Znowu. Znowu po jakiejś marginalnej rozmowie dalszorzędnego polityka z nietomną prezenterką wybuchła gównoburza, ulubiona materia polityczna III RP i znowu ledwie po paru godzinach od wywiadu, którego niemal nikt nie oglądał – znalazły się tysiące gotowe przysiąc, że na własne uszy słyszeli, jak (skądinąd sympatyczny) pos. Jacek Żalek tocząc pianę z pyska krzyczał, że „homosie to zwierzęta” albo coś w tym guście. Cóż, tak samo było wszak ze śp. Arturem Górskim i murzynami, śp. Andrzejem Lepperem i talibami, Leszkiem Moczulskim rzekomo idącym na Moskwę, Jarosławem Kaczyńskim i „Biedronką” czy Łukaszewiczem, Pszoniakiem i „nieświrowaniem”… Po prostu – takie są żelazne prawa liberalnej mediokracji partyjnej.
Demokracja nie dla myślących
Oczywiście, co naprawdę powiedział pos. Żalek jest naprawdę jasne i bezdyskusyjne. LGBT jest ideologią (a pierwotnie – doktryną wywiedzioną z ideologii liberalnej) czy, jak kto woli – hasłem politycznym i z czysto językowego i logicznego punktu widzenia nie stanowi desygnatu osoby czy grup osób. Zabawne, że niezrozumienie prostego zdania tak wyraźnie przerasta zdolności intelektualne środowisk pozujących w Polsce na inteligencję, do ich indolencji i wtórności umysłowej powinniśmy się już jednak przez trzy dekady III RP przyzwyczaić. Upieranie się, że Żalek powiedział „LGBT to nie ludzie KROPKA„, ergo „nie uznaje homoseksualistów za ludzi” – to manipulacja tak oczywista, że aż odbierająca mowę. Na tym jednak opierają się współczesne gry PR-owe. Wszak co najmniej raz podobna sztuczka udała się i PiS-owi, gdy zaatakowano aktorów występujących w idiotycznych spotach „Nie świruj – idź na wybory” pod zarzutem, że… obrażają osoby niepełnosprawne umysłowe. Niestety, niesprawna umysłowo jest jednak cała polityka demokratyczna i śledzenie jej jest pasmem zniewag dla inteligencji śledzących. Na tym wszak ten system polega i po to go wymyślono – by myślących odrzucał.
Fałsze, klauni, hipokryci
Wracając jednak do nieszczęsnego LGBT – dopóki w sprawie (?) tej nie odezwał się pos. Przemysław Czarnek – na upartego można było zakładać serię zbiegów okoliczności: niezbyt fortunny w języku poseł Ż. leciał pakietem propagandowym – niezbyt lotna pani prezenter KZ nie załapała/wykorzystała okazję. Czarnek jednak już zupełnie świadomie podbił stawkę i podał PR-owcom niby to drugiej strony na nogę. To potwierdziło, że mamy do czynienia raczej z pokazówką niż z meczem.
I mniejsze znaczenie ma w tym przypadku osobista motywacja samego lubelsko-zamojskiego parlamentarzysty, który dba wyłącznie o własną pozycję w partii, starając się o miejsce zwolnione przez innego hipokrytycznego klauna, Dominika Tarczyńskiego. Zanim powiem ideowi krytycy LGBT postawią Czarnkowi pomnik – powinni skojarzyć, że mają do czynienia z cwaniakiem, który w podobny sposób próbował wygrywać i sentymenty kresowe (drugą ręką machając wesoło do banderowców na Ukrainie), i spory samorządowe na Lubelszczyźnie, gdy jako wojewoda lubelski nie doprowadził do końca niemal żadnej ze spraw w trybie nadzoru nad faktycznie skandalicznymi działaniami władz Lublina i poprzedniej sejmikowej ekipy PO-PSL. Czarnek chce być Palikotem prawicy i jest mu dokładnie obojętne co wygaduje, nie bacząc także czy swymi wystąpieniami nie szkodzi sprawom, których niby to broni. Słowem – jest PiS-owcem niemal idealnym, dla kariery i partii pozostawiając po sobie zgliszcza kwestii naprawdę ważnych i Polsce potrzebnych.
Gdy gwizdną z Zachodu – PiS przybiegnie
Widać już zresztą, że z jednej strony wprawdzie PiS chciało koniecznie na haśle LGBT dojechać do samych wyborów prezydenckich, dokonując swojej ulubionej polaryzacji tych, którzy jeszcze chodzą głosować i alienacji tych, którzy już mają dość tych idiotyzmów. Z drugiej jednak ten sam mechanizm co zawsze, znowu wpychając rządzących nami nieudaczników w zastawioną przez nich samych pułapkę.
Jak widzimy, prezydent Andrzej Duda znowu zaczyna składać się w scyzoryk, tłumacząc zachodnim mediom jaki to tak naprawdę jest pro-trans-gejowski. Zaprawdę, ile razy jeszcze PiS musi udowadniać, że jest partią janusową, z inną gębą w stronę kraju, a inną dla zagranicy? Przecież to nie jest pierwszy raz, gdy od psów oczy pożyczają – wszak PiS NIGDY nie bierze pod uwagę reakcji zagranicy. WSZYSTKO co robią – to wyłącznie WEWNĘTRZNE chwyty propagandowe. Nawet te jakoś tam tematycznie zatrącające o kwestie międzynarodowe. Biorąc pod uwagę, że zarazem jest to formacja całkowicie dyspozycyjna wobec zewnętrznego ośrodka władzy – to mechanizm skądinąd zabawny, tyle że kosztowny i kompromitujący dla Polski.
Nie mamy czego szukać na Zachodzie
Naprawdę, po tylu latach nawet najbardziej zaślepieni powinni już pozbyć się resztek złudzeń Przecież ci ludzie jak rozkręcili idiotyczną awanturę o LGBT na potrzeby wyborów – tak zaraz w panice postawią pomnik Nieznanemu Gejowi, byle tylko udobruchać zachodnich nadzorców. Tak samo było, gdy PiS przeraziło pogniewanie się Beniamina Netanyahu, tak w kwestiach kresowo-ukraińskich, tak w szeregu kwestii gospodarczych (niedoszłe próby regulacji działania zachodniego kapitału w Polsce). Niestety, jakikolwiek gejosceptycyzm nie ma najmniejszej nawet szansy na znalezienie sojuszników w świecie zachodnim, ze szczególnym uwzględnieniem tak obozu Donalda Trumpa, jak i brytyjskich tzw. konserwatystów. Jakiekolwiek zabezpieczenie rodziny czy moralności publicznej również przez ideologią LGBT czy genderyzmem jako opresyjną formą patologizowania oświaty i wychowania – możliwa jest tylko przy odbudowie własnej świadomości i tożsamości w Polsce, z ewentualnymi sojusznikami jedynie w społeczeństwach tradycyjnych (zwłaszcza prawosławnych i muzułmańskich).
Jeśli bowiem ktoś naprawdę chciałby w sensowny sposób odpowiedzieć na pytania o moralność publiczną, o prawa rodziny, o przeciwdziałanie demoralizacji i degeneracji duchowej – ten na Zachodzie nie ma czego szukać. A to znaczy, że nie można też liczyć na żadną z kompradorskich wobec zachodnich stolic partii politycznych III RP. Czegokolwiek by ich przedstawiciele nie wygadywali.
Konrad Rękas
(…)śp. Andrzejem Lepperem i talibami,(…)
Przecież Klewkach coś było na rzeczy… ale skoro towarzystwo poszło za plotami to jak mogło cokolwiek ustalić?
Ale Lepper nie mówił o żadnych talibach (ani – dla ścisłości – o więzieniach CIA), tylko o wizytach w Polsce przedstawicieli mudżahedinów, formalnie zainteresowanych zakupem opali, a faktycznie broni (skądinąd do walki właśnie z talibami).
Przeinaczający jego wypowiedź znakomicie to wiedzieli, a reszta już potem bezmyślnie powtarzała „talibowie w Klewkach”.
Ten Pan ma racje ! Brawo p.Rekas, calkowicie zgadzam sie z panem w kwestii ktora Pan poruszyl.
Tylko jak wykonac pierwszy ruch skoro ta Unia, te doplaty, to wsparcie prawdziwe badz urojone…
„z ewentualnymi sojusznikami jedynie w społeczeństwach tradycyjnych (zwłaszcza prawosławnych i muzułmańskich)” ???
na okrasę, do tego zdjęcie z imperialistą Putinem całującym demonstracyjnie ikonę [być może, że trzymaną przez funkcjonariuszy KGB oddelegowanych do pracy na odcinku państwowej religii prawosławnej].
Żeby nie było żadnych wątpliwości, wszak mogą się trafić mniej bystrzy czytelnicy, w tytule fraza: „tylko ze Wschodem!”
Dawniej istniało takie powiedzenie: wiesz jak rozpoznać, że coś co ma pozory dobra, pochodzi od diabła? – po ogonie.
No i właśnie wyszedł „ogon” w tym tekście.
Imperializm rosyjski i niemiecki to bliźnięta, dzieci tego samego rodzica.
Jeśli ktoś widzi w Rosji lub w prawosławiu konserwatyzm i ochronę przed LGBT, to znaczy że nie zna historii, a współczesność ocenia tylko pobieżnie po etykietkach.