Wielomski: Pięćsetlecie brata Marcina

Niedawno w Rzymie, niedaleko Watykanu, miała miejsce konferencja naukowa dotycząca prawnych podstaw i możliwości uznania papieża za heretyka i pozbawienia go Tronu św. Piotra, czyli jego depozycji za herezję. Obawiam się, że zapowiadane przez Kościół współuczestnictwo w obchodach pięćsetlecia Reformacji spowoduje, że konferencji tego typu przybędzie i mogą one dotyczyć nie tylko sedewakancji papieskiej, ale i całych episkopatów.

Wyrażana przez papieża Franciszka, a także wielu duchownych katolickich, sympatia dla Lutra, wynika z niezrozumienia kierujących nim motywów. Błędnie przypisuje mu się dobrą wolę, chęć naprawy słynnych „nadużyć”, w wyniku czego nastąpił Luterski protest, który nabrał takiego impetu, że skończył się odpadnięciem od Rzymu połowy Europy. Interpretacja ta jest błędna, a moim zdaniem wynika z tego, że w seminariach uczy się tylko historii Kościoła i teologii fundamentalnej, pomijając historię polityczną, społeczną i dzieje idei. Pogląd, że Lutrowi chodziło o religię jest fałszywy. Pogląd, że poszły za nim miliony Niemców z powodów religijnych także. Duchowni i teologowie doszukujący się motywacji religijnych wystąpienia z 1517 roku szukają nie tam, gdzie trzeba.

Oczywiście, Luter był heretykiem. Odrzucał Tradycję katolicką na rzecz samej Litery. Negował wpływ uczynków na zbawienie, z czego wynikło potępienie odpustów – tu zwracam uwagę na kolejność: zwalczał wpływ dobrych uczynków na zbawienie już kilka lat wcześniej, zanim potępił odpusty, czyli nie walka z „nadużyciem” wywołała jego wystąpienie, lecz błąd teologiczny, którego problem odpustów był jedynie refleksem.

Czy wierzą Państwo, że miliony niepiśmiennych szesnastowiecznych Niemców popierających „brata Marcina” rozumiało cokolwiek z jego teologii? Czy chłopi spod Berlina i Wrocławia rozumieli Luterską teologię łaski, predestynację? Zawsze mam problemy, aby zrozumieli to moi studenci, czyli ludzie po maturze, a rozumieli to ówcześni chłopi pańszczyźniani? Czy chłopi ci rozumieli na czym polega wyższość samodzielnej interpretacji tekstu biblijnego – nie umiejąc samemu czytać – nad interpretacją kościelną, opartą na pismach Ojców i Doktorów, soborów i papieży? To tak, jak gdyby spytać dziś przeciętnego człowieka o problemy fizyki kwantowej lub biologii molekularnej. Dla takich racji żadne masy nie wywołują żadnej rewolucji, bo nie rozumieją tematu.

Niemieccy badacze zwracają uwagę, że o ile np. kalwinizm we Francji był ruchem szlachty przeciw scentralizowanej monarchii, napotykając opór chłopów i mieszczan, o tyle w Niemczech Reformacja była ruchem wszystkich grup społecznych. Niemcy piszą o „reformacji książąt”, „reformacji szlachty”, „reformacji mieszczan” i „reformacji chłopskiej”. Brały w niej udział wszystkie grupy społeczne. Powiedzmy brutalnie: żadna z nich jako całość nie rozumiała dyskutowanych problemów teologicznych. Wszystkie grupy rozumiały z wystąpienia Lutra tylko jedno: przestajemy podlegać kościelnej jurysdykcji Rzymu. I to jest klucz do zrozumienia niemieckiego poparcia dla Lutra. Reformatorzy i ich zwolennicy wykorzystali narodziny druku i zasypywali Rzeszę tysiącami rozpraw pisanych po łacinie i po niemiecku. Te pierwsze poświęcone były kwestiom teologicznym. Pisane były po łacinie, aby umiędzynarodowić postulaty reformatorów i przeznaczone były dla wąskiego grona teologów i filozofów. Te drugie przeznaczone były dla szeregowego niemieckiego czytelnika.

Podstawowy argument antyrzymski miał charakter nacjonalistyczny i – jakby to powiedzieli dzisiejsi demoliberałowie – „xenofobiczny”. Rzym był obiektem nienawiści politycznej, religijnej, teologicznej, eklezjalnej. Nagle przypomniano sobie Arminiusza, który w 9 roku po Chrystusie pobił legiony Warusa w Lesie Teutoburskim, potem wodza Sasów Widukinda, który w VIII wieku stawiał zaciekły opór Karolowi Wielkiemu, wzniecając neopogańskie powstanie w Niemczech. Przypominano tradycję niemieckich cesarzy walczących o władzę z papieżami w Średniowieczu. Były to argumenty emocjonalne, odwołujące się do historii, a mające pokazać sprzeczność pomiędzy duchem niemieckim („wolnościowym”) a rzymskim („służalczym”). Teologia uczniów i kontynuatorów Lutra często odwoływała się do różnicy pomiędzy religijnością niemiecką a rzymską. Ta pierwsza była emocjonalna, pełna uczuć, wzruszeń, mistyki, egzaltacji, niepojętej dla ludzkiego rozumu łaski i predestynacji. Z kolei teologia rzymska była racjonalna, oparta na logice i scholastyce, gdzie element rozumowy stawał ponad fideistycznym. Luter był fideistą, nienawidził logiki Arystotelesa, racjonalizmu, prawa kanonicznego, etc., czyli całej spuścizny grecko-rzymskiego intelektu. Stąd wywodzono antagonistyczne i konieczne przeciwieństwo między duszą romańską, dla której dobrze dopasowany jest katolicyzm, a duszą germańską, dla której adekwatne są wyznania reformowane. Jest zresztą rzeczą charakterystyczną, że ani Luter, ani jego uczniowie i zwolennicy nigdy nie podjęli próby eksportu swojej rewolucji poza kraje germańskie. Luteranizm zwyciężył w północnych i środkowych Niemczech, w germańskiej Skandynawii. W Polsce szerzył się pośród niemieckojęzycznego mieszczaństwa. Nie było luteran – Francuzów, Włochów, Hiszpanów czy Portugalczyków.

Marcin Luter zwyciężył tylko częściowo, gdyż nie planował Reformacji powszechnej. Był religijnym terytorialistą, głosząc swoją wiarę w Niemczech i dla Niemców. W ten sposób stawał się prekursorem niemieckiego nacjonalizmu, żywiącego się awersją do Rzymu, po którym pałeczkę przejął Paryż. Nieprzypadkowo za „ojca narodu” uważali go niemieccy romantycy, pruscy ideolodzy, Otto von Bismarck i naziści. Oni nacjonalizm wyrażali już w sposób świadomy, ale wszyscy za swojego ojca mieli „brata Marcina”. Skoro biskupi katoliccy tego nie rozumieją, to ich udział w obchodach pięćsetlecia Reformacji nie tylko będzie teologicznym nieporozumieniem, ale także niezrozumieniem istoty niemieckiej Reformacji.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 16 Average: 4.4]
Facebook

3 thoughts on “Wielomski: Pięćsetlecie brata Marcina”

  1. Panie Profesorze, a kiedy ukaże się drugi tom pańskiej książki o myśli politycznej reformacji i kontrreformacji? Czekamy niecierpliwie. Może pięćsetna rocznica będzie dobrą okazją?

  2. Szanowny Panie Profesorze,

    ja bym tylko dopisał jeszcze jedną uwagę, a propos reformacji (piszmy małą literą, gdyż nie było to doniosłe wydarzenie w historii Kościoła Katolickiego, zgodnie z normami Rady Języka 😉 ). Skutki reformacji widać do dzisiaj w Kościele niemieckim, w postawie biskupów i kardynałów z Niemiec (no może z wyjątkiem kard. Muellera czy Ratzingera). Ale to wynika z faktu, iż w szkołach od podstawówki do matury naucza się ludzi o tym, jakim bohaterem był Luter, o tym, że był ojcem współczesnego niemieckiego języka, że tłumaczył Biblię dla chłopów. Ta metoda nauczania nie ma żadnej kontry czy obiektywnego spojrzenia, stąd takie łagodne spojrzenie na „incydent” z Lutrem czy ukierunkowywanie biskupów niemieckich w stronę protestantyzmu w ostatnim czasie (a nawet biskupów z Ameryki Południowej, gdzie naziści działali po II wojnie światowej). Myślę, że bez tego nie da się zrozumieć sytuacji Kościoła w Niemczech czy Skandynawii. Co prawda Szwecja wyłamuje się z tego profilu, ale to osobny przypadek, ewenement wśród germańskich państw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *