.
Tymczasem ku zaskoczeniu sporej części obserwatorów polskiej sceny politycznej przedstawiciel partii, która utożsamiana była z zasadą „tisze idiesz, dalsze budiesz” przeciwstawił się polityce praktycznie całego obecnego establishmentu.
Jarubas nie dość, że zakwestionował sens popierania Majdanu i zaangażowania się po stronie Ukrainy, co zakończyło się rosyjskim embargiem na polskie produkty, to przeprosił przywódcę Węgier Victora Orbana za zachowanie premier Ewy Kopacz i innych polityków względem niego. W mass mediach i w polityce zawrzało.
PO-PiS reaktywacja
Przygrywka do tego co się obecnie dzieje w PSL nastąpiła w trakcie wyborów do Parlamentu Europejskiego i samorządowych, gdy ludowcy kolportowali ulotkę z informacją, że PiS to partia wojny. Z kolei lider „koniczynek” wicepremier Janusz Piechociński po zwycięskich wyborach samorządowych, w wywiadzie udzielonym jednemu z tygodników powiedział: „Nie będę grał w narracji centroprawicy, która przegrała wybory i wzywa do Euromajdanu. Między innymi dlatego PSL wygrało, bo miało dystans do Majdanu. W przeciwieństwie do Kaczyńskiego, który fotografował się tam z upowskimi flagami. PSL się nie fotografowało. Dlatego Polska obywatelska nie głosowała na Kaczyńskiego, ale na Piechocińskiego, który mówił, że nie powinniśmy być tam w pierwszym szeregu, bo tej wojny my sami nie wygramy”.
Adam Jarubas w trwającej kampanii prezydenckiej jeszcze mocniej akcentuje, to co Piechociński powiedział w cytowanym wyżej wywiadzie. Zwrócił uwagę na fakt, że „większość problemów, z którymi spotykają się teraz rolnicy, to skutki embarga rosyjskiego. Wiemy, że to nie politycy PSL jeździli na Majdan i doprowadzili do tej sytuacji. Nie jesteśmy za to odpowiedzialni”.
Powyższa wypowiedź Jarubasa świadczy też o tym, że Platforma Obywatelska swoją zimnowojenną retoryką wobec Rosji i zaangażowaniem w poparcie Ukrainy zapędziła PSL – używając bokserskiej nomenklatury – do narożnika. W zasadzie nie dała ludowcom wyboru. Wszak to minister z PSL podczas ostatnich protestów rolników musiał się gęsto tłumaczyć za to, że w efekcie działań polityków POPiS Rosja nałożyła embargo na polskie produkty spożywcze i rolne.
Kandydat PSL powiedział także: „Polskie Stronnictwo Ludowe i ja osobiście jesteśmy stanowczymi przeciwnikami wysyłania wojsk na Ukrainę i angażowanie się w przekazywanie broni. Chcę z tego miejsca wyrazić głębokie zdziwienie tym jak w zeszłym tygodniu został przyjęty premier suwerennego państwa, wybrany w demokratycznych wyborach Victor Orban. Przepraszam was bracia Węgrzy”.
Wystarczyło, że politycy PSL nie urządzali pielgrzymek na Majdan, a teraz Adam Jarubas zakwestionował obecną linię polityki wschodniej, aby nie tylko on, ale cały nurt ludowy stał się „rosyjską agenturą” i celem ataków w mass mediach. Po raz kolejny okazało się, że różnice pomiędzy Platformą Obywatelską i Prawem i Sprawiedliwością są iluzoryczne, bowiem politycy obydwu partii zgodnym głosem zaczęli ciskać propagandowe gromy w Jarubasa.
Ze strony PO wicepremier Tomasz Siemoniak nazwał zachowanie kandydata PSL „ekscesami”, a z drugiej Jarosław Kaczyński ocenił, że PSL to partia prorosyjska. Z kolei rzecznik prasowy PiS Marcin Mastalerek stwierdził w wypowiedzi dla Polskiego Radia: „Ja wyjątkowo rzadko zgadzam się z tym, co pisze Gazeta Wyborcza, z tym, co pisze Adam Michnik, ale czytałem komentarze o tych prorosyjskich wystąpieniach pana premiera Piechocińskiego i niestety całkowicie muszę się z tym zgodzić. My od dawna o tym mówiliśmy i ostrzegaliśmy, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest najbardziej prorosyjską i konsekwentnie prorosyjską partią w polskim parlamencie. I cieszę się, że coraz więcej środowisk to dostrzega”.
PO-PiSowi błogosławieństwa udzielił Adam Michnik, który w programie TVN24 „Tak jest” z oburzeniem mówił o Jarubasie. Nie odniósł się jednak merytorycznie do zagadnienia. Nie przedstawił rzeczowych argumentów w którym miejscu kandydat PSL nie ma racji, gdzie błądzi, ale używał stereotypów i ogólniki. „Takich bredni, idiotyzmów i szkodliwych nonsensów polski polityk nigdy nie powinien wypowiadać. To jest sprzeczne z polską tradycją, etosem i interesem Polski” – grzmiał w TVN24 Michnik.
Praktyka pokazuje, że 25 lat „polskiej wolności” wygląda tak, iż trzeba wykazywać jednomyślność w sprawie ukraińskiej. Każde zakwestionowanie sensu angażowania się po stronie Ukrainy w konflikcie na Wschodzie grozi takiemu śmiałkowi co najmniej zarzutem o bycie „rosyjskim agentem wpływu”. Każda nawet nieśmiała próba dyskusji jest traktowana niemal jak zbrodnia i herezja. Tak wygląda „debata” w demokratycznej Polsce. Skomasowany atak POPiSu na Jarubasa jest tego dowodem.
„Rewolucja młodych” w PSL?
Jest jeszcze jedna ciekawa kwestia w kampanii wyborczej Adama Jarubasa. Otóż do tej pory każda kampania wyborcza PSL była jednostajna i…nijaka. Kandydaci ludowców robili swoje, dbali o to, aby nikomu się nie narazić, zebrać swoją pulę głosów i współrządzić, czy to na szczeblu samorządowym, czy też centralnym. Po sukcesie PSL w ostatnich wyborach samorządowych wielu obserwatorów sceny politycznej zadawało sobie pytanie: czy to jest jednorazowy zryw, czy też początek czegoś nowego w historii tej partii? Czy PSL wychodzi z kilkuprocentowego getta poparcia wyborczego?
Kampania Jarubasa oraz fakt, że w kwestii polityki wschodniej odważnie rzucił wyzwanie PO-PiSowi jest jednym z dowodów na to, że coś w PSL zaczęło się zmieniać. Do głosu dochodzi w tej partii nowe pokolenie, które PRL i ZSL pamięta tylko z dzieciństwa. Pokolenie, które nie ma kompleksów, że jednym z etapów historii PSL był ZSL i nie ugina się przed propagandową retoryką obozu postsolidarnościowego, że ZSL był „satelitą PZPR”.
Dowodem na to jest wypowiedź Jarubasa na pytanie jednego z dziennikarzy dlaczego PSL nie poprze Bronisława Komorowskiego. Kandydat PSL odpowiedział, że jego partia i nurt polityczny, który reprezentuje ma ponad stuletnią tradycję, a PO liczy kilkanaście lat. Tę zmianę pokoleniową widać także w skali całej Polski w organizacjach będących fundamentem wpływów PSL w społeczeństwie: w Ochotniczych Strażach Pożarnych, Kołach Gospodyń Wiejskich i w Ludowych Klubach Sportowych. Widać nowe pokolenie, inne myślenie, nową jakość i nowe, większe ambicje. To ma także przełożenie na PSL, gdzie już widać nowych, młodych ludzi, których nie satysfakcjonuje bycie przystawką PO czy PiS. Personifikacją tego procesu wydają się być Adam Jarubas i szef jego kampanii wyborczej europoseł Krzysztof Hetman. Spora część działaczy starszego pokolenia nurtu ludowego także uznaje, że czas na wypłynięcie na szersze, polityczne wody niż dotychczas.
PSL na rozdrożu
Czy ten proces, który w PSL powoli, ale jednak postępuje zakończy się powodzeniem? W tej chwili trudno prorokować. Aby się udał bez wątpienia ważne jest kilka czynników.
Po pierwsze sam Jarubas nie może porzucić retoryki, którą przyjął w kwestii polityki wschodniej, bo to będzie oznaczało powrót do punktu wyjścia. Jeśli ulegnie zarówno nagonce medialnej na niego i naciskom w łonie PSL, które są wywierane na niego i jego otoczenie być może przez część kolegów, to wpisze się w poprzednie kampanie ludowców i najprawdopodobniej zakończy się to wynikiem oscylującym w granicach 3-4 proc. poparcia. Jeśli się nie złamie, to bez wątpienia istnieje szansa na historyczny wynik PSL w kampaniach prezydenckich i wskoczenie „na pudło” w wyścigu do fotela prezydenta RP, co zaowocowałoby znakomitą pozycją startową przed wrześniową rozgrywką o parlament.
Wydaje się, że Jarubas i ludzie z jego zaplecza politycznego dostrzegają szansę w tym, że przygniatająca większość polskiego społeczeństwa jest przeciwna radykalnej postawie POPiSu w kwestii zaangażowania Polski we wsparcie Ukrainy. Aby to wiedzieć nie trzeba żadnych sondaży.
Wystarczy zapytać ogrodników, rolników, przetwórców, przedsiębiorców i zerknąć na fora internetowe. Paradoks polega na tym, że najczęściej bywa tak, że społeczeństwo generuje w sobie żywioły radykalne i rewolucyjne, a politycy są ostoją zimnej, czasami cynicznej kalkulacji i starają się studzić nastroje.
Tymczasem w naszym kraju, to politycy PO i PiS są radykalni i reprezentują jakobiński model prowadzenia polityki zarówno na arenie międzynarodowej jak i w polityce wewnętrznej. Z kolei społeczeństwo (z wyjątkiem twardego elektoratu PiS) w większości chce spokoju, pracy i zarzucenia agresywnych, zimnowojennych haseł na rzecz współpracy gospodarczej z Rosją.
Dlatego kluczowe pytanie brzmi: czy Jarubas wytrzyma presję mass mediów, polityków POPiSu i części kolegów z PSL? Jeśli nie porzuci programu polityki wschodniej, jaki do tej pory głosi, to istnieje duża szansa na głosy tej części społeczeństwa, która chce spokoju, a nie awanturnictwa zarówno w polityce zagranicznej, jak i w polityce, na naszym, krajowym podwórku.
Po drugie: czy działacze (szczególnie ze starszego pokolenia), którzy wychodzą z założenia, że dobrze jest jak jest – nie zablokują procesów nadania większej dynamiki partii ludowców?
Trzecia kwestia: czy PSL z zapleczem nowych, młodych ludzi nie mających kompleksów wobec partii wywodzących się z Solidarności znajdzie w swoim łonie miejsce dla innych nurtów politycznych, które w historii współpracowały z ludowcami? Np. czy w PSL znajdzie się miejsce dla tego nurtu postendecji, które odwołuje się do klasycznej szkoły endeckiej
Czwarta sprawa: czy PSL przy założeniu, iż zacząłby osiągać wyniki wyborcze zbliżone, albo i lepsze od tych uzyskanych w ostatnich wyborach samorządowych wytrzymałby presję, ataki ze strony POPiSu, mass mediów i niektórych żywiołów politycznych mających swe zaplecze w USA i Europie Zachodniej? Bo dobre wyniki wyborcze połączone z zimną geopolityczną kalkulacją, jaką prezentuje obecnie Jarubas w kwestii polityki wschodniej oznaczałyby jeśli nie przełamanie, to na pewno poważną wyrwę w hegemonii „etosu” Solidarności i mitu „polityki jagiellońskiej” w polityce zagranicznej. Na te wszystkie zagadnienia nakładają się kwestie koalicji PSL zarówno na szczeblu centralnym, jak i samorządowym, czyli bieżączka polityczna, która także determinuje określone decyzje.
Szansa PSL
PSL w perspektywie dekady ma szansę przeistoczyć się z partii reprezentującej tylko wieś i małe miasteczka w ugrupowanie obejmujące wpływami także duże aglomeracje miejskie. Może stać się centrową, wielonurtową, stojącą na gruncie polskiego interesu narodowego odwołującą się do ponad stuletniej tradycji partią polityczną z co najmniej kilkunastoprocentowym poparciem wyborczym, w każdej potyczce: samorządowej, parlamentarnej i prezydenckiej.
PSL ma kilka atutów, które powodują, że może stać się partią spokojnego patriotyzmu na miarę XXI wieku – patriotyzmu pracy u podstaw opartego na chłodnej analizie geopolitycznej. Jest na to szansa i paradoksalnie dobry czas ku temu. Sytuacja geopolityczna i uwikłanie partii postsolidarnościowych w bezkrytyczne popieranie Ukrainy przesiąkniętej ideologią banderowską tworzy naturalny grunt dla PSL, które swym umiarkowaniem i rozsądną postawą może pozyskać większe niż dotychczas poparcie społeczne. Tym bardziej, że Polacy są zmęczeni permanentną, sztucznie kreowaną awanturą w politycznej rodzinie POPiSu. Nie trzeba też być wybitnym analitykiem i politologiem, aby przewidzieć, że dalszy rozwój sytuacji na Ukrainie w oczach polskiego społeczeństwa będzie kompromitował polityków zarówno PO jak i PiS. To już jest kwestią czasu.
Czy PSL stanie się tą siłą, która politycznie skonsumuje ukraiński błąd PO-PiSu? Czy PSL będzie zdolna kreować śmiałe rozwiązania polityczne oparte o polski interes narodowy? Czy PSL zostanie ostoją realizmu w jakobińskim chocholim tańcu, jaki uskuteczniają partie postsolidarnościowe? Czy też jest to chwilowy impuls i ludowcy powrócą do roli zakompleksionej i spolegliwej wobec obozu postsolidarnościowego przystawki z pogardliwą etykietką „byłego satelity PZPR” zadowalającej się kilkuprocentowym poparciem dającym obecność w Sejmie? Jak będzie? Czas pokaże. Póki co, trzymam kciuki za Adama Jarubasa.
Marek T. Trzaska
Myśl Polska, nr 11-12 (15-22.03.2015)
„Tymczasem ja bardzo mocno obstaję za obecnością wojsk NATO w Polsce, i to nie w Szczecinie, tylko gdzieś bliżej granicy wschodniej, np. w Białej Podlaskiej. (…) jestem zarówno za utrzymaniem dotychczasowych sankcji dla Rosji, jak i za dalszymi sankcjami”. A. Jarubas dla GW. Stronnictwo biurokratyczno-ludowe jak zawsze – niby gada coś prawie z sensem, a kiedy przychodzi do konkretów, gorliwością i uległością wobec Zachodu stara się prześcignąć resztę establishmentu.