Sojusz prawicy i poszukiwanie katechona

Przyznam, że nie bardzo już wierzę w to, że w polskim Sejmie w przewidywalnym okresie znajdzie się partia autentycznej prawicy. Obawiam się, że „układ” czterech partii systemowych jest trwale zabetonowany i paść może wyłącznie w wyniku jakichś dramatycznych wydarzeń politycznych o charakterze rewolucyjnym. Dlaczego nie wierzę w nowy sojusz prawicy?

Po pierwsze, nie bardzo widzę na czym miałaby polegać alternatywność tego projektu względem PiS, skoro mają w nim dominować dysydenci z PiS, szczególnie Marek Jurek, Paweł Kowal i Elżbieta Jakubiak. Ludzie ci, o czym na tych łamach pisałem wielokrotnie, wyszli z PiS z przyczyn personalno-frakcyjnych, ale są dogłębnie zaczadzeni Jarosławem Kaczyńskim i nie są zdolni myśleć poza jego kanonem doktrynalnym. Politycy PJN chcą się z tymże Kaczyńskim licytować na „testament Lecha Kaczyńskiego”, a Marek Jurek gościł ostatnio nawet pod słynnym ruchomym namiotem na Krakowskim Przedmieściu. Jeśli mamy budować na prawo od PiS, to nie bardzo widzę jak można coś takiego budować z ludźmi, którzy są superpisowcami? Rozumiem, że w koalicję tę konserwatywni liberałowie mogą wnieść nieco gospodarczych wolności i haseł antypodatkowych, ale czy dla wyborców nowa lista nie będzie po prostu PiS-em-bis? A po co głosować na podróbkę, gdy można zagłosować na oryginał?

Po drugie, nowy sojusz jest niezwykle dziwaczny pod względem aksjologicznym, ponieważ jego fundamentem są dawne katolickie (Marek Jurek) i laickie (Paweł Kowal) frakcje w PiS. Znając Marka Jurka, to rozniesie to ugrupowanie w strzępy z powodu wewnętrznych tarć o In vitro i problem ochrony dzieci poczętych.

Po trzecie, nowy sojusz jest skrajnie rozmaity w kwestiach programu ekonomicznego. Marek Jurek to socjalista „pobożny”, a Paweł Kowal to socjalista bezbożny. Obydwie te grupy, ze swoją etatystyczną wizją państwa, nijak nie przystają do środowiska konserwatywno-liberalnego.

Po czwarte, Marek Jurek i jego otoczenie bardzo szybko wprowadzą do nowej partii obsesje lustracyjno-ipeenowskie. Będą lustrować biskupów, koalicjantów i samych siebie. Kariera polityczna Marka Jurka dowodzi, że jest to geniusz autodestrukcji własnego zaplecza politycznego i społecznego. Nie bardzo wyobrażam sobie jak miałoby to pomieścić się w jednej partii z rozsądnymi w tym względzie poglądami JKM?

Podobne pytania można mnożyć, a wszystkie one prowadzą do konstatacji, że tworzy się oto podmiot, którego nie łączy kompletnie nic poza tym, że poszczególne środowiska znajdują się na szeroko pojętej prawicy i nie są pod kontrolą Jarosława Kaczyńskiego. Teoretycznie przyświeca temu pomysłowi słuszna idea połączenia i pododawania elektoratów: 2 procent PJN + 2 procent PN + 1% PR razem daje 5%. Do tego dochodzi nieco zmitologizowane hasło „premii za jedność”. Ale czy na pewno?

Premia za jedność występuje wtedy, gdy dochodzi do sojuszu partii podobnych do siebie, bowiem wyborcy nie są już zdezorientowani na kogo mają głosować. Jednak gdy dochodzi do sojuszu podmiotów nazbyt różnych, to wyborcy stają przed takim oto problemem: ja na przykład chętnie zagłosowałbym na znajdującego się na miejscu numer 1 na liście kandydata Nowej Prawicy. Może się jednak zdarzyć – i jest to dosyć prawdopodobne – że na jedynce w Warszawie znajdzie się na przykład Paweł Poncyliusz, którego uważam za lewicowca, byłego działacza Ruchu Stu (razem z Czesławem Bieleckim i Andrzejem Olechowskim), znanego zwolennika in vitro itd. Może się też zdarzyć, że na jedynce w Warszawie znajdzie się najwybitniejszy destruktor polskiej prawicy w jej historii, to znaczy Marek Jurek. A ja jestem chętny zagłosować na przedstawiciela Nowej Prawicy, a nie na lewicowca i destruktora. Co wtedy zrobię? Nie dam głosu na nową partię. Nie przekona mnie, że kandydat Nowej Prawicy znajduje się na miejscu nr 2, 3 lub 4, ponieważ – nie łudźmy się – nikt poza jedynką nie ma szans z tej listy wejść do Sejmu. Obawiam się, że nie tylko ja będę miał podobne problemy i dylematy.

Co się stanie jeśli lista ta przekroczy 5% (w co osobiście nie bardzo wierzę) i dostanie się do Sejmu? Absolutna niezborność elementów składowych spowoduje, że posłowie tego ugrupowania nie będą zapewne zdolni stworzyć wspólnego klubu parlamentarnego i prowadzić jednolitej polityki. Powstaną co najmniej trzy koła parlamentarne, ciężko skłócone które z nich reprezentuje „prawdziwą prawicę”. PJN będzie ciągnęło do PiS; Nowa Prawica będzie chciała uzależniać poparcie dla rządu od realizacji postulatów wolnorynkowych; destrukcyjnej postawy Marka Jurka nawet nie da się przewidzieć. Jeśli zaś lista nie przekroczy 5%, to dojdzie do kłótni przy wskazywaniu „winnego” kolejnej porażki prawicy. Jeśli lista weźmie 3% (co uważam za prawdopodobne) to dojdzie do bijatyki o pieniądze z dotacji budżetowej. Czyli skończy się tak, jak kończą się wszystkie rozmowy i negocjacje w sprawie „zjednoczenia prawicy”. Pamiętacie Państwo jeszcze takie coś jak Konwent św. Katarzyny?

Jeszcze raz powtórzę swój sceptycyzm: nie wierzę, że polska prawica jeszcze wróci do Sejmu po tym, jak Marek Jurek i Roman Giertych pracując w pocie czoła doprowadzili do jej wypchnięcia z parlamentu, pozbawili ją zaplecza finansowego i oddali na łup Jarosława Kaczyńskiego.

Powiedzmy sobie otwarcie i zupełnie brutalnie: Polska stoi dziś przed alternatywą taką: albo bardzo mierna ekipa Donalda Tuska (czyli bez zmian po wyborach), albo ta sama ekipa z dokooptowanym SLD i problemami „małżeństw” sodomitów, albo koalicja PiS-SLD, powstała tylko po to, aby odsunąć od władzy PO, rozdarta pomiędzy „mgłę” nad Smoleńskiem a kwestiami „równouprawnienia” sodomitów. Kto jest tu katechonem, który podtrzymuje system polityczny przed anarchią i nieładem? Odpowiedzcie sobie Państwo sami na tak postawione pytanie…

Adam Wielomski

Tekstu ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!” i na stronie nczas.com

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Sojusz prawicy i poszukiwanie katechona”

  1. Wytłumacz mi Adaś, czemu właściwie służy aprioryczne walenie w próby wyrwania się z matni podejmowane przez wielu ludzi, do których nie powinieneś chyba strzelać? Wszedłeś w porozumienie z A. Ściosem?

  2. Ludwiczku, a jaki ma sens budowanie alternatywy dla PiS w postaci Pawła Kowala, Elżbiety Jakubiak i Marka Jurka? Jaki ma sens budowanie PiS-bis, tyle, że bez Jarosława Kaczyńskiego? To odmiana personalna, a nie ideowa.

  3. a jaki sens ma takie skwitowanie działań które zdaje się nie wiesz, na czym polegają, a na dodatek nie proponujesz niczego lepszego?

  4. @Adam Wielomski – a zauważyłeś, że „droga Filipa” to to samo co „droga Artura” (Górskiego) ?

  5. @ Rusofil Też się dziwię, ale Adam mówi jednym głosem z A. Ściosem – zwalcza każdą inicjatywę polityczną, która nie jest PiS i PO.

  6. Nie widzę powodów by nazywać p. Marszałka Jurka socjalistą. W takim sensie jak p. Marszałek socjalistami była większość myślicieli konserwatywnych. Program Prawicy Rzeczypospolitej napisany przez p. posła Zawiszę nie jest zły. Mi się podoba ( http://prawicarzeczypospolitej.org/index.php?id=pokaz&aktual=18 ). Działalność pana posła Libickiego nie wnosi nic pozytywnego. Skacze z partii do partii i rozsiewa różne plotki. „Droga Filipa” nie jest lepsza od „drogi Artura”, lecz raczej gorsza. Wchodzenie do partii, która wczoraj zagłosowała w większości przeciw zakazowi mordowania nienarodzonych i która z dnia na dzień skręca w lewo jest trudne do usprawiedliwienia i zrozumienia. Lepiej zrobić kilka dobrych rzeczy z wariatami niż przyłączyć się do bandy bezideowców rządnych władzy i niegotowych na działania, które mogą wywołać jakąkolwiek kontrowersję.

  7. O czym tu debatować . Artykuł napisany pod ;drogę Filipa”. Jeżeli pan Wielomski ma rację to ;droga Filipa” jest jedyną słuszną drogą dla konserwatysty. Poszanowanie władzy ,konserwowanie zastanego porządku bo może być gorzej itd. – to elementarz. Czy poseł o tym wie , wątpię, ale pan Wielomski musi być przygotowany na wstąpienie pana Libickiego do PO.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *