Wiecznie żywy duch gruziński…

W czasach PRLu funkcjonowało swego czasu znane określenie „wiecznie żywy Lenin”. Ogólnie mówiąc chodziło zwykle o zjawisko dawno nieświeże i przestarzałe, które jednak z powodów czysto ideologicznych – mimo owej przestarzałości – wciąż było w użytku. Dotyczyło to więc powiedzeń, zachowań czy postaw osób, które z racji swego wieku bądź bycia nowicjuszem w danej dziedzinie, odwoływały się do owego pierwowzoru. Pierwowzoru, którego pamiętać w żaden sposób nie mogły. 

I wydawało by się, że po ponad 20 latach wolności, zasada „wiecznie żywego Lenina” już nie obowiązuje. Nic bardziej błędnego! Bo zasadę tę zaserwował nam w ostatni piątek świeżo upieczony poseł PiS, Paweł Szałamacha. Otóż po wzajemnie emocjonalnej polemice z ministrem finansów, w sprawie podatku od kopalin, krewki parlamentarzysta próbował ripostować. Wedrzeć się na mównicę. Kiedy jednak ostatecznie marszałek Kopacz wezwała go do jej opuszczenia, ten – czyniąc to – rzucił w kierunku Jacka Rostowskiego: „jeszcze się policzymy panie ministrze!”. Stosowny filmik z tego incydentu można zobaczyć tutaj: (http://sejmometr.pl/wystapienie/5255).
No cóż… Najpierw się zdumiałem. Ale potem pomyślałem sobie, że kanon pisowskich postępowań jest w sumie dość prosty. I, że debiutujący poseł odwołał się w sumie do standardu z najwyższej półki. Standardu nakreślonego swego czasu przez śp. Lecha Kaczyńskiego. To przecież nie kto inny jak właśnie tragicznie zmarły prezydent, po słynnym gruzińskim locie, wdarł się do kokpitu, by oznajmić pierwszemu pilotowi, że się z nim policzy. 

Niewątpliwie poseł Szałamacha jest tu doskonale wierny obranemu pierwowzorowi. I czyni to w stylu iście leninowskim. Tyle tylko, że kokpit zastąpiła mu sejmowa trybuna, a przerażonego pilota, odporny na takie pohukiwania minister finansów. Muszę jednak ostrzec Jacka Rostowskiego. Intelektualnie samodzielny swego czasu Szałamacha jest dziś jednym z najbardziej oddanych żołnierzy Prezesa. I raz obrany sposób działania będzie cierpliwie udoskonalał. Dlatego niech się Rostowski nie zdziwi kiedy w kolejnej debacie usłyszy pod swoim adresem znane już zdanie „spieprzaj dziadu”.

Będzie wówczas wiedział, że choć styl leninowski to duch tej wypowiedzi będzie trochę inny. Będzie to duch gruziński. Tyle że w szeregach PiS – podobnie jak ten leninowski w szeregach partyjnych towarzyszy – będzie on wiecznie żywy.

Jan F. Libicki
www.facebook.com/flibicki

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Wiecznie żywy duch gruziński…”

  1. Niesamowite skojarzenia – poseł Szałamacha sprzeczajacy sie z ministrem Rostowskim = gruzinski lot prez. Kaczynskiego = „wiecznie żywy Lenin” = (w przyszlosci) „spieprzaj dziadu” – swoja droga, zawolanie jak najbardziej adekwatne wobec obecnego MinFina… Czy podobne skojarzenia nie sa przypadkiem efektem tzw. filipinskiej choroby?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *