Tomasz Sommer: Stalin jako konserwatysta. Konserwatywne interpretacje działalności Józefa Stalina w latach 30. XX wieku

Polskiemu czytelnikowi, który nie śledzi na bieżąco dyskusji niezmiennie od lat toczącej się wokół osoby Józefa Wissarionowicza Stalina w Rosji, postawienie pytania „czy Stalin był konserwatystą?” może się wydawać dziwne. Wszak sowiecki generalissimus kojarzy się jedynie z komunizmem i zbrodniami, czyli zjawiskami spoczywającymi pojęciowo na przeciwnym biegunie w stosunku do konserwatyzmu. W dodatku w jednej z najważniejszych, znanych w Polsce prób omówienia doktryny J. Stalina, autorstwa Leszka Kołakowskiego, brakuje właściwie jasnej interpretacji z czego ona wynikała oraz jakie postulaty zawierała stąd postrzeganie przez polskich naukowców politycznego wymiaru działalności sowieckiego dyktatora ma raczej stereotypowy a nie gruntownie przemyślana charakter[1].

Być może więc zaskoczeniem będzie stwierdzenie faktu, że wielu rosyjskich autorów przekonuje, iż tak naprawdę to właśnie J. Stalin powstrzymał rozwój komunizmu i taki sposób myślenia staje się powszechnie przyjętą linią obrony stalinizmu zarówno na użytek nauki jak  polityki[2]. W niektórych interpretacjach stalinizm szedł wręcz na kolizję z komunizmem. Co więcej do tej kolizji doszło w latach 1936-1938, z której to J. Stalin wyszedł zwycięsko. Skoro tak było, to wódz Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) był do pewnego stopnia, a u niektórych autorów wręcz całkowicie, restauratorem cesarstwa i konserwatystą. Z taką interpretacją, jeśli by tylko trzymała się ona faktów materialnych, zapewne zgodziłby się na przykład Bronisław Łagowski. Przypomnijmy, że postrzega on dychotomię konserwatyzm-postępowość niedogmatycznie. Innymi słowy, ktokolwiek chce zmian jest postępowcem, kto zaś je powstrzymuje czy odwraca jest konserwatystą, bez względu na ich treść. Stojąc na takiej pozycji krakowski naukowiec doszukiwał się np. elementów konserwatywnych w postawie partyjnego betonu, który nie chciał w Polsce zmian w latach 80. minionego wieku…

Trzeba podkreślić, że przypisanie J. Stalinowi roli hamulcowego rewolucji to wynalazek nie nowy pochodzi już z lat 30. minionego wieku. To przecież nie kto inny, tylko Lew Trocki w 1935 r. napisał książkę pod znamiennym tytułem „Sprzedana rewolucja” („Преданная революция: Что такое СССР и куда он идет?”). Tyle tylko, że, jak już wspomniałem, L. Trocki, wykazując, że J. Stalin sprzedał rewolucję, krytykował go. Tymczasem współcześni nam obrońcy generalissimusa przypisują mu zachowawczość by go bronić albo przedstawić w korzystnym świetle.

Poniższy artykuł przy pomocy najbardziej jaskrawych przykładów rekapituluje najważniejsze argumenty rosyjskich autorów interpretacji działalności J. Stalina, które wskazują na jej konserwatywność. Jednocześnie poddaje je ocenie materialnej. Na koniec zaś przedstawia próbę własnej oceny stanowiska polityczno-władczego dyktatora ZSRR w oparciu o jego własne deklaracje.

 

Ludowe imperium J. Stalina

Książek i autorów, którzy starają się wskazać na konserwatywne czy zachowawcze zachowania władcze J. Stalina można wymienić wiele i wielu[3]. Najbardziej konsekwentną prezentację „konserwatywnych zachowań” generalissimusa przedstawił Jurij Żukow w książce pod tytułem „Ludowe imperium Stalina” i to ją poddam poniżej szczegółowej analizie, przy czym trzeba podkreślić, że poszczególne linie interpretacje obecne są także w wielu innych książkach z tego nurtu[4]. J. Żukow jest doktorem (w polskiej terminologii doktorem habilitowanym) pracującym w Instytucie Historii Rosji Rosyjskiej Akademii Nauk, znanym jednak przede wszystkim jako autor książek o J. Stalinie oraz jego czasach pisanych w duchu pochwalnym[5]. Wspomniana książka wydawana była wiele razy i jest stałym punktem odniesienia w dyskusjach stalinologicznych.

J. Żukow rozpoczyna swoją analizę od przeglądu i aktualizacji starych doktryn historycznych. Zaczyna od tego, że za nietrafne uznaje traktowanie okresu międzywojennego za „dwudziestolecie”, gdyż tak naprawdę pokój załamał się nie w 1939 r., a 19 listopada 1931 r., gdy Japończycy zaczęli zajmować Mandżurię by 9 marca 1932 r. utworzyć marionetkowe państwo Mandżukuo. Gdy z kolei w 1933 r. władzę w Niemczech przejął Adolf Hitler, w Europie doszło do przestawianie sojuszów. Efektem tego przestawienia sojuszów był powrót Rosji, w jej sowieckiej wersji, do europejskiego systemu politycznego. 25 marca 1933 r. J. Stalin udzielił wywiadu dziennikarzowi „The New York Times’a”, w którym przyznał, że Rosja Sowiecka stanie się członkiem Ligi Narodów. Na początku stycznia 1934 r. wywiad przedrukowała sowiecka prasa i rozpoczął się proces przygotowywania ludzi sowieckich do traktowania Ligi Narodów jako pożytecznej organizacji, a nie imperialistycznej kliki czyhającej na upadek Sowietów – jak to im przedstawiano wcześniej. Kilka tygodni później, na XVII zjeździe Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików) – WKP(b) J. Stalin wprost powiedział, iż „orientowaliśmy się w przeszłości i orientujemy się obecnie na ZSRS i tylko na ZSRS”[6]. W takiej postawie J. Żukow dopatruje się pierwszego zachowania niekomunistycznego, noszącego charakter konserwatywny – bo J. Stalin wrócił do przedwojennego sojuszu z Francją, porzucając czy może raczej zawieszając ideę eksportu rewolucji.

 

Stalin cenzuruje Engelsa

To jednak był dopiero początek zmian, które zahamowały wcielanie utopii komunistycznej w życie. W marcu 1934 r. J. Stalin zdecydował o powrocie historii na sowieckie uniwersytety[7]. To mało znany epizod sowieckiej historii, ale wydziały historii na wszystkich wyższych uczelniach, które po państwie carów odziedziczył Związek Sowiecki zostały zlikwidowane w 1919 r. W ich miejsce powstały wydziały nauk społecznych. Przyczyną takiej decyzji była oczywiście potrzeba odcięcia społeczeństwa od historii państwa carów oraz zastąpienia jej materializmem historycznym, który dzieje traktował jako historię konfliktów klasowych, a nie poszczególnych państw czy dynastii. Taka decyzja, zdaniem J. Żukowa, świadczyła o odejściu J. Stalina od komunistycznego dogmatyzmu. To zresztą był dopiero początek przywracania, oczywiście w pewnym zakresie, dobrego imienia imperium rosyjskiemu. Nieco ponad rok później generalissimus osobiście zablokował publikację tekstu „Zewnętrzna polityka rosyjskiego caryzmu”, napisanego w 1890 r. przez Fryderyka Engelsa, a który szykowano do druku w żurnalu dla komunistycznych kadr „Bolszewik”[8]. Zdaniem J. Żukowa J. Stalin zdecydował się na takie działanie, bo tekst krytykował zbliżenie rosyjsko-francuskie, które F. Engels profetycznie postrzegał jako prowadzące do europejskiej wojny, a przecież właśnie w 1935 r., po 45 latach historia się powtarzała! J. Stalin, który nie lubił marnować energii, wykorzystał więc aferę z próbą druku tego tekstu znacznie szerzej – wymienił całe kolegium redakcyjne „Bolszewika”, w tym wyrzucił z pracy Grigorija Zinowiewa, którego dopiero kilkanaście miesięcy wcześniej wypuścił z zesłania i przywrócił do łask. Był to początek końca człowieka, który nawet po dojściu A. Hitlera do władzy nie przestawał wieszczyć wybuchu rewolucji w Niemczech oraz potrzeby przyłączenia ich do Związku Sowieckiego. Wcześniej G. Zinowiew uzasadniał swoje stanowisko tym, że Niemcy posiadały wysoką technikę rolniczą, więc jej połączenie z żyznymi ukraińskimi oraz rosyjskimi ziemiami zapewniłoby utrzymanie państwa komunistów[9]. Tylko tytułem dygresji warto zauważyć, że dokładnie taki sam pomysł mieli niemieccy naziści, tyle, iż w takim zjednoczonym państwie to siebie, a nie komunistów widzieli u władzy.

Wróćmy jednak do roku 1934 i kolejnych przejawów „konserwatyzmu” J. Stalina. J. Żukow dostrzega ich całe multum. 17 marca przeniesiono stolicę Sowieckiej Ukrainy z Charkowa do Kijowa, co miało stanowić uznanie odrębności Ukrainy już nie tylko na poziomie taktycznym. 19 czerwca 1934 r. Ludowy Komisariat do Spraw Wojskowych i Morskich, który podlegał podwójnej – rządowej oraz partyjnej – kontroli i miał być forpocztą rewolucji światowej, przemieniono na Ludowy Komisariat Obrony i poddano już tylko rządowemu nadzorowi. To był dopiero początek wycofywania się z idei światowej rewolucji. W październiku 1934 r. doszło do dwóch symptomatycznych zachowań J. Stalina. W obliczu rozpoczynającej się komunistycznej rebelii w Hiszpanii oraz samolikwidacji Chińskiej Republiki Sowieckiej, Moskwa wyraziła jedynie werbalny sprzeciw, nie angażując się w jakikolwiek materialne działania. To zdaniem J. Żukowa jednoznacznie świadczy o ostatecznym odejściu od idei eksportu rewolucji[10].

 

Stalinowska demokratyzacja

Pod koniec 1934 r. J. Stalin, zdaniem J. Żukowa, postawił na demokratyzację[11]. Dzięki niej chciał po pierwsze zyskać na wiarygodności w stosunkach międzynarodowych, ale także dokonać masowej czystki, na razie jeszcze bezkrwawej, pośród kard partyjnych oraz państwowych. W 1918 r. stworzono w Związku Sowieckim centralny system kooptacji władzy, który z demokracją nie miał nic wspólnego. Jedynym jej przejawem, zresztą bardzo specyficznym, był zwyczaj publicznego głosowania kandydatur na najniższe szczeble władzy i przyjmowania ich przez aklamację. W dodatku powszechną rzeczą w systemie porewolucyjnym było pozbawianie dużych grup społecznych prawa wyborczego. Ich przedstawiciele stawali się tzw. „liszeńcami”, którzy z uwagi na złe pochodzenie, czy antysowieckie nastroje zostali wyrzuceni na margines systemu. J. Stalin doszedł do wniosku, że trzeba to radykalnie zmienić. Postawił na demokratyczne wybory w jednomandatowych okręgach na wszystkich poziomach władzy, w dodatku przeprowadzane w sposób tajny. Ponieważ chciał nadać tej zmianie odpowiednio duży wydźwięk propagandowy – postanowił napisać i wprowadzić w życie nową konstytucję.

J. Żukow podkreśla, że stalinowska konstytucja miała być powrotem do idei parlamentaryzmu[12]. Cytuje Wiaczesława Mołotowa, który w „Prawdzie” napisał: „Otrzymamy tym sposobem dalszy rozwój sowieckiego systemu polegający na połączeniu bezpośrednio wybieranych miejscowych rad z wybieranymi bezpośrednio swego rodzaju sowieckimi parlamentami w republikach i wszechzwiązkowym sowieckim parlamentem”[13].

Wreszcie 12 kwietnia 1935 r. wszystkie sowieckie gazety opublikowały wiadomość o podpisaniu pomiędzy Związkiem Sowieckim, a Francją konwencji o wzajemnych gwarancjach bezpieczeństwa. Tym samym, jak utrzymuje J. Żukow, J. Stalin cofnął się do epoki przedrewolucyjnej i jego Sowiecka Rosja weszła stare tory francusko-rosyjskiego sojuszu skierowanego przeciwko Niemcom. Było to radykalne zerwanie z polityką Włodzimierza Lenina, który przecież właśnie dzięki Niemcom stanął na czele rewolucji.

Nawet początki stalinowskiego Wielkiego Terroru wynikały, zdaniem J. Żukowa, z zachowawczej polityki J. Stalina. Jednym z pierwszych jego przejawów była „Sprawa Kremlowska” („Kremlowskije Dieło”), w której w gruncie rzeczy chodziło o utrącenie Awla Jenukidze, który był wpływowym działaczem, zajmującym szereg ważnych stanowisk, które dawały mu na przykład kontrolę nad wojskowym zabezpieczeniem Kremla. A. Jenukidze nieostrożnie odważył się zakwestionować część konstytucyjnych pomysłów J. Stalina, sugerując, iż mogą one osłabić komunistyczną władzę. Wobec realnej siły wojskowej jaką posiadał ten działacz na Kremlu, zapadła decyzja o pozbyciu się go. Przy okazji dokonano zresztą całościowego oczyszczenia Kremla – wyrzucono nadmiar wojskowych, liczne urzędy i zamknięto dostęp do siedziby carów zwykłym obywatelom. Tym samym Kreml stał się w 1935 r. zamkiem nowego satrapy – J. Stalina.

W połowie 1935 r. stało się jasne, że dyktator ZSRR ma zamiar zmienić bazę swojej władzy – niejako rezygnując z usług ludzi, którzy dokonali przewrotu październikowego. W jednej ze swoich wypowiedzi zauważył przewrotnie, że „zbyt dużo mówi się u nas o zasługach przywódców, o zasługach wodzów. Im przypisuje się wszystkie albo prawie wszystkie nasze osiągnięcia. Takie mówienie jest oczywiście nieprawdziwe i niesłuszne”[14]. Ta ścieżka rozumowania doprowadziła go do zamiany leninowskiego hasła „technika decyduje o wszystkim” na „kadry decydują o wszystkim”. Co oczywiście oznaczało tyle, iż należy je wymienić. J. Stalin zastanawiał się czy „można powiedzieć, że nasi ludzie zrozumieli i przyjęli w pełni ogromne znaczenie tego nowego hasła?”[15].


[1] L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu. Część 3. Rozkład, Poznań 2001, s. 94-127. I w tej książce pojawia się jednak opisywana przeze mnie interpretacja, autorstwa Izaaka Deutschera, który przekonuje, że Wielka Czystka w pod koniec lat 30. XX w. (pojęcia Wielka Czystka nie należy mylić z szerszym pojęciem pojęciem Wielki Terror – Wielka Czystka była tylko małą jego częścią) była „zemstą mienszewików na bolszewikach”. Kołakowski odrzuca, a w zasadzie nawet wyśmiewa tę tezę.

[2]O rozwijającej się w Rosji apologetyce Stalina pisałem wraz z Markiem J. Chodakiewiczem w tekście Average Joe – The Return of Stalin Apologist, ,,Word Affairs”, January/February 2011.

[3]B. Kожинов, Правда сталинских репрессий, Москва 2010, Алгоритм. А. Б. Мартирося́н, 200 мифов о Сталине -Сталин и репрессии 1920-1930-х годов,  Москва 2008, Вече.  Д.  Лысков? 1937. Главный миф XX века.,  Москва 2010, Яуза-Эксмо.

[4]Ю. Н. Жуков, Народная империя Сталина, Москва 2009, Алгоритм.

[5] Co nie powinno jednak usprawiedliwiać dezynwoltury polskich naukowców, z których jeden, Włodzimierz Marciniak z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii nauk napisał o J. Żukowie w sposób następujący: „Po pierwsze, Jurij Żukow nie jest historykiem w sensie naukowym, nie wiem, co prawda, jakie ma konkretnie wykształcenie, ale te tezy – dokładnie w takim brzmieniu – już od dawna głosi”. http://wpolityce.pl/wydarzenia/7840-nowe-klamstwo-katynskie-polega-na-przyznawaniu-sowieckiej-odpowiedzialnosci-za-mord-i-jednoczesnym-usprawiedliwianiu-tego-czynu [dostęp dn. 22 października 2012 r.].

[6]Ю. Н. Жуков, op. cit., s. 23.

[7]Ibidem, s. 45.

[8]Ibidem, s. 47

[9]G. Zinowiew, Problemy niemieckiej rewolucji, „Prawda” 31.10.1923.

[10]Ю. Н. Жуков, op. cit., s. 56.

[11]Ibidem, s. 61.

[12]Ibidem, s. 72.

[13]W. Mołotow, „Prawda”  6.02.1935.

[14]Ю. Н. Жуков, op. cit., s. 103.

[15]Ibidem, s. 104.

dr Tomasz Sommer

Jest to fragment artykułu z „Pro Fide Rege et Lege” (nr 70/2012), do którego zakupu zachęcamy w naszej księgarni http://sklep.konserwatyzm.pl/pro-fide-rege-et-lege-nr-2-2012/.

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]
Facebook

6 thoughts on “Tomasz Sommer: Stalin jako konserwatysta. Konserwatywne interpretacje działalności Józefa Stalina w latach 30. XX wieku”

  1. Największą zbrodnią Stalina wobec obozu Rewolucji Światowej nie były przejawy „konserwatyzmu”, bo dla równowagi można wskazać postępy autentycznie komunistycznej totalizacji, lecz fakt, że porzucił żagiew ponadnarodowego rzadu światowego dla rosyjskiego imperializmu.

    1. Fryderyk August von Hayek wskazał wprost, że starym komuchom łatwiej jest się odnaleźć w obozie narodowców, czy konserwatystów, aniżeli liberałów. Może dlatego Aleksander Łukaszenko jest, jaki jest?

      1. @Hans ASperger – kim był Hayek? Był ekonomistą i tylko w dziedzinach ekonomicznych może być traktowany jako taki czy inny autorytet. Zatem w dziedzinach, które nie dotyczą tegoż (np. samopoczucie starych komunistów) nie powinien być powoływany jako istotna osoba. To leży w podstawach metodologii, że jeżeli ktoś jest autorytetem w dziedzinie X to nie powinien być powoływany w dziedzinie Y (opinia wybitnego historyka-egiptologa w sprawie funkcjonowania samorządów czy psychologii koni jest niczym). To raz. Dwa, jak wykazał? Kiedy matematyk czy fizyk wykazuje słuszności jakiegoś dowodu to nie jest ważne, czy dany algorytm zostanie powtórzony w Polsce XXI wieku, Francji XX wieku czy Kongu IX wieku – prawidłowy marsz według algorytmu zawsze da taki a nie inny rezultat. A jak jest z tym rzekomym wykazaniem ” że starym komuchom łatwiej jest się odnaleźć…”? Znajduję przypadki ucieczki starych komunistów z ZSRR i gdzie najczęściej trafiają? Do takich państw jak Francja, USA czy UK. W latach kiedy uciekali (lata 70-80) żadne z nich nie było ani nacjonalistyczne, ani konserwatywne. Jedynymi wyjątkami ucieczki starych komunistów z państw bloku wschodniego do „obozu nacjonalistycznego lub konserwatywnego” były ucieczki do Izraela, jednakże to miało inne podłoże aniżeli „dobre samopoczucie w obozie nacjonalistycznym”. Ale spójrzmy też na starych komuchów po upadku bloku wschodniego. Jakie są kreowane przez nich państwa? W zdecydowanej większości są kreowane w styl nacjonalistyczny czy konserwatywny. Majątek państwowy został rozkradziony pomiędzy „starych komunistów” tworząc w ten sposób nową klasę kapitalistyczną zaś regulacje państwowe miały generalnie wprowadzać formę liberalizmu gospodarczego z taką czy inną (najczęściej nieformalną i nielegalną) formą protekcji interesów nowej klasy kapitalistycznej (jak to ładnie się mówi – oligarchowie). I można to zobaczyć po różnych indeksach i przepisach, bo w wielu tych krajach w teorii funkcjonuje dobre prawo do rozwoju przedsiębiorczości i prawne warunki inwestycyjne, tyle że realnie jest zdecydowanie gorzej (nie tylko z powodu faktu, że prawo funkcjonuje tylko przy dobrych łapówkach). Jednakże sam Hayek (nawet jeżeli był autorem tego stwierdzenia) zweryfikować tego nie mógł, ponieważ zmarł w 1992 w wieku 99 lat i raczej nie był już w pełni świadom co się w świecie dzieje. Jednakże to następcy powinni dokonywać weryfikacji jego tez i idei. W tym przypadku były błędne, ponieważ po 89-90-91 właściwie żadne postkomunistyczne państwo nie dokonało transformacji w stronę nacjonalizmu czy konserwatyzmu. Wszystko zakwestionowałem, jako nauczyciel dałbym ocenę niedostateczną.

        To są powody, dla którego nie cierpię wszystkich was, pseudo-humanistów. Totalne ignorowanie metodologii, liczy się tylko propagandowa papka by udowodnić swoją linię ideologiczną… Na szczęście przedstawiciele prawdziwego świata nauki tak nie postępują

        1. Zrobiłem kilka pomyłek przy pisaniu (np.powinno być nie są kreowane) ale tak to jest jak się pisze na komórce. Generalnie chyba kto mądry ten się domyśli po całym przekazie

        2. Mam na myśli, że stare komuchy – jeśli tylko zdołały się jakimś cudem utrzymać u władzy – próbowały stosować protekcjonizm, cła zaporowe, „demokrację suwerenną” a wszystko to podlane swojsko-ludowym sosem, folklorystycznym nacjonalizmem, kwasem chlebowym i ogólnym „naszyzmem”. Tak jest z Łukaszenką, Putinem, tak było z Milosevicem. Stare komuchy nienawidzą globalizacji właśnie dlatego, że uniemożliwia im łupienie od wewnątrz swoich krajów. Globalizacja żąda duszenia inflacji, tępienia łapówkarstwa, transparentności państwa, czy sprawiedliwego prawa. Suwerenność sprzyja natomiast zamiataniu swojskich brudów pod dywan, cenzurze prasy, łapówkarstwu, zamordyzmowi, dodrukowi pieniądza i obniżaniu indeksu wolności gospodarczej.

          1. Aaa… Czyli to są TWOJE myśli, a nie myśli Hayeka… Zatem mamy manipulację za pomocą powoływania się na osoby, które z promowaną myślą nie są związane.

            W komentarzu także zawarte są nieprawdziwe informacje (nie wiem czy świadome czy nie). Ot tworzysz zależność „Utrzymanie się starych komuchów przy władzy = polityka antyglobalistyczna/nie-leseferystyczną”. I teraz spójrzmy na Polskę, gdzie po upadku PRL-u „stare komuchy” utrzymały się przy władzy. I co? I te „stare komuchy” prowadziły w nowej Polsce najbardziej wolnorynkową politykę, nakierowaną na interesy wielkiego kapitału międzynarodowego itd. Czyli już jest jeden przypadek, że podana zależność jest błędna. Jednak podobnie mamy też w Niemczech (po aneksji NRD wielu byłych członków SED czy STAZI pełni istotne funkcje publiczne a jednak polityka landów wschodnioniemieckich (a nawet działania polityków centralnych z komunistycznym rodowodem) nie jest „antyglobalistyczna” chociaż jest „nie-leseferystyczna” (regulacje zaporowe dla rynku niemieckiego są bodajże najostrzejsze w całej UE co można by traktować jako jawny protekcjonizm). W innych byłych demoludach sytuacja ma się podobnie – w warunkach demokracji „stare komuchy” dobijały się do władzy a jednak nie można ichniej polityki oskarżyć o „antyglobalizm” chociaż trochę można o „nie-leseferyzm”. Jeżeli zaś reguła nie działa, no to jest ona po prostu błędna.

            Trzecia teza w komentarzu też jest błędna. Podajesz że polityka „starych komuchów” ma na celu jedynie ułatwienia w łupieniu wewnętrznego kraju. Zatem tworzysz zależność, iż protekcjonizm, cła zaporowe itd. służy do łupienia wewnętrznego. Jednakże spójrzmy na historię. W wieku XIX USA prowadziły politykę wysoce protekcjonistyczną, z ostrymi cłami antybrytyjskimi, gdzie prawa patentowe czy własności intelektualne były jawnie traktowane po macoszemu, gdzie problem inflacji był trzeciorzędny a przed lokalami wyborczymi można było dostać darmowe piwo za zagłosowanie na „odpowiedniego kandydata”. Ta polityka oraz zwyczaje umożliwiły jednak amerykańskiej gospodarce rozwinąć przemysł, który w warunkach leseferystycznych zostałby stłumiony przez przemysł brytyjski (Amerykanie oraz większość świata, nie była w stanie produkować wyrobów przemysłowych taniej, lepiej czy wydajniej niż Brytyjczycy, nawet po dodaniu kosztów transportu). Podobnie, a w niektórych przypadkach jeszcze gorzej, było w „Fabryce Świata” – Wielkiej Brytanii. Interwencjonizm, regulacje motywowane polityczne w gospodarce, wykorzystywanie armii i floty w rywalizacji ekonomicznej (m.in. dyplomacja kanonierek), kreowanie okręgów wyborczych tak by redukować wpływ głosów wrogich partii dla lokalnych struktur, wysyłanie rzezimieszków pod lokale wyborcze by zniechęcać do głosowania na odpowiedniego kandydata itp. itd. A jednak to gospodarka brytyjska była tak silna i potężna, że tłamsiła industrializację innych państw na wiele lat, nim te zaczęły grać wbrew regułom liberałów. Mamy też przykład Prus/Niemiec, gdzie także stosowano metody negowane przez liberałów (w tym dodruki pustego pieniądza czy jawne ignorowanie zagranicznych patentów) a jednak to Prusy/Niemcy wybiły się jako rywal przemysłowy dla Wielkiej Brytanii (nie zaś kraje grające wedle zasad leseferyzmu). Czy można powiedzieć, że polityka gospodarcza i wewnętrzna np. USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii służyła do łupienia wewnętrznego? Nie – ta polityka służyła albo obronie siebie samego przed zduszeniem przez zewnętrzną potęgę (przypadek USA) albo maksymalizacji zysków własnych (przypadek Wielkiej Brytanii). Twoja reguła tutaj okazuje się ponownie błędna.

            Dwie tezy i obie błędne. Do tego jeszcze jest manipulacja. Nadal dostajesz ocenę niedostateczną…

            We współczesnym świecie leseferyzm, „polityka miękka”, globalizm itd. służą głównie wielkim, międzynarodowym korporacjom. Dzięki niej mogą dokonywać drenażu mózgów, transferu kapitału i siły roboczej, swobodnemu lobbowaniu itd. przy niewielkich kosztach. Ogranicza też to możliwość utworzenia konkurencji wobec molochów. Przypadek wieku XIX – to właśnie pokazuje, że kraje takie jak USA czy Prusy/Niemcy mogły stać się gospodarczą potęgą, bo nie grały według zasad podawanych przez liberałów. Bo zawsze liczą się ludzie a nie stopień współzgrania z jakąś ideologią (nieważne czy liberalną w postaci „indeksu wolności gospodarczej” czy komunistyczną czy nacjonalistyczną czy stajenną). A to jest zasadniczy błąd liberałów którzy działają na zasadzie heglowskiego „tym gorzej dla przyrody”. W warunkach uznawanych przez liberałów za „idealne” nie będziesz w stanie stworzyć w Polsce realnej konkurencji dla np. niemieckiego BASF w zasięgu chociażby regionalnym (o globalnym nie wspomnę).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *