Wśród konkretnych „przewin” administracji prezydenta Aleksandra Łukaszenki przewodniczący Schulz wymienił m.in. zwiększenie uprawnień KGB, wydalenie ambasadora Szwecji oraz zakaz opuszczania kraju nałożony na przeciwników politycznych oraz działaczy na rzecz praw człowieka. – Wzywamy prezydenta Łukaszenkę do wprowadzenia politycznych zmian i reform. Pierwszym przejawem takich zmian powinno być natychmiastowe i bezwarunkowe uwolnienie więźniów politycznych oraz ich pełna rehabilitacja – oświadczył Schulz. Jego zdaniem dalsze więzienie takich działaczy jak Aleś Białacki, Mikołaj Statkiewicz, Paweł Siewieryniec, Sergiej Kowalenka czy Dymitrij Daszkiewicz oraz wielu innych opozycjonistów „jest niedopuszczalne”. Jak głosi komunikat biura prasowego Parlamentu Europejskiego – „Schulz wezwał władze Białorusi do zagwarantowania, że wybory parlamentarne 23 września odbędą się z poszanowaniem międzynarodowych standardów, wszyscy kandydaci będą mieć jednakowe szanse udziału, a obserwatorzy OBWE będą mogli bez przeszkód wypełniać swoje zadania”.
PE nie ukrywa swojej bezradności wobec sytuacji na Białorusi, dlatego utrzymuje ostry ton propagandowy w stosunku do władz w Mińsku. Przy okazji jednak takich wystąpień, jak atak Schulza – paradoksalnie potwierdzenie uzyskuje oficjalna linia białoruskiej polityki, zgodnie z którą przedstawiciele tzw. opozycji to w istocie zachodni agenci wpływu, wspierani przez Brukselę, Waszyngton (i Warszawę) celem destabilizowania sytuacji wewnętrznej naszego wschodniego sąsiada.
(karo)
„…przedstawiciele tzw. opozycji to w istocie zachodni agenci wpływu, wspierani przez Brukselę, Waszyngton (i Warszawę) celem destabilizowania sytuacji wewnętrznej naszego wschodniego sąsiada. …” – otóż to!