Rękas: Fałszywi przyjaciele Konfederacji

Wybory po raz kolejny udowodniły, że nie ma prawicy dostatecznie ideowej, radykalnej, skrajnej, narodowej, tożsamościowej itd. – która by na koniec, wbrew elementarnej logice nie ogłosiła, że „centroprawica to jednak swoi i chcąc nie chcąc, trza ją poprzeć!”. Na tym właśnie polega brak sensu bycia prawicą ideową, radykalną, skrajną, narodową, tożsamościową – skoro koniec końców i tak ląduje się w PiSie, AWSie czy co tam aktualnie p.o. centroprawicy.

Inna rzecz, że oczywiście na ideowej, skrajnej, prawdziwie socjalistycznej lewicy też nie jest lepiej i tak samo potów się dostaje finalnie przyznając, że „kolejny socliberalny Pipsztycki – to jednak swój!” To po co być ideową, skrajną, prawdziwie socjalistyczną… itd.? Zabawne, że tak dokładnie widząc, rozumiejąc i krytykując fikcyjność systemu partyjnego w Polsce, ostatecznie nawet co bardziej (poza tym) myślący Polacy – okazują się być jego niewolnikami…

Kto niszczy potencjał prawicy w Polsce?

Z dzisiejszej perspektywy i na takim tle tym dokładniej widać, że np. Rada Liderów Konfederacji zachowała się w sposób jedynie możliwy nie udzielając nikomu poparcia, zaś przynajmniej część wyborców tej partii wykazała się jeszcze sprytem przynajmniej próbując uzyskać wynik wyborów korzystniejszy z punktu widzenia Polski i programu partii – tak jak je grupa ta rozumie. Nie mają więc większego sensu ani żale jakiż to straszny błąd Konfederacja popełniła, bo żadnej omyłki wytknąć jej się nie da – ani tym bardziej pobrzmiewający tu i ówdzie triumfalizm „Huha, Polska zwyciężyła!”. Bo nie zwyciężyła. Ot, kolejne wybory za nami, nic nadzwyczajnego się nie stało.

A mimo to słychać dziś lamenty nad postawą kierownictwa i części elektoratu sojuszu narodowo-konserwatywno-liberalnego. Osoby i całe środowiska zdecydowały się nie tylko zagłosować na Andrzeja Dudę, ale uczyniły to wręcz demonstracyjnie, kredytując tym samym całą przeszłą i przyszłą politykę PiS, a także sam pomysł prowadzenia polityki na zasadzie „przez całe lata robimy co chcemy, a na koniec ogłosimy, że to starcie cywilizacyjne – to i tak na nas będą musieli zagłosować”. Tym samy wszyscy ci, którzy za bezdurno poparli p. Dudę – zadali ostateczny cios wszelkimi pomysłom jakichkolwiek programowych nacisków na PiS. Bo skoro zawsze jakiś kandydat tej partii stawać będzie naprzeciwko któregokolwiek z przedstawicieli formacji demo- czy soc-liberalnej, a prawica i tak będzie w takiej sytuacji czuła się zobowiązana do głosowania w ciemno na PiS-owca – to po co się w ogóle dogadywać, po nawet czynić wyraźniejsze gesty w stronę prawicowych, narodowych, konserwatywnych postulatów i wyborców? Przecież sami twierdzą, że nie mają wyjścia! Autorzy apeli o poparcia re-elekcji A. Dudy – tym samym zniszczyli potencjał polityczny prawicy w Polsce.

Życzycie Konfederacji losu LPR i Samoobrony?

Niektórzy lamentujący podnoszą teraz jakie to szalone frukta programowe można było rzekomo wygrać od PiS w zamian za poparcie p. Dudy. Dzieciaki… Nie tacy jak oni macherzy nabierali się na umowy z Jarosławem Kaczyńskim i swoją wiarę, że w czymkolwiek dotrzymuje on słowa… Ba, czyż sam p. prof. Jacek Bartyzel nie wystąpił kiedyś z ZChN podnosząc wśród powodów m. in. zawarcie przez tę partię koalicji z tak podejrzanym indywiduum, jak właśnie Kaczyński i jego PC… Z kolei zaś wcześniej tenże, ogromnie przeze mnie szanowany Profesor – czy nie wykazywał zrozumienia dla taktycznych, acz ideowo głębokich kompromisów trwając w Zjednoczeniu pomimo koalicji rządowej z Unią Demokratyczną i KLD? Czyli różne bywały natężenia pryncypializmu – i jest to jak najbardziej do zrozumienia. Szkoda, że dziś środowiska nawołujące do kapitulanctwa przed PiS nie mają w pamięci takich doświadczeń. Może jednak potrafią sobie przypomnieć zdarzenia całkiem niedawne, gdy podczas prezydenckich wyborów w 2005 r. reprezentujący Ligę Polskich Rodzin prof. Maciej Giertych wycofał się, faktycznie na korzyść Lecha Kaczyńskiego, zaś Andrzej Lepper poparł go przed II turą. Jakie to sukcesy przyniosło i Polsce, i ich ugrupowaniom? Czy takiego losu obłudni doradcy życzą Konfederacji, Ruchu Narodowemu czy chyba już całkiem zPiSiałemu Marszowi Niepodległości?

Chcieli walczyć z gendryzmem – a docinają narodowców…

Co więcej, od początku przecież było wiadomo, że dzień po wyborach PiS weźmie się za walkę ze swoim podstawowym wrogiem – czyli właśnie Konfederacją. I tak się też dzieje, a zaskoczeniem jest tylko ochotniczy zaciąg do tego ataku wszystkich labidzących nad rzekomym błędem Konfederacji, w tym zwłaszcza tych, którzy się w ostatniej chwili dali nabrać na „cywilizacyjne sztandary” PiS. Jeśli słyszą Państwo jakiś szmer – to jest to zapewne sardoniczny rechot historii: chcieli iść bronić Polski przed LGBT – a służą do wykańczania prawicowej konkurencji dla PiS-u….

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 57 Average: 4.4]
Facebook

4 thoughts on “Rękas: Fałszywi przyjaciele Konfederacji”

  1. Ok na logike wszystko w porzadku, pis chce wykonczyc/wchlanac konfederacje i jakakolwiek konkurencje to wszystko sie zgadza. Ale trzeba wziac pod uwaga kto stoi po drugiej stronie, czy nie ci ktorzy nazywaja nas wprost faszystami i najchetniej zdelegalizowali dzialalnosc kogokolwiek to nie jest wystarczajacy postepowy patrz ONR.
    Zreszta mozemy miec pretensje ze pis nie bedzie bronic naszej kultury jak Czestochowy, ale pod rzadami czaskoskich budkow biedroniow itd mozemy sie znalezc w awangardzie postepu a tego chyba nikt by nie chcial.

  2. Papier wszystko zniesie. K. Rękas stara się jak może, by przekonać czytelników, że kierownictwo Konfederacji zrobiło dobrze wstrzymując się od poparcia A. Dudy. Najchętniej poparłoby wprost Trzaskowskiego, ale na tyle było przytomne, że rozumiało, iże najbardziej „korwinowski” elektorat by tego nie wytrzymał. Tylko red. Wielomski poszedł na całość publikując wprost entuzjastyczne wystąpienia Bunikowskiego i Szlęzaka, kompromitując się ostatecznie. Jednakże K. Rękas myli się gruntownie i to wkrótce się okaże, jak Konfederacji spadnie poparcie do 2 – 3 %. Porównanie Konfederacji z LPR i Samoobroną z 2005 r. jest jak kulą w płot. Otóż, to były partie współrządzące, ponoszące współodpowiedzialność za ówczesną politykę państwa. Konfederacja nie współtworzy rządu „dobrej zmiany”. Po drugie, to Konfederacja mogła powstać i rozwijać się podczas rządów PiS, gdy właściwie przez nikogo nie była atakowana, gdyż osią wojny była walka między totalną opozycją, a PiS. Gdyby przegrał A. Duda (i w tym przypadku może byłoby dobrze), Konfederacja zostałaby rozjechana, a może nawet zdelegalizowana, jako partia faszystowska. Przecież, za rządów PO realne było zdelegalizowanie MW i ONR, a marsz Niepodległości był bez pardonu „kopany”. Układ relacji między PiS i Konfederacją może być jedynie taki, jaki jest np. między niemieckimi partiami CDU i CSU. Partia chadecka umiarkowana i bardziej radykalna. Nikt przy zdrowych zmysłach w CSU – mimo sporów, a nawet ograniczonych konfrontacji, choćby przez moment pomyślał by w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich poprzeć SPD lub Zielonych. W tak zasadniczych wyborach rozstrzygają wartości i konflikt cywilizacyjny, a nie wyciąganie sobie urazów i złośliwości. W konsekwencji, elektorat Konfederacji, który zagłosował na A. Dudę właśnie tak myślał i już wie, że większość przywódców Konfederacji to agentura lewacko – kompradorska, a nie ideowa prawica. Najciekawsze jest to, że tym zachowaniem w II turze większość Konfederacji okazała się nie radykalną prawicą tylko rzeczywiście „ruska onuca głosująca na Trzaskowskiego”. Dlatego też, resztki Konfederacji uratują ci działacze Ruchu Narodowego i Marszu Niepodległości, którzy zachowali się jak prawdziwa ideowa prawica: stoimy przy swoim programie, ale w godzinie próby walczymy razem (tak jak to robi np. niemiecka CSU). No cóż, zwłaszcza K. Bosak nie sprostał zadaniu, jak na zasadzie odwrotności sprostał Hołownia, jednoznacznie popierając Trzaskowskiego. Konkluzja: Bosaka już nie ma, tak jak większość Konfederacji.

  3. Nie ma ani prawicy ani lewicy – są tylko interesy narodowe mniejszości narodowych pod płaszczykiem stowarzyszeń i partii. W ich sprawach narodowych są jednogłośni i to na stojąco. Stworzyli Front Jedności Narodu Polinowskiego. „Mniejsze zło” to tylko zło – Ci którym jest bliżej do Polin i Polen niż do Polski i Polaków Polskich – to ci, którzy zadeklarowali w Sejmie na stojąco niemieckojezyczne żydowskie dziedzictwo kulturowe jako ich własne. –> http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/komunikat.xsp?documentId=5F985D27DBEAEFE5C125834C00588293 … Dlatego każdego kandydata na urząd RP należy pytać: „Kim się czujesz, kim jesteś – Polakiem Polskim – czy jakimś innym narodowcem?” – Bo niepolskich antypolonitów – narodowców, nie brakowało i nie brakuje.

  4. Obcy kulturowo „Flecisci z Hammeln” wyprowadzają Polaków polskich w pole – na wybory im bliskich, obcych kulturowo antypolonitów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *