Zięba: Jeszcze zatęsknicie za Janukowyczem

Przede wszystkim jest jasne jedno, dzieje się tak na Ukrainie, bo tam trwa walka o władzę, i ta walka o władzę jest główną przyczyną wszystkich ostatnich wydarzeń, tych sprzed paru lat, i tych sprzed kilkunastu lat. To są wewnętrzne przyczyny. To jest oczywiście także gra międzynarodowa, gra różnych czynników zagranicznych, ale to jak się ta walka o władzę na Ukrainie toczy, jest przede wszystkim skutkiem tej wewnętrznej sytuacji i obecnej, ekonomicznej, na pewno, bo przecież pamiętajmy, że Ukraina jest wielką oazą nędzy. Ludzie głodni są zwykle bardziej radykalni niż ludzie syci, ale nie tylko ekonomiczny kontekst jest ważny, także ten bardziej długofalowy, czy długodystansowy, kulturowy kontekst, i o tym chciałbym powiedzieć.

Wydaje mi się, że to co widzimy na Euromajdanie, i to co widzieliśmy w czasie Pomarańczowej Rewolucji, to są kolejne sceny, o których można powiedzieć, że już je widzieliśmy, nie my, ale nasi przodkowie, i nie nasze doświadczenie, ale doświadczenie kulturowe, i ukraińskie, i polskie, i pewnie nie tylko polskie. Tak wyglądała przez wieki walka o władzę na Ukrainie.

To jest archetyp, który sprawia, [że] nie wiem, czy to jest energia społeczna, dla mnie jest to coś bliższego anarchii, niż energii społecznej, nie wiem, czy to jest organizacja świetna, dla mnie to jest coś bliższego może wojsku, czy dyscyplinie partyzanckiej, niż temu, co ja kojarzę z dyscypliną, organizacją społeczną. Jest w tym wszystkim jakaś daleka, głęboka tradycja tej anarchii kozackiej, o której wielokrotnie już nam mówi doświadczenie kulturowe zawarte w naszej literaturze chociażby, nie tylko polskiej, ale [także] rosyjskiej czy ukraińskiej.

Zwykle się mówi, że literatura to fikcja. Mi się wydaje nie raz, [że] poeci szczególnie mają niebywałą zdolność syntetyzacji doświadczeń kulturowych i potrafią zrozumieć sens wydarzeń historycznych nawet lepiej, i prościej, i szybciej, niż historycy, pytając się o genezę, o wyjaśnienia takie bardziej już wydumane. Gdy patrzyłem na reportaże z Euromajdanu przypomniała mi się narracja literacka Sienkiewicza, właściwie łudząco podobne są te sceny, kiedy słyszymy okrzyki o hańbie, o zdradzie prezydenta, do tych okrzyków, które rozlegają się na kartach powieści Sienkiewicza, gdy opisuje narady w obozie Chmielnickiego. Tam też hetman był czasami okrzykiwany zdrajcą, tam też były takie właśnie naciski zewnętrzne na to, co starszyzna ustalała.

Jest taki piękny, mądry wiersz patriotyczny (mało etyczny?) ukraińskiego poety, który, według mnie, najmądrzej wydobywa to, co było sensem rewolucji ukraińskiej tej pierwszej, z początku wieku XX. Trwa rewolucja w Rosji. Mianowicie on tam przywołuje symbole tych wielkich sił, które walczyły wtedy o władzę na Ukrainie, Tryzub, Orzeł, Sierp i Młot,  i dodaje swój wniosek: „Własny karabin nas rozstrzelał”.

Jest jeszcze jedna taka literacka wizja, one zwykle powstają z doświadczenia właśnie zsyntetyzowanego, nie jakiegoś osobistego, wizja, no, dwuznaczna może etycznie, bo powstała w wyniku zażywania peyotlu przez naszego wybitnego malarza i literata Witkacego. On zapisywał te swoje przeżycia, które miał po seansach narkotycznych, i taki jeden z właśnie tych seansów polegał na tym, że, czy sprowadzał się do tego, że to akurat była jakaś sprawa międzynarodowa, przeżycia mistyczne dotyczące sytuacji w Europie. Ukazało mu się realistyczne oko Piłsudskiego, które z wielką prędkością gdzieś z Kosmosu spadało na glob i trafiło w jedno miejsce, to miejsce to była Ukraina, a pod wpływem tego uderzenia wielka chmara robactwa się rozpełzła po całym świecie.

Więc, to oczywiście była chora wizja narkomana, ale zapewne powstała w wyniku pewnych doświadczeń z Ukrainą w tamtych czasach. Ukraina była takim miejscem, które anarchizowało region. Była miejscem, w którym się ścierały rozmaite siły regionalne. Dzisiaj też jest takim miejscem. I to jest ta praprzyczyna walki o władzę na Ukrainie, a raczej tego, jak ta walka o władzę wygląda. A kto jest tego beneficjentem? To już pewnie będzie następne pytanie. Mnie się wydaje, że motorem i beneficjentem tej walki o władzę są ukraińscy ultra-nacjonaliści.

Przede wszystkim chcę odpowiedzieć prof. [Andrzejowi] Nowakowi na to jego pytanie, czy rzeczywiście sugerujemy się wizją sienkiewiczowską, obserwując wydarzenia na Ukrainie. Rozmyślnie do tych swoich przykładów literackich dołączyłem cytat z ukraińskiego poety, aby pokazać, że to nie jest tylko wizja polska, sienkiewiczowska. Jest to również już dawny stary strach samych Ukraińców przed ową tendencją do anarchizacji. Można by ułożyć długą antologię potęgi alarmów zgłaszanych przez literatów, i przez polityków, i przez myślicieli, i przez zwykłych obserwatorów, czy uczestników, oddolnych uczestników wydarzeń na Ukrainie, którzy tej właśnie anarchizacji się obawiają. I to podkreślam, że anarchizacja może mieć różne postacie.

Ten porządek, ten ultra-nacjonalistyczny porządek, ta militaryzacja, to też jest rodzaj anarchii, bo zwykle uderza w struktury społeczeństwa. Społeczeństwo zorganizowane na bazie nacjonalistycznej to nie jest to, co Ukraina by chciała mieć, co chcieliby mieć sąsiedzi Ukrainy. Ale to jest najmniej istotne, te wizje literackie. Ważniejsze jest to, co potem powiedział prof. Nowak o dwóch ładach, porządkach, moskiewskim i europejskim.

Faktycznie Ukraina jest w takim miejscu kontynentu, że te dwa porządki na siebie nachodzą. Nie są to tylko, raz jeszcze powtórzę, zewnętrzne gry polityczne. To jest podział, który jest  w sercu Ukrainy. To jest podział, w którym uczestniczą  różni Ukraińcy. To już jest stereotyp, to już jest banał, powtarzanie, że Ukraina jest rozmaita. I że jest zamieszkiwana przez różnych Ukraińców.

 Faktycznie jest bliżej do tradycji tej jednej, Kijowskiej Rusi, którą dzisiaj różni zawłaszczają, i Ukraina ją zawłaszcza, w pewnym sensie, i Rosja ją zawłaszcza. I żyją też ludzie sformatowani, właściwie ich przodkowie już byli sformatowani, przez Europę, Europę zachodnią, Europę nie prawosławną, Europę katolicką, czy to byłaby Polska, czy to później była Austria. W związku z tym dokonywanie wyboru między tymi ładami, to nie jest tylko problem zwarcia się różnych cywilizacji, czy Europy z Moskwą, z Rosją, zresztą chyba ani Rosja, ani Moskwa ani Europa nie zamierzają się bić.

To jest przede wszystkim problem samych Ukraińców, i to jest problem niezwykle groźny, mianowicie problem wymuszonego, przyśpieszonego wyboru, który może oznaczać początek końca Ukrainy. To nie jest tylko obawa ekspertów, to nie jest tylko obawa obserwatorów, to jest też strach, który mieszka na Ukrainie i odzywa się w głosach dzisiaj słabo słyszalnych, albo wręcz nie aprobowanych, wręcz podejrzewanych o niecne zamiary.

Tutaj usłyszałem mnóstwo podejrzeń kierowanych wobec prezydenta Ukrainy, wiele z nich uważam za z gruntu demagogiczne, nie ma powodu, dla którego prezydent Ukrainy dążyłby do destabilizacji. Byłby faktycznie szalony, gdyby rozkazał strzelać do obywateli manifestujących przeciwko niemu. Wątpię, aby można byłoby udowodnić, nie wiem, z największą nawet fantazją, iż to ktokolwiek z tego obozu rządowego, prezydenckiego, albo moskiewskiego, czy pro-moskiewskiego,  profitował by z powodu owych trupów, które padły na Majdanie. Zwykła logika każe widzieć inne siły, które musiały by zagrać, dążąc właśnie do tej anarchizacji, na której korzystają, z której korzystają.

Wybór dokonany dziś i szybko może być też destabilizacją regionu, ponieważ, powtórzę to, czym zakończyłem swoją pierwszą wypowiedź. Mianowicie z każdego kryzysu ukraińskiego, z każdej zawieruchy, z każdej rewolucji, z każdego Majdanu wychodzi tylko jeden obóz zwycięski, i z małego, nieistotnego, pobocznego, marginalnego środowiska zaczyna się przekształcać w kluczową siłę polityczną Ukrainy. I to są nacjonaliści.

Faktycznie, widzimy dzisiaj nacjonalistów, których jeszcze nie tak dawno postrzegaliśmy jako najgorszy sort nacjonalistów, dzisiaj widzimy jako grupę umiarkowaną. Z tym się zgodzę, Ale to przez to, że pojawili się jeszcze bardziej skrajni. Ci, co byli nacjonalistami, wcale się nie zmienili, wcale się nie zliberalizowali.

Nacjonalizm nie jest zjawiskiem, którym nas straszy Rosja. Tylko ludzie nie śledzący na bieżąco zmian mentalnościowych na Ukrainie mogą odnieść takie wrażenie. To, że polska prasa do tej pory mało pisała, że dzisiaj nagle widzimy tekst na ten temat, to nie jest dowód manipulacji ze strony propagandy rosyjskiej, to jest tylko dowód na ignorancję polskich obserwatorów a nawet ekspertów od spraw ukraińskich, którzy nie starają się czytać, obserwować, i zauważać tego co się  mówi, dzieje, robi na Ukrainie już od wielu lat. 

Kiedyś sam byłem przekonany, iż tego typu informacje o narastającym nacjonalizmie ukraińskim to jest robota propagandowa inspirowana przez siły wrogie Ukrainie, różnie można te siły nazywać, Pamiętam przed wielu laty, kiedy zaczynała się niepodległość Ukrainy, jedna z amerykańskich wpływowych telewizji nadała program z serii  „60 minut”, ten program opisywał  narastanie, czy zjawisko trwania nacjonalizmu i faszyzmu na Ukrainie, oczywiście wydawało się to przejaskrawione. Tak też wtedy sądziłem i wspierałem amerykańskich Ukraińców, którzy w Nowym Jorku przed siedziba tej telewizji  manifestowali, głosząc, krzycząc, że to jest kłamstwo.

Ale dzisiaj każda teza tego programu jest gołym okiem widoczna na zachodniej Ukrainie. On może był nie prawdziwy lat temu 15, ale dzisiaj jest całkowicie prawdziwy. Z trudem można się przebić z informacjami o narastaniu myślenia nacjonalistycznego, postaw nacjonalistycznych, postaw ksenofobicznych, anty-mniejszościowych, anty-liberalnych, które są już jak tsunami, idące z zachodniej Ukrainy i zaczynają zdobywać także i silne pozycje na środkowej, czy nawet wschodniej Ukrainie. To proces, który będzie narastał, i powtórzę, on jest groźny, zarówno dla samej Ukrainy, która nie jest przygotowana, z uwagi na swój skład etniczny, językowy, mentalnościowy, kulturowy, na akceptację, powszechną akceptację owego nacjonalistycznego sposobu organizacji społeczeństwa, kultury, wszystkiego tego, czym człowiek żyje i od czego jest jego byt zależny. Jest to również zjawisko szalenie niebezpieczne dla regionu, jest to zjawisko niebezpieczne dla Rosji i dla Europy, nie tylko dla Ameryki.  Reorientację polityki amerykańskiej należy uznać za bardzo mądrą i rozsądną. Sądzę że również polityka Europy zbliża się do tego stanowiska, my jesteśmy tutaj jakimś przedziwnym wyjątkiem.

Tu się nie liczy nasze patrzenie na Ukrainę, to patrzenie na Ukrainę jest od pewnego czasu sterroryzowane przez tradycję stańczykowsko-prometejsko-giedroyciowską. Tak bym to ujął w wielkim skrócie. Upraszczając, polega to myślenie na takiej tezie, że Ukraina nacjonalistyczna, zresztą tą tezę prof. Bruski przed chwilą powiedział, jest dla nas dobra, bo jest anty-rosyjska. Nieprawda! Ukraina nacjonalistyczna jest równie zła dla Polski, jak Rosja. Bo gdzie gwarancja, że taka właśnie nacjonalistyczna Ukraina nie będzie chciała odegrać rolę Rosji po zdobyciu silnej pozycji w regionie, i będzie chciała być w sojuszu, z taką czy inną siłą jeszcze zachodnią, dyktatorem wobec państw słabszych czy mniejszych.

Warto zastanowić się nad tradycjami myślenia politycznego ukraińskich nacjonalistów. Tym bardziej warto, że już nie są siłą marginalną, ale po kolejnych kryzysach zaczynają być jedną z sił współdecydujących, a może będą kluczową siłą decydującą na Ukrainie. Te tradycje myślenia politycznego ukraińskich nacjonalistów są przerażające, tylko że my ich nie znamy, my ich nie czytamy, i nie tylko nasi ułomni bądź nie ułomni dziennikarze ale również nasi historycy i specjaliści się tym specjalnie nie interesują.

Te tradycje ukraińskiego nacjonalizmu, gdy chodzi o pozycję Ukrainy w regionie i w świecie, sprowadzają się do prostej nadziei, iż Ukraina z racji swojego strategicznego  położenia, z racji swoich możliwości demograficznych, z racji tego czym się może stać w przyszłości, będzie określała los całego tego regionu, będzie decydowała o jego granicach, o jego podziale, będzie czymś w rodzaju starszego brata dla młodszych, uboższych w ludzi, zasoby materialne, sąsiadów.

Te tradycje są bardzo mocne, one trafiają dzisiaj do analiz politologicznych, do strategii partii nacjonalistycznych na Ukrainie, a symbolika kozacka czy banderowska to tylko powierzchnia, tu sie zgadzam, ale powierzchnia bynajmniej nie bez znaczenia, bo sugeruje, w jakim kierunku to myślenie idzie.

Być może większość społeczeństwa ukraińskiego nie podziela planów i celów zorganizowanego nacjonalizmu ukraińskiego. Być może, ale, powtórzę, to co już mówiłem poprzednio, to jest walka o władzę. Nie społeczeństwo wygra tę walkę o władzę, ale jakaś konkretna grupa polityczna w tym społeczeństwie, i potem to społeczeństwo będzie modelowane przez tę grupę polityczną. Nawet jeżeli dzisiaj przeciętny Ukrainiec nie jest nacjonalistą, ja się z tym całkowicie zgadzam, znam wielu Ukraińców i wiem, że nie są oni nacjonalistami dzisiaj, w większości, ale pod władzą takiej siły politycznej, która się nie liczy z zasadami liberalizmu, która ma swoja wizję społeczeństwa, i realizuje ją militarystycznymi metodami, to społeczeństwo, ci ludzie zwykli, normalni, mogą się zmienić, jak wielokrotnie już w różnych sytuacjach się zmieniali, Niemcy, albo też inni poddani jakiemuś reżimowi, który doszedł do władzy, w jakiejś konkretnej sytuacji, może jeszcze nie będąc wiarą większości, może będąc siłą jeszcze mniejszościową, ale potem korzystając z przywilejów władzy, z możliwości, które władza daje, nie tylko ustabilizował swoje rządy, ale również zmienił społeczeństwo.

 A więc nie zgodzę się całkowicie z tezą, iż nawet nacjonalistyczna Ukraina jest dobra dla Polski, byle niepodległa, Nie! I myślę, że może jeszcze przyjść taki czas, kiedy dzisiejsi entuzjaści nacjonalistów ukraińskich będą żałować Ukrainy Janukowycza, jakakolwiek była, choć dokonała wyboru, choć idzie okrakiem między Moskwą a Europą, ja to świetnie rozumiem, z uwagi na sytuację ekonomiczną, sądzę że żaden odpowiedzialny rząd na Ukrainie nie może prowadzić innej polityki niż taka, jaką prowadzi Janukowycz, rozgrywająca właśnie wybór między Moskwą a Europą dla ratowania szalenie zdestabilizowanej gospodarki ukraińskiej.

 Ale przede wszystkim chodzi mi o to, że ta Ukraina dzisiejsza, w której się mieszczą zarówno rosyjsko-mowni jak i ukraińsko-mowni, w której jeszcze jest dobry status mniejszości narodowych, która nie jest jeszcze oszalała antysemicko, antypolsko czy antyrosyjsko, która godzi rozmaite kierunki polityczne, która nie zakazuje wolności wypowiadania swoich myśli, która jednak nie zakazuje również manifestacji, że taka Ukraina to być może jest ta jedyna Ukraina, która może w tym miejscu istnieć, a przyśpieszona zmiana tego stanu rzeczy na rzecz wyboru porządku europejskiego może nam  sprowadzić o wiele większe nieszczęście, nam, regionowi, samym Ukraińcom.

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Zięba: Jeszcze zatęsknicie za Janukowyczem”

  1. Interesujące skojarzenie tzw. majdanu ze zanarchizowaniem dawnej siczy. Pod względem formy istnieją podobieństwa. Natomiast pod względem treści próba przejęcia władzy przez element skrajny drogą zamachu stanu jako żywo przypomina Pucz Monachijski, zorganizowany przez Hitlera. Nawet od strony propagandowej istotną rolę odegrała demonizacja Rosji – jeden straszył Leninem, drugi Putinem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *