.
Z Syrii wróciła właśnie delegacja polskich biznesmenów. Trzydniowa wizyta, która miała miejsce pod koniec listopada, była możliwa dzięki zaproszeniu wystosowanemu przez stronę syryjską. Na misję handlową wyjechało 10 osób, w tym reprezentanci firm z branży budowlanej oraz energetyki (PGNiG). W planach są kolejne wyjazdy, m.in. przedstawicieli sektora farmaceutycznego. Osoby biorące udział w delegacji zrelacjonowały swój pobyt podczas konferencji w siedzibie ambasady Syrii w Warszawie.
Obecny na spotkaniu dr. Idris Mayya, chargé d’affaires Ambasady Syryjskiej Republiki Arabskiej w Polsce zaznaczył na wstępie, że wiele informacji na temat tego, co się dzieje obecnie w jego kraju, jest w radykalny sposób przesadzonych. Potwierdzili to delegaci z Polski. Wbrew medialnym doniesieniom, sytuacja w Syrii jest znacznie stabilniejsza; w Damaszku i w większości miast jest już bezpiecznie. Mayya przyznał zarazem, że są jeszcze regiony niebezpieczne, głównie wzdłuż granicy z Turcją. Podkreślił negatywną rolę rządu tureckiego, „który zezwala na to, aby terroryści przekraczali granicę i wjeżdżali do Syrii”. Dyplomata zwrócił także uwagę na niechlubną rolę państwa żydowskiego, który w tym konflikcie pomaga terrorystom. Nawiązał m.in. do ostatniego zbombardowania przez Izrael obrzeży Damaszku. Syryjczyk zachęcał polskich dziennikarzy do zapoznania się raportami Narodów Zjednoczonych. Z dokumentów tych jasno wynika, że Izrael wspiera grupy terrorystyczne.
Wielka misja Polski
Dr. Idris Mayya poinformował, że jego rząd dąży do zakończenia sytuacji w Syrii dwiema równoległymi drogami. Od strony politycznej rząd syryjski deklaruje gotowość do współpracy i rozmów, aby zakończyć konflikt na drodze dialogu. Drugą opcją jest droga dążąca do zwalczenia wszystkich tych grup terrorystycznych, które są na miejscu.
Dyplomata podziękował polskiemu rządowi jak i samym Polakom za stanowisko w sprawie Syrii. Mayya docenił to, że – mimo, iż jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, która pewne stanowiska narzuca – strona polska od początku sytuacji w Syrii starała się być dyplomacją bezstronną, rzetelną, i według siebie postępować.
Chargé d’affaires podkreślił, że Syria bardzo liczy na pomoc naszego kraju. – Polska polityka ma dobre relacje z Turcją, ze Stanami Zjednoczonymi i z Izraelem. Te państwa niestety do tej pory pomagają grupom terrorystycznym w Syrii. Oczekujemy od Polski, że wpłynie na te kraje, jak również pomoże w doprowadzeniu do dialogu między samymi Syryjczykami – zaznaczył Idris Mayya.
Dyplomata zachęcił także, do inwestowania w Syrii. Zapewnił, że od strony ekonomicznej rynek syryjski ma wiele do zaoferowania. Nie mniej jednak, kraj ten obecnie posiada duże zapotrzebowania, stąd niezbędna także pomoc w jego odbudowie. – Grupy terrorystyczne zniszczyły wiele syryjskich zakładów i fabryk. Niektóre z nich zostały rozebrane, przewiezione i sprzedane np. do Turcji. Taka sytuacja miała miejsce w mieście Aleppo, które było stolicą ekonomiczną w Syrii – potwierdził Mayya. Na dziś Syryjczycy najbardziej potrzebują współpracy z branżą farmaceutyczną, budowlaną i spożywczą.
Pomoc naszego kraju nie ogranicza się jedynie do inwestycji. Syria chciałaby także skorzystać z naszych doświadczeń przemian ustrojowych. W roli promotora reform, które były u nas wprowadzane, wystąpił Artur W. Wróblewski z Uczelni Łazarskiego (Instytut Bliskowschodni). Na spotkaniu w ambasadzie zaznaczył, że stronie syryjskiej proponowane są jedynie te rozwiązania, które u nas się powiodły, przy jednoczesnym unikaniu problemów na jakie napotkaliśmy w Polsce.
Nie zmarnować okazji
Polska delegacja spotkała się w Syrii ze swoimi odpowiednikami z różnych branż. Odbyły się też rozmowy w siedzibach tamtejszych ministerstw, m.in. w Ministerstwie Rozwoju Administracji. Wróblewski przyznał, że przedsiębiorcom zainteresowanym syryjskim rynkiem są proponowane preferencyjne warunki. To odpowiedź na trud i pracę, jaką obecnie wkładają udając się na rozmowy do Syrii. – Ten kto teraz tam jedzie, zabiega i podejmuje rozmowy ma szansę w przyszłości budować na miejscu domy, drogi, a nawet lotnisko – potwierdził przedstawiciel Uczelni Łazarskiego.
Jego zdaniem jest to wielka szansa dla Polski, która ze swoimi cechami może odegrać bardzo istotną rolę w wejściu na Bliski Wschód. – Nie musimy mieć armii, aby odegrać wielką rolę. Powinniśmy za to poszukiwać nowych rynków, rozwijać nasze strategie, gospodarkę, PKB – skonstatował Wróblewski, zachęcając do unikania ostracyzmu i stawiania na współpracę.
Przedstawiciel Instytut Bliskowschodniego ubolewa jednocześnie, że często nie wykorzystujemy naszych szans, naszego potencjału intelektualno-sprawczego i wreszcie wycofujemy się w wielu miejsc. W tym kontekście nawiązał do przypadku zawieszenia działalności polskiej placówki dyplomatycznej w Syrii. Przyznał, że polski ambasador chciał zostać w Damaszku, ale dyrektywa z Brukseli – nadrzędna wobec narodowych uprawnień – okazała się być… ważniejsza.
Wróblewski zachęcał, by nie kupować w ciemno „tej całej poprawności politycznej”, która tak naprawdę uderza w nasz interes narodowy. Międzynarodową sytuację opisał jako „pewnego rodzaju przekręt”. Polega on na tym, że w polityce narzuca się nam pewną „etykę”, która nakazuje: wprowadzić sankcje, wycofać się z placówki, nie jeździć, nie zadawać się, nie rozmawiać. – Kiedy jednak sytuacja w Syrii ustabilizuje się, to kraje, które obecnie tą poprawność polityczną narzucają, pierwsze będą chciały robić tam swoje interesy – uważa Wróblewski. Polska nie może więc przespać okazji i już teraz – kierując się własnym rozumiem i interesem – powinna wybić się na niezależność i zabiegać o wejście na syryjski rynek.
Agnieszka Piwar
Za: Prawy.pl (przedruk za zgodą Autorki).