Sejm odrzucił wczoraj obywatelski projekt pełnej ochrony życia. Zabrakło zaledwie pięciu poselskich głosów. Oczywiście jest to przegrana. Myślę jednak, że warto ją na chłodno zanalizować. W moim przekonaniu bowiem, to wczorajsze głosowanie jest paradoksalnie sukcesem autorów projektu. Dlaczego?
Po pierwsze: Oczywiście, że w klubie Platformy obowiązywała poselska dyscyplina. Nie sposób się z tym zgodzić. W sprawach sumienia bowiem czymś oczywistym jest wolność. Stało się inaczej. Szkoda. Zwracali na to uwagę, także ci moi koledzy z Klubu Parlamentarnego, którzy głosowali przeciwnie niż ja. To w moim przekonaniu w całej tej sprawie bardzo ważne głosy.
Po drugie: Głosów tych zabrakło tylko 5. Można więc przypuszczać – choć nie jest to pewne – że przy braku dyscypliny projekt by ocalał. To pokazuje jak blisko byli obrońcy życia założonego przez siebie pierwotnego celu. To powinno mobilizować ich też do dalszej pracy.
Po trzecie: Projekt liberalizacji obecnego prawa w tej materii otrzymał zaledwie 31 głosów. To pokazuje, że ideowa lewica i jej społeczne projekty są u nas zjawiskami marginalnymi. Pokazuje to też, jak głęboko niesłuszne były obawy, że stawianie tej sprawy może spowodować pogorszenie obecnego stanu ochrony życia ludzkiego w Polsce. Tak się zwyczajnie nie stanie. Ten argument można spokojnie wyrzucić do kosza.
Po czwarte: Myślę, że jak zwykle egzamin zdał laikat. I jak zwykle z opóźnieniem zadziałał „Kościół instytucjonalny”. Dopiero teraz odzywają się do posłów diecezjalne gazety i rozgłośnie. Teraz kiedy sprawa – przynajmniej na jakiś czas – jest nie aktualna. Jeśli w przyszłości udałoby się zsynchronizować czasowo te zjawiska, moim zdaniem, można liczyć na sukces.
Po piąte: Trzeba też zwrócić uwagę, autorom projektu. Warto bowiem, gdy podejdą jeszcze raz do tego dzieła aby przede wszystkim głębiej dopracowali go pod względem prawnym. Warto też, aby w debacie nad nim wypowiadali się nieco spokojniej. Rozumiem ich emocjonalne zaangażowanie. Rozumiem jak podstawową wartością jest ludzkie życie. Kiedy jednak z mównicy sejmowej kilkanaście razy pada sformułowanie, że oto przeciwnicy omawianej regulacji są zwolennikami zabijania czy też mordowania niepełnosprawnych dzieci to u wahających się posłów może to wywołać efekt przeciwny od tego, jaki chcieliby uzyskać autorzy projektu. Tak moim zdaniem stało się i tym razem. Zwracam na to uwagę doceniając ogrom pracy włożonej przez nich w tę inicjatywę oraz zdając sobie sprawę, że są oni tylko ludźmi i mają prawo do własnych emocji.
Po szóste wreszcie: Pytanie jest jak w tej ewentualnej przyszłej sytuacji zachowa się PiS? Nieobecność 10 posłów Jarosława Kaczyńskiego jest tu wymowna. Trzeba powiedzieć jasno. Dyscyplina klubu PO zapewne zmieniła stanowisko kilku posłów, generalnie jednak opinia większości jego członków – nawet Jarosława Gowina – jest właśnie taka. Tymczasem większość posłów PiS chcę takiego projektu. Jednak kierownictwo tej partii wykonuję wokół tej sprawy specyficzną gimnastykę. Chodzi bowiem o to – i piszę to jako wieloletni członek klubu PiS – by jednocześnie bronić życia (zgodnie z opinią większości własnych członków), ale by nie znalazło to odzwierciedlenie w stosownej zmianie prawa. Nieobecność 10 posłów PiS, których w przypadku głosowania na przykład nad wnioskiem o postawienie Prezesa przed Trybunałem Stanu przyniesiono by do Sejmu na noszach, jest tu symboliczne. Pisze o tym dziś na portalu Wpolityce.pl Marek Jurek (http://wpolityce.pl/dzienniki/prawa-wolna/13960-sprawa-niewarta-skutecznosci-czyzby-w-sprawie-prawa-do-zycia-liczyla-sie-tylko-polaryzacja-a-nie-wygrana-z-po). Pytanie jak zachowa się Prezes PiS, gdy kolejna próba pełnej ochrony życia, będzie miała rzeczywiście szanse powodzenia? To istotne pytanie. Bo moim zdaniem, jesteśmy bardzo blisko tej sytuacji. Coraz bliżej…
Jan Filip Libicki
-asd
http://www.tvn24.pl/12690,1715935,0,1,zlamali-dyscypline-ws-aborcji-dostana-kare,wiadomosc.html