Wstęp do Schengen
Historia wolnych granic wewnątrz Europy sięga 1957 roku, gdy za sprawą Traktatu Rzymskiego poproszono państwa członkowskie do zapewnienia swobody przemieszczania się swoich obywateli przez granice wewnętrzne. Postęp w tym zakresie był jednak mały, dlatego rządy Francji, Niemiec, Belgii, Luksemburga i Holandii zdecydowały się na wspólną politykę zniesienia granic. W roku 1985 koło małego miasteczka Schengen w Luxemburgu podpisano traktat do którego należy obecnie 26 europejskich krajów, 3 “mikro–kraje” oraz europejskie terytoria należące do Hiszpanii i Holandii. Głównym założeniem tego projektu jest usunięcie “wewnętrznych” granic dla swobodnego przemieszczania się ludzi, towarów, informacji i pieniędzy bez kontroli granicznych oraz po to, aby rozwijać turystykę z krajami rozwijającymi się takimi jak Indie czy Chiny. Aby zapewnić bezpieczeństwo Europie kraje będące częścią Schengen zobowiązały się na umocnienie granic zewnętrznych z krajami nie należącymi do tego traktatu, a policjanci z krajów będących w Schengen wymieniają się informacjami na temat przestępców. Ogólnie rzecz biorąc, wygląda na to, że nie mamy się o co martwić, gdyż Schengen jest bardzo bezpiecznym i wygodnym układem, który daje Europejczykom wolność poruszania się oraz wolność przewożenia pieniędzy i towarów bez żadnych procedur i formalności.
Specjaliści od marketingu politycznego potrafią sprzedać ludziom polityczny towar w dokładnie taki sam sposób w jaki robi to sieć McDonald’s ze swoim nowotworem zawiniętym w kolorowy papierek. Czy zastanawialiśmy się kiedyś dlaczego hamburgery na zdjęciach są wielkie i pulchne, a gdy je w końcu dostajemy wyglądają jakby przejechała je ciężarówka? Czy zastanawialiśmy się kiedyś jakie znaczenia oraz następstwa losu kryją się za tak kuszącymi frazami jak: “wolność”, “swobodne przemieszczanie się” lub “usunięcie granic”? Przyjrzyjmy się więc, na ile słodkie jest Schengen w realnym świecie i co ta “strefa wielkiego ryzyka” oznacza dla nas – białych ludzi.
Beneficjenci Schengen – “pracowici, uczciwi, wykształceni i dobrze wychowani”
Kłamstwa Schengen na temat bezpieczeństwa i imigracji
Na samym początku należy sobie zdać sprawę, że z punktu widzenia imigracji, Schengen samo w sobie już jest krajem. Sprawia to że poszczególne państwa narodowe są tylko zależnymi terytoriami i dlatego każde z nich musi polegać na drugim w takich sprawach, jak imigracja czy bezpieczeństwo.
Zwolennicy strefy Schengen i moi krytycy dużo mówią o swobodnym przemieszczaniu się z jednego kraju do drugiego bez zbędnych procedur i problemów. Zgadzam się, że jest to wielka pomoc. Są na przykład Austriacy, którzy mieszkają w Wiedniu i chcą zrobić zakupy w Bratysławie lub Finowie mieszkający w Helsinkach, którzy chcą zrobić zakupy lub zjeść obiad w Tallinie. Przykładów tego typu jest wiele i rzeczywiście jest to ułatwienie, które zaoszczędza czas i pomaga w sąsiedzkich stosunkach, w rozwijaniu gospodarek krajów oraz ich rejonów przygranicznych.
Wygoda ta ma jednak swoją cenę dlatego, że brak wewnętrznych granic jest krainą spełnionych marzeń dla terrorystów, handlarzy narkotyków, handlarzy prostytutkami i handlarzy bronią. Wszelkiej maści szkodliwy element także korzysta z prawa swobodnego przemieszczania się co oznacza, że przestępca może popełnić zbrodnię w jednym kraju, a następnie schronić się w innym, gdzie prawo jest łagodniejsze. Tłumacząc to na język bliższy poszczególnym duszom oznacza to, że na przykład muzułmańscy terroryści oraz afrykańscy przestępcy mogą pojechać z Niemiec do Danii na wycieczkę. Będąc tam mogą zgwałcić kobietę, sprzedać narkotyki, a potem bez żadnych kontroli wrócić do Niemiec. Obecnie, jeśli grupa muzułmanów z karabinami maszynowymi chciałaby przedostać się z Francji lub z Niemiec, to pod warunkiem, że nie łamią przepisów ruchu drogowego, mogą pojechać do Polski niezauważeni i wymordować “innowierców” w imię “religii pokoju”. Przywrócenie kontroli granicznych zagwarantowałoby także poważne ograniczenia w przemieszczaniu się cygańskich tabunów oraz wysokiej klasy nierobów, gwałcicieli i terrorystów afrykańskich, którzy po zejściu z bambusowych łódek we Włoszech czy Grecji zmierzają też do innych krajów bez kłopotliwych pytań.
Krytycy Schengen podnieśli więc głos, że zbyt wielka otwartość jest niebezpieczna, gdyż Europa staje się zbyt podatna na działalność kryminalną oraz masową, niekontrolowaną imigrację. W odpowiedzi na ten zarzut kraje będące częścią Schengen zobowiązały się na umocnienie granic zewnętrznych z krajami nie należącymi do tego traktatu, co w teorii oznacza, że zewnętrzne granice Europy mają być fortecą nie do przebicia. Wystarczy jednak pojechać na południowe wybrzeże Włoch lub Hiszpanii, aby przekonać się, że jest to zwykłe kłamstwo, gdyż co tydzień do Europy przybywają tysiące afrykańskich muzułmanów, a kolejni czekają na plażach północnej Afryki. Oznacza to więc, że do kontrolowania imigracji z krajów afrykańskich wcale nie potrzeba strefy Schengen ale żelaznych praw imigracyjnych w narodowych krajach południowej Europy. Poza tym nie jest wbrew mocno przesadzonym “prawom człowieka” odsyłanie Afrykanów do bezpiecznych krajów afrykańskich. Innymi słowy Schengen to kolejny sposób na politykę otwartych drzwi oraz prosta informacja dla białych ludzi, że ten, kto przyjechał raz do Europy, może już tu na zawsze zostać, gdyż takie są jego “prawa człowieka”. Na przykład para z Pakistanu oraz ich 6 dzieci może starać się o wizę Schengen w konsulacie słowackim, aby następnego już dnia stanąć pod urzędem praw człowieka w Austrii, który zafunduje im nieograniczony pobyt, darmowe mieszkanie i cotygodniowe zasiłki. Jak to zwykle bywa, na początku wszyscy są pokrzywdzeni, a po jakimś czasie Europa ma armię walczących o islam. Ile Europa jest w stanie pomieścić – nie wiem, ale wiem, że Schengen to kolejny sposób na wyniszczenie cywilizacji Białego człowieka.
Dzięki Schengen muzułmańskie hordy mogą się swobodnie przemieszczać, aby się łączyć i wspólnie wyć jak kojoty na ulicach jednego kraju
Jak na ironię w 2004 roku stworzono agencję Frontex z siedzibą w Warszawie, która została powołana do tego aby kontrolować imigrację, przemycanie ludzi oraz działalność terrorystyczną na terenie Unii Europejskiej. Do jednej z głównych odpowiedzialności tej agencji należy więc ochrona granic Unii Europejskiej, podczas gdy patrząc realnie na jej działania, oczywiste jest, że Frontex jest agencją pomagającą elementom wrogim cywilizacji europejskiej w dostaniu się do Europy. Obozy uchodźców przekształciły się w wylęgarnie przestępców i bojowników o islam, z których muzułmanie wydostają się aby kraść, gwałcić i zamieniać spokojne niegdyś europejskie miasta w pasmo nieszczęść. Dobrym przykładem jest tu włoska wyspa Lampedusa, gdzie rodowita populacja to tylko 5000 spokojnych ludzi. Przez ostatnie lata przez Lampedusę przewinęło się ponad 50.000 muzułmanów, co sprawiło że gwałty, rozboje i nawet oddawanie kału wewnątrz rabowanych domów stało się normą. Tymczasem Frontex i rząd włoski witają ich czule i zamiast odsyłać ich z powrotem do Afryki, dają im wolną rękę na inwazję Europy. Nawet sam papież Franciszek przyjechał na Lampedusę, aby umyć muzułmanom nogi i nazwał ich przyjaciółmi chrześcijaństwa, jednocześnie nie okazując żadnego współczucia rodowitym ofiarom Lampedusy (być może nie do końca rozumiem papieża ale ciężko jest mi go zaakceptować).
Tak długo jak jesteśmy namaszczeni utopią multi–kulti oraz polityką otwartych drzwi, w praktyce strefa Schengen oznacza swobodny przepływ przestępców kosztem ludzi, którzy chcą żyć w pokoju. Jednak socjaliści oraz ich kukiełkowi pseudo–władcy z brukselskiej wieży Babel mają dla wypranych liberalizmem Europejczyków poprawną politycznie odpowiedź. Europejska agencja graniczna Frontex odpowiedziała, że w związku z rezygnacją z granic wewnętrznych, mogą teraz umocnić wschodnią granicę Schengen przed napływem ludzi z takich krajów jak Białoruś czy Ukraina. Oczywiście jest to polityczna herezja, gdyż z jednej strony Schengen kontroluje napływ białych chrześcijan, a z drugiej strony, z wybrzeża Afryki północnej do łodzi wsiadają wszyscy, którzy są się w stanie do nich zmieścić. Dokładnie tak samo jest z napływem muzułmanów z Azji zachodniej, co tylko ułatwia Politykę Białego Ludobójstwa. Wydaje się więc, że nie może być już gorzej, lecz niestety może. Ultra lewicowa bonanza przepisów Schengen stworzyła także Schengen Information System (SIS), który uspokaja, że w związku ze zniesieniem granic “wewnętrznych” policja na terenie strefy Schengen wymienia się informacjami o potencjalnych przestępcach. Innymi słowy, od czasu do czasu pojawi się artykuł w gazecie, że dzięki współpracy międzynarodowej policji został zatrzymany ukraiński szmugler papierosów lub norweski rasista w Szwecji. Jednak o zorganizowanych muzułmańskich gangach działających na terenie Europy oraz o fali islamu, który płynie jak ściek z wybrzeży Włoch do Francji czy Szwecji oraz o ich przestępstwach po drodze nie usłyszymy, aby ich nie obrazić i nie wzbudzać „nienawiści rasowej”.
Łatwa wiza Schengen
Wedle opowieści o prawie imigracyjnym wszyscy podróżnicy wjeżdżający na teren strefy Schengen są “skrupulatnie kontrolowani”. Najlepsze jest jednak to, że “kontrole” te są koordynowane przez unijną agencję Frontex, czyli przez tą samą, która pozwala na inwazję muzułmańsko/afrykańską na południu Europy. Generalnie każdy powinien mieć wizę, lecz jak się okazuje od reguły tej jest mnóstwo zrelaksowanych ustępstw, które sprawiają że granice tak naprawdę nie istnieją.
Czytając wymogi wizowe Schengen w prawie wizowym widnieje jasno, że:
“Osoby, które często przekraczają granicę nie są poddawani kontrolom, gdyż zazwyczaj są dobrze znani służbom imigracyjnym. Mogą być tylko sprawdzani od czasu do czasu.”
Oznacza to, że do tira z jogurtami może wejść nawet 50 muzułmanów, ale skoro strażnik zna kierowcę ten może wjechać.
Chyba najlepsze zdanie z prawa wizowego Schengen to: “W wyjątkowych i nieprzewidzianych okolicznościach, gdy czas oczekiwania jest zbyt długi, zewnętrzne kontrole graniczne mogą ograniczyć odprawy na jakiś czas”.
Oznacza to, że jeśli tiry z murzynami i muzułmanami przekroczą najśmielsze oczekiwania straży granicznej, ci po prostu ich wpuszczą i będą udawać, że ich nie widzieli.
“Wiele procedur jest opcjonalnych i strażnicy imigracyjni sami decydują jak rygorystycznie podchodzić do przyjezdnego. Strażnicy nie mogą dyskryminować z powodu rasy, religii, pochodzenia, wieku i orientacji seksualnej.”
Następnie są podane różnice w przesłuchiwaniu delikwentów i zawsze jest tak, że zazwyczaj najłatwiej jest się dostać wjeżdżając do krajów Europy zachodniej lub „starej Unii”. Na przykład: “Przesłuchiwanie osoby w Grecji trwa około 15 sekund, a na Słowacji około 3–5minut. W Holandii 30–60 sekund natomiast na Łotwie 2–5 minut”. System więc nie jest spójny.
“Wszyscy podróżni przybywający spoza Strefy Schengen na swojej własnej łodzi lub własnym samolotem, muszą się udać bezpośrednio do portu lub na lotnisko, aby przejść przez kontrolę graniczną”.
Samo Schengen przyznaje, że “otworzyło to lukę w prawie, które dało możliwość przemycania ogromnych ilości narkotyków”. Jednak najbardziej ironiczną kwestią jest tu oficjalne stwierdzenie, że “strażnicy imigracyjni Schengen wkładają znaczny wysiłek, aby zapobiec przedostawaniu się prywatnych łodzi bez zezwolenia”. Po raz kolejny jest to zwykłe kłamstwo, które najlepiej wychodzi po setkach tysięcy imigrantów muzułmańskich na południowych wybrzeżach Europy. Co więcej, powiem nawet, że strażnicy imigracyjni Schengen wkładają znaczny wysiłek w to aby holować imigrantów afrykańskich do Europy, wyławiać ich z morza i pomagać im w zagrzaniu miejsca w Europie. Frontex jest najlepszym przyjacielem afrykańskiego imigranta i jego partnerem w zbrodni na białych ludziach Europy i naszej kulturze.
Czarna, muzułmańska inwazja. Specjalność Schengen.
“Przepisy Schengen wymagają, aby wszyscy przewoźnicy pasażerów w całej zewnętrznej granicy Schengen sprawdzali przed wejściem na pokład, czy każdy pasażer ma dokument podróży oraz wizę, które są wymagane do wjazdu. Dzieje się tak, aby nie dopuścić do ubiegania się o azyl w kontroli paszportowej na lotniskach lub w portach w strefie Schengen. Są kary nakładane na przewoźników, którzy przewożą cudzoziemców bez odpowiednich dokumentów podróży, co sprawia, że przewoźnicy działają jak urząd kontroli paszportów.”
Powyższy cytat wygląda na to, że mimo wszystko Schengen wykonuje rzetelną pracę, gdyż nie dopuszcza aby obcy ubiegali się o azyl. Spójrzmy więc jak jest naprawdę z azylem w krajach strefy Schengen. Według danych z 2013 roku są to na przykład; Niemcy 127 000, Francja 66 000, Szwecja 55 000 choć w latach późniejszych ma być rekordzistką, Belgia 21 000, Włochy 26 620 oraz Polska 15 240, lecz tu polityka otwartych drzwi uśmiecha się do Żydów. Zwracam uwagę, że są to tylko aplikacje o azyl, które nie pokazują całkowitej lawiny islamu na Europę pod “znacznym wysiłkiem agencji Frontex”.
Według reguły prawnej “azyl jest formą ochrony międzynarodowej udzielonej przez państwo na jego terytorium. Jest on przyznawany osobie, która nie jest w stanie ubiegać się o ochronę w jego / jej kraju obywatelstwa i / lub zamieszkania, w szczególności z obawy przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub z powodu przekonań politycznych “. Wygląda na to, że prześladowany jest cały świat oprócz cywilizacji Białych ludzi, czyli oprócz Europy, Ameryki i Australii. Na tej podstawie Europa jest więc beczką bez dna. Cieszy mnie jednak, że pod azyl podlegają także poglądy polityczne, bo to oznacza że gdy zostanę prześladowany za swoje poglądy polityczne też mam szansę gdzieś dostać azyl – tylko nie wiem jeszcze gdzie?
Krótkie pobyty i wizyty tranzytowe to gościnność bez granic. Wedle prawa Schengen „czasami, ale nie zawsze, wybrane narodowości są zwolnione z obowiązku uzyskania zezwolenia na pracę, jeśli chcą podjąć zatrudnienie lub działalność na własny rachunek w okresie ich pobytu”.
Oznacza to, że jeśli grupa Wietnamczyków lub wyznawców Allacha stanie pod polską granicą i ma wystarczająco pieniędzy na wizę, może wjechać, a potem zniknąć w Polsce już na zawsze.
Jeśli chodzi o wymogi wizowe dla obywateli spoza Schengen to strefa wita ich na 90 dni, które mogą być rozłożone w okresie 180–dniowym. Jednak wiza roczna jest jak najbardziej możliwa. Najbardziej żenująca jest kolejna reguła, której zamierzam się przyjrzeć bliżej.
Otóż według Schengen „jeśli obywatel państwa trzeciego nie spełnia kryteriów wejścia, wstęp może być wciąż przyznany”:
– ”ze względów humanitarnych”, czyli wtedy, gdy Murzyn ucieka z Afryki do Europy, dlatego, że jest prześladowany w Afryce, gdyż jest pedofilem. Wówczas liberalny reżim Europy wpuszcza Murzyna ze względów humanitarnych.
– ”ze względu na interes narodowy” – czyli wtedy gdy np. rząd Szwecji wpuszcza cwanego Araba, aby ten opowiedział, jak jest im źle w krajach muzułmańskich i jak bardzo „kocha” kulturę szwedzką i jak bardzo chce się „asymilować”. Wówczas partia skrajnie lewicowa ma wymówkę, aby wpuścić jeszcze więcej Arabów dla swoich politycznych celów.
– ”ze względu na zobowiązania narodowe”, czyli wtedy gdy np. rząd Włoch w zamian za wpuszczenie 100 000 Arabów będzie miał zniżkę na ropę.
– ”jeśli osoba nie jest w posiadaniu wizy, ale spełnia kryteria wydania wizy na granicy” – czyli wtedy, gdy ciężarówka wypchana Murzynami ma umówione spotkanie na granicy z prawnikiem od praw człowieka.
Jak więc widzimy prawa Schengen nie są skonstruowane tak, aby chronić Europę, ale tak, aby ją zanieczyszczać elementami wrogimi białej cywilizacji oraz wszelkiej maści pasożytami i przestępcami.
Kraje Schengen zmęczone utopią otwartych granic
Według zasad: „Poszczególne kraje mogą przywrócić granice wewnętrzne, gdy istnieje poważne zagrożenie dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa publicznego któregoś z państw, lub gdy kontrola granicy zewnętrznej nie jest zapewniana, ze względu na wyjątkowe okoliczności”. Tak też się już stało wiele razy, gdyż wiele partii politycznych jest bardzo zmęczonych faktem, że nielegalni imigranci oraz przestępcy każdego możliwego rodzaju, którzy nie mają nic do zaoferowania Europie, mogą swobodnie wjeżdżać, aby brać zasiłki, gwałcić kobiety i wyć do Allacha.
Kwiecień 2010 – Malta wprowadziła kontrole graniczne z powodu wizyty papieża Benedykta XVI.
Lipiec 2011 – Dania zaostrzyła kontrole celne, aby zwalczać nielegalną imigrację i zorganizowaną przestępczość. Ruch ten był oczywiście skrytykowany przez Niemcy i Komisję UE, które utrzymywały, że decyzja ta była sprzeczna z zasadą swobodnego przemieszczania się (czytaj: Według lewicowego reżimu Dania nie ma prawa do bezpieczeństwa narodowego).
Rewolucja w Tunezji 2010–11 – rząd Włoch wydał sześciomiesięczne zezwolenia na pobyt 25 000 tunezyjskich imigrantów. To pozwoliło migrantom swobodnie podróżować w strefie Schengen. W odpowiedzi na to Francja i Niemcy zagroziły wprowadzeniem kontroli granicznej, nie chcąc, aby tunezyjscy uchodźcy wjechali na ich terytorium. W kwietniu 2011 roku na kilka godzin Francja zablokowała pociągi przewożące imigrantów na francusko-włoskiej granicy w Ventimiglia.
Marcin Malik
Historia wolnych granic w Europie nie sięga 1957 roku, jak podaje pt Autor, bo nawet w średniowieczu przemieszczano się bez paszportów. Problem migracji, to sprawy ekonomiczne, a nie administracyjne… Chociaż? Jest rozkaz, by wymieszać etnicznie Europę, to się miesza… No, tak?
„…Schengen to kolejny sposób na wyniszczenie cywilizacji Białego człowieka….” – chceta byc zbawione? Tak? To nie pyskować, ino nadstawiac zadki do wydymania!
„..Jest rozkaz, by wymieszać etnicznie Europę, to się miesza… ” – ja, mimo wszystko, mam zaufanie do Niemców. Będzie rozkaz „złap-i-gazuj!”, to pójdą i zagazują.
czy to aby dobry pomysł, aby na poważnym portalu konserwatywnym publikował autor, który używa słowa „murzyn” 10 razy w jednym artykule?