Chodzi właśnie o to jedno słówko: „ciężko będzie zaakceptować dyskryminację NO CHYBA, ŻE…” – czyli jednak się da. Cokolwiek by pan minister nie mówił o przekłamaniach, o błędach w tłumaczeniu, to jeśli ten jeden wyraz oddaje myśl Waszczykowskiego – oznacza to wielką wyrwę w polskim stanowisku negocjacyjnym w sprawie benefitów dla Polaków i w ogóle polityki brytyjskiej w kontekście referendum o opuszczeniu UE. Szef MSZ znalazł się bowiem w sytuacji tej pani, która zgodziła się oddać za milion dolarów, a teraz na próżno oburza się, że „nie jest kurwą by się puścić za dychę”. Skoro pojawiło się NO CHYBA, ŻE… – to znaczy, że jest o czym i po co rozmawiać, a negocjowana będzie tylko cena.
Jasne, że wyborcom PiS wystarczy wyjaśnienie ministra, że go źli dziennikarze zmanipulowali, bo w sumie ten Rołters to pewnie taki TVN, tylko jeszcze ścierwo gorsze i tak samo kłamiom jak u nas! Być może nawet uda się min. Waszczykowskiemu odwojować jakąś inną interpretację swoich słów na użytek bardziej sceptycznych słuchaczy i czytelników – ale jest grupa, której niemal na pewno nie przekona – a nawet gdyby spróbował, to zło się już stało.
Cała historia, podobnie jak i skupienie w Polsce uwagi na naruszonych dobrach jaroszy – wynika bowiem z fundamentalnego niezrozumienia co dzieje się od miesięcy wśród Polaków tu, na Wyspach Brytyjskich. Co kilka tygodni przez miejscowe fora, grupy fejsbukowe – przewala się plotka, że oto z pewnego źródła wiadomo, że już za chwilę zaczną wysiedlać! 80 tysięcy! 100 tysięcy! Tych bez pracy dłużej niż miesiąc! Karanych w Polsce! Biorących za dużo zasiłków! Tych bez mieszkań! Ludzie biegają tu zdezorientowani szukając jakichś urzędów, które pewnie tak jak w Polsce wydają zaświadczenia (np. „że jest się rezydentem”), denerwują i kłócą kto wie czy nie zacieklej, niż rodacy w kraju – bo inaczej niż tamci nie o pierdoły, tylko o podstawy swej egzystencji.
Nawet najbardziej fanatyczny zwolennik obecnego rządu RP nie wierzy chyba, że imigranci wrócą do Polski na jedną zapowiedź pana ministra i pani premier, łakomiąc się na 500 zł na drugie dziecko w rodzinie w sytuacji, gdy sam Child Benefit w Szkocji w takiej sytuacji to kwota blisko dwukrotnie wyższa – i jest to tylko część rozbudowanego systemu opieki państwa, towarzyszącej, a nie zastępującej miejscowy rynek pracy. Tu naprawdę ludzie panikują na najmniejszą sugestię, że ktoś ich odeśle do Polski (stąd histerycznie boją się m.in. niepodległości Szkocji, czy wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej), a opowiadanie takich rzeczy, jak Waszczykowskiemu chyba się wyrwało – słusznie uważają za sabotaż i nóż w plecy.
To nic, że ze strony Londynu jest to w dość przejrzysty sposób prowadzona gra, obliczona na określone kręgi angielskich wyborców (a także – zapewne – na zachęcenie polskich mieszkańców Wysp do udziału w referendum i pomocy w utrzymaniu Wielkiej Brytanii w UE). Wśród tutejszych Polaków nie ma miejsca na tak subtelne analizy dyplomacji i gierek wewnętrznych – czy to w starym kraju, czy Zjednoczonym Królestwie. Nie łudźmy się też, pomimo różnych publicznych deklaracji – ogromna część Polaków, którzy wybrali los emigrantów bynajmniej nie chce wracać do Polski, w każdym razie do takiej, jaka jest teraz i jaka mogłaby być w dającej się przewidzieć perspektywie: bez pracy, bez świadczeń socjalnych, bez łatwo dostępnych mieszkań, bez najmniejszych gwarancji wypłaty emerytur. Oczywiście, że zbudowanie takiego państwa, do jakiego uciekli z Polski, państwa dobrobytu – część skłoniłaby do powrotu. Reszta jednak oczekuje od państwa polskiego już tylko tyle, że skoro nie pomagało na miejscu – to niech chociaż nie przeszkadza układać sobie życia tutaj.
A UNLESS Waszczykowskiego staje się nie tylko kolejnym symbolem głupoty dyplomacji III RP, który faktycznie chce komuś jeszcze dopłacić za wychędożenie własnej żony, bo jakaś dziwnie smutna (bo tak należy rozumieć naiwny handelek wymienny benefity w UK za bazy NATO w Polsce). Dla brytyjskich Polaków – waszczykowskie UNLESS to bardzo tu niechciana brama, przez którą ktoś może ich wykopać z powrotem w polską biedę. I zapewniam – żadne serdeczne powitania, tak jak żadne pokrętne tłumaczenia – narastającego wkur…ia naszej tutejszej Polonii już nie ukoją.
Konrad Rękas
Szkocja, 4 stycznia 2015 r.
Pan walczy o słupki sondażowe Pis-u, czy o polski interes? W czym by nam zaszkodziło wykopanie z WB kilkuset tysięcy Polaków?
A kto to jesteście „wy”?