Szlęzak: Strajk mediów a racja stanu

Dopiero co, bodaj po raz pierwszy w historii Polski, strajkowały stacje telewizyjne, radiowe, gazety i portale internetowe. Powodem strajku były zapowiedzi rządu o obłożeniu tych wszystkich środków przekazu podatkiem od reklam. Jak zwykle opinia publiczna podzieliła się na zwolenników strajku i przeciwników. Chyba już jak zwykle nie byłem po stronie żadnej ze stron. W tym konflikcie mamy do czynienia z kłębowiskiem spraw w których pełno dwuznaczności i w wielu przypadkach niełatwo znaleźć początek i koniec oraz zrozumieć po czyjej stronie racja. Zazwyczaj w takich sytuacjach zadaję sobie pytanie czy wchodzą tu w grę polskie interesy narodowe i na czym polegają? Związek funkcjonowania środków informacji i interesów narodowych jest dla mnie oczywisty. W polskim interesie narodowym jest, by Polacy mieli dostęp do wszechstronnej, rzetelnej i szerokiej wiedzy o Polsce i świecie, która pozwoli im zrozumieć dziejące się wydarzenia i wyrobić własny pogląd, który przełoży się na działania w życiu publicznym z działalnością polityczną na czele, korzystne dla polskiego interesu narodowego. Czy w Polsce istnieje taki system mediów, który gwarantuje dostęp do takiej informacji? Według mnie nie. I tu wchodzimy we wspomniane kłębowisko interesów politycznych, finansowych, ideologicznych oddziaływań, zależności od polskiego i niepolskiego kapitału.


W czasach PRL-u było łatwiej w tym wszystkim się zorientować. Z grubsza te relacje i zależności były dość czarno – białe, a przez to prostsze. Obecnie prawie nic nie jest czarno – białe, a wyrobienie sobie jakiegoś wyważonego i w miarę realnego poglądu wymaga sporego wysiłku intelektualnego. W mojej ocenie w Polsce wśród największych firm medialnych nie ma takich, które można by określić jako niezależne i wolne. Pewnie nigdy ich nie było. Jedyną szansą na wyrobienie sobie poglądu o tym jaki był faktyczny przebieg wydarzeń i jakie są ich rzeczywiste konsekwencje jest słuchanie, oglądanie i czytanie bardzo różnych źródeł i wypracowanie własnego poglądu w oparciu o wyrobiony intelektualny, krytyczny mechanizm. Takiego myślenia nie uczą w polskich szkołach podstawowych, średnich i w zdecydowanej większości szkół wyższych, więc mamy to, co widać w internetowych dyskusjach albo ulicznych demonstracjach.


W zasadzie od dziesięcioleci w politycznych debatach w Polsce nie chodzi o to, żeby przekonać, ale żeby zakrzyczeć, a najlepiej zatkać usta adwersarzowi, likwidując mu rozgłośnię, przejmując gazetę albo najlepiej pozbawiając źródeł finansowania. Kiedyś, gdy zdecydowaną przewagę w sferze mediów miały ośrodki lewicowe i światopoglądowo liberalne, wsparte o duże kapitały zagraniczne, to one ,mniej lub bardziej jawnie, zmierzały do likwidacji wrogiej konkurencji. Teraz PiS chce z wykorzystaniem podporządkowanych mediów państwowych (nie wiem czemu nazywanych publicznymi) i ogromnymi środkami z budżetu państwa, ograniczyć, a tam gdzie się da wprost zlikwidować medialnych przeciwników. Uważam, że taki jest sens tego, co miało miejsce wczoraj. Tu już dawno nie ma szans na atmosferę zrównoważonej i wyważonej, akademickiej debaty, której celem uznanym przez wszystkie strony jest dotarcie do prawdy. Nawet jeśli ktoś uzna, że to, co miało miejsce wczoraj ze strony protestujących mediów miało elegancką formę, to w rzeczywistości było targaniem za włosy i siekaniem się pazurami dwóch dziwek, które publicznie leją się o wyłączność w dostępie do zamożnych klientów i są przekonane, że jak wykończą konkurentkę, to już nikt nie nazwie jej dziwką i nie dostrzeże całkowicie nieobyczajnego prowadzenia się.

Szczególnie interesuje mnie w tym kontekście sytuacja mediów w małych ośrodkach. Te media są szczególnie narażone na polityczne naciski, którym zazwyczaj towarzyszy finansowy szantaż. Znam tę sprawę z obu stron. Zanim zostałem prezydentem Stalowej Woli szereg lat byłem dziennikarzem. Dobrze wiem jak trudno utrzymać równowagę między wolnością mediów i szanowaniem jej przez lokalną władzę. Cały czas jestem przekonany o potrzebie istnienia w miarę niezależnych, a najlepiej w naszych realiach konkurujących lokalnych mediów. Jednocześnie właśnie na przykładzie Stalowej Woli widzę jak staje się to iluzoryczne.


Sprawa Krystyny Pawłowicz, sędzi Trybunału Konstytucyjnego i jej pobytu w luksusowym SPA mimo zakazów związanych z epidemią, dobrze to ilustruje. Dopóki regionalny dziennik „Echo Dnia” był w miarę niezależny, to mógł zdobyć się na upublicznienie tej sprawy. Jeśli mocniej osadzi się w nim nowy pisowsko – państwowy właściciel, to nie będzie to możliwe. A że poprzedni właściciel był niemiecki, to już przyczynek do zapętlenia tych problemów, ale mający również swoje znaczenie. Bo to zapętlenie może mieć i taki efekt, że lokalna gazeta, będąca w rękach niemieckiego kapitału, ale ujawniająca prawdę, zwłaszcza niewygodną dla władzy, która uważa się za arcypolską i katolicką, leży bardziej w polskim interesie narodowym niż ta sama gazeta, odkupiona za pieniądze polskich podatników, a ukrywająca przed Polakami zdarzenia tę „arcypolską i katolicką” władzę obnażające.
A Państwo po czyjej stronie stoicie w tym sporze?

Click to rate this post!
[Total: 16 Average: 4.6]
Facebook

2 thoughts on “Szlęzak: Strajk mediów a racja stanu”

  1. Panie Autorze>na tym świecie:NEOLIBERALIZM-GLOBALIZM-kiedyś WASHINGTON CONSENS a będzie GREAT RESET
    rządzą: MIMA>military-industry-MEDIA-ACADEMY
    i jeżeli o co chodzi to chodzi o KASĘ>>stara zasada FOLLOW MONEY
    dla właścicieli MEDIÓW i mamy do czynienia z 'własnością prywatną’ (bo przecież te gostki ZAINWESTOWAŁY a w biznesie jest hasło>’return on investment’ tak jak jest 'return on advertisment’.
    I pakowanie głowy w piasek „pawłowicz w spa’ NI CHOLERY nie pomoże
    i wystarczy sobie przeczytać ten 'List ws 'wolnych mediów’ – ileż to dziesiątek tysięcy MIEJSC PRACY jest 'zagrożonych’ no i oczywiście 'freedom of speech’ ale za to selektywnie>.
    Za komuny było prosto>media były POLSKIE ale to się nie podobało i 'obaliliśmy komunę’-’odzyskaliśmy wolność’-’zdekomunizowaliśmy’- 'wschodnia flanka NATO’ – „przedmurze chrześcijaństwa’ – etc, etc
    to uprzejma prośba aby NIE RŻNĄĆ GŁUPA. Bez urazy.
    A tak przy okazji>>nikt nie raczy zauważyć, że to MY-tzw. konsumenci-PŁACIMY za te reklamy, wspierania, fundacje, etc.
    Chcesz Pan poznać historię, geografię, sztukę w TV>od ręki to Panu zapewnić Discovery, Agora, Bonnier, etc, etc za PAŃSKĄ kasę.
    Ekscytujesz się Pan sportem>ale proszę i znowu DISCOVERY, Polsat, etc.
    Wg klasycznych zasad marketingowych, najlepiej się zarabia na 'zdrowiu’ -„pets” (czyli zwierzaczkach) i 'charity’ i znowu, kto zarabia? MEDIA tzn. właściciele mediów.

  2. właśnie dzisiaj obejrzałem konferencję zorganizowaną przez marszałka senatu „koperta’ Grodzkiego a która to konferencja zgromadziła wszystkie siły – użyję języka 'strajku kobiet’ – je…..bać pis.
    Oczywiście wszyscy eksperci>szczególnie gostek z 'międzynarodowego stowarzyszenia reklamy’ udowadniali, że projekt PIS jest niezgodny z wszystkimi umowami, traktatami, ochroną inwestycji zagranicznych, eliminacja podwójnego opodatkowania, etc, etc.
    Oczywiście nikogo z ”zjednoczonej prawicy’ nie było ale zmierzam do konkluzji a taką była wypowiedź posłanki PO>katarasińskiej:
    przez 30 lata budowaliśmy rynek medialny, który PIS chce zniszczyć.
    Ja to rozumiem tak> uczynić z Polski post1989 >kraj 'postindustrialny’ tzn. pozbawiony wszelkiego przemysłu, oddać cała swoje bogactwa naturalne w cudze ręce (miedź, węgiel), zadłużać kraj i Polaków, 'wysłać’ ileś tam tysięcy osób na emigrację 'zarobkową’ (wolność przemieszczania się), etc, etc
    TO TO BYŁ – to jest TEN SUKCES o jakim mówiła ta pru–wa poselska pod opieką marszałka Senatu z udziałem PSLu.
    .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *