Polska droga do socjalizmu była tak naprawdę drogą od komunizmu
Stalin w swojej ostatniej książce „Ekonomiczne problemy socjalizmu” przestrzegał przed szybkim realizowaniem komunizmu, bo grozi to destabilizacją państwa. Stalin powoływał się na komunizm, chciał zachować komunistyczną legitymizację, ale jego budowę odkładał ad Kalendas Graecas. Po śmierci Stalina, Nikita Chruszczow uznał to za odejście od komunizmu i rewitalizował projekt utopii komunistycznej. W ramach destalinizacji ogłosił program przyspieszonego budownictwa komunizmu, którym zmęczone było nie tylko społeczeństwo, ale nawet nomenklatura, miała bowiem dość nieustannej mobilizacji w imię ostatecznego celu, jakim miał być komunizm (https://www.tygodnikprzeglad.pl/polsce-nie-bylo-komunizmu/).
Chruszczow wykonał zwrot w kierunku komunizmu, natomiast Władysław Gomułka z budowy komunizmu się wycofał. On w ten projekt nie bardzo wierzył, o czym świadczą jego fraszki. Po śmierci Stalina napisał: „Gdy Słoneczko zgasło i nastąpił mrok, piewcy jego blasku odzyskali wzrok”. Polska droga do socjalizmu była tak naprawdę drogą od komunizmu. Co to za komunizm, który toleruje prywatne rolnictwo i potężne wpływy Kościoła katolickiego? Owszem, Gomułka był przywiązany do zachowania uprzywilejowanej pozycji klasy robotniczej w redystrybucji, pozostawienia pewnych kanonów socjalizmu, ale miało to bardzo niewiele wspólnego z komunistyczną utopią. Nie zamierzał likwidować gospodarstw chłopskich, próbował reformować gospodarkę. Legitymizację komunistyczną zastąpił legitymizacją narodową. Był wiarygodny, bo przecież w okresie stalinowskim represjonowano go za „odchylenie narodowe” (https://www.tygodnikprzeglad.pl/polsce-nie-bylo-komunizmu/).
Polski październik 1956.
W Polsce w latach 1944-1956 komuniści w sposób radykalny przystąpili do niszczenia stosunków własnościowych, zarówno własności prywatnej i spółdzielczej. W ramach reformy rolnej wywłaszczono ziemian, właścicieli fabryk i zakładów produkcyjnych, sklepikarzy, kupców. Polacy stali się społeczeństwem bezklasowym, zostali wywłaszczeni i zmuszeni do zatrudnienia się u jednego i tego samego, kolektywnego pracodawcy.
Od 28 czerwca 1956 r. czyli od wydarzeń poznańskich utrzymywał się w Polsce stan napięcia. Władze partyjne, zdając sobie sprawę z napięć, do których doprowadził stalinizm, kolektywizacja, oraz gospodarka planowa, gorączkowo szukały wyjścia z pogarszającej się sytuacji. Kandydatem możliwym do zaakceptowania przez dwie zwalczające się frakcje partyjne (natolińczyków i puławian) był Władysław Gomułka, który w 1948 r. został oskarżony przez Romana Zambrowskiego za odchylenia prawicowo-nacjonalistyczne. Przyłączył się do zmasowanego ataku na Władysława Gomułkę. Na posiedzeniu Biura Politycznego 19 sierpnia 1948 r. i w przemówieniu na plenum KC PPR 2 września 1948 r., zarzucił mu popełnienie szeregu błędów i brak „otwartej samokrytyki”. Podkreślał nieufność Gomułki wobec ZSRR, niedocenianie roli partii i aparatu partyjnego, lansowanie „fałszywej” koncepcji polskiej drogi do socjalizmu, „schodzenie na pozycje socjaldemokratyczne” i „ugodę z kułactwem”.
15 października 1956 r. Biuro Polityczne obradujące z Gomułką zdecydowało o rozpoczęciu 19 października VIII Plenum mającego wybrać nowe Biuro Polityczne bez Konstantego Rokossowskiego marszałka Polski i ZSRR.
Roman Zambrowski, mimo że był sprawcą osadzenia Gomułki, skłaniał się stopniowo do podnoszonego przez innych działaczy partyjnych postulatu powrotu Władysława Gomułki do Biura Politycznego. Początkowo utrzymywał z nim kontakty za pośrednictwem innych „Puławian”. W okresie VII plenum KC, w lipcu 1956 r., miał jeszcze pewne wątpliwości, obawiając się „dyktatorskiego usposobienia” i autokratyzmu Gomułki. We wrześniu spotkał się z nim osobiście i upewnił w przekonaniu, że najlepszym wyjściem jest powrót Gomułki na stanowisko I sekretarza partii. 20 października 1956 r. VIII plenum KC PZPR wybrało Gomułkę na I sekretarza KC. Zambrowski wszedł do nowego Biura Politycznego i powrócił na stanowisko sekretarza KC. Aktywna rola Zambrowskiego w utorowaniu drogi Gomułce do władzy oraz realizacji „przemian październikowych”, pozwoliła mu na odzyskanie dawnej, silnej pozycji w elicie partyjnej i pewną poprawę wizerunku w aktywie PZPR.
W nocy z 18 na 19 października oddziały Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, które opuściły swoje garnizony na Dolnym Śląsku i Pomorzu, rozpoczęły marsz w kierunku Warszawy. Kolumny piechoty zmotoryzowanej i czołgów Ludowego Wojska Polskiego z jednostek w Legionowie, Kazuniu i Modlinie, dowodzone przez oficerów radzieckich, rozwijające się w kierunku na Warszawę, wykonywały ściśle polecenia Rokossowskiego, który zamierzał wesprzeć oddziały Północnej Grupy Wojsk oddziałami polskimi. Ostatecznie jednostki polskie przerwały marsz po kilkunastu kilometrach. W tej sytuacji niedawny więzień polityczny, a teraz dowódca wojsk obrony wewnętrznej gen. Wacław Komar oraz gen. Włodzimierz Muś, dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, postawili jednostki KBW w stan pogotowia, zarządzili obsadzenie strategicznych obiektów i patrolowanie ulic.
Jerzy Holzer w książce „Solidarność 1980-1981. Geneza i historia” o tych wydarzeniach pisał:
„Po raz drugi kompromis zdawał się nie wystarczać w ciągu kilku dni październikowego napięcia 1956 r., podczas obrad KC PZPR. Wprawdzie przebieg VIII Plenum, projektowane zmiany personalne, powrót Gomułki na stanowisko szefa partii, zapowiedzi reform, były realizacją marzeń rewizjonistów, to jednak radziecki sprzeciw, manifestujący się marszem wojsk radzieckich i części jednostek polskich na Warszawę oraz w przylocie do Warszawy delegacji z Chruszczowem na czele, postawił na porządku dnia sprawę ewentualnej obrony kraju z bronią w ręku, otwartego sprzeciwu wobec roszczeń Moskwy do decydowania o losach Polski. Narastający niepodległościowy i antysowiecki ruch społeczeństwa polskiego, nie utrzymałby w wypadku zbrojnego starcia rewizjonistycznego charakteru. Trudno powiedzieć, czy nowa ekipa kierownicza pod wodzą Gomułki zdecydowałaby się rzeczywiście na kierowanie czynnym oporem wobec Moskwy. Okazując stanowczość wobec żądań radzieckich rozegrała ona jednak wszystkie swe atuty dla zdobycia poparcia społeczeństwa polskiego. Ostateczna aprobata Moskwy pozwoliła Gomułce osiągnąć maksymalne korzyści” (Jerzy Holzer, „Solidarność 1980-1981. Geneza i historia”, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
W dniu planowanego rozpoczęcia plenum (19 października) rano przyleciała bez zaproszenia radziecka delegacja z Chruszczowem na czele. Prowadzili oni przez cały dzień rozmowy z polskim Biurem Politycznym i Gomułką. Gomułka wspomina: „Mają do nas pretensje, że komisja Biura Politycznego zaproponowała skład Biura Politycznego bez kilku towarzyszy, którzy są wyrazem sojuszu polsko-radzieckiego, a mianowicie tow. Rokossowskiego, Nowaka, Mazura, Jóźwiaka. Tow. Chruszczow powiedział: „Ten numer wam się nie uda, jesteśmy gotowi do aktywnej interwencji”. Chruszczow skarżył się, że o sytuacji w Polsce dowiaduje się z Głosu Ameryki.
Bezpośrednio po tych wydarzeniach z Polski wyjechał marszałek Konstanty Rokossowski oraz wielu innych oficerów radzieckich, służących w LWP.
W dniach 16–18 listopada 1956 odbyły się w Moskwie rozmowy polsko-radzieckie. Na czele polskiej delegacji stał Władysław Gomułka. Umorzono zadłużenie Polski według stanu z 1 listopada, postanowiono o repatriacji 30 tysięcy Polaków z ZSRR oraz uzgodniono status wojsk radzieckich w Polsce. Podpisany został polsko-radziecki układ o normalizacji stosunków na zasadzie wzajemnego poszanowania suwerenności i nieinterwencji. 17.12.1956 r. podpisano polsko-radziecki układ dotyczący prawnego statusu wojsk radzieckich na ziemiach polskich. Dowództwo radzieckie zobowiązało się nie ingerować w wewnętrzne sprawy PRL, ruchy wojsk radzieckich i ich liczebność na ziemiach polskich miały być uzgadniane z rządem polskim.
Po dojściu Gomułki do władzy zakończył się w Polsce ponury okres stalinizmu. Były to lata bandyckiego terroru połączone z ludobójstwem. W 1956 r. przyszła październikowa odwilż. Okres ten został nazwany „przełomem październikowym”.
Po 1956, za rządów Władysława Gomułki, niektórzy żydowskiego pochodzenia funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, m.in. Roman Romkowski (właśc. Natan Grunspau-Kikiel), Józef Różański (właśc. Józef Goldberg) czy Anatol Fejgin, zostali osądzeni pod zarzutami „nadużywania siły” i torturowania polskich antykomunistów (m.in. Witolda Pileckiego). Kilku z nich trafiło do więzień. Zdecydowana większość pozostała bezkarna, zwłaszcza poza granicami Polski, m.in. Stefan Michnik, Helena Wolińska, Salomon Morel. Funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, Józef Światło (właśc. Izaak Fleischfarb), po ucieczce na Zachód w 1953, za pośrednictwem Radia Wolna Europa, ujawnił metody stosowane przez UB, co doprowadziło do jego rozwiązania w 1954 r. (http://poznan.jewish.org.pl/index.php/historia-ZwPol/Okres-PRL-u.html). Na Zachodzie zbrodniarz stał się bohaterem.
26 października 1956 r. wypuszczono z więzienia Prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego, który został aresztowany 25 września 1953 w ramach represji komunistów wobec Kościoła katolickiego, i uregulowano stosunki z Kościołem. Przed wyborami do Sejmu w 1957 episkopat pod kierownictwem kard. Stefana Wyszyńskiego poparł politycznie Władysława Gomułkę, wzywając Polaków do wzięcia udziału w głosowaniu. Zbudowano w Warszawie w 1957 r. pierwszy i do 1989 roku jedyny w Polsce pomnik ku czci bohaterskiej Armii Krajowej i Powstania Warszawskiego oraz Ludowego Wojska Polskiego zwany pomnikiem Powstańców Czerniakowa i Żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego; odbyły się procesy niektórych zbrodniarzy z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (m.in. A. Fejgina, J. Różańskiego, R. Romkowskiego); odrzucono radzieckie wzorce w Związku Harcerstwa Polskiego; wypuszczono na wolność ok. 35 tysięcy niesłusznie osądzonych osób (w tym wielu weteranów AK).
Po 1956 r. zakres swobód osobistych był stosunkowo szeroki, władze rzadko sięgały do represji policyjnych. Twórcom literatury, filmu, teatru, a nawet publicystom wolno było powiedzieć znacznie więcej niż gdziekolwiek w strefie wpływów ZSRR. Stosunki miedzy państwem komunistycznym a Kościołem układały się poprawnie. Społeczeństwo odczuwało pewien wzrost zamożności po nędzy lat wojennych, powojennych i „stalinowskich” (Jerzy Holzer, ”Solidarność 1980-1981. Geneza i historia”, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Zgodnie z obecną wykładnią tzw. polityki historycznej Polski Październik 1956 r. faktycznie nie istnieje – jest traktowany jako nic nie znaczący epizod, zręczny manewr władzy, po którym „nic się nie zmieniło”. Przełomowe znaczenie tej daty w historii PRL było uznawane powszechnie.
Tutaj należy postawić następujące pytanie: Jaka byłaby Polska po 1956 r. gdyby Gomułka nie doszedł do władzy?
Kolektywizacja i walka z nią
Autorzy opracowania pt. „Polska lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju sytuacji politycznej w Polsce”, żałują, że: „Nie zdążono więc np. zlikwidować prywatnego rolnictwa, choć „technicznie” było to przecież możliwe. Okazało się wreszcie, że ani policyjny terror stalinowskiego okresu, ani wysiłki propagandy mające na celu wychowanie nowego społeczeństwa w pełni akceptującego komunistyczną ideologię nie były skuteczne: szybkość i łatwość, z jaką społeczeństwo polskie odzyskało w roku 1956 swą świadomościową podmiotowość, dowodzą, że w tej dziedzinie fiasko komunistów, w porównaniu z nakładem i typem zastosowanych środków, było niemal zupełne.
W latach 1944-1956 w Polsce były podejmowane przez władze komunistyczne różnorodne antypolskie przedsięwzięcia o charakterze sowietyzacyjnym. Jednym z nich była kolektywizacja rolnictwa, która została rozpoczęta w drugiej połowie 1948 r., Roman Zambrowski, polityk żydowskiego pochodzenia, w latach 1949–1952, nadzorował politykę forsownej kolektywizacji. Opornych represjonowano, kierując ich do obozów pracy i więzień, a synów chłopskich – do specjalnych jednostek wojskowych. Polski rolnik po raz kolejny dowiódł swojego patriotyzmu i umiłowania do ziemi ojczystej oraz poszanowania odwiecznych tradycji narodu polskiego. Wieloletni i zarazem stanowczy opór chłopów wobec kolektywizacji, który zakończył się „zdobyczą w postaci rozbicia. Zdecydowana postawa antykolektywizacyjna polskich rolników okazała się dla komunistów zaporą nie do pokonania (https://journals.umcs.pl/sil/article/download/1048/832). Apogeum przymusowej kolektywizacji rolnictwa miało miejsce w 1953 r.
Władysława Gomułki, zaraz po objęciu władzy w 1956 r. zapoczątkował proces zahamowania brutalnej kolektywizacji.
Prymas kardynał Stefan Wyszyński znał komunizm jak nikt inny
Ksiądz Stefan Wyszyński w latach międzywojennych odegrał ważną rolę w ówczesnym rozumieniu ideologii marksizmu-leninizmu. Jego działalność w tym zakresie miała wówczas charakter prekursorski, było to widzenie tej sfery życia społecznego w kontekście całej nauki Kościoła, przy uwzględnieniu aktualnego kontekstu społecznego, także politycznego i ekonomicznego. Jego zaangażowanie w tę dziedzinę było także przygotowaniem do trudnych do przewidzenia wówczas zadań, jakie miał podjąć i tak skutecznie zrealizować w przyszłości jako Prymas Polski odpowiedzialny za zachowanie tożsamości Kościoła i narodu wobec wyzwań ideologii, którą tak gruntownie poznawał, i przed którą z taką determinacją przestrzegał już w okresie międzywojennym (Ks. Piotr Nitecki, „Ksiądz Stefan Wyszyński w perspektywie rozpoznania komunizmu”, Studia Prymasowskie UKSW 3 (2009) s. 39-49). Ks. Stefan Wyszyński w okresie międzywojennym na temat komunizmu napisał następujące książki: „Nowy najazd komunizmu na Polskę”, Włocławek 1936; Książka w walce z komunizmem”, Włocławek 1937; „Jak skutecznie walczyć z komunizmem”, Włocławek 1937; „Katolicki program walki z komunizmem”, Włocławek 1937.
W „Zapiskach więziennych” pisał: „Badając uważnie rozwój dziejowy „Rewolucji październikowej”, mogłem zauważyć, że stosunek taktyczny do religii ulegał zmianie, idąc po linii elastycznej. Początkowy brutalizm, na poziomie procesów, muzeów bezbożniczych, zamykanych cerkwi, rabowanych cudownych obrazów, załamał się, ustępując miejsca metodzie Dymitrowa. A gdy przyszła „wielka wojna narodowa”, rząd ZSRR poszedł na „cichą ugodę” z Cerkwią. Oczywiście, była to ugoda przy łożu umierającego; ale jednak istniały jeszcze w społeczeństwie siły, które nakazywały tę ugodę. Ta ewolucja wskazuje, że każda forma rządu, nawet tak bezwzględna, powoli stygnie i bieleje, w miarę jak napotyka na trudności, których sam urzędnik bez pomocy społeczeństwa rozwiązać nie może. Trzeba więc jakoś o to społeczeństwo zabiegać. Można więc było przypuścić, że i w naszym rodzimym eksperymencie, który jest tak mało oryginalną kopią wzoru sowieckiego, taka ewolucja byłaby możliwa. Właściwie przecież już sam punkt wyjścia świadczył o tej ewolucji. Społeczeństwa Zachodu, które znają eksperyment bolszewicki w oczach procesu arcybiskupa Cieplaka, nie zdają sobie sprawy z tej ewolucji. Zapewne, w procesie kardynała Mindszenty pokazano Europie, że wszystko jest możliwe. Ale ostatecznie, był to wybryk, dla zbadania temperatury chrześcijańskiej Europy.
To uważne śledzenie rozwoju metod walki z religią kazało mi przyjąć, że w Polsce może być inaczej niż było w ZSRR, niż było na Węgrzech czy też w Czechach. Zresztą, Konstytucje państw demokratycznych, zwłaszcza NRD, wskazywały, że strona prawna zagadnienia może wyglądać w każdym państwie demokratycznym inaczej. Wiemy, że Kościół katolicki w protestanckiej NRD posiada o wiele korzystniejszą sytuację niż w katolickiej Polsce. Przyjmując więc nierówną postawę obu stron, przyjmując atawizm kłamstwa, jakim obciążona jest taktyka układów strony drugiej, przyjmując zmienność linii postępowania i ewolucję stosowanych metod – mogłem liczyć na to, że eksperyment polski wypadnie inaczej i może być śmiały”.
Rzeczywiście, Prymas dobrze przewidywał, że w Polsce może być inaczej niż było w ZSRR, na Węgrzech i Czechach. Prawdopodobnie robił wszystko, by tak było. Oto przykłady dowodzące, że w porównaniu z innymi państwami pozostającymi w kręgu władzy imperium radzieckiego, Polska zajmowała pozycje szczególną.
„Porozumienie zawarte między przedstawicielami Rządu PRL
i Episkopatu Polski”
Kardynał Wyszyński był inicjatorem zawartego 14 kwietnia 1950 r. porozumienia z władzami komunistycznymi. W „Zapiskach więziennych” po datą 27 września 1953 r. pisał: „Byłem od początku i jestem nadal tego zdania, że Polska, a z nią Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ. (…) Do kół kierowniczych Episkopatu należał tak prowadzić sprawy Kościoła w polskiej rzeczywistości, by oszczędzić mu nowych strat. (…) Mogliśmy nie ufać. Rząd dotychczasowymi wyczynami swoimi wobec Kościoła upoważnił do nieufności. (…) Doświadczenie jednak pouczało, że Kościół nigdy nie mówił „nie” tam, gdzie, gdzie można było dojść do pokoju i zgody (…) Wydawało mi się, ze ułożenie kilku punktów tego modus vivendi jest możliwe i niezbędne, jeśli Kościół nie ma stanąć w obliczu nowego – może przyspieszonego i drastycznego w formach – wyniszczenia”.
Dalej pisał: „W sumie – wszystkie te motywy, wyłożone na Konferencji krakowskiej Episkopatu (w marcu 1950) w obecności kardynała Sapiehy, doprowadziły do postanowienia: 1. by dążyć do „Porozumienia”; 2. by przedstawiony projekt przeredagować; 3. w każdym wypadku – prowadzić dalsze rozmowy w Komisji Mieszanej.
Kardynał Sapieha, gdy wyjeżdżał z Warszawy do Rzymu, wiedział dobrze o tym stanowisku Episkopatu i je podzielał. „Porozumienie”, podpisane 14.IV. 1950 roku, stało się odtąd argumentem w ręku Episkopatu w walce o prawo Kościoła. Był to argument jedyny, gdyż Rząd nie liczył się już z Konstytucją, zerwał Konkordat, nie uznawał Kodeksu Prawa Kanonicznego”.
Przed wyborami do Sejmu w 1957 Episkopat pod kierownictwem kard. Stefana Wyszyńskiego poparł politycznie Władysława Gomułkę, wzywając Polaków do wzięcia udziału w głosowaniu.
Z przemówień i kazań Prymasa Polski Sługi Bożego
kardynała Wyszyńskiego, Nauczyciela Narodu Polskiego
Prymas Polski, Sługa Boży Stefan kardynał Wyszyński w swoich przemówieniach i kazaniach zawsze nauczał o Ojczyźnie, a między innymi „Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce”, „Wolność nasza dojrzewała powoli”, „Jesteśmy u siebie – we własnej Ojczyźnie” lub „Jedna jest Polska – wspólna matka”.
W kazaniu „Polska Zmartwychwstała” między innymi powiedział: (…) Polska wróciła do praw wolnego państwa, ponieważ nigdy nie utraciła wiary w swoje prawo do wolności. (…) Po to mamy odzyskaną Ojczyznę i przywrócone po tylu cierpieniach nasze własne państwo, by ono pracowało dla dobra wszystkich obywateli naszego kraju. To jest obowiązek. Dawniej Polska nazywała się „Rzeczpospolita” czyli dobro publiczne wszystkich ludzi. Polska jest własnością nas wszystkich. Mamy więc prawo czuć się bezpiecznie w Ojczyźnie (Lublin, 12 listopada 1978, 60-lecie KUL. Za: Stefan Kardynał Wyszyński, „Jedna jest Polska”.).
W kazaniu „Co jest potrzebne naszej Ojczyźnie” Nauczyciel Narodu powiedział: „Co jest potrzebne naszej Ojczyźnie, aby zapanował spokój i równowaga (…)
Po pierwsze – pracować rzetelnie, w poczuciu odpowiedzialności sumienia.
Po drugie – nie trwonić, nie marnować darów ziemi, ale oszczędzać, bo pamiętajmy – jesteśmy Narodem ciągle jeszcze na dorobku. Nikt nas nie wyręczy.
Po trzecie mnie – mniej pożyczać, ale i mniej wywozić, natomiast lepiej zaspakajać wszystkie potrzeby Narodu, a więc potrzeby moralne, społeczne, religijne, kulturalne i gospodarcze (Wambierzyce, 17 sierpnia 1980, Per Mariam – ad Jesum, Za: Stefan Kardynał Wyszyński, „Jedna jest Polska”.).
W kazaniu „Jesteśmy u siebie” powiedział: „Jesteśmy u siebie, we własnej Ojczyźnie. Mamy więc prawo w swojej Ojczyźnie czuć się swobodnie. Mamy prawo czuć się jak u siebie w domu. Tutaj, na ziemi polskiej, my jesteśmy gospodarzami. Do nas należy decydować o takim czy innym kierunku naszego życia i bytowania. Od tego bowiem zależy suwerenność Narodu (…)
Polska w latach 1956-1989 nie była państwem komunistycznym,
i nie była nawet państwem socjalistycznym
Na postawione w 1984 r. pytanie: „Czy Polska jest państwem socjalistycznym”, autorzy opracowania „Polska lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju sytuacji politycznej w Polsce”, odpowiadają, iż „kwalifikowanie naszego kraju do kategorii „państw socjalistycznych” jest rzeczą co najmniej dyskusyjną. Nie chodzi przy tym oczywiście o kwestię naszej przynależności do „obozu socjalistycznego” w znaczeniu satelickiego charakteru Polski: ten fakt bowiem i wynikające z niego konsekwencje nie budzą na ogół większych wątpliwości”. (…) „Jeśli jednak chodzi o realne istniejące w PRL stosunki polityczne i gospodarcze, to często zwraca się uwagę na fakt, iż zdają się one znacznie odbiegać nie tylko od wzorca określonego modelowymi zasadami komunizmu, ale również od stosunków charakteryzujących ustroje państw sąsiednich. Istnieją rzeczywiście dziesiątki przykładów, które łatwo przytoczyć dla uzasadnienia owej tezy o polskiej odmienności i które stwarzają pozory, że problem jest prosty do rozstrzygnięci.
Potężny sektor prywatny w rolnictwie, prywatna drobna wytwórczość, usługi i handel, względny liberalizm kulturalny i w ogóle stosunkowo mniej represyjny, niż w innych krajach bloku radzieckiego charakter systemu (w szczególności tolerowanie przez długi czas tzw. demokratycznej opozycji), łatwe i powszechne kontakty z Zachodem, wreszcie silna pozycja Kościoła Katolickiego – oto bodaj najczęściej podawane przykłady mające świadczy o tym, iż teza o „socjalistycznym” charakterze ustroju PRL nie jest bynajmniej oczywista”. Według autorów, po 1956 r. była to polska droga do socjalizmu.
Najważniejszą sprawą jednak było to, że system wychowania w szkołach był konserwatywny, i nie był oparty na wzorach radzieckich. Adam Schaff, polski filozof żydowskiego pochodzenia, ideolog marksistowski, w wydanej w 1964 r. książce „Marksizm a jednostka ludzka” występuje przeciwko systemowi wychowania, który obowiązywał w PRL. Postuluje jego zmianę, gdyż według niego, „jest on fantastycznie konserwatywny, a zmiany wprowadzone w tym względzie w systemie socjalistycznym w porównaniu z kapitalistycznym są minimalne”. Twierdzi, że „szkoła dzisiejsza (1964 r.) – pod względem czasowym – trwa tak samo długo i jest tak samo skonstruowana, jak szkoła z początków XIX w”. Dopiero po 1989 r. zmieniono wychowanie w szkołach, i to na gorsze.
Nie udała się też komunistom ateizacja Polaków. Na jej temat Marks w „Rękopisach” pisał: „(…) ateizm jako zniesienie boga jest stawaniem się humanizmu teoretycznego, a komunizm jako zniesienie własności prywatnej jest windykacją prawdziwie ludzkiego życia jako własności człowieka, jest stawianiem się humanizmu praktycznego; albo innymi słowy, ateizm jest humanizmem zapośredniczonym z sobą samym przez zniesienie religii, komunizm zaś humanizmem zapośredniczonym z sobą samym przez zniesienie własności prywatnej” (cytat za A, Schaffem, „Marksizm a jednostka ludzka”).
Nie udała się też kontrola świadomości Polaków, która była dla komunistów sprawą podstawową zarówno ze względów doktrynalnych, jak i politycznych. Przeobrażenie narodu miało przynieść przekształcenie świadomości narodu polskiego, a mianowicie ich światopoglądu, zasad moralnych, nawyków estetycznych itp. I na tym polu komuniści ponieśli totalną klęskę.
W latach stalinowskich to Kościół Katolicki dawał Polakom, w skali masowej, alternatywę światopoglądową oraz w pewnej mierze oparcie instytucjonalne. Dlatego też ideologia komunistyczna nie miała jakichkolwiek szans na zdominowanie świadomości narodu polskiego.
Nie zdążono rozprawić się z Kościołem Katolickim, tracąc w ten sposób szansę, która być może już nigdy komunistom się nie nadarzy. Okazało się wreszcie, że ani policyjny terror stalinowskiego okresu, ani wysiłki propagandy mające na celu wychowanie nowego społeczeństwa w pełni akceptującego komunistyczną ideologię nie były skuteczne: szybkość i łatwość, z jaką społeczeństwo polskie odzyskało w roku 1956 swą świadomościową podmiotowość, dowodzą, że w tej dziedzinie fiasko komunistów, w porównaniu z nakładem i typem zastosowanych środków, było niemal zupełne. Czynnik czasu zadziałał jednak bardzo skutecznie: komunizm mógł być w Polsce wprowadzony jedynie przed rokiem 1956. Ponieważ tego nie zrobiono, polski „socjalizm realny” od początku odbiegał od oficjalnie obowiązujących kanonów, a bezzwłocznie podjęte po Październiku przez komunistów i później uporczywie aż do dnia dzisiejszego ponawiane próby zlikwidowania tych odstępstw, choć częściowo skuteczne, w wielu kwestiach prowadziły do skutków niezgodnych z oczekiwaniami”.
Celem Brzezińskiego było obalenie porządku stalinowskiego
Zbigniew Brzeziński obalając ZSRR, obalił stalinowski porządek w ZSRR i w państwach „obozu socjalistycznego” (wypaczony komunizm), by powrócić do początków rewolucji 1917 r., zgodnie z Trockim, i budowy na nowo komunizmu. Ten proces już trwa. Na Zachodzie i USA w latach 60. i 70. XX w. dokonała się rewolucja obyczajowa lub seksualna. W państwach Europy Środkowo Wschodniej rewolucja obyczajowa rozpoczęła się po 1989 r.
W 1979 r. Zbigniew Brzeziński zapoczątkował kampanię wspierania mudżahedinów w Pakistanie i Afganistanie. Kampania ta była prowadzona przez pakistańskie służby bezpieczeństwa, przy finansowym wsparciu CIA i M16 w Wielkiej Brytanii. Część programu CIA obejmowało uzbrojenie, szkolenie mudżahedinów w Afganistanie. Ta polityka miała wyraźnie na celu propagowanie radykalnych islamistów i antykomunistów do obalenia komunistycznego rządu w Afganistanie. W Azji i na Bliskim Wschodzie Zbigniew Brzeziński współpracował z fundamentalistami islamskimi w pokonaniu ZSRR. W Polsce do tej sprawy wykorzystał katolików. Siła katolicyzmu była głównym czynnikiem osłabienia sowieckiej dominacji w Europie Wschodniej.
Kilka miesięcy przed oficjalnym podpisaniem przez prezydenta Cartera dyrektywy w sprawie ukrytej pomocy dla mudżahedinów w Afganistanie, w 1979 Z. Brzeziński zaczął otrzymywać dość wyraźne informacje z CIA o tym, że w Polsce sytuacja była na skraju eksplozji. Pod koniec lat 80. XX w. sytuacja gospodarcza Polski z roku na rok się pogarszała. Zadłużenie Polski w krajach kapitalistycznych doszło do takiego poziomu, że całość wpływów z eksportu wolnodewizowego nie wystarczała nawet na bieżącą obsługę długów, nie mówiąc już o utracie możliwości spłacenia zadłużenia w jakiejkolwiek perspektywie czasowej. Rosło niezadowolenie społeczne.
Informacje CIA spowodowały, że Brzeziński prowokował ZSRR do interwencji w Afganistanie, aby odwrócić uwagę ZSRR od sytuacji politycznej i gospodarczej Polski. Taką prowokacją miała być pomoc wojskowa dla mudżahedinów w Afganistanie. Z. Brzeziński zakładał, że Polska byłaby o wiele mniej narażona, gdyby armia sowiecka była wplątana w krwawy konflikt w Afganistanie. 3 lipca 1979 r. prezydent Carter faktycznie podpisał ukrytą pomoc dla mudżahedinów w Afganistanie. Było to sześć miesięcy przed inwazją ZSRR.
Opinia Z. Brzezińskiego:
„Rzeczywiście, 3 lipca 1979 r. prezydent Carter podpisał dyrektywę dotyczącą tajnej pomocy dla przeciwników reżymu radzieckiego w Kabulu. Tego samego dnia napisałem notatkę do prezydenta, w której wyjaśniłem mu, że ta pomoc przyczyniłaby się do radzieckiej interwencji wojskowej (http://www.globalresearch.ca/in-the-foreign-policy-shadow-of-dr-brzezinski-obama-islamic-fundamentalism-and-russia/5485727).
Strategia Brzezińskiego była następująca:
– sprowokować ZSRR do interwencji w Afganistanie;
– wplątać ZSRR w krwawy konflikt podobny do amerykańskich doświadczeń w Wietnamie. Celem tej strategii było odwrócenie uwagi ZSRR od wydarzeń w Polsce. Jesienią 1980 r. powstała „Solidarność”, która powstała z inspiracji Brzezińskiego;
-włączyć Watykan do walki ze ZSRR
– obalenie ZSRR;
– oderwanie Polski od ZSRR.
Papież Jan Paweł II i Zbigniew Brzeziński
W 1976 r. kardynał Karol Wojtyła odwiedził Harvard, gdzie wygłosił odczyt. Po odczycie Z. Brzeziński podszedł do Karola Wojtyły, przedstawił się, a on zareagował bardzo ciepło i bezpośrednio, mówiąc „Dużo o panu słyszałem, chodźmy na herbatę”. Podczas tej rozmowy przy herbacie nawiązał się stosunek, który trwał przez 20 lat.
16 października 1978 r. kardynał Karol Wojtyła został wybrany na papieża i przybrał imię Jana Pawła II. Formalna inauguracja pontyfikatu miała miejsce w trakcie Mszy św. na placu św. Piotra 22 października 1978. Na Mszy św. obecni byli Amerykanie polskiego pochodzenia: Zbigniew Brzeziński, przyszły sekretarz stanu Edmund Muskie, Klemens Zabłocki (1912- 1983) i Barbara Mikulski, amerykańska działaczka polityczna, senator ze stanu Maryland. Jest członkinią amerykańskiej Partii Demokratycznej. Wybrana do Izby Reprezentantów w 1976, ponownie w 1978, 1980, 1982 i 1984. W 1986 została wybrana do Senatu (kolejne reelekcje 1992, 1998, 2004 i 2010). W chwili złożenia mandatu w 2017 najstarsza stażem kobieta-senator. Był amerykańskim przedstawicielem reprezentującym Milwaukee w stanie Wisconsin. Klemens Zabłocki był liberalnym demokratą, zbudował swoją reputację w polityce zagranicznej, zajmując silne pozycje antykomunistyczne i popierał wojnę wietnamską.
- Brzeziński o wyborze Papieża mówił: „W czasie, kiedy byłem doradcą ds. Bezpieczeństwa narodowego Białego Domu, Wojtyła został wybrany na papieża. Pamiętam, że przerwałem sesję Rady Bezpieczeństwa Narodowego, aby zadzwonić do prezydenta Cartera w Camp David. Zapytał mnie o to, co wiedziałem o nowym papieżu i powiedziałem mu o tym, co wiedziałem o Wojtyle: teolog, człowiek o głębokiej wierze, bardzo silnym osobistym charakterze, postacią podziwianą przez młodych ludzi i postrzeganą z niechęcią przez władze komunistyczne. Człowiek, papież, z rozległą wizją polityczną” (http://vaticaninsider.lastampa.it/en/homepage/reviews/detail/articolo/wojtyla-giovanni-paolo-ii-199/).
Brzeziński umiejętnie wykorzystał polskie pochodzenie i wiarę katolicką Papieża Jana Pawła II do tego, aby stworzyć specjalny kanał ze Stolicą Apostolską, zapewniając sobie bezpośredni dostęp do Papieża Jana Pawła II.
James M. Rentschler, były wysłannik USA i członek sztabu administracji Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) za Cartera, ukazuje istotne okoliczności, jakie towarzyszyły temu wydarzeniu, w swoich wspomnieniach opublikowanych na łamach „International Herald Trybune” 30 października 1998 roku. Oto fragment: „W głębokim sekrecie Z. Brzeziński zapoczątkował historyczny ruch prezydenta Jimmy Cartera w Zimnej Wojnie współpracując z kardynałem Agostinem Casaroli, sekretarzem stanu w Watykanie, człowiekiem, którego moc i wpływy w Stolicy Apostolskiej plasowały się zaraz po papieżu, twardym a zarazem subtelnym negocjatorem, prywatnie znanym wśród swoich z Kurii jako „Kissinger w sutannie”. On i Z. Brzeziński utworzyli prywatny kanał między Białym Domem a Stolicą Apostolską, z którego Rada Bezpieczeństwa Narodowego korzystała jako z możliwości dubbingującej watykański hot line. Była to linia, którą Jimmy Carter i Jan Paweł II wkrótce zaczęli używać do osobistej korespondencji w ponadprzeciętnym zakresie… bezprecedensowa wymiana poglądów między amerykańskim prezydentem-baptystą a głową rzymsko-katolickiego Kościoła rodem z Polski” (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6496).
Brzeziński później powiedział: „Jestem przekonany, że papież Jan Paweł II przede wszystkim wzmocni zaufanie narodu polskiego, przekonując, że ich odrzucenie komunizmu jest powszechnie akceptowane przez cały świat i Kościół katolicki w Polsce. Miało to niesamowity efekt transformacyjny. – to było imponujące katalizator energii”.
Korespondencja pomiędzy Brzezińskim i Papieżem Janem Pawłem II była prowadzona za pośrednictwem „Prywatnego kanału” i zawierała „nadzwyczajne spektrum wrażliwych kwestii”, takie jak kontrola zbrojeń, prawa człowieka, walka z głodem, niepokoje społeczne za żelazną kurtyną, sowieckie zbrodnie w Afganistanie, los misjonarzy katolickich w Chinach, kubańskie awanturnictwo w Afryce i na Bliskim Wschodzie, terroryzm. Odtajnionych zostało czterdzieści listów.
- Brzeziński wspomina, że Jan Paweł II na spotkaniu w Watykanie w latach osiemdziesiątych zażartował: „Od teraz każdy wie, że jesteś tym, który sprawił, że jestem papieżem, powinieneś odwiedzać mnie częściej!”
Paul Henze w książce „Spisek na życie papieża” wyjaśnia, skąd się wziął ten żart: „…Prawdopodobnie po raz pierwszy ukazał się ona na początku marca w madryckim tygodniku „El Tiempo”. Był to sfabrykowany dokument dotyczący rzekomego, „ściśle tajnego” memorandum, przesłanego jakoby w 1978 r. przez Zbigniewa Brzezińskiego do Cartera, z planem destabilizacji Polski. Co osobliwe 13 czerwca 1983 r. warszawska gazeta „Życie Warszawy” przedrukowała ten falsyfikat, sygnując go z Waszyngtonu. „Memorandum„ sugeruje, że wybór kardynała Wojtyły na papieża był istotna częścią destabilizacji”.
Dalej: „Niewykluczone, że fałszerstwo to jest odbiciem autentycznej analizy, tyle że dokonanej jeszcze w kwietniu 1978 r. przez KGB, a przypisującej wybór papieża Polaka udanej konspiracji, którą wyreżyserował jakoby Brzeziński z pomocą kardynała Filadelfii, Króla i zachodnioniemieckich przywódców katolickich…”.
Zobacz: Andrea Tornielli, „Pakt między Watykanem a Białym Domem przeciwko Imperium Radzieckiemu, „Vaticanum Insider”, 20 czerwca 2011 rok (hhtp://vaticaninsider.lastampa.it/en/homepage/reviews/detail/articolo/wojtyla-giovanni-paolo-ii-199/).
Konsekwencje polityki Brzezińskiego
Z perspektywy historycznej, strategia Brzezińskiego była najbardziej radykalna w okresie zimnej wojny, która mogła doprowadzić do konfliktu zbrojnego. Dla porównania, polityka odprężenia Nixon-Kissinger była znacznie mniej agresywna, ograniczając się do opisywania danej sytuacji i zamrażaniu wyścigu zbrojeń. Rezultatem polityki Z. Brzezińskiego była ruina ekonomiczna w większości państw Europy Środkowo Wschodniej, ponieważ stabilne reżimy zostały zastąpione przez zorganizowaną przestępczość. Nastąpiła grabież i niszczenie majątku narodowego. Spowodowano wysokie bezrobocie. W latach 90. XX w. pod kontrolą zachodnich instytucji bankowych norma życia szybko spadła w całej Europie Środkowo Wschodniej. Dla przykładu: w latach 90. XX wieku Polska zanotowała największy wzrost ubóstwa spośród wszystkich 175 państw sklasyfikowanych przez ONZ-towski program rozwoju UNDP. Kojarzyła sie z biednymi krajami Afryki, nie trzeciego, ale czwartego lub piątego świata. Tu nie chodziło o komunizm, lecz o wyrwanie państw Europy Środkowo Wschodniej z orbity wpływów ZSRR, i następnie skolonizowanie ich przez imperialną politykę USA.
Zbigniew Brzeziński często używał politycznego pojęcia położenia Polski „Europa Środkowa”, a nie Europa Środkowo Wschodnia, dając tym jasno do zrozumienia, że Polska nie jest już kojarzona ze Wschodem, czyli z Rosją. Obecnie terminem tym posługują się polscy politycy.
Polacy, a nie komuniści budowali Polskę
Fragment przemówienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego- Apel Pamięci 13 grudnia 2016: „Tamte dni to moment, w którym komunizm już całkowicie skompromitowany i konający, wrócił do swoich korzeni. Zaczął w 1944 i 1945 roku od rządów w istocie bezpośrednio okupacyjnych, a stan wojenny to był, w innych okolicznościach, znacznie łagodniejszych, powrót do okupacji. Do czegoś, co można nazwać wewnętrzną okupacją. Pamięć o tym wydarzeniu musi trwać w narodzie, bo musi także trwać pamięć o tym, co działo się w Polsce między 1944 a 1989 rokiem. Musimy to pamiętać – to straszne doświadczenie i ciągle przekonywać tych, a wciąż jest ich dużo, którzy nie do końca nie uświadamiają sobie, z czym mieliśmy do czynienia. Czym był komunizm, czym była kolonialna zależność od ZSRR, czym był ustrój, który gwałcił wszelkie prawa”. (http://www.solidarni2010.pl/34425-przemowienie-prezesa-pis-jaroslawa-kaczynskiego—apel-pamieci-13-grudnia-2016.html). Celem J. Kaczyńskiego będzie więc tropienie stalinistów.
Obecnie PiS „dekomunizuje” Polskę. Jarosław Kaczyński dokonał zamachu na władzę sądowniczą poprzez próby zniszczenia, uzależnienia lub ubezwłasnowolnienia Trybunału Konstytucyjnego i sądów, likwidacja niezależności prokuratury, likwidacja służby cywilnej, zawłaszczone i zniszczono media publiczne, trwa proces niszczenia armii. Obecnie PiS dokonuje rewolucji w Sądzie Najwyższym. Bo żeby zapewnić sobie władzę na długie lata, to trzeba obalić Sąd Najwyższy, gdyż to on stwierdza ważność wyborów do Sejmu i Senatu RP. Jest to depolonizacja Polski. PiS zwalczając PRL zwalcza Polskę.
Jarosław Kaczyński nazywając PRL państwem komunistycznym zależnym od ZSRR, zwalcza dorobek Polaków, którzy po zniszczeniach wojennych odbudowali Polskę, bez planu Marshalla, i ją uprzemysłowili (industrializacja i urbanizacja). Na początku lat 90. XX w. majątek narodowy, który został rozkradziony, był wyceniony na około 400-500 mld. dolarów. W latach 70. i 80. XX w. członków władz nazywano technokratami. Ze słownika języka polskiego: „Technokracja jest to filozoficzna koncepcja ustroju społecznego, w którym władzę sprawowaliby technicy, eksperci, organizatorzy i kierownicy produkcji, głoszona przez zwolenników niemarksistowskiej doktryny społeczno-politycznej, zakładającej, że postęp techniczny może bez rewolucji rozwiązać wszystkie konflikty społeczne”. Król Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną, a technokraci zostawili Polskę betonową.
Jarosław Kaczyński i wielu członków PiS zostało wychowanych, tak jak i pozostała część tzw. polskiej elity, na paryskiej „Kulturze” Giedroycia. Główną cechą jest radykalna antyrosyjskość PiS, i zdecydowana polityka pro-ukraińska. 1 grudnia 2013 r. prezes PiS wystąpił w Kijowie na Majdanie obok Oleha Tiahnyboka, ukraińskiego nacjonalisty, i pozdrawiał demonstrantów okrzykiem „Sława Ukrajini! Herojam Sława!” („Chwała Ukrainie! Chwała bohaterom!”). Szef PiS zapewnił na demonstracji, że Polska zawsze będzie wspierać sprawę integracji europejskiej Ukrainy. Politycy PiS sprzyjają Ukrainie. 22 lipca 2016 r. Sejm RP uchwalił Ustawę o ustanowieniu 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na obywatelach polskich Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, ale już 20. października 2016 r. (czwartek) posłowie przyjęli wspólną „Deklarację pamięci i solidarności Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i Rady Najwyższej Ukrainy”. Za przyjęciem deklaracji głosowało 367 posłów, przeciw było 44, 14 wstrzymało się od głosu.
Nazwanie PRL państwem komunistycznym niesie za sobą poważne konsekwencje. Oto one:
– zniszczenie wielkiego dorobku dwóch pokoleń Polaków, bo w myśl tej nowej interpretacji, to nie Polacy odbudowali Polskę i zbudowali przemysł, to zrobili komuniści.
– podważenie granicy na Odrze i Nysie i Układu Poczdamskiego z 2 sierpnia 1945 r., a w konsekwencji traktatu z 14 listopada 1990 r. o potwierdzeniu przez Niemcy i Polskę istniejącej pomiędzy nimi granicy.
– roszczenia Czech m.in. do Ziemi Kłodzkiej. Sytuacja taka miała już miejsce w 1945 r. Ówczesny rząd Polski był nawet skłonny częściowo uwzględnić, ale pod warunkiem terytorialnych ustępstw Czechów na Zaolziu. Ostatecznie do zmiany granic jednak nie doszło. Napięcie w stosunkach Polsko-Czeskich trwało formalnie do 1947 r., kiedy podpisano układ o przyjaźni i współpracy, jednak bez ustaleń co do granic.
– potępienie akcji „Wisła”, bo ją przeprowadzili komuniści.
– w związku z potępieniem akcji ‘Wisła”, Ukraińcy wystąpią o zmianę granic. Już obecnie wysuwają roszczenia do Podkarpacia.
Dlaczego wmówiono Polakom, że w latach 1944-1989 r. w Polsce był komunizm? Odpowiedź jest prosta: dlatego, aby Polacy nie byli świadomi faktu, że zachodzące w Polsce po 1989 r. zmiany społeczne są zgodne z marksistowskimi postulatami. Komunizm więc ma się Polakom kojarzyć wyłącznie z PRL, gdy tym czasem Polska może zostać skomunizowana, czego naród w ogóle nie zauważy i przeciwko czemu nie będzie już protestować.
Trockiści nienawidzą Stalina i Rosji, bo przegrali rewolucję w Rosji. Władimir Putin 13 czerwca 2012 r. podczas wizyty w Moskiewskim Muzeum Żydów i Tolerancji stwierdził: „Pomyślałem teraz o jednej rzeczy: decyzja upaństwowienia tej biblioteki została podjęta przez pierwszy sowiecki rząd, składający się w 80-85% z Żydów”. Prezydent miał na myśli bibliotekę rabina Josefa Schneersona, zmarłego lidera ruchu Chabad Lubawicz (https://marucha.wordpress.com/2013/06/21/putin-pierwszy-sowiecki-rzad-skladal-sie-glownie-z-zydow). Swoją nienawiść do Rosji przelali na Polaków.
Stanisław Bulza
Cdn.
1 thoughts on “Bulza: Jak to jest z tym komunizmem? Był komunizm, czy go nie było. Część II.”