W środę warszawski sąd skazał za korupcję Beatę Sawicką. Wyrok – 3 lata bezwzględnego wiezienia. To jasne, że była posłanka otrzymała surową i słuszną karę za swój czyn. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien tego kwestionować.
Trudno jednak uciec od politycznych aspektów tej sprawy. Trudno zwłaszcza w sytuacji, w której na kanwie owego wyroku opozycja postanawia odtańczyć polityczny taniec radości. Sypią się więc w stronę PO liczne wezwania do przeprosin. Adam Hoffman wzywa Platformę by przeprosiła Polaków za to, że sprawa Sawickiej zmieniła wyborczy wynik w roku 2007 (rozumiem, że ówczesny szef CBA, zachęcający na kanwie tego wydarzenia do pogłębionej refleksji nad obywatelskim obowiązkiem głosowania był i jest głęboko zakamuflowanym agentem PO). Sam Mariusz Kamiński wzywa koalicję rządzącą do przeproszenia agentów CBA, a liczny chór jego dzielnych naśladowców domaga się uniżonych przeprosin wobec posła – agenta Tomasza Kaczmarka.
Wszystko to pięknie. Z wysłuchania sądowego uzasadnienia wynikają jednak ciekawe wnioski. Wynika z niego mianowicie, że w początkowej fazie operacji zarówno Sawicka jak i współ skazany z nią burmistrz Helu byli zaskoczeni otrzymywanymi prezentami (w przypadku posłanki chodziło zdaje się o pióra z brylantem), a dopiero z czasem przyjęli oni rolę aktywno – sprawczą, aż do sfilmowanego przez CBA, przyjęcia przez byłą posłankę torby z pieniędzmi.
Jaki wniosek płynie z tej konstatacji? Otóż korupcja jest zawsze korupcją, a kradzież kradzieżą. Różne są jednak kradzieże. Inna jest bowiem kradzież, gdy ktoś przywłaszcza sobie cudzy portfel wyciągając go właścicielowi z płaszcza na ulicy, a inna – gdy osoba trzecia biega za potencjalnym złodziejem, tłumacząc mu godzinami, że znalazła ów portfel spokojnie leżący na ulicy. I że nic wielkiego się nie stanie, jeśli ten go sobie przywłaszczy.
Być może takiej postawy nie da się opisać prawnie, ale – moim zdaniem – da się ją sklasyfikować moralnie. I ta klasyfikacja dla ówczesnego CBA wypada jednoznacznie negatywnie. Organy państwa są bowiem powołane do walki z przestępczością, nie zaś do jej inspirowania. Warto by o tym prostym wniosku pamiętali dziś ci, którzy wokół słusznego wyroku wydanego na Beatę Sawicką, odbywają dziś jakiś dziwny, godowo – polityczny taniec. Niech pamiętają, kto tak naprawdę – z prawdziwie szatańskim uporem – wciskał, skazanej właśnie ex posłance ten przysłowiowy portfel.
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw
Panie Libicki niech Pan uważa co pisze, bronienie kryminalistów jest naganne!