Niektórzy komentatorzy zdążyli już się zachwycić wizją dojścia do władzy w Hiszpanii chadeków z Partido Popular, którzy mieli zacząć rządzić w Madrycie wraz z prawicowym VOX-em, kiedy okazało się, że „centroprawica” nie uzyskała w wyborach większości parlamentarnej. Zachwyty te szczególnie silne były pośród zwolenników PiS i Giorgii Meloni.
Jakkolwiek jestem bardzo daleki od zachwytów na rządami Mateusza Morawieckiego i Giorgii Meloni, a już na pewno nie traktuję ich jako „przełomowe”, to w porównaniu z Partido Popular to rzeczywiście są rządy katolicko-prawicowe. Hiszpańskimi chadekami zachwycać może się jedynie ten, kto nie ma o nich pojęcia i zadowala się etykietkami typu „chadecy” czy „centroprawica”. Partido Popular nie jest odpowiednikiem PiS w Polsce i Fratelli d’Italia we Włoszech, lecz raczej Platformy Obywatelskiej i to pomimo faktu, że partię tę założyli działacze postfrankistowskiej prawicy. Założyli ją jednak nie w celu kontynuacji frankizmu, lecz widowiskowego odcięcia się od tej tradycji i doszlusowania do obozu walczącego o demokrację i prawa człowieka. Już w 2004 roku ówczesny przewodniczący José María Aznar – którego ojciec był jeszcze ministrem za Generała Franco – tak pisał o dyskusji wokół preambuły Konstytucji dla Europy, o której dyskutowano w całej Europie: „Co do wartości, to byłem stanowczym zwolennikiem wpisania wzmianki o chrześcijaństwie do Konstytucji dla Europy. (…) Ta wzmianka o chrześcijaństwie nie oznaczałaby, że Europa stałaby się klubem chrześcijańskich narodów. To byłby absurd. Przecież jestem także zwolennikiem przyjęcia Turcji do Unii Europejskiej (…). Skoro nie chodzi o to, aby Unia Europejska stała się klubem państw chrześcijańskich, to chodzi tylko o to, abyśmy nie zaprzeczali swoim historycznym korzeniom. Nie pretenduję i nie mam zamiaru pretendować do forsowania konfesjonalizacji Unii Europejskiej. Ani ja, ani nikt inny nie kwestionujemy zasad laicyzmu Konstytucji dla Europy. (…) Kwestia religijna jest, w mojej opinii, sprawą prywatną każdej jednostki i każdy ma prawo wierzyć w co tylko chce” (J.M. Aznar, Ocho años de gobierno. Una visión personal de España, Barcelona 2004, s. 189-190). Gdy Aznar pisze w swojej książce programowej o chrześcijaństwie, a robi to bardzo rzadko, to czyni to zawsze wyłącznie w znaczeniu historycznym, tradycyjnym. Nic w praktyce z tego nie wynika dla rzeczywistości politycznej, instytucji i prawa. Partido Popular nie zdecydowała się nawet na jakikolwiek protest przeciwko ekshumacji zwłok gen. Franco i Jose Antonia Primo de Rivery – „świętych” hiszpańskiej prawicy – z Doliny Poległych. Partia popiera federalną wizję Unii Europejskiej, politykę klimatyczną Fit for 55, zniesienie narodowego prawa veta, etc.
Słowem, Partido Popular w ogóle nie interesują tradycyjne tematy i problemy prawicowe czy centro-prawicowe. To co ją interesuje? Po przejrzeniu dokumentów programowych, strony internetowej stronnictwa i prasy hiszpańskiej dojdziemy do wniosku, że najpoważniejszym problemem tego ugrupowania jest nietolerancja wobec LGBT. Tylko żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie chcę powiedzieć, że Partido Popular jest nietolerancyjna wobec mniejszości LGBT. Jest wprost przeciwnie, to homoseksualni działacze Partido Popular zmagają się z problemem nietolerancji w swoim homoseksualnym środowisku z powodu działalności w tejże partii!
Otóż, w ostatnich wyborach samorządowych Partido Popular podjęła ostateczną próbę zerwania z resztkami wizerunku partii chrześcijańskiej i konserwatywnej, a także „homofobicznej”. Partia zmagała się z tym problemem, gdyż cytowany wcześniej Aznar sprzeciwił się uznaniu legalności „małżeństw” jednopłciowych. Aby zerwać z tym wizerunkiem jego następcy rozpoczęli akcję promocji „różnorodności seksualnej”, a aby być w tym wiarygodnymi, wystawili na swoich listach wyborczych do ciał samorządowych i regionalnych całe grono aktywistów homoseksualnych. No i się zaczęło! Nie, nie chodzi o protesty katolików głosujących dotąd na Partido Popular i starszych ludzi pamiętających czasy wielkiego Generała. Okazało się, że chadeccy homoseksualiści, kandydujący z list Partido Popular, spotkali się z falą nietolerancji, wprost nagonką w środowisku LGBT! Aktywiści chadeccy-geje w mediach i na stronach internetowych związanych ze stronnictwem narzekają, że niezwykle często spotykają się z ostracyzmem w środowisku LGBT. Są powszechnie oskarżani o członkostwo i kandydowanie z list partii „faszystowskiej”, czy „postfaszystowskiej” (zob. np. T. Morillo, Hablan los gais y lesbianas “discriminados” por ser de PP, Vox y Cs: “Nos insultan por pensar distinto”, na stronie internetowej elespanol.com). W odpowiedzi, kajając się przed aktywistami homoseksualnymi, jeden z liderów partii chadeckiej w 2021 roku zapowiedział nawet, że następny premier z Partido Popular będzie gejem (Estanislao Rodríguez: “El primer presidente gay de España será del PP”, na łamach elmundo.es). Być może obecna porażka tej partii wynika z faktu, że jej obecny przewodniczący Alberto Núñez Feijóo jest heteroseksualny i, jak przystało na chrześcijańskiego demokratę, żyje w konkubinacie z kobietą, a przynajmniej z osobą „deklarującą się jako kobieta”, sądząc po imieniu (Eva Cárdenas).
Ostatnie wybory w Hiszpanii nie okazały się więc zmarnowaną szansą prawicy, gdyż jedyną prawicową partią w nich startującą był VOX. Warto zresztą zwrócić uwagę, że VOX stracił ok ¼ poparcia w stosunku do poprzednich wyborów do Kortezów. W moim przekonaniu jest to konsekwencja zawiązywania regionalnych koalicji samorządowych z Partido Popular. W koalicjach tych VOX, jako mniejszy partner, nie był w stanie zrealizować żadnych znaczących obietnic złożonych swoim wyborcom, co spowodowało żal i zawód pośród nich. I potraktujmy to jako małe memento dla Konfederacji w Polsce, której – jako partnerowi słabszemu – w sojuszu z PiSem także nie uda się niczego zmienić, poza wywołaniem rozczarowania swojego elektoratu.
Adam Wielomski
Skąd się wzięła taka kompletna dechrystianizacja Hiszpanii — gdzie Franco uporał się przecież z komunistami? Jak to się stało?
Odpowiedź stanowi Sobór Watykański II.
Komuniści nie są w stanie skutecznie dechrystianizować. Liberałowie robią to dużo skuteczniej – metodami rynkowymi, a nie centralnym planowaniem.
Franco jest kims innym niz go sie przedstawia. Na pewno po II WS podporzadlkowal swoj kraj Stanom Zjednoczonym . Dzisiejszy stan Hiszpanii jest skutkiem kilkudziesiecioletniej okupacji Hiszpanii przez Amerykanow. Nie istnieje inny rodzaj wspolpracy/sojuszu z Wallstreet. Cala wojna domowa w Hiszpanii tj. jej sens jest rowniez inny od obiegowego jej rozumienia. Na pewno USA dazyly do przejeci kontroli nad Ciesnina Gbraltarska i zrobily to w typowy dla siebie sposob. Najpierw prawdopodobnie doprowadzily do zwyciestwa komunistow. Na popieranie tego rzadu zalapaly sie europejskie panstwa kolonialne sadzac , ze burdel w Hiszpanii umocni ich pozycje, Te panstwa zostaly zaskoczone gwaltownym zwrotem akcji w postaci puczu Franco. Pomoc Niemiec dla Franco w ogolnym rozrachunku byla dzialaniem na szkode strategicznych niemieckich interesow . Dla Niemiec nie byloby wygodniejszej sytuacji niz , gdyby Amerykanie i panstwa Zachodniej Europy mialy problem ze Stalinem kontrolujacym wejscie na Morze Srodziemne. Niemcy nigdy nie odniosly najmniejszej korzysci z popierania rezimu Franco. Podobnie nieracjonalne bylo zachowanie Niemiec w czasie II WS . Zamiast zaatakowac Maroko i w ten sposob odciac Anglikow od Morza Srodziemnego wybrali kierunek przeciwny nie rokujacy wielkich szans na sukces. Mozna domniemywac , ze sytuacja doprowadzajaca do wyboru tego kierunku zostala zaaranzowana pod psychike Adolfa Hitlera. Franco od poczatku swojej kariery politycznej prawdopodobnie wspolpracowal z USA. Koniec Franco , czyli wyrzucanie go z grobu przez obecnie trzesacych Hiszapnia agentow USA jest ilustracja podejscia Amerykanow do swoich pionkow , ktorzy sa dla nich zawsze najgorsza padlina. Taki los czeka pisowcow , a nastepnie tych , ktorzy zaraz beda rozszarpywac pisowcow.
Czy jest jakaś książka przedstawiająca szczegóły tej historii? Pytam, bo właśnie dotąd miałem n/t Franco ten pogląd „obiegowy” i nie mogłem się nadziwić, że właściwie zaraz po jego śmierci Hiszpania okazała się państwem tak „postępowym”, niestety. Ten arcykatolicki niegdyś kraj…
A po upadku PRL Polacy okazali się tak prozachodni i antyrosyjscy. Jak to możliwe?
To proste… nie obala się tych co się kocha. A nawet najlepsi prowokatorzy nie mogą wyeskalować napięć, których nie ma.
Nie wiem , czy jest jakas ksiazka inaczej przedstawiajaca Franco. Jest artykul Jacka Bartyzela pt. „Neokonserwatysci jak Opus Dei” . Autor przedstawia , na czym polegaly rzady Franco po II WS . To jest polityka taka sama, jak to co robi dzis PIS w Polsce. Jest jeszcze fakt , ze Franco zgodzil sie na budowe bazy amerykanskiej marynarki wojennej. To PIS chociaz ma zagrozoenie rosyjskie. Nie wiem, w jaki sposob Franco mogl to uzasadnic.
Może USA płaci Hiszpanii jakieś konkretne pieniądze z racji utrzymywania tam tej bazy?
PiS zdradzony przez Ukraińców:
„ Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Polska w Europie jest najgorliwszym zwolennikiem Ukrainy i wrogiem Rosji. Mimo to Kijów prawdopodobnie uważa inaczej, jak twierdzi polski politolog prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski z Uniwersytetu Łódzkiego.
Zdaniem profesora władze Kijowa mają w planach zmianę obecnego polskiego rządu, a Niemcy i Stany Zjednoczone mają w tym rzekomo uczestniczyć. Jednocześnie politolog uważa, że każdy z tych krajów ma swoje powody zmiany władzy w Warszawie. Tym samym w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło do szeregu incydentów dyplomatycznych między Polską a Ukrainą, które wzbudziły niezadowolenie zarówno w Kijowie, jak iw Warszawie. Zdaniem Żurawskiego Niemcy w przyszłości liczą na poprawę stosunków z Rosją i dlatego nie chcą widzieć rządzącej w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość, która zajmuje radykalnie antyrosyjskie stanowisko. Jeśli chodzi o USA, obecne polskie władze postrzegane są jako przeszkoda we współpracy między USA, RFN i Polską.
Żurawski zaznaczył, że aspirująca do NATO i UE Ukraina będzie w tej sprawie wspierać Waszyngton i Berlin, bo to od nich zależy, czy zostanie członkiem tych organizacji. W tym celu władze Kijowa celowo konfrontują się z polskim rządem, aby zdemaskować go jako niekompetentnego i skonfliktowanego z sąsiadami.
Według polskiego politologa Kijów igra z ogniem i może w końcu całkowicie stracić sojuszniczą Warszawę, a Niemcy i Rosja ostatecznie skorzystają na tym wszystkim.”
Nie ma tego złego…?