Bogucki: Dyskutanci XXI wieku

Dziś wszyscy chcą dyskutować. Dużo mówić, wymieniać się poglądami, walczyć na słowa. Tylko po co? W jakim celu? Można mnożyć przykłady bezowocnych dyskusji czy wymiany zdań. Wciąż wśród nas jest potężna mania przekonywania, jasne to słuszne, ale tylko wtedy gdy nasz oponent zdaje sobie sprawę z tego, że może być w błędzie .

Mania dyskusji

Liberalna modna na to, aby wciąż rozmawiać i dyskutować zakorzeniła się w parlamentarnych społeczeństwach na dobre. Jednak tak często sam aksjomat tejże mody jest błędny. Bo gdy rozmawiamy tylko po to, żeby się wypowiedzieć, wylewając z siebie potok słów, to zwyczajnie nie ma to sensu. Pozwolę sobie przytoczyć w tym miejscu słowa konserwatysty krakowskiego Pawła Popiela: „By móc dyskutować, trzeba koniecznie mieć wspólny punkt wyjścia, wspólne zasady, na których można oprzeć dalsze rozważania. W przeciwnym razie wnioskowanie nie jest możliwe, wszelkie próby udowadniania byłyby zbyteczne. Nigdy nie obserwowano takiej manii dyskusji jak dziś, nigdy jednak pragnienie zgłębiania prawdy nie było bardziej znikome niż dzisiaj, ponieważ nigdy nie było społeczeństwa, które nie kierowałoby się żadną zasadą, żadną powszechnie przyjętą doktryną, do której można by się odwołać jak do niezaprzeczalnego aksjomatu.” Niesamowite jest to, że kultura rozmowy, wymiany zdań i dyskusji została zastąpiona przez liberalną wizję lania wody. Gdy dzieją się rzeczy historyczne, dziejowe to znaczna część populacji, siedzi przy stole i dyskutuje. A co dają te dyskusje? Nic. W znacznej większości kompletnie nic niewnoszące dialogi (lub raczej monologi). Błędem aksjomatycznym jest wspomniana mania dyskusji, która doprowadza do ciągu błędów u podstaw, które wykluczają zasadność takich rozmów.

A to wszystko w imię wolności

Fascynacja liberalizmem jest dość powszechna, choć nie wszyscy są chyba tego świadomi. Jak pisał Donoso Cortes: „Liberał bowiem, jako człowiek kompromisu, pragnie, aby nigdy nie nadszedł dzień radykalnej negacji lub pełnej afirmacji; dlatego przy pomocy dyskusji zamąca wszystkie pojęcia, rozplenia sceptycyzm wiedząc, że lud, który nieustannie, przy każdej sprawie, słyszy z ust swoich sofistów „«za»” i „«przeciw»”, w końcu nie wie już czego ma się trzymać i pyta się, czy prawda i fałsz, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, hańba i honor rzeczywiście są ze sobą sprzeczne, czy też raczej są tym samym, rozpatrywanym z różnych punktów widzenia” Ludzie kompromisu, to chyba jedyna rzecz, która co do liberałów się zmieniła, reszta zgadza się do dziś. Większość rzeczy albo relatywizują, albo puszczają mimo uszu. A ja pytam, skoro liberałowie na końcu nie wiedzą czym, jest prawda, a czym fałsz to, skąd wiedzą czym jest wolność? Nie wiedzą, bo dziś nie rozumie się czym właściwie, jest wolność. Bo bynajmniej nie jest tym, że każdemu wolno wszystko i bez żadnych ograniczeń. To jest absolutne zaprzeczenie wolności. Warto to zrozumieć tym bardziej, kiedy zewsząd wszyscy chcą dyskutować, aby niczego nie osiągnąć. To zwyczajne marnotrawienie czasu, który możemy spożytkować na przykład na samodoskonalenie i wzrastanie w wiedzy, lub też poświęcić czas innym ludziom, bo to dalece bardziej nas „uwolni”.

Szymon Bogucki

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 4.9]
Facebook

1 thought on “Bogucki: Dyskutanci XXI wieku”

  1. „Niesamowite jest to, że kultura rozmowy, wymiany zdań i dyskusji została zastąpiona przez liberalną wizję lania wody. Gdy dzieją się rzeczy historyczne, dziejowe to znaczna część populacji, siedzi przy stole i dyskutuje. A co dają te dyskusje? Nic.” – bardzo dobry tekst, ale szanowny Autor chyba zapomniał, że spora część kadry „naukowej” na polskich uczelniach ma dzięki tym jałowym dyskusjom za co żyć i jeszcze mogą sobie wmawiać, jakie to prestiżowe stanowiska piastują i jak to oni się „pięknie różnią”. Jest więc spora grupa, której te „dyskusje” dają coś całkiem wymiernego. Ich oczywiście nie interesuje, że jest to ze szkodą dla nauki i kieszeni obywateli, którzy łożą na ich ciepłe posadki – grunt, że nie muszą iść do normalnej pracy, w której są realne wymagania i pracodawca spodziewa się realnych wyników. Ja jestem jednak bardzo ciekaw, czy i jeśli tak, to kiedy taki model uczelni upadnie. Bo, że upaść powinien i potrzebne są gruntowne zmiany, to chyba nikt nie ma wątpliwości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *