„Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego”.
Wysok, redaktor i wydawca „Biuletynu Narodowego”, w stanie wojennym internowany, odznaczony krzyżem kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w 2008 r. w swoim czasopiśmie, jak i na blogu internowanym opublikował szereg artykułów, które zwróciły uwagę m.in. ówczesnego radnego Platformy Obywatelskiej, Pawła Bryłowskiego oraz „Gazety Wyborczej”, na wątki uznane za antysemickie, zawiadamiając przy tym prokuraturę. Poszło m.in. o mające już blisko 100 lat i wyniki badań prof. Feliksa Konecznego nad historią cywilizacji, wypowiedzi twórcy ruchu pan-europejskiego hrabiego Coudenhove-Kalergiego, który… chwalił i dawał Żydów za przykład innym nacjom. Wysok wspomniał też, że red. Stanisław Michalkiewicz prześmiewczo nazwał „Gazetę Wyborczą” „żydowską gazetą dla Polaków”, a pracownik tejże „Gazety…”, red. Michał Cichy sam przytoczył żydowskie życiorysy kierownictwa swojej redakcji. Przede wszystkim zaś skojarzył pamiętny cytat z „Przygód Dobrego Wojaka Szwejka” Jarosława Haska – „Bezczelne są te k…y i zuchwałe” – ze skalą roszczeń „przedsiębiorstwa Holocaust”.
„W ogóle dużo jest na świecie takich rzeczy, których robić nie wolno, ale można. Najważniejsze to żeby spróbować, czy zakazanej rzeczy zrobić nie można”.
Sąd nie bardzo wiedząc co zrobić z taką formą krytykowania krytyki prasowej pierwotnie nawet odesłał akt oskarżenia. Pod naciskiem GW sprawa ostatecznie jednak trafiła na wokandę, przy czym jej ewenementem był faktyczny brak aktu oskarżenia, w którym wprost wskazanoby czym konkretnie, jakimi sformułowaniami i kogo dokładnie Wysok miał znieważyć. W tej sytuacji sąd stanął przed żmudnym zadaniem słuchania kolejnych świadków, w tym lubelskich radnych i postaci takich prof. Ryszard Bender, czy wspomniany red. Michalkiewicz. Przed oblicze Temidy nie udało się jedynie doprowadzić szefa NOP-u, Adama Gmurczyka (pomimo wezwania przez obronę – nie udało się bowiem przez blisko 2 lata ustalić jego miejsca pobytu).
Tak oskarżenie, jak i obrona posiłkowały się opiniami biegłych. Z jednej strony znanych żydofili, dra hab. Konrada Zielińskiego i prof. Ryszarda Tokarskiego, z drugiej dra Artura Mamcarz-Plisieckiego z KUL-u, językoznawcy i prasoznawcy z KUL. Właśnie te dwie ostatnie opinie okazały się kluczowe dla czwartkowego wyroku. Sędzia Woźniak stwierdził, że tylko cytat ze Szwejka wypełnia dyspozycję znieważenia i to odnosząc się do Żydów jako całego narodu, a nie tylko do działań określonych środowisk żydowskich, na co wskazywał dr Mamcarz-Plisiecki. Jednocześnie jednak w uzasadnieniu ustnym sędzia podkreślił, że bezdyskusyjne jest działanie oskarżonego z pobudek patriotycznych, zaś same roszczenia powszechnie należy uznawać za nieuzasadnione. – W najbardziej nawet ostrej polemice nie można jednak używać słów jednoznacznie obraźliwych i inwektyw – podkreślił sędzia Woźniak.
Z decyzją o ewentualnym zaskarżeniu wyroku Wysok wstrzymuje się do otrzymania pisemnego uzasadnienia wyroku. Swoich opinii jednak nie zmienia. – To są wrogowie Polski! – mówił w pierwszym komentarzu o Światowym Kongresie Żydów wciąż domagającym się wielomiliardowych odszkodowań od państwa polskiego za majątek utracony m.in. w wyniku Holocaustu przez… obywateli polskich narodowości żydowskiej. Zapewne można się też spodziewać apelacji ze strony prokuratury.
„Chrystus Pan też był niewinny i też go ukrzyżowali. Nigdy nikomu nie zależało na jakimś tam niewinnym człowieku”.
Warto było czekać 7 lat, żeby z ust sędziego wyrokującego w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej usłyszeć, że „roszczenia żydowskie są niezasadne”. Nie można jednak w żaden sposób zgodzić się z sentencją, która uznaje winę Wysoka za to, co powiedział… Szwejk. W ogóle całe oskarżenie lubelskiego narodowca to kuriozum, wciąż bowiem nie ma na szczęście w Polsce „przestępstwa antysemityzmu”, cokolwiek by na ten temat nie uważała GW. Postępowanie dowiodło tylko zacietrzewienia i słabego warsztatu naukowego szabsegojów poumieszczanych czy to w głównych partiach politycznych, czy na uniwersytetach. Dość wspomnieć, że za „obraźliwe dla Żydów” uznano np. przywołanie znanego określenia rywalizacji frakcji partyjnych jako walki „Chamów z Żydami” (sic!). Idąc tym tropem już wkrótce pewnie w jednym zdaniu nie będzie można np. użyć słowa „brzydki” jeśli obok będzie coś o Żydach. Następnym krokiem będzie pewnie zamieszczenie listy cytatów, których pod żadnym pozorem używać nie wolno.
Cóż, przeżyjemy i to, bo w końcu „jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”.
Konrad Rękas