Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Tadeusz Cymański i Jacek Włosowicz wyjaśnili, że w szeregach EFD będą mogli skuteczniej „zabiegać o polskie interesy w UE”. Ogłosili także, iż „w ramach nowej grupy będziemy mogli również swobodniej działać na rzecz poszanowania wartości chrześcijańskich w UE, ochrony rodziny i małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny oraz promowania polityki prorodzinnej”. Oprócz opozycji wobec zwiększania obciążeń finansowych dla państw członkowskich oraz zwiększania kompetencji organów unijnych, oświadczenie SP w sprawie zmiany barw zawiera też tradycyjne ukłony wobec demokracji, tolerancji i politycznej poprawności.
W skład EFD wchodzą deputowani należący do Ligi Północnej, Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, Ruchu dla Francji, Duńskiej Partii Ludowej, Interesu Flamandzkiego, Słowackiej Partii Narodowej, Prawdziwych Finów (Perussuomalaiset), litewskiego Porządku i Sprawiedliwości, holenderskiej Politycznej Partii Protestantów, greckiego Ludowego Zgromadzenia Prawosławnego oraz ruchu Kocham Włochy. Najbardziej znanymi członkami frakcji są Nigel Farage, Philippe de Villiers, były prezydent Litwy Rolandas Paksas oraz głośny konwertyta z islamu, Magdi Cristiano Allam.
Ruch „ziobrystów” można rozpatrywać na kilku płaszczyznach: po pierwsze rozgrywki z PiS, które pozostaje teraz wraz z PJN w dziwacznym sojuszu z „konserwatystami”, którzy sami nazywają się postępowymi i na których tle nawet polska centroprawica wydaje się niemal czarną sotnią. W tej sytuacji SP stając u boku konsekwentnych eurosceptyków z pewnością wypada wiarygodniej.
Po drugie jest to odpowiedź na opór PiS przed jakąkolwiek formą współpracy z secesjonistami na forum Europarlamentu. „Ziobryści” jakiś czas temu zamieszali nieco w pisowskim światku rzucając pomysł wyboru na wiceprzewodniczącego PE prof. Mirosława Piotrowskiego. Odrzucenie tego projektu przez PiS, które upiera się przy prof. Ryszardzie Legutce postawiło partię Kaczyńskiego w niezręcznej sytuacji wobec Radia Maryja, wspierającego młodego lubelskiego naukowca. Opuszczenie grupy ECR przez czwórkę SP–owców osłabia szanse pisowskiego kandydata, jest więc prztyczkiem danym Kaczyńskiemu przez jego dawnych współpracowników. Już wkrótce zresztą ECR zostaną zapewne znowu osłabieni w związku z przewidywanym przejściem Michała Kamińskiego do Europejskiej Partii Ludowej (a docelowo zapewne również do PO).
Po trzecie wreszcie, choć nie ma wątpliwości, że za decyzją „Solidarnej Polski” stają względy taktyczne i PR–owskie, obliczone na zyskanie poparcia krajowych eurosceptyków, to jednak obiektywnie krok ten wzmacnia pozycję krytyków Unii w samym Parlamencie, jak i ustawia SP na pozycjach bliższych postulatom narodowym. Oczywiście, zdaniem sceptyków może to wprawdzie oznaczać jedynie kolejną próbę zawłaszczenia patriotycznego elektoratu przez cynicznych i w istocie bezideowych centroprawicowców, z drugiej jednak strony popularyzuje opozycję wobec kolejnych pomysłów unijnych biurokratów. Ostatecznie nawet pościg za dobrym PR–em może wszak dać pozytywne efekty…
(karo)
Ziobryści wśród wolnościowców? Jaja sobie robią?
Ruch uważam za jak najbardziej prawidłowy. Źle się dotąd działo, że nie było polskich eurodeputowanych w szeregach frakcji prawdziwie eurosceptycznych. W poprzedniej kadencji obecność w NiD czy UEN wydawała się połowiczna w sytuacji, gdy przecież naturalniejszym miejscem dla polityków mieniących się narodowcami byłaby frakcja Tożsamość, Tradycja, Suwerenność.
Ciekawe…. Jak Ziobro i Cymański tłumaczą głosowanie za TL?
K.Rękas – Fakt. Jest w tym pewna prawidłowość. Polscy politycy systemowi regularnie zmieniają szyldy i retorykę, ale zwykle chodzi o „zagospodarowanie” różnych frakcji wyborców i reelekcję. Oni mogą się mienić choćby Świętymi Mikołajami, ale i tak pozostaną systemową biurwą partyjniacką, która nic nie daje z siebie a jedynie żyje kosztem Narodu. Mam nadzieję, że JarKacz ich pozamiata i będą musieli zająć się uczciwą pracą! Ziobro, Kurski i Cymański do uczciwej pracy!
@TD Szczerze: naciskiem Kaczyńskiego.
@MJ Oczywiście, że o to chodzi. Jak zawsze jednak trzeba powtórzyć: politycy chcą wygrywać, być znowu wybierani itd. Sęk w tym, żeby przy okazji najmniej szkodzili Polsce, a może nawet czasem zrobili dla niej coś pożytecznego. Ps. Niby dlaczego „JarKacz” ma ich zamiatać?
Rękas: – Jeden PiS wystarczy. Po co nam jeszcze PiS-bis? Oni praktycznie się nie różnią a tylko mącą ludziom w głowach. Jestem właśnie w Szkocji i tu jest VAT 0% na jedzenie sprzedawane w sklepie (większość cen zbliżona do polskich lub niższa!), a taki PiS zamiast żądać zerowego podatku VAT na najpotrzebniejsze ptrzeby, oferuje zapomogi „drożyźniane”. Ziobryści ostatnio ścigają się z Kaczystami na obietnice socjalne. Czyli żadna większa różnica między nimi nie występuje. Ponadto Zobryści, podobnie jak Jurkowcy, nie widzą się w koalicji z PO, czyli są do cna zadymieni Kaczyńskim. Pamiętam jak Kurski kpił sobie publicznie zespadku notowań LPR, chciałbym aby teraz to PiS śmiał się, że „Kurski leży na katafalku i kwiczy”. A swoją drogą, taki Kurski z robotą nie powinien mieć problemów, bo jego brat jest wysoko w koncernie Agory i może mu coś wynajdzie po skończonej kadencji.