Nie podlega dyskusji, że zachwianie systemu trójpodziału władz w konsekwencji prowadzi do odejścia od modelu państwa demokratycznego, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Można jednakże wyobrazić sobie funkcjonowanie państwa nawet bez TK. W powojennej Polsce Trybunał funkcjonuje formalnie od 1982 r., faktycznie jednak zaś od 1985 r.
Krytycy obecnej władzy, w jej poczynaniach zmierzających do podporządkowania sobie władzy sądowniczej, której istotną częścią jest TK, powołują się na przykład Białorusi rządzonej przez Aleksandra Łukaszenkę. Jednym z etapów budowy systemu autorytarnego w tym kraju było unieważnienie w 1996 r. przez Prezydenta jednego z orzeczeń Sądu Konstytucyjnego, odpowiednika polskiego TK. Orzeczenie dotyczyło referendum mającego zadecydować o zmianach w konstytucji i ograniczeniu władzy parlamentu. Innym przykładem, z rodzimego podwórka, może być zmiana ustroju sądów powszechnych w przedwojennej Polsce. Sanacyjne władze niezadowolone z orzeczeń sądów kolejnych instancji (nomen omen w sprawie wyprawy myślenickiej Adama Doboszyńskiego), zniosły w 1938 r. instytucję sądów przysięgłych i sędziów pokoju.
Pomiędzy dwoma przywołanymi przykładami zachodzi jednak istotna różnica. Dotyczy ona intencji władz. O ile ograniczenie zasad demokracji (nie tylko w odniesieniu do władzy sądowniczej) w przedwojennej Polsce dokonywane było wbrew większości społeczeństwa, o tyle kres krótkotrwałej i niestabilnej białoruskiej demokracji spotkał się z uznaniem lwiej części obywateli. Rządy pomajowe wprowadzając model na poły autorytarny, czyniąc to pod hasłami wzmocnienia państwa, de facto je osłabiły.
Łukaszenka zaś jako autokrata zyskał więcej, niż mógłby pierwotnie oczekiwać. Zacieśniając relacje z Rosją, co przyniosło Białorusi wymierne korzyści, zdołał ocalić suwerenność państwa (paradoksalnie stając się jedynym jej gwarantem), chroniąc je zarazem przed zgubnymi skutkami transformacji ustrojowej. Odpowiadając zaś na pytanie, w jaki sposób obecna władza w Polsce spożytkuje domniemane korzyści z ograniczenia demokracji, myślę, że tak na polu polityki zagranicznej, jak i krajowej, powieli jedynie błędy swoich sanacyjnych antenatów.
Maciej Motas
Myśl Polska, nr 49-50 (6-13.12.2015)
Moim zdaniem, cały spór o TK to ustawka i maskirowka, kamuflująca przygotowania do wojny przeciwko Rosji, na obecnym etapie – gł. rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce. Pytanie, czy ma to zwiazek z planami: 1/ budowy Judeopolonii 2/ planami depopulacji Polski (potrzebnymi do budowy Judeopolonii) 3/ planami rozbiorowymi wobec Polski. PiS znakomicie się nadaje zarówno do sprowokowania „bratniej pomocy” ze strony UE (tzw. „obrońcy demokracji” spełniliby wówczas role targowicy) jak i do spowodowania nuklearnej rozpierduchy. Oczywiście, ciekawe, czy Rosjanie zdołaliby spacyfikowac/zdepopulować Polske klasycznie, tak, aby „starsi i madrzejsi” nie byli narażeni na promieniowanie?