Systematyczne znieważanie i opluwanie ludzi, których niegdyś honorowaliśmy, dopiero się rozpoczęło. Jest ono elementem rozprzestrzeniającej się rewolucji w sferze myśli i poglądów na temat korzeni i dziejów Ameryki.
Na rozkaz gen. George’a Washingtona podpisana w Filadelfii Deklaracja Niepodległości została odczytana całej jego armii. Wysłuchawszy jej, żołnierze pomaszerowali do Bowling Green, gdzie odłupali głowę i obalili pomnik Jerzego III, a jego resztki postanowili przetopić na kule do muszkietów. Był to akt rewolucyjny, symboliczne zajęcie stanowiska. Lojalne niegdyś podmioty amerykańskie wypowiedziały posłuszeństwo królowi. Podjęły ostateczną walkę z jego rządami w Ameryce.
Podczas ostatnich protestów i zamieszek podobne akty wiążą się z rebelią społeczną odrzucającą dziedzictwo. W Richmond w stanie Virginia obalono i wrzucono do jeziora pomnik Krzysztofa Kolumba, którego całe pokolenia amerykańskich dzieci uznawały za godnego podziwu odkrywcę Nowego Świata. W Bostonie pomnik Kolumba pozbawiono głowy. W sześciu stanach obalono pomniki generałów Konfederacji. Gubernator Ralph Northam zapowiada usunięcie ogromnych statui Roberta Lee i Stonewalla Jacksona z Alei Pomników, na której stoją od stulecia. W Filadelfii zbezczeszczono i wywieziono gdzieś pomnik słynnego amerykańskiego policjanta włoskiego pochodzenia, komisarza i mera miasta Franka Rizzo.
Emerytowany generał David Petraeus zaapelował do wszystkich jednostek wojskowych noszących imiona konfederatów (Fort Benning, Fort Bragg, Fort Hood) o zmianę patronów. Petraeus twierdzi, że Robert Lee, wszechobecny na West Point, „dopuścił się zdrady”. Nancy Pelosi domaga się usunięcia z Kapitolu figur przedstawiających prezydenta Konfederacji Jeffersona Davisa, wiceprezydenta Alexandra Stephensa oraz senatora i wiceprezydenta Johna Calhouna.
Wojna z pomnikami dotarła też do Europy. Ogromny pomnik króla Leopolda II, który wzbogacił się na brutalnej eksploatacji Konga, został usunięty z centrum Brukseli. W angielskim Bristolu wyrzucono do portowego kanału pomnik Edwarda Colstona, patrona miasta i filantropa, który jednocześnie był handlarzem niewolników. W Oxfordzie studenci domagają się usunięcia popiersia Cecila Rhodesa, arcyimperialisty, założyciela Rodezji, który pozostawił w spadku stypendium swojego imienia dla studentów brytyjskich i amerykańskich.
Krótko mówiąc, wszyscy ci, którzy odkrywali, badali i kolonizowali Nowy Świat, założyciele i pierwsi przywódcy Stanów Zjednoczonych, poddawani są lustracji pod kątem łamania przez nich współczesnych dogmatów egalitarnych i demokratycznych. Lista zlustrowanych brzmi imponująco. Kto się na niej znalazł? Blisko połowa spośród tych, którzy złożyli swoje podpisy pod Konstytucją i Deklaracją Niepodległości, posiadała niewolników. Podobnie sprawa wygląda z pięcioma spośród naszych siedmiu pierwszych prezydentów i dwoma spośród czterech postaci, których oblicza wykute są na górze Rushmore.
George Washington zwyciężył w wojnie o niepodległość. Thomas Jefferson powiększył dwukrotnie terytorium, nabywając Luizjanę. Andrew Jackson uratował kraj przed klęską, zwyciężając w bitwie o Nowy Orlean i zdobył Florydę. James Polk poszedł na wojnę z Meksykiem i uzyskał dla nas obecny amerykański Południowy Zachód i Kalifornię. Każdy z tych prezydentów – założycieli był właścicielem niewolników.
Podczas londyńskich demonstracji wspierających akcję „Black Lives Matter” na pomniku Winstona Churchilla, uznanego przez historyków za „największą postać XX wieku” za poprowadzenie Wielkiej Brytanii do zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami, na placu przed parlamentem pojawił się napis „rasista”. Tłum chciał obalić pomnik Churchilla.
Czy Churchill był rasistą? Oczywiście, był arcyimperialistą, do końca życia broniącym Imperium Brytyjskiego, wierzącym w wyższość rasy anglosaskiej i jej prawo do zarządzania narodami, które poeta Rudyard Kipling określał mianem „pomniejszych ludów bez własnych praw”. Churchill pogardzał ludźmi o innym kolorze skóry rządzonymi przez Brytyjczyków od Morza Karaibskiego po Afrykę, od Bliskiego Wschodu i Azji Centralną po Azję Południową i Daleki Wschód, w sposób, który zakończyłby karierę każdego z dzisiejszych polityków amerykańskich i brytyjskich. Historyk Andrew Roberts pisze, że był on „białym suprematystą, który rozumował w kategoriach rasowych w skali niespotykanej nawet w jego własnych czasach. O pozostałych rasach wyrażał się z pozycji anglosaskiego tryumfalizmu”.
Wielu Amerykanów, szczególnie tych młodszych, postrzega historię odkryć i kolonizacji Nowego Świata oraz powstanie imperiów Zachodu nie z dumą, lecz ze wstydem i poczuciem winy. Chcieliby dokonać ekspiacji przez odebranie postaciom z tego okresu wszelkich honorów; pomników czy nazw miast, miasteczek, parków i ulic. Ich liczebność i wojowniczość stale rośnie. Lewica ma w swoim ukąszeniu jad, pociąga za sobą spanikowane elity. Jestem pewien, że doprowadzi to do powstania trwałych podziałów w kraju.
Patrick J. Buchanan
12.06.2020
Tłum. MP
za: buchanan.org i myslpolska.org
Gdybym byl czarnym obywatelem USA, tfu, Afroamerykaninem to zapewne z obrzydzeniem i byc moze z nienawiscia patrzylbym np. na pomniki ludzi ktorzy badz czarnych nienawidzili, badz uwazali ich za rodzaj podludzi czy tez wykorzystywali system pracy niewolniczej „przy okazji” niszczac rodzine. To kazdy chyba rozumie, wystarczy troche empatii. Ktos zaczal akcje wpisania KKK na liste organizacji terrorystycznych(obok Antify) i ja to calkowicie popieram. My chrzescijanie musimy rozumiec ze Bog jest Bogiem wszystkich ras i odmawianie np. czarnym prawa do pelni czlowieczenstwa jest uraganiem Panu Bogu. Reasumujac , ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie, a wybory tuz, tuz. Tu i tam.
(…)My chrzescijanie musimy rozumiec ze Bog jest Bogiem wszystkich ras i odmawianie np. czarnym prawa do pelni czlowieczenstwa jest uraganiem Panu Bogu.(…)
A żeby ich uznać za organizację terrorystyczną nie wystarczy to, że miejsca ich wyczynów znaczą płonące krzyże?