brak solidarności, skrajną niegospodarność i celowe zadłużanie branży – zostaniemy pozbawieni ostatniego olbrzymiego potencjału dobrobytu i niezależności materialnej kraju. Takie zmarnotrawienie narodowych skarbów spowodowałoby zmarginalizowanie naszego znaczenia na mapie świata – z drugiej strony potencjał surowcowy może stanowić punkt zwrotny dla rzeczywistej odbudowy naszej państwowości. Teraz właśnie ważą się przyszłe losy Polski.
W przyszłości także energetyka zawodowa (oparta obecnie o spalanie węgla, zużyta już moralnie i technicznie) powinna bezwzględnie zostać zastąpiona przez innowacyjną, znacznie efektywniejszą ekonomicznie i środowiskowo energetykę rozproszoną – tzw. energetykę obywatelską lub prosumencką. Umożliwi to:
- ograniczenie strat rzędu ok. 12 % na przesyłaniu energii liniami wysokiego napięcia;
- prawie dwukrotne zwiększenie sprawności generatorów prądu i ciepła;
- redukcję niemal o połowę emisję CO2;
- zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego na wypadek wojny lub ataków terrorystycznych.
Zdaniem niezależnych ekspertów – w świetle powyższego oraz ze względu na oczywiste uwarunkowania ekonomiczne i bezpieczeństwo energetyczne kraju – Ministerstwo Energii pod żadnym pozorem nie powinno:
- odkupować od francuskiej firmy EDF zużytych moralnie i technicznie aktywów energetycznych w postaci elektrowni Rybnik i 8 kluczowych elektrociepłowni w kraju (celem rzekomej repolonizacji przemysłu);
- wprowadzać rynku mocy dla schodzącej z użycia nieefektywnej ekonomicznie i ekologicznie technologii opartej o niskiej sprawności spalanie węgla (który zmuszeni będziemy importować z powodu braku polityki odtwarzania własnego frontu wydobywczego);
- rekomendować energetyki jądrowej, sprzecznej z polska racją stanu, albowiem o profilu energetycznym naszego państwa powinien decydować rodzimy profil surowcowy i technologiczny, oparty wyłącznie o polskie zasoby (których posiadamy z naddatkiem, nawet dla zaspokojenia popytu całej Europy).
Mimo tych bezspornych argumentów, stało się jednak inaczej. Zakupu od EDF dokonano za kwotę ok. 4.2 mld zł z jednoczesną koniecznością modernizacji tych aktywów za kwotę następnych 6-8 mld zł (aby wpisać się w Pakiet Klimatyczny UE). Wprowadza się rynek mocy, wspierający spalanie węgla pochodzącego z rosnącego importu (w 2017 roku do celów energetycznych sprowadzono z zagranicy ponad 13 mln ton węgla), co jest hańbą i podstawą do najwyższego wstydu dla naszego rządu i dla górnictwa, będącego kiedyś kołem zamachowym i „okrętem flagowym” naszej gospodarki.
Przeznaczone na tę reinwestycję miliardy złotych zostały zmarnotrawione i pociągną za sobą kolejne straty, ponieważ odkupione aktywa w niedalekiej przyszłości będą musiały być dodatkowo modernizowane, po czym staną się tylko olbrzymim obciążeniem w związku z rosnącymi kosztami emisji CO2 oraz ich końcową – nieuniknioną – bardzo kosztowną likwidacją.
Środki te należało bezwzględnie zainwestować w energetykę rozproszoną, i ponowne uruchomienie KWK „Krupiński”, która zamiast potężnych strat mogłaby generować potężne zyski. Tymczasem zyski te próbują przejąć inni, sprytniejsi od Polaków, za skrzętnie ukrywaną zgodą rządzących i z inicjatywy zmanipulowanych związków zawodowych, fałszywie reprezentujących stronę społeczną.
ZZ „Solidarność”, rekomendując „Tamar Resources” jako nowego właściciela kopalni, rzekomo kieruje się troską o odtworzenie zlikwidowanych miejsc pracy dla górników. Tymczasem przejęcie KWK „Krupiński” przez polski kapitał, np. przez spółdzielnię KWK „Wspólnota”, dałoby lokalnemu samorządowi i pracownikom kopalni oraz polskim inwestorom znacznie większe korzyści niż proponowane przejęcie infrastruktury technicznej, technologicznej i cennych zasobów przez kapitał angielski.
Koncepcja zagospodarowania aktywów kopalni zaproponowana przez Obywatelski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych jest bezsprzecznie bardziej opłacalna dla każdego obywatela Polski. W wyniku jej wdrożenia można przewidzieć:
- akumulację polskiego (a nie obcego) kapitału z równoczesną odbudową (a nie utratą) polskiej własności;
- zwiększenie zatrudnienia w KWK „Krupiński” w okresie do roku 2030 (w którym wygasa koncesja na wydobycie węgla i metanu) – w stosunku do zatrudnienia dotychczasowego;
- stworzenie nowych, najbardziej innowacyjnych miejsc pracy w zakresie wdrażania czystych technologii w górnictwie, energetyce oraz przemyśle chemicznym i w produkcji paliwa bezdymnego;
- znaczne zwiększenie dochodów dla samorządu lokalnego w stosunku do dochodów przewidywanych od firmy „Tamar Resources” w związku z większym deklarowanym przez OKOPZN wydobyciem (co jest równoznaczne z większymi wpływami z tytułu opłaty eksploatacyjnej);
- zwiększenie wpływów podatkowych od nieruchomości i środków transportu, związanych z poszerzeniem działalności na terenie kopalni;
- zmniejszenie negatywnych skutków oddziaływania na środowisko naturalne z tytułu zastosowania czystych technologii węglowych;
- podniesienie kwalifikacji i umiejętności społeczności lokalnej, zamieszkałej w powiecie Pszczyna oraz gminie Suszec i gminie Żory, w wyniku wdrożenia najbardziej innowacyjnych technologii, wymagających nowej wiedzy i kultury obsługi;
- zaoszczędzenie przez Skarb Państwa znacznej wartości z kwoty 400 mln zł, przewidzianej na likwidację KWK „Krupiński”;
- oddalenie zarzutu o likwidacji kopalni wbrew przedwyborczym deklaracjom ścisłego kierownictwa i obecnych przedstawicieli rządu PIS, podnoszonego przez wielu polityków, jak również samorządową społeczność i liczne komitety obywatelskie.
Tym sposobem wpisano by się skutecznie w realizację Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, – poprzez akumulację polskiego kapitału z innowacyjnych przedsięwzięć i odbudowę polskiej własności przede wszystkim poprzez uwłaszczenie społeczeństwa na majątku Skarbu Państwa, którego prawowitym właścicielem są wszyscy Polacy. Dysponujący naszym majątkiem rząd zobowiązany jest działać w służbie społeczeństwa i w żadnym wypadku nie wolno mu tego majątku trwonić.
Ten, kto będzie kontrolował polskie zasoby węgla i będzie je eksploatował przy użyciu nowych technologii – od momentu ich zastosowania do sczerpania węgla – wygeneruje setki bilionów złotych zysku.
Zasoby tego bezcennego nośnika energetycznego szacuje się na:
- ponad 50 mld ton – od powierzchni do głębokości 1200-1300 m (czyli do granicy opłacalności przy eksploatacji tradycyjnej);
- około 10 razy więcej (czyli ok. 500 mld ton!) – poniżej, tj. na głębokości od 1200-1300 m do 5000-6000 m (złoża dostępne tylko poprzez podziemne zgazowanie węgla).
Na szczególną uwagę zasługuje również fakt, że metodą tradycyjną można wydobyć tylko około 10-15 % zasobów bilansowych węgla dostępnego tradycyjną technologią, czyli maksymalnie 5-7 mld ton, a technologią podziemnego zgazowania aż 80 % jego całkowitych zasobów, których wg Głównego Geologa Kraju prof. Mariusza Oriona Jędryska jest w sumie około 500 mld ton.
Polska jest dzisiaj zniewolona ogromnym długiem – na skutek wywłaszczenia nas za bezcen z kluczowego majątku (wartego kilka bilionów złotych) na rzecz kapitału zagranicznego oraz na skutek inwestowania publicznych pieniędzy w obszary nie tworzące wartości dodanej (czyli nie w tzw. bazę podatkową). Sytuację tę pogłębia źle pojęta polityka społeczna (rozdawnictwo pieniędzy, kiedy nas na to jeszcze nie stać). W najczarniejszym scenariuszu można przewidywać, że celem jest tutaj zaskarbienie sobie sympatii wyborczych na czas prawnego transferu kontroli nad naszymi strategicznymi zasobami na rzecz światowej oligarchii finansowej. Obrazowo można powiedzieć, że obywatele są karmieni tanią watą cukrową, aby uśpić ich czujność i umożliwić w tym czasie obcemu kapitałowi przywłaszczenie sobie (w świetle prawa!) podziemnych skarbów Polski (wartych kilkaset bilionów złotych). Pośrednio scenariusz ten potwierdza brak informowania społeczeństwa na temat wielkości złóż strategicznych surowców. Dane te zawarte są w informacji geologicznej, która jest w posiadaniu Ministerstwa Ochrony Środowiska. O zasobach tych wspomina też Główny Geolog Kraju, jednak jego wypowiedzi dla szerszego ogółu pozostają zupełnie nieznane.
Proponowane rozwiązania
Eksploatacja i przetwarzanie surowców naturalnych w oparciu o nowe technologie (przy równoległym rozwijaniu tych technologii i rozbudowie infrastruktury technicznej) uwolni olbrzymi potencjał, który pozwoli na generowanie ponadprzeciętnych oraz pewnych zysków w bardzo długim czasie.
Naszym zdaniem, najlepszym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w te innowacyjne branże pieniędzy Polaków zgromadzonych obecnie w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), zarządzanych przez obce firmy. Utraciły one dotychczas tak wiele kapitału, ponieważ inwestują w spekulacyjne akcje spółek notowanych na giełdzie w kraju i za granicą, zamiast w realną gospodarkę.
Proponowany obecnie przez Premiera Mateusza Morawieckiego Projekt ustawy „Pracowniczy Plan Kapitałowy” (PPK) zakłada obligatoryjne tworzenie (z mocy ustawy) przez pracodawców i pracobiorców III-go filara ubezpieczeń społecznych, co ma za zadanie zabezpieczenie emerytalne ok. 16 mln obecnych polskich pracobiorców.
Na zachętę wejścia w ten ryzykowny projekt rząd proponuje wszystkim zatrudnionym zasilenie ich Indywidualnych Kont Emerytalnych szczególną premią wyasygnowaną z Funduszu Pracy w kwocie 250 zł na osobę, co globalnie przełoży się na niebagatelną kwotę ponad 4 mld zł.
Czy nie jest to kolejna próba zmarnowania, ubożejącego z roku na rok, polskiego kapitału?
Wprowadzając PPK, Premier Mateusz Morawiecki jakoby zmierza budować krajowe oszczędności i dać możliwość odkładania na emeryturę głównie dzisiejszym trzydziesto-, czterdziestolatkom oraz młodym, którzy stawiają pierwsze kroki na rynku pracy.
Wg rządowego projektu przez pierwsze dwa lata operatorem programów ma być Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych (TFI) należące do Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Z naszych informacji wynika, że PFR kupił w tym celu fundusz należący do państwowego BGK. Ma już na to zgodę Komisji Nadzoru Finansowego. Później, wg założeń rządu, zarządzanie oszczędnościami będzie można przenieść do innych instytucji finansowych, by nie od razu, ale etapowo, dla niepoznaki, realizować długofalowy cel (jakich instytucji – dzisiaj nie wiadomo dokładnie, ale z dużym prawdopodobieństwem można się domyśleć). Z wyliczeń zaprezentowanych jeszcze w ubiegłym roku przez resort rozwoju wynika, że w wariancie obligatoryjnej średniej składki do PPK (ok. 4 %) uda się wygenerować 12 mld zł nowych oszczędności emerytalnych rocznie.
Zdrowy rozsądek i logiczna analiza dotychczasowych faktów sugeruje, że rządowy projekt ustawy poprzez powierzenie Towarzystwu Funduszy Inwestycyjnych publicznych pieniędzy przyszłych emerytów ma na celu powtórne wzbogacenie się nienasyconych spekulantów giełdowych kosztem Polaków.
Wcześniej uczyniły to skutecznie OFE i Narodowe Fundusze Inwestycyjne, zarządzane przez zagraniczne firmy, wyprowadzając dziesiątki mld zł na rzecz obcych inwestorów.
Niezmiennie, od początku transformacji, elity rządzące szermują przed opinią publiczną wyświechtaną narracją, że zmuszeni jesteśmy do korzystania z kapitału obcego, bo własnego nie mamy. Tymczasem ten kapitał, który posiadaliśmy, został powierzony w formie oszczędności obcym bankom, został skonsumowany i zainwestowany w nieproduktywne przedsięwzięcia lub oddany w zarządzanie obcym kapitałom (OFE, NFI), a najcenniejsze mienie, związane z nieruchomościami i aktywami na powierzchni ziemi, które mogły generować krociowe zyski, zostały wyprzedane za bezcen podmiotom zagranicznym, od których dziś zaciągamy pożyczki, bądź które – uchodząc za dobroczyńców – zatrudniają nas.
Pod żadnym pozorem nie wolno nam teraz dopuścić do zmarnowania najcenniejszego bogactwa, jakim są podziemne skarby, znajdujące się jeszcze we władaniu państwa polskiego. Nie możemy pozwolić, by właściwi ministrowie na mocy ustawy o Skarbie Państwa doprowadzili do zmarnotrawienia bezcennego majątku, będącego własnością każdego obywatela Polski!
Warunkiem koniecznym i wystarczającym, by temu zapobiec, jest uwłaszczenia narodu polskiego na zasobach naturalnych Polski, co skutecznie zabezpieczyłoby przyszły interes społeczny.
Aby to osiągnąć, suweren musi przejąć kontrolę nad wydanymi przez poprzednie rządy setkami koncesji na poszukiwanie, rozpoznanie i dokumentowanie strategicznych złóż kopalin użytecznych. Z koncesji tych jasno wynika, że w świetle nowelizowanego rok po roku prawa górniczego i geologicznego, zagraniczny koncesjonariusz przejmuje prawa właścicielskie nie tylko nad złożami, ale również nad nieruchomościami gruntowymi, pod którymi one zalegają do czasu ich sczerpania. Z racji potężnych zasobów może to potrwać kilkadziesiąt lub nawet setek lat. Po tym okresie – prawdopodobnie poprzez zasiedzenie – obszary koncesji przeszłyby na wieczną własność naszych kolonizatorów.
Naszym zdaniem należy powołać Obywatelski Fundusz zarządzający tymi środkami w ramach proponowanego Programu Powszechnego Uwłaszczenia Polaków na Zasobach Naturalnych Polski. Stopniowe przechodzenia od demokracji pośredniej do bezpośredniej jest nakazem chwili.
Kapitał zgromadzony ze składek obywateli powinien być inwestowany wyłącznie w eksploatację naszych zasobów energetycznych i strategicznych surowców mineralnych w oparciu o najnowsze, innowacyjne technologie, co gwarantowałoby (przy minimalnym ryzyku!) osiąganie niezwykle korzystnej stopy zwrotu od zainwestowanych składek emerytalnych.
Czy jest inny, lepszy, bardziej bezpieczny i stabilny sposób tworzenia bogactwa dla społeczeństwa polskiego (w tym dla przyszłych emerytów) niż inwestycje w surowce?
Tematyka ta powinna być przedmiotem żywego zainteresowania środowiska Kościoła Katolickiego w Polsce, aby zdobyć silniejsze przyczółki dla przekonania większości społeczeństwa i przekonania (lub wręcz przymuszenia) elity rządzącej do odbycia poważnej debaty publicznej celem uniknięcia kolejnego wywłaszczenia Polaków. Tym razem zagraża nam wywłaszczenie prawne, wielokrotnie kosztowniejsze od wszystkich dokonanych po roku 1989, wywłaszczenie nieodwracalne – z nieodnawialnych zasobów, które w miarę upływającego czasu i systematycznego sczerpywania złóż będą coraz cenniejsze.
Banki, sieci handlowe, przemysł, rolnictwo – wszystko to można odtworzyć w okresie zaledwie jednej dekady (gdyby władze rzeczywiście chciały służyć Polsce i Polakom oraz skorzystały z potencjału naszej gospodarki poprzez prowadzenie suwerennej polityki monetarnej). Zasobów naturalnych niestety nie, bo powstawały miliony lat, są nieodnawialne, nie mają substytutu i dlatego są tak bezcenne. Dlatego żaden suwerenny naród pod żadnym pozorem nie pozbywa się kontroli nad złożami.
Praktyka dowiodła, że polityka Skarbu Państwa, prowadzona na mocy ustaw przygotowywanych przez kolejne rządy, była nie tylko mało efektywna, ale wręcz grabieżcza. Dobrze widać to na przykładzie ubezpieczeń społecznych. Środki należące do najciężej pracujących i najbiedniejszych zostały rozkradzione pod pretekstem konieczności inwestowania w ryzykowne instrumenty finansowe celem rzekomej maksymalizacji zysków dla przyszłych emerytów. Wzbogacili się na tym jedynie zarządzający i spekulujący inwestorzy, których obecny rząd nadal przedstawia jako „zbawców”, kreujących dobrobyt.
W tym duchu tworzona jest Polityka Surowcowa Polski. Z najwyższym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że Główny Geolog Kraju, Pan prof. Mariusz Orion Jędrysek, nowelizując ustawę Prawo geologiczne i górnicze, ponad dobro polskiego społeczeństwa przedkłada partykularne interesy inwestorów zagranicznych, przygotowując uwarunkowania prawne trwale zabezpieczające interesy tych drugich. Prof. Jędrysek w kampanii przedwyborczej publicznie zadeklarował również, że koncesje przyznane przez poprzednią koalicję zagranicznym podmiotom, obejmujące 95 % ogółu powierzchni koncesyjnej, zostaną odebrane. Efekt – tworzone jest prawo, które prawdopodobnie wzmocni tylko pozycję koncesjonariuszy reprezentujących nie polskie kapitały.
Nie urzeczywistniły się deklaracje przedwyborcze Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że pomoc publiczna w kwocie 2.5 mld zł przeznaczona na likwidację kopalń, gdy PiS dojdzie do władzy, zostanie skierowana na inwestycje, modernizację i tworzenie nowych miejsc pracy w górnictwie. Okazało się, że na likwidację finansowaną z pomocy publicznej PiS po zdobyciu władzy przeznaczył nie 2.5, a 8 mld zł. Objęło to również likwidację najbardziej perspektywicznej kopalni „Krupiński”, której ogromny potencjał próbuje teraz przejąć obcy kapitał. Wysyłając ok. 5000 górników na urlopy górnicze, skutecznie zablokowano odbudowę frontów wydobywczych w kopalniach, co spowoduje dalszy wzrost importu węgla (z konieczności zapewnienia stabilnych dostaw do nieefektywnych aktywów energetycznych, odkupionych od francuskiej EDF).
Pani Beata Szydło – po objęciu teki Premiera RP – publicznie zadeklarowała, że górnictwo nie będzie prywatyzowane. Natomiast dzisiaj rząd – nawet bez ogłoszenia publicznego przetargu – w gabinetowych rozmowach prowadzi negocjacje dotyczące sprzedaży prywatnemu kapitałowi z zagranicy najbardziej strategicznej polskiej kopalni. Kopalni, która została wybudowana z publicznych pieniędzy za kwotę 6-8 mld zł (stosując wycenę uaktualnioną w oparciu o bieżące stawki).
Pan Premier Mateusz Morawiecki podczas ubiegłorocznej wizyty w Stanach Zjednoczonych publicznie ogłosił, że PiS – w przeciwieństwie do swoich poprzedników, koalicji PO-PSL – nie będzie wyprzedawał akcji strategicznych spółek Skarbu Państwa, wymieniając z nazwy spółki PKN „Orlen” SA i „LOTOS” SA. Miesiąc temu rząd ogłosił, że podpisano list intencyjny w sprawie przejęcia spółki „LOTOS” SA przez PKN „Orlen”, którą rządzi kapitał obcy, bo Skarb Państwa ma w niej tylko 27 % akcji. W firmie „LOTOS” SA Skarb Państwa ma obecnie ponad 54 % akcji. Transakcja ta doprowadzi do utraty pakietu kontrolnego przez Skarb Państwa (prawdopodobnie na rzecz kapitału zagranicznego, ulokowanego obecnie w akcjonariacie PKN „Orlen”), co jest sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami Pana Premiera.
Spółka „LOTOS” SA jest w posiadaniu strategicznej infrastruktury do bezpiecznego, bezzbiornikowego magazynowania paliw w strukturach geologicznych, posiada cenne aktywa związane ze skraplaniem gazu i ma możliwości jego morskiego eksportu, co po zastosowaniu podziemnego zgazowania węgla mogłoby uczynić z Polski eksportera gazu w miejsce Gazpromu. Ta strategiczna spółka posiada również cenną, mocno rozbudowaną sieć gazową, co przy wdrażaniu energetyki rozproszonej poprzez lokalne klastry energii będzie miało w przyszłości kolosalną wartość dla właściciela tych aktywów. Tak w praktyce realizuje się Strategię na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju – wbrew deklaracjom akumuluje się obce kapitały zamiast polskich!
Pan Wicepremier Jarosław Gowin publicznie zadeklarował, że „największe inwestycje, największa pomoc publiczna będzie szła w te obszary gospodarcze, w których polscy naukowcy mają dużo do powiedzenia” oraz że będzie wspierał innowacyjne rozwiązania dotyczące czystych technologii węglowych. Pomimo wydania kilkudziesięciu mln zł na Centrum Czystych Technologii Węglowych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju oraz pozytywnych wyników podziemnego zgazowania węgla w kopalni „Wieczorek” wykonanego przez GIG, nie asygnuje się środków na najbardziej innowacyjną i strategicznie ważną pilotażową instalację podziemnego zgazowania węgla na skalę przemysłową.
Pan Minister Energii Krzysztof Tchórzewski wielokrotnie mijał się z prawdą i wprowadzał w błąd opinię publiczną odnośnie przyczyn likwidacji kopalni „Krupiński”. Oświadczył również publicznie, że po zamknięciu kopalni jej następca prawny, Spółka Restrukturyzacji Kopalń, będzie kontynuowała wydobycie ze ścian, które za kwotę kilkudziesięciu mln zł zostały przygotowane do tegoż wydobycia już po podjęciu uchwały o ostatecznej likwidacji kopalni (w dniu 2 grudnia 2016). Wbrew temu zapewnieniu wydobycia nie kontynuowano, mimo że kopalnia znajdowała się w rękach SRK, nad którą kontrolę ma Ministerstwo Energii. Publiczne pieniądze po raz kolejny zostały bezkarnie zmarnotrawione, a zawiadomienie prokuratora o niegospodarności popełnionej na wielką skalę nie odniosło żadnego skutku.
Pan Prezydent Andrzej Duda – za pośrednictwem Narodowej Rady Rozwoju oraz osobiście – otrzymał materiały dobitnie świadczące o poważnych nieprawidłowościach i niedopuszczalnych zaniechaniach w dziedzinie wdrażania nowych technologii w górnictwie, co naraziło Skarb Państwa na utratę poważnych zysków. Reakcji nie ma do dnia dzisiejszego.
Przykładów tzw. poprawności politycznej przy jednoczesnym lekceważeniu przez władze argumentów obywateli przemawiających za rzeczywistym (nie pozorowanym!) dobrem Państwa Polskiego jest bez liku. Można odnieść wrażenie, że dla rządzących wciąż najważniejsza jest siła władzy, zdobywana poprzez krótkofalowe (kadencyjne) kupowanie głosów wyborców dla partykularnych interesów, kosztem utraty przez suwerena (naród) ogromnych długofalowych korzyści.
Choć obecne władze pozornie realizują przedwyborcze obietnice, codziennie informując spoleczeństwo o swoich sukcesach i wzrastającym w sondażach poparciu społecznym, to jednak w głębi nadal dochodzi do bardzo poważnych nieprawidłowości i nadużyć, a w sektorze surowcowo-energetycznym – jeżeli nie zostaną natychmiast podjęte radykalne środki naprawcze – może dojść do katastrofy: do zubożenia i materialnego podporządkowania polskiego społeczeństwa obcym strukturom finansowym na skalę, jakiej w naszej historii jeszcze nigdy dotąd nie było. Polska będzie istniała wprawdzie na mapach, ale materialnie będzie tylko wydmuszką, co spowoduje materialne zniewolenie obywateli, a co za tym idzie – także mentalne podporządkowane obcym wpływom – w stopniu znacznie wyższym, niż miało to miejsce podczas wszystkich dotychczasowych rozbiorów!
Tak więc My, Polacy, zamiast być dumni z „28 lat wolności” – w świadomej części społeczeństwa – czujemy się oszukani. Nie tylko przez elity władzy, ale również przez związki zawodowe, fałszywie reprezentujące stronę społeczną. Dotyczy to przede wszystkim „Solidarności”, która tak mocno ugruntowała swoja pozycję podczas obrad Okrągłego Stołu, bez przyzwolenia której nie byłoby możliwości tak gigantycznego wywłaszczenia narodu z państwowego majątku tworzonego przez pokolenia Polaków.
Musimy mieć powszechną świadomość, że zasoby energetyczne Polski (węgiel, ropa, gaz, geotermia) oraz strategiczne surowce mineralne (miedź, złoto, srebro, platyna, pierwiastki ziem rzadkich, wanad, tytan, neodym, gal, stront, nikiel, kobalt, siarka, sole potasowe, cynk, ołów, hel i inne) to nasze najcenniejsze bogactwo materialne, którym jesteśmy obdarzeni w ogromnej obfitości, które wciąż jest przed nami ukrywane, a którego pod żadnym pozorem nie wolno nam utracić.
Nasz dobry lub zły byt materialny zależy teraz w głównej mierze od prawnych rozwiązań rozstrzygających, kto będzie sprawował kontrolę nad nośnikami energetycznymi (głównie węglem i surowcami strategicznymi) – rdzennie polski czy nieprzyjazny nam obcy kapitał, któremu sprzyjały wszystkie kolejne rządy po roku 89, a w szczególności – co stwierdzamy z wielką przykrością – rząd obecny.
Musimy mieć również świadomość, że społeczne korzyści utracone w wyniku wszystkich nieprawidłowości, jakie miały miejsce w całym okresie transformacji, są tylko namiastką tego, co możemy utracić teraz, oddając kontrolę nad polskimi zasobami węgla oraz pozbyciem się kontroli nad spółkami wdrażającymi energetyką rozproszoną.
Stopy zwrotu z kapitałów zainwestowanych w te na wskroś innowacyjne i przełomowe rozwiązania, wynikające z nowej wizji dla sektora paliwowo-energetycznego i chemicznego będą niezwykle wysokie. Widać to dobrze na proponowanym Nowym Modelu Biznesowym dla kopalni „Krupiński”. Płynąca stąd skala korzyści dla dobra wspólnego jest trudna do wyobrażenia dla przeciętnego obywatela, który zajęty jest walką o przeżycie i cieszy się jak dziecko z każdej drobnej darowizny, usypiającej czujność, jak chociażby z 300 zł na wyprawkę szkolną w roku wyborczym.
Elementarnym obowiązkiem każdego rządu, który chciałby uchodzić za uczciwy, jest ochrona strategicznych elementów gospodarki oraz pomnażanie dóbr narodowych, a nie ich lekkomyślne – bądź, co gorsza, rozmyślne – trwonienie. Obecnie w Polsce nie ma innego projektu generowania powszechnego bogactwa porównywalnego do projektu innowacyjnej eksploatacji i przetwórstwa na szeroką skalę naszych strategicznych surowców.
Nie ma bardziej konkurencyjnej gospodarki od tej, która jest niezależna od importu surowców energetycznych, zapewniających energetyczne bezpieczeństwo kraju. Zwłaszcza, kiedy dysponuje się innowacyjnymi technologiami, pozwalającymi obniżyć koszty wydobycia i eksploatacji surowców. Zaś węgiel poddany podziemnemu zgazowaniu nie ma tańszego substytutu. Nikt w Europie nie ma pod tym względem bardziej dogodnej sytuacji od nas – Polaków. Możemy ją jednak zaprzepaścić na skutek:
- braku świadomości społecznej;
- braku lojalności elit rządzących wobec narodu;
- czynnego służenia obcym interesom przez liderów związków zawodowych (głównie „Solidarności”), którzy są fałszywymi reprezentantami strony społecznej;
- działania na szkodę Państwa Polskiego przez liczne instytucje i media głównego nurtu oraz wielu lobbystów finansowanych przez ukrytych interesariuszy, znających wartość i geopolityczne znaczenie naszych podziemnych skarbów.
Polska była i nadal jest bardzo bogatym krajem, przynajmniej potencjalnie. Pomimo tylu niepowetowanych strat materialnych i duchowych, jakie ponieśliśmy w okresie transformacji, Polska może być ponownie wielka jak w XVII wieku, ale Polski równie dobrze może nie być już wcale – jeśli ostatecznie straci materialne podstawy suwerennego bytu. Z pewnością do tego dojdzie, jeżeli pozwolimy sobie wydrzeć kontrolę nad polskimi zasobami naturalnymi przez kapitały reprezentujące wrogie nam siły.
Priorytetem jest teraz konsolidacja ludzi dobrej woli, którzy z oddaniem pragną służyć Prawdzie i z ofiarną Miłością chcą troszczyć się o nasze wspólne Dobro, jakim jest Polska. Konieczne jest przeciwdziałanie wewnętrznym antagonizmom, podsycanym przez naszych wrogów, oraz otwarcie się na kręgi nieuczestniczące dotychczas w procesie politycznym i stworzenie wraz z nimi szerokiej narodowej reprezentacji. Zaś przyzwolenie na kontynuację obecnej polityki, wykluczającej większość obywateli z realnego decydowania o naszej wspólnej przyszłości, poskutkuje narastającą frustracją, radykalizacją nastrojów i dalszą polaryzacją Polaków, czemu zobowiązani jesteśmy przeciwdziałać z całą mocą.
Osoby, które znają opisane tu sprawy, które powzięły informacje o niebezpieczeństwach zagrażających naszej Ojczyżnie – tej naszej Matce!, o której dobro nakazał nam troszczyć się św. Jan Paweł II – a nie podejmą w miarę swoich możliwości starań, aby doprowadzić do naprawy tej dramatycznej sytuacji, mogą stać się współodpowiedzialne za zniszczenie narodu polskiego, za postępujące z roku na rok zmarginalizowanie go i sprowadzenie na peryferyjne obszary cywilizacyjne Europy i Świata.
„Każdy ma obowiązek być czynnym obywatelem,
znającym stan spraw politycznych swego kraju
i wpływającym na ich bieg w miarę sił swoich”.
Jakże aktualne są te słowa Romana Dmowskiego, pochodzące z książki „Myśli nowoczesnego Polaka”.
W imieniu OKOPZN – Krzysztof Tytko
Obywatelski Komitet Obrony Tychy, dnia 19.04.2018
Polskich Zasobów Naturalnych
43-100 Tychy, ul. Wł. Jagieły 90