Jan Tomaszewski dotychczas kojarzył się ze wspaniałą karierą bramkarską, której symbolem jest zatrzymanie Anglii na Wembley oraz trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej w 1974 roku. Od wielu lat toczy bezpardonową walkę z kolesiostwem i niekompetencją w PZPN. Teraz legendarnego bramkarza reprezentacji Polski i bezkompromisowego wojownika o normalność w polskiej piłce nożnej niektórzy próbują utopić w łyżce wody za pomocą prymitywnej, aczkolwiek skutecznej metody stosowanej od kilku lat w naszym kraju: SB – eckich teczek.
Nie wiemy czy Jan Tomaszewski był konsultantem Służby Bezpieczeństwa czy też nie i tym bardziej należy zachować wstrzemięźliwość w ferowaniu jakichkolwiek wyroków, bo ostatnie kilka lat uczy, iż bardzo często wykorzystywano teczki do gier i gierek politycznych. Poza tym warto zachować dystans do tego typu rewelacji dziennikarskich jak ta o Tomaszewskim podana przez „Newsweek”, bowiem rzetelność części dziennikarzy pozostawia wiele do życzenia. Nie mamy też pewności, czy ktoś wyszkolony w walce informacyjnej nie wykorzystał żądnych sensacji żurnalistów do rozegrania swojej partii i uzyskania wymiernych korzyści z faktu, że tego typu informacja opanowała przestrzeń medialną. No i rzecz najważniejsza: nie powinno się przyjmować tego typu informacji „na wiarę”, bo to zwyczajny fideizm. Nie wiemy jaka jest prawda, a więc nie można wydać jednoznacznego wyroku. A jak nie wiadomo, nie mamy dowodu, to należy traktować Jana Tomaszewskiego jako osobę, która nie była konsultantem SB, gdyż nasza cywilizacja zachodnia opiera się na zasadzie, że to oskarżonemu trzeba dowieść jego winy.
Jest jednak druga płaszczyzna tej sprawy. Dotychczas to właśnie partia której Jan Tomaszewski jest obecnie posłem, a więc Prawo i Sprawiedliwość rozgrywała teczkami wiele spraw politycznych, wykańczając swoich przeciwników, tudzież niewygodne osoby. Żeby daleko nie szukać, warto przypomnieć sposób w jaki „wycięto” z PiS byłego eurodeputowanego Marcina Libickiego z Poznania. Najpierw rozpętano medialną burzę o rzekomym TW – iactwie Libickiego, a później okazało się, że był on Bogu ducha winny.
Poza tym to właśnie środowiska PiS i IPN traktują ludzi związanych z władzą w PRL jako „zdrajców” odsądzając ich od czci i wiary. Tymczasem Jan Tomaszewski był członkiem PRON, popierał wprowadzenie Stanu Wojennego i dziwnym trafem jakoś to nie przeszkadza dużej części członków i sympatyków PiS. Tak więc mamy podwójne standardy i miarę: są „źli kolaboranci” z PRL (to ci, którzy nie popierają PiS) i są „dobrzy kolaboranci” z PRL. Do nich środowiska sympatyzujące z PiS zaliczyły Jana Tomaszewskiego. Ta hipokryzja bije po oczach i w tym sensie jest swoistym chichotem losu afera rozpętana wokół legendarnego bramkarza przez „Newsweek”.
Obserwując medialną zawieruchę szalejącą wokół Jana Tomaszewskiego ma się mieszane uczucia, bo Jan Tomaszewski jest legendą polskiej piłki nożnej i jednym z niewielu ludzi, którzy wprost mówią prawdę o naszej polskiej rzeczywistości. Deklarował i deklaruje, że chce doprowadzić do wyczyszczenia polskiego futbolu z niekompetentnych i nieuczciwych ludzi. Dlatego budzi odruch żalu, a nawet współczucia, że teraz próbuje się go utopić medialnie w szlamie jakim są teczki z IPN.
Z drugiej strony, od 9 października na człowieka, który zatrzymał Anglię na Wembley patrzy się nie tylko przez pryzmat jego wielkości piłkarskiej i bezkompromisowej walki z PZPN, ale także jako na polityka PiS. Tego samego PiS, który często, gdy tylko była okazja walczył z przeciwnikami politycznymi i niewygodnymi dla tej partii ludźmi właśnie za pomocą SB – eckich teczek. W tym sensie Jana Tomaszewskiego – polityka PiS nie żal, bo kto mieczem wojuje od miecza ginie.
http://diarium.pl/2011/11/sprawa-jana-tomaszewskiego-czyli-kto-mieczem-wojuje-od-miecza-ginie/
Marcin Dalbowski
a.me.
Tomaszewski był kapitalnym bramkarzem. To fakt. Niestety jego aktywność w ostatnich latach podporządkowana była hasłu „szczekaj wszędzie, na każdego i najgłośniej jak umiesz”. Słusznie krytykował PZPN, ale zabrakło programu pozytywnego. Poza tym po pewnym czasie odniosłem wrażenie, że Tomaszewski będzie krytykował wszystkich bez wyjątku i nie ma zarządu, który był by w stanie zaakceptować. Podobnie w innych sprawach. Co do zdania, że „nie wiemy czy Jan Tomaszewski był konsultantem Służby Bezpieczeństwa czy też nie i tym bardziej należy zachować wstrzemięźliwość w ferowaniu jakichkolwiek wyroków” – jest ono bezzasadne. Był – i sam temu nie zaprzecza, że dane osobowe podane w aktach SB należą do niego. To, czego nie wiemy, to jak wyglądała jego teczka pracy, ale sam fakt jego zamieszania w jakieś związki z ubecją wydaje się prawdą. Nie mam złudzeń – najlepszy polski bramkarz nie jest niestety człowiekiem o formacie przystającym do jego umiejętności piłkarskich – i warto tych dwóch kwestii nie mieszać.
Podstawowy dogmat PiS: SB nie fałszowała własnych dokumentów i wszystko co ma IPN jest bezwzględnie prawdziwe, oczywiście poza aktami ś.p. ministra Handzlika, bo ten był z PiS i lojalki Jarosława Kaczyńskiego. Jak znam życie tu też będzie „wyjątek”.