Szalejące gendery

Zwolennicy „genderów” przypuścili ostatnimi czasy na Polskę autentyczny szturm za pomocą liberalnych mediów. Takiego zajadłego ataku na tradycyjne wartości dawno u nas nie widziano. Warto zbadać istotę problemu i odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego nikt nie stawia oporu?

Genderyzm jest naruszeniem prawa natury, polegającym na zamazaniu różnic między kobietą i mężczyzną. Od zawsze ludzie dzielili się na kobiety i mężczyzn, gdy tymczasem teraz mieliby się dzielić na całą paletę płci zaczynając od kobiet – idąc przez rozmaite stany pośrednie i zmienne – a kończąc na mężczyznach. Trudno sobie wyobrazić pogląd bardziej znieważający prawo natury. Dlaczego? Dlatego, że podstawową zasadą natury jest dążenie do samo zachowania gatunku, czyli do prokreacji. Tymczasem byt „zgenderyzowany”, mający problemy ze zdefiniowaniem własnej tożsamości nie jest ani ojcem, ani matką w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Oczywiście, istota taka może wychowywać dziecko, ale aż strach pomyśleć w jakim systemie wartości i cnót dziecko to miałoby zostać wychowane? I przede wszystkim: kim wychowane w takiej „rodzinie” dziecko by było: dziewczynką czy chłopcem? Jako stary reakcjonista nauczony jestem, że dziewczynkę od chłopca odróżnia się po ubraniu, zachowaniu i zabawkach. Jeśli byłyby jakiekolwiek wątpliwości, to pod ubraniem znajduje się „dowód ostateczny”. Tymczasem w świecie „genderowym” nie istnieją takie dowody, gdyż każdy jest tym, kim się czuje. Jeśli ciało nie pasuje do duszy, to przecież łatwo to zmienić za pomocą operacji, a zbędny kawałek ciała można włożyć do słoika, zalać octem i postawić na półce w spiżarni. Jak zmieni się moda, to być może jeszcze się przyda.

Rewolucja genderowa to skutek faktu, że w ciągu ostatnich lat w polskojęzycznych mediach nastąpił radykalny przechył przeciwny prawu natury. Wszelkie nietradycyjne i nienaturalne postawy są dziś promowane z siłą dotąd nieznaną. Dzieje się to przy bierności większości społeczeństwa, które – jak wykazują rozmaite badania opinii publicznej – nie akceptuje tych dziwactw, ale nie mruknie nawet przeciw ich nachalnemu promowaniu. Czyż nie jest czymś dziwnym, że jedyny polski poseł broniący normalności to czarnoskóry protestant z Nigerii? Żaden z polskich posłów – tych „Polaków-katolików” z kampanii przedwyborczych – nie odważy się powiedzieć tego, co mówi dziś sam jeden John Godson. Dlaczego tak się stało?

Odpowiedź jest prosta: katolicyzm polski znikł z debaty publicznej. Znikł nie dlatego, że GW i TVN zakrzyczały go. Znikł z własnej winy i na własne życzenie. Najaktywniejszych politycznie katolików nie interesuje dziś obrona prawa naturalnego, praw rodziny, walka o uznanie różnicy między mężczyzną i kobietą. Polskich chrześcijan nie interesuje nawet obrona życia poczętego czy nienaruszalności małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Kierujący polskim katolicyzmem (a przynajmniej jego większością) Przywódca twierdzi, że homoseksualizm, gendery, transseksualizm, atak na prawo naturalne czy aborcja to tylko „przykrywki” za pomocą których rządzący usiłują skierować ton debaty na boczny tor z jedynego istotnego elementu jakim (podobno) jest Smoleńsk i tajemniczo-mistyczne wydarzenie jakie miało tam miejsce kilka lat temu. Prowadzeni przez Przywódcę katolicy porzucili wszystkie tradycyjnie interesujące ich tematy i odpłynęli w świat mitycznych fantasmagorii, zamachów, wielkich magnesów i rozpylanego nad lotniskiem helu. Świat rzeczywisty przestał ich interesować i wypadli z debaty publicznej.

Czasami słyszy się opinię, że chrześcijanom grozi los religii pogańskich: zostaną wyparci z ośrodków centralnych, aby spokojnie dogorywać sobie 300 lat na prowincji. Zdaje się, że w Polsce mechanizm ten działa inaczej: chrześcijanie nie zostali znikąd wyparci, ponieważ dobrowolnie odpłynęli i zadomowili się w innej, transcendentnej wobec świata rzeczywistości. I bynajmniej nie jest to pozaświatowe Królestwo Boże, lecz zamknięte getto „prawdziwego patriotyzmu”.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *