Szlęzaku: O polityce jako o wyprzedzaniu czasu

We wtorek ogłosiliśmy powstanie lokalnego komitetu wyborczego na nadchodzące wybory samorządowe. Nazwaliśmy go „Stalowa Od Nowa”. Nazwa może mało oryginalna, ale dobrze oddaje idee, które skupiły na dzień dzisiejszy kilkadziesiąt osób. Komitet jest ponadpartyjny, czyli gromadzi ludzi z różnych partii i o różnych poglądach politycznych. W obecnej, niemal wrzącej atmosferze politycznej w Polsce, to trudne, by ludzie o różnych przekonaniach ideowych skupili się pod jednym znakiem. Nam się póki co udaje. Jednoczy nas przekonanie, że znajdujemy się w okresie absolutnie przełomowym dla miasta formatu Stalowej Woli.
.
Przez ostatnie kilka lat mało interesowałem się i zajmowałem sprawami miasta. Ze względu na sytuację życiową muszę to zmienić. Dopóki żyje mama i oby żyła jak najdłużej, konieczność opieki nad nią sprawia, że pozostaję w Stalowej Woli. Do tego niedługo osiągnę wiek emerytalny i mam marne szanse na znalezienie jakiejś pracy poza Stalową Wolą. Z resztą i w Stalowej Woli nikt z propozycjami nie czeka. Zatem nie ma mowy o wyjeździe i szukaniu lepszego życia poza rodzinnym miastem. Pewnie dokonam tutaj żywota, więc to, jakie warunki życia będą w Stalowej Woli za pięć, dziesięć i dwadzieścia lat (ciekawe czy dożyję?) staje się dla mnie ważne. Niestety, wbrew oficjalnej propagandzie obecnie rządzących, uważam, że przyszłość Stalowej Woli i podobnych jej miast w regionie, ale i w całej Polsce, pełna jest trudnych problemów, o których obecnie rządzący nie mają pojęcia albo nie chcą zdawać sobie z nich sprawy.
.
W polityce wygrywa ten, kto choć o krok potrafi wyprzedzić czas. Sprawdziłem to na sobie, szczególnie w czasach, gdy byłem prezydentem Stalowej Woli. Moje sukcesy były efektem tego, że potrafiłem przewidywać problemy, które się pojawiały. Moje porażki były skutkiem braku zrozumienia, że czas przyspieszał i trzeba było zmienić sposób myślenia i postrzegania procesów ekonomicznych i społecznych. Na przykład zbyt długo koncentrowałem się na rywalizacji między miastami. Miałem ambicję, by Stalowa Wola najlepiej pokonywała różne trudności i najszybciej się rozwijała. Sukcesy w tej rywalizacji utwierdzały mnie w przekonaniu, że to właściwa droga. Niestety zbyt późno zrozumiałem, że taka rywalizacja, to już przeszłość, że pojawiły się problemy z którymi takie miasto nie poradzi sobie samo i że trzeba zamiast rywalizacji szukać współpracy, by łączyć potencjały, żeby skutecznie rywalizować z dużymi i wielkimi miastami. Ze smutkiem zauważam, że w Stalowej Woli i w sąsiednich miastach rządzący tymi miastami kompletnie tego nie rozumieją. Szerzej o tym w jednym z następnych tekstów.
.
Na przyszłość Stalowej Woli wpływać będzie w ogromnej mierze sytuacja demograficzna. Obecnie to najszybciej wyludniające się miasto w województwie. Stalowa Wola jest również w pierwszej trójce miast w województwie, w których rodzi się najmniej dzieci i które mają najstarszą populację. Obecna władza albo kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy, albo nie ma pojęcia, jak radzić sobie z problemami, które ta sytuacja będzie wywoływać. Planowanie jakichś wielkich, koszmarnie drogich inwestycji mających to zmienić, jest dowodem tyleż bezradności, co pospolitej głupoty. Podobnie kontynuowanie polityki ściągania inwestorów, opierających się przede wszystkim na łatwo dostępnej i relatywnie taniej sile roboczej, rodzi więcej problemów niż daje korzyści. W Stalowej Woli brakuje rąk do pracy i wszystko wskazuje na to, że jest to sytuacja trwała. Czym będzie skutkować? Będzie skutkować tym, co już widać na ulicach Stalowej Woli, czyli napływem robotników z Azji, Afryki, a ostatnio już Ameryki Południowej. Rządząca miastem pisowska ekipa jest w rozumieniu najważniejszych problemów miasta opóźniona o jakieś dwadzieścia lat. To dwadzieścia lat temu miasto cierpiało na duże bezrobocie i brak inwestorów. Dzisiaj utrzymywanie takiego modelu rozwoju skutkować będzie tym, że w ciągu kilku może kilkunastu lat w Stalowej Woli będzie kilka tysięcy mieszkańców o innej religii, kulturze i zwyczajach. Z drugiej strony, za kilka lub najdalej kilkanaście lat, połowę dorosłej ludności miasta będą stanowić emeryci. Czy ktoś w Stalowej Woli zadaje sobie pytanie, co wyniknie ze styku starych i szybko starzejących się mieszkańców – Polaków z młodymi, ekspansywnymi przybyszami, być może w dużej liczbie muzułmanami? Jeśli się tu pojawią, to kwestią czasu będzie, gdy sprowadzą swoje rodziny. Wynikające z tego problemy to codzienność wielu krajów Unii Europejskiej. Nie ma powodów uważać, że nas akurat ominą. Być przygotowanym na ich pojawienie się, to owe wyprzedzanie czasu. W „Stalowej Od Nowa” mamy tego świadomość i odwagę, by o nich głośno mówić, zderzając się z pisowską propagandą sukcesu, budowaną w oparciu o gigantyczne i tragiczne w skutkach zadłużanie miasta. Problemów o skali i złożoności, jak przedstawiony powyżej, jest w Stalowej Woli więcej. Będziemy próbować o tym przekonywać ogół mieszkańców. Czy się jednak uda? Będziemy próbować!
.
A Państwo w swoich miejscowościach macie rządzących, którzy potrafią wyprzedzać czas?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Click to rate this post!
[Total: 12 Average: 4.9]
Facebook

19 thoughts on “Szlęzaku: O polityce jako o wyprzedzaniu czasu”

  1. Przede wszystkim idzie wielki kryzys gospodarczy , który zostanie pogłębiony przez ogłoszenie bankructwa budżetów państw (niewykupywanie obligacji rządowych) około 2027 r. Trudno powiedzieć czy samorządy też zostaną uwolnione w ten sposób od długów. Obecnie brakuje rąk do pracy, ale za kilka lat mogą powrócić stare problemy związane z bezrobociem. W przypadku rozlania się wojny na państwa NATO będzie jeszcze gorzej, ponieważ bombardowania mogą zniszczyć część zakładów przemysłowych. W takiej sytuacji trudno planować. Przykładowo skoro mamy zostać pozbawieni samochodów to po co było trwonić pieniądze na nowoczesną sieć dróg?

  2. W miarę jak rewolucja przemysłowa w kolejnych krajach, w tym w Polsce, będzie zmierzać ku końcowi, wszystkie te kraje, w tym Polska będą się upodabniać do krajów, w których ten proces jest obecnie najbardziej zaawansowany i tym samym również do siebie nawzajem

    Wszędzie, w tym w Polsce, będzie jak w Japonii. Mieszkańcy będą mieszkać w kilku dużych metropoliach, w Polsce na pewno Warszawa-Łódź, Kraków, Trójmiasto, Górny Śląsk, Wrocław, Poznań, być może jeszcze Szczecin czy Rzeszów, połączonych ze sobą siecią drogową, kolejowa, energetyczną, telekomunikacyjną, etc..

    Tereny poza metropoliami zostaną wyludnione i porzucone przez mieszkańców, w konsekwencji porosną lasem, przemierzanym przez dzikiego zwierza. Japonia, kraj o gęstości zaludnienia trzykrotnie większej od Polski, jest pokryty lasem w 60% (Polska w 30%).

    Wilcy będą wyły na dawnych ulicach Olsztyna, Skierniewic, czy Krotoszyna.

    Stalowej Woli też – nie ma ona przyszłości i nadal będzie się wyludniać i pustoszeć.

    1. Narodowi socjaliści chcą skutecznie walczyć z tą nieuchronnością i koniecznością dziejową – jak niegdyś feudalna szlachta czy luddyści walczyli z fabrykantami i ich maszynami.

      1. I rezultat tych prób zawracania Wisły kijem będzie oczywiście taki sam, i tylko koszty pozostaną.

        W ogóle lewactwo wszelkiej maści, także to nacjonalistyczne, jest strasznie wkurzone, że społeczeństwo nie jest takie, nie zachowuje się tak i nie ewoluuje w stronę, którą lewactwo uważa za „słuszną”.

        Dlatego lewactwo próbuje społeczeństwo do „właściwego”, zdaniem lewactwa, zachowania, zmusić choćby siłą. Co powoduje wiele strat i ofiar, a ostateczny rezultat i tak się nie zmienia. Wszelka inżynieria społeczna jest po pierwsze niesłychanie szkodliwa, po drugie całkowicie nieskuteczna. Władze mogą mieć jakiś, nawet spory, wpływ na drogę, która układ społeczny podąża w stronę atraktora, ale na pewno na położenie tego atraktora, wpływ zawsze będzie znikomy.

        1. Czyli nie ma sensu zawracać sobie głowy, kto wybrał lepszą ścieżkę rozwojową – Korea Południowa ze swoim „azjatyckim modelem rozwojowym”, czy Polska z neoliberalnymi reformami Balcerowicza. Długoterminowo skutki będą takie same, najwyżej ustrój trzeba będzie ponownie reformować.

          1. Różnica między Koreą południową a Polską są niewielkie i tam, gdzie są, są to głównie różnice kulturowe. Korea ma niższy od Polski poziom pułapki średniego dochodu, ale dochodzi do niego szybciej od Polski – co jest zresztą typowe dla krajów Dalekiego Wschodu, jak Japonia, czy Tajwan – też tak mają.

            W tej chwili Polska jest jeszcze cywilizacyjnie nieco z tyłu za Koreą – wystartowała później, dopiero od 1990 roku -, ale nadgania to.

            W przestrzeni fazowej IEF9D Korea nie należy, co prawda, do najbliższych sąsiadów Polski, ale i tak jest niedaleko. Kraje te są sobie dużo bliższe, niż każdy z nich np. Rosji, czy Ukrainie. Nie jest to niespodzianką w przypadku krajów należących do tej cywilizowanej części świata. Jak już nieraz pisał pilaster, z biegiem czasu te kraje się unifikują i upodabniają się do siebie, ustrojowo, gospodarczo i w konsekwencji także kulturowo.

            1. „W tej chwili Polska jest jeszcze cywilizacyjnie nieco z tyłu za Koreą” – nośnikiem cywilizacji są ludzie. Korea Południowa ma na chwilę obecną dzietność na poziomie 0,78, gdy w Polsce załamujemy (słusznie) ręce, że mamy dzietność na poziomie 1,38. Jedyne z czym nas z całą pewnością wyprzedzają, to nie żadne kwestie cywilizacyjne tylko technologiczne a to są dwie zupełnie inne kwestie.

              „Jak już nieraz pisał pilaster, z biegiem czasu te kraje się unifikują i upodabniają się do siebie, ustrojowo, gospodarczo i w konsekwencji także kulturowo.” – dlatego właśnie zdechną, bo liberalizacja niestety rozprzestrzenia się nie tylko na różne kraje ale i na różne sfery rzeczywistości – w tym co przede wszystkim najgorsze, moralną a co za tym idzie seksualną. Będzie podówczas wieszczony przez Fukuyamę „Koniec historii”. Tyle tylko, że dla zdegenerowanej „cywilizacji” liberalnej. Nie pierwszy raz zresztą będzie miała miejsce korelacja między upadkiem wartości a upadkiem cywilizacji.

  3. „W Stalowej Woli brakuje rąk do pracy i wszystko wskazuje na to, że jest to sytuacja trwała. Czym będzie skutkować? Będzie skutkować tym, co już widać na ulicach Stalowej Woli, czyli napływem robotników z Azji, Afryki, a ostatnio już Ameryki Południowej.”

    Głupoty Pan wypisuje.

    W Polsce NIE BRAKUJE „rąk do pracy”; w Polsce jedynie zabrakło już frajerów do „zap…dalania za miseczkę ryżu”. Jeżeli w Stalowej nie ma chętnych na dostepne tam oferty pracy, to widocznie są za słabo płatne, skoro są w stanie skusić jedynie jakichś Murzynów czy Azjatów. W przeciwnym razie albo znaleźliby się chętni na miejscu — albo też PRZYJECHALIBY Z INNYCH MIEJSCOWOŚCI w Polsce.
    Dowód? Bardzo prosty: z Polski cały czas trwa emigracja na Zachód w poszukiwaniu lepszych warunków płacowych, co jest dowodem, że „rąk do pracy” jest w Polsce cały czas NADMIAR — tylko chętnych do płacenia za pracę nie ma. Niech w tej Stalowej zrobią eksperyment, i zaoferują znienacka 2x wyższą płacę na tych stanowiskach, na które jakoś nie można było znaleźć chętnych; ręczę za pozytywny efekt.
    A dlaczego nie zaoferowali od razu? Ano WŁAŚNIE DLATEGO, że dano im prawo do ściągania tzw. „tanich pracowników” np. „z Azji, Afryki, a ostatnio już Ameryki Południowej”. To po co mają uczciwie płacić Polakom, jak mogą sobie „biorobota” z Afryki ściągnąć.
    Jak długo będzie trwało to przyzwolenie na w praktyce niekontrolowaną imigrację — tak długo Polacy we własnym(?) niby kraju pozostaną dziadami.

    1. Polak w Polsce nie ma podobno wydajności i dlatego mało zarabia. natomiast w Niemczech ma wydajność pomimo tego, że nie napracuje się więcej. Oznacza to, że coś jest nie tak z polskimi firmami. Nastawiły się one na ekstensywny rozwój poprzez tanią siłę roboczą, co było związane z rynkiem pracodawcy po zniszczeniu polskiej gospodarki w latach 90. XX w.

      1. Niemiecki IEF 9D – po odrzuceniu składowych nie mających wpływu na wydajność – wynosi 79,3 pkt. Polski 69 pkt. Stąd, a nie z „polskości” firm bierze się różnica w wydajności.

        W latach 90 XX wieku polska gospodarka nie została zniszczona, bo trudno zniszczyć coś, czego nie ma, ale właśnie wręcz przeciwnie – odbudowana.

          1. Po uwzględnieniu jedynie tych składowych IEF, (IEF9D) które mają rzeczywisty wpływ na poziom wydajności, to USA mają całkiem wysokie IEF – 80,3 pkt

      2. Oracle: zgadza się, tylko ogólniej: coś jest „nie tak” ze wszystkimi praktycznie firmami działającymi w Polsce (bo nie wszystkie są polskie).
        Wyjście jest dość proste: „ban na imigrację”, której ani społeczeństwo nie chce — wielokrotnie to artykułując — ani państwo nie potrzebuje. Wymusi to w sposób naturalny możliwość zarobienia w miarę normalnych pieniędzy w kraju, bez konieczności szukania zarobku na emigracji, bo jak nie będą mogli znaleźć idioty do „zap… za miseczkę ryżu” — a ściągać Hindusa nie będzie wolno — to trzeba będzie zachęcać lepszymi warunkami w ofercie.
        Obecnie nie chce im się dawać lepszych ofert, bo po co? Oferty są dawane od razu takie, aby wystarczyły dla „Hindusa czy Banglijczyka”. A że dla Polaka to będzie za mało? To niech sp…dala do Holandii, jak mu za mało — takie jest podejście. I co ma Polak zrobić, jeśli chce do czegoś w życiu dojść, a nie jedynie wegetować z dnia na dzień? Ano — sp…dala.

      3. Wklejam głos z innego forum:

        „wszędzie rąk do pracy brakuje rzekomo, a ja zatrudnienia w polsce nie moge znalezc za kazdym razem jestem umawiany do jednej czy drugiej miernoty w HR gdzie pytają mnie o ulubiony kolor i rozmiar buta marnując mój czas po czym stwierdzają, że „oddzwonią”, znajomy w niemczech w podobnym wieku w międzyczasie dostał dofinansowanie do mieszkania, zapłacili mu za kursy i dokształcenie w ramach realschule, ja natomiast mieszkam z rodzicami bo buda w bloku z głębokiego prl do remontu generalnego kosztuje blisko pół miliona, a za kurs na wózek widłowy musiałem z własnej kieszeni wyciągnąc z oszczędności z prac dorywczych na patologicznym rynku pracy 3 rp PUP nie finansuje absolutnie NICZEGO w tym kraju, tam nawet nie idzie sie dodzwonić podobnie jak do lekarza w trakcie spektaklu kovidowego! normalnie kabaret! prosze pana polskim pseudo biznesmenom to brakuje niepismiennych niewolników, których mogliby bezczelnie okradać, oszukiwać na wypłatach w ramach bonusu również szantażować deportacją, a nie pracowników!”

        1. „wszędzie rąk do pracy brakuje rzekomo, a ja zatrudnienia w polsce nie moge znalezc za kazdym razem jestem umawiany do jednej czy drugiej miernoty w HR gdzie pytają mnie o ulubiony kolor i rozmiar buta marnując mój czas po czym stwierdzają, że „oddzwonią”” – fajnie ten fragment wygląda w świetle jojczenia o to, że ten ktoś ma pretensje, że musiał (no niesamowite!) z własnej kieszeni zrobić kurs na wózki widłowe xD Kolejny roszczeniowy gagatek z wielkim mniemaniem o sobie. Ale to ludzie z HR są miernotami a nie ktoś, kto oczekuje, że podatnik po finansowaniu obowiązku szkolnego przez 11 lat będzie jeszcze takiego kogoś dodatkowo wspierał z własnych podatków, bo ten ktoś nie wykorzystał edukacji do zdobycia sensownych kwalifikacji możliwych do wykorzystania na rynku pracy.

          Tak na marginesie, niestety jegomość kłamie. PUP finansował stosunkowo niedawno np. kursy na prawo jazdy C+E. Co było niedorzeczne, bo z całym szacunkiem, ale po skończeniu szkoły w wieku 18-19 lat zdecydowana większość mężczyzn nadal mieszka z rodzicami, więc niech mi jeden z drugim obibok nie opowiada, że nie dało się odłożyć 8 tysięcy na taki kurs samodzielnie choćby z pracy na magazynie. Zresztą powyższy przykład pokazuje, że da się (choć jest to nieco mniej niż na C+E) odłożyć na kurs na wózki widłowe. Ale nie dla większości, która w tym wieku uważa, że trzeba chodzić na imprezki, napinać się na samochód-gruz, żeby poszpanować pod dyskoteką, smartfon z górnej półki i modne gadżety a później się dziwić, że się nie ma pracy. Tak „myśli” większość dzisiejszych nastolatków. Najgorsze, że rodzice takiego obiboka zamiast wykopać do pracy to jeszcze go niańczą i wspierają jego narrację narzekając, że „państwo nic nie daje”. Żenujące.

  4. (…)Ze smutkiem zauważam, że w Stalowej Woli i w sąsiednich miastach rządzący tymi miastami kompletnie tego nie rozumieją. Szerzej o tym w jednym z następnych tekstów.(…)
    To niech się Pan Autor cieszy się, że nie mieszka w powiacie grodzkim albo jego obwarzanku… na tym styku jest istna wojna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *