Szlęzak: Prawnicy nie obrzucili ministra pomidorami, a mogli.

W Katowicach odbył się kongres prawników. Z kolei w Opolu nie wiadomo co będzie z festiwalem piosenki, bo wielu artystów odmówiło udziału. Wydarzenia niby tematycznie odległe od siebie, ale w kilku aspektach zbliżone choć w zaskakujący sposób. Tym, co łączy kongres prawników i festiwal piosenki jest protest wobec władz yPiS-u. Na znak protestu przeciwko wykluczeniu jakichś artystów z festiwalu, którzy nie podobają się władzom telewizji publicznej, inni artyści postanowili zrezygnować z udziału. Na znak protestu przeciwko zmianom w sądownictwie, państwo sędziowie, adwokaci i radcy prawni wybuczeli i wytupali przedstawiciela prezydenta i wiceministra sprawiedliwości. Odniosłem wrażenie, że dostojni sędziowie, adwokaci i radcy zachowali się jak publiczność na festiwalu piosenki. Tej publiczności uchodzi buczeć, gwizdać, a nawet rzucać pomidorami czy jajkami. Sędziom i adwokatom takie zachowanie nie przystoi nawet jeżeli uznać wystąpienie wiceministra za prowokacyjne.

Reakcja przedstawicieli korporacji prawniczych nie tyle dowodzi ostrości sporu, co niskiego poziomu kultury politycznej na jakim ten spór się odbywa. Obawiam się, że wynikiem sporu nie będzie zwycięstwo którejś ze stron, ale chaos. Należę do tych, którzy są za przeprowadzeniem zmian w sądownictwie. Niestety sytuacja wygląda tak, że PiS nie ma na tyle przygotowanych kadr, by zastąpić tych, których chce usunąć. Efekt będzie taki, że dyspozycyjnych wobec jakichś układów zastąpią dyspozycyjni wobec PiS-u, a niezawisłość sądów nadal będzie tylko postulatem.

Jest również wątek personalny łączący oba wydarzenia. Na kongresie prawników wystąpił Jerzy Stuhr. Zagrzewał prawników do obrony wolności, czyli do sprzeciwu wobec PiS-u. Przypomniał mi się występ Jerzego Stuhra na tymże festiwalu w Opolu w 1977 roku. Było to niedługo po protestach w Radomiu i Ursusie. Piosenka wykonywana przez Stuhra była może odstępstwem od festiwalowej sztampy, ale nie była na pewno protestem przeciw ówczesnej władzy. Nie wiem czy na tym festiwalu śpiewała Maryla Rodowicz, ale też nie słyszałem, by protestowała przeciwko opresyjnej władzy, stosującej cenzurę. Być może Stuhr i Rodowicz byli wtedy młodzi i nie mieli wiedzy i świadomości co to „Radom” i „Ursus”. To dobrze, że w końcu dojrzeli i wiedzą, co to rządy PiS-u. Martwię się jednak, że polskie problemy robią się – inaczej niż w słowach piosenki Stuhra – rurą, której nie da się odetkać.

A Państwo sądzicie, że tę rurę da się jednak odetkać?

Andrzej Szlęzak

za: facebook

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *