Na 11 tysięcy dolarów wyceniła swoje straty poniesione w wyniku burd na „Marszu Niepodległości”ambasada rosyjska. Motłoch zaatakował 11 listopada budynek ambasady racami, petardami i kamieniami. Uszkodzona została brama wjazdowa, domofon, trzy samochody, a także budynki przedstawicielstwa handlowego i Rosyjskiego Centrum Nauki i Kultury (RONiK). Premier Tusk zadecydował, że pieniądze zostaną wypłacone w przyszłym roku z rezerwy budżetowej.
Skandalem jest, że za wybryki „Marszu Niepodległości” kosztami obciążeni zostali wszyscy podatnicy, nie zaś zachęcający wcześniej do zamieszek organizatorzy.
Ronald Lasecki