Bulza: Niemieckie oddziały śmierci w Jedwabnem. Część I.

Białystok w latach 1915-1944

Polska po niemieckiej agresji, w przeciwieństwie do takich przypadków jak Francja pod rządami Vichy, doświadczyła bezpośredniej niemieckiej administracji, a nie marionetkowego rządu.

Wybuch II wojny światowej poprzedziło podpisanie 23 sierpnia 1939 r. paktu Ribbentrop-Mołotow. W wyniku tego paktu 1 września 1939 r. nastąpiła agresja Niemiec na Polskę, a 17 września 1939 r. agresja ZSRR na Polskę. Nastąpił IV rozbiór Polski. Połowa terytorium II Rzeczypospolitej została zajęta przez Armię Czerwoną, a jej obywatelom następnie nadano obywatelstwo sowieckie. Z tych ziem po wojnie do Polski „wróciła” tylko Białostocczyzna, i to okrojona. Województwo Białostockie do 1939 r. zaliczane było do województw centralnych. W 1931 r. w województwie tym mieszkało 1643,5 tys. ludzi, w tym z językiem ojczystym polskim 72%. Według spisu powszechnego z 1946 r., ogółem w województwie białostockim mieszkało 917 tys. 563 osoby (dawne ziemie 882 tys., odzyskane 86 404 osoby). W 1931 r. województwo białostockie miało 32441 km kw. powierzchni, a w 1947 r. 22552 km kw. powierzchni. W 1939 r. w województwie białostockim odsetek osób wyznania mojżeszowego wynosił 38,7%.

W 1940 roku, w czasie okupacji sowieckiej, kiedy przeprowadzono spis ludności w sowieckiej Republice Białoruskiej, do której przyłączono Jedwabne, wykazano około 500 osób pochodzenia żydowskiego w Jedwabnem (https://marucha.wordpress.com/2016/08/11/malo-znane-relacje-swiadkow-odslaniaja-szokujace-kulisy-mordu-w-jedwabnem-jak-skonczymy-to-robic-z-zydami-to-samo-bedziemy-robic-z-wami-polakami/).

Terytorium Polski po zajęciu przez wojska niemieckie oddano początkowo pod zarząd wojskowych władz okupacyjnych, ale już w październiku 1939 r. województwa śląskie, poznańskie, większa część łódzkiego, część warszawskiego, krakowskiego i kieleckiego zostały włączone administracyjnie do Rzeszy, a z reszty ziem polskich utworzono tzw. Generalne Gubernatorstwo ze stolicą w Krakowie. Po ataku na ZSRR Niemcy powiększyli GG o Dystrykt Galicja, okręg Białostocki przyłączyli do Rzeszy, ponadto utworzyli Komisariaty Rzeszy „Wschód” i „Ukraina”.

Szacuje się, że Niemcy zabili ponad 3 miliony Polaków. Niemieccy planiści wzywali do „całkowitego zniszczenia” wszystkich Polaków, a ich los, podobnie jak wielu innych Słowian, nakreślono w ludobójczym Generalplan Ost (Generalny Plan Wschodni).

Białystok w latach 1915–1919 znajdował się pod okupacją niemiecką. W 1920 Wojsko Polskie stoczyło zwycięską bitwę białostocką z Armią Czerwoną, uwalniając miasto spod bolszewickiej okupacji. Do 1939, już w niepodległej Polsce, miasto było stolicą województwa białostockiego. Po agresji ZSRR na Polskę w październiku 1939 r. Białystok przyłączono do Białoruskiej SSR i nadano mu status stolicy obwodu białostockiego.

W czerwcu 1941 do Białegostoku wkroczyły wojska niemieckie. Od lipca 1941 do lipca 1944 był on ośrodkiem administracyjnym Okręgu Białostockiego.

W Białymstoku już 27 czerwca 1941 r., przy udziale 322 batalionu policji niemieckiej, spalono 700 Żydów w synagodze, rozstrzelano dalszych 2000 oraz 300 poza miastem, dalszych 194 zaś w dniu 9 września. W Grajewie rozstrzelano 650 Żydów, w Szczuczynie 800 Żydów i ludzi uznanych za komunistów. Niezadowolenie szefa Einsatzgruppe B SS-Gruppenführera Artura Nebe wywołał fakt, iż do 13 lipca 1941 jego podkomendni zamordowali w Grodnie i Lidzie „tylko” 96 Żydów. „Wydałem rozkaz, aby działano tu bardziej intensywnie” – meldował Nebe. Rozkaz wykonano.

Jak zapisał dowódca 322 batalionu policji niemieckiej (sformowanego w Wiedniu) major Nagel w dzienniku wojennym, jego podkomendni rozstrzelali w Białymstoku w dniach 6–17 lipca 105 osób cywilnych, głównie Żydów i Polaków. Później batalion ten działał w rejonie Białowieży pod bezpośrednim nadzorem dowódcy SS i policji „Russland-Mitte” SS-Gruppenführera Ericha von dem Bacha, gdzie do 22 sierpnia zabił 359 Żydów, a następnie wyruszył dalej, mordując, na Białoruś i Smoleńszczyznę (http://ioh.pl/artykuly/pokaz/einsatzgruppen–czoowa-formacja-hitlerowskiego-ludobjstwa,1010/).

30 czerwca 1941 r. do Białegostoku przybyła formacja Schutzpolizei z Generalnego Gubernatorstwa, kierowana przez SS-Hauptsturmführera Wolfganga Birknera, weterana Einsatzgruppe IV z polskiej kampanii, oraz Einsatkommando/Gestapo „Zichenau-Schröttersburg„ SS-Obersturmführera Hermanna Schapera.

W marcu 1942 r. w powiecie białostockim zarejestrowano 161 tys. Żydów.

Przerwana ekshumacja

Lech Kaczyński 14 czerwca 2000 r. został powołany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na urząd ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, jako następca Hanny Suchockiej. W 2001 roku, gdy rozpoczęto ekshumację w Jedwabnem, Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości, a Ewa Juńczyk-Ziomecka (w latach 2006-2010 podsekretarz i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego) była dyrektorem do spraw rozwoju Muzeum Historii Żydów Polskich. Po jej telefonie Lech Kaczyński przybył na wielogodzinne rozmowy do Muzeum, po których zdecydował o zablokowaniu ekshumacji w Jedwabnem.

Przeprowadzeniu rzetelnych prac sprzeciwili się bowiem rabini, argumentując, że wykopywanie zwłok jest sprzeczne z religię żydowską. Ich stanowisko zaakceptowali dyrektor Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu prof. Witold Kulesza i jego zwierzchnik, minister sprawiedliwości Lech Kaczyński. Na wniosek amerykańskiego rabina Michaela Schudricha minister sprawiedliwości RP wstrzymał ekshumację w stodole w Jedwabnem. Lech Kaczyński wstrzymał ekshumację w Jedwabnem, gdy okazało się, iż liczba ofiar będzie znacznie mniejsza, niż podawana przez Grossa, a w ziemi zaczęto znajdywać dowody świadczące o sprawstwie Niemców. Jan Tomasz Gross w 2000 r. na ten temat napisał antypolską książkę „Sąsiedzi: Historia zagłady żydowskiego miasteczka”. Książka ta w dużej mierze przyczyniła się do rozpętania nagonki na Polskę, gdyż ukazała Polaków jako wrednych antysemitów.

Usiłuje się za wszelką cenę zdjąć odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej i przerzucić je na Polaków.

Celujące w tym światowe media są kontrolowane przez Niemców czy Żydów i wygląda na to, że jest między nimi współpraca w tej mierze. Przyczyną tej współpracy jest niewątpliwie pragnienie Niemców by podzielić się z Polską odpowiedzialnością za holocaust, a najchętniej całą ją zwalić na Polaków. Nie byłoby jednak tej współpracy bez własnej woli środowisk żydowskich. Te doskonale wiedzą kto im ludobójstwo zgotował, a jednak uczestniczą w tej zakłamanej propagandzie, mają więc ku temu powody (Maciej Giertych, „Polityka zagraniczna”, referat wygłoszony 16.III.1996 r. w gmachu Sejmu na posiedzeniu Bloku dla Polski).

Agencja 114 i „polskie obozy śmierci”

Agencja 114 (niem. Dienststelle 114) była tajnym frontem powojennej agencji wywiadowczej Niemiec Zachodnich z okresu zimnej wojny, Bundesnachrichtendienst (BND), która służyła jako główny punkt wejścia do krajowego kontrwywiadu , dla byłych nazistów, w tym zbrodniarzy wojennych zaangażowanych w Holokaust, którzy nigdy nie zostali postawieni przed wymiarem sprawiedliwości. Agencja znajdowała się na tylnym dziedzińcu przy Gerwigstrasse w mieście Karlsruhe, za tabliczką na drzwi reklamującą firmę Zimmerle & Co. podobno specjalizujący się w roletach.

Do połowy lat 60. XX w. rząd RFN odmawiał ścigania nazistowskich zbrodniarzy wojennych. W tych latach powiązana z wywiadem „Agencja 114” pracowała nad „wyczyszczeniem” akt takich ludzi, którzy chcieli uzyskać pracę wywiadowczą. Sporo z tych kandydatów do wywiadu pracowało w obozach koncentracyjnych i obozach śmierci, stąd potrzeba ich „zmiany marki” i wplątania w zbrodnie przez nich popełnione Polaków.

Agencja 114 kierowana przez Alfreda Benzingera, o pseudonimie „der Dicke” (Grubas), byłego sierżanta tajnej policji wojskowej Wehrmachtu, Geheime Feldpolizei, który w 1956 r. podjął skoordynowane działania mające na celu oczyszczenie zbrodniarzy wojennych w ramach różnych dochodzeń. Benzinger przyjął celowo jednoznaczną frazę „polskie obozy śmierci” w połowie lat 60. XX wieku, aby zasugerować, że to Polacy, a nie Niemcy, byli odpowiedzialni za masowe ludobójstwo podczas II wojny światowej. Benzinger koordynował akcję propagowania tego fałszywego terminu „polskie obozy koncentracyjne” w popularnych mediach. Byli naziści, którzy pracowali w Agencji 114, to Konrad Fiebig i Walter Kurreck (https://www.wikiwand.com/pl/Wikipedysta:FreedomFighter/brudnopis).

Skuteczność Benzingera wzmógł fenomen powolnego przepoczwarzania się w światowych mediach „niemieckich zbrodni” na „zbrodnie nazistowskie”, w znacznym stopniu podyktowany niechęcią obydwu obozów Zimnej Wojny do nadmiernego obciążania swoich nowych sojuszników, dla jednych – RFN, dla drugich – NRD. I to zjawisko, podobnie jak „geograficzny skrót myślowy” w wypadku „polskich obozów śmierci”, miało u źródła przekonywający powód: to przecież niemiecka antyhitlerowska emigracja rozpropagowała w prasie anglosaskiej nazywanie swoich przeciwników terminem „Nazis”.

Benzinger „otwarcie rekrutował” byłych członków Gestapo, SS i SD, jak później poinformował agent CIA James Critchfield, który nadzorował rozwój niemieckiej służby wywiadowczej. Według agenta CIA wśród byłych członków SD szybko rozeszła się wiadomość, że Gehlen musi z nimi pracować. Konrad Fiebig, którego później oskarżono o zabójstwo 11 000 Żydów na Białorusi. Kolejnym był Walter Kurreck z ekipy śmierci SS Einsatzgruppe D., który był odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy morderstw. Wielu z tych ludzi złożyło oświadczenia świadczące o wzajemnej wiarygodności, jednocześnie ukrywając własną przeszłość

Kłamstwo Benzingera poszło w świat.

Już w 1944 r. wyrażenie „polski obóz śmierci” pojawiło się jako tytuł artykułu w czasopiśmie „Colliera:”„Polski obóz śmierci”. Był to fragment wspomnienia polskiego bojownika ruchu oporu Jana Karskiego z 1944 r.,”Kurier z Polski: Historia tajemnego państwa” (przedrukowany w 2010 r. Jako „Historia tajnego państwa: Mój raport dla świata). Sam Karski, zarówno w książce, jak i artykule, użył wyrażenia „żydowski obóz śmierci”, a nie „polski obóz śmierci”. Jak udowodniono w 2019 r., redaktor „Collier” zmienił tytuł maszynopisu Karskiego „In the Belzec Death Camp” (W obozie zagłady w Bełżcu) na „Polish Death Camp” (https://en.wikipedia.org/wiki/%22Polish_death_camp%22_controversy).

Artykuł Matta Lebovica z 2016 r. stwierdził, że Agencja 114 RFN, która podczas zimnej wojny zwerbowała byłych nazistów do wywiadu RFN, pracowała nad popularyzacją terminu „polskie obozy śmierci”, aby zminimalizować odpowiedzialność Niemców i wplątać Polaków w okrucieństwa (Lebovic, Matt (26 lutego 2016 r.), „Czy słowa „polskie obozy śmierci” zniesławiają Polskę? A jeśli tak, to kogo winić?” „Czasy Izraela”.

23 grudnia 2009 r. Brytyjski historyk Timothy Garton Ash napisał w „The Guardian”: „Oglądając niemiecki reportaż telewizyjny z procesu Johna Demjanjuka kilka tygodni temu, byłem zdumiony, gdy spiker opisał go jako strażnika w „polskiej eksterminacji w obozie Sobibor”. Co to za czasy, kiedy jeden z głównych niemieckich kanałów telewizyjnych myśli, że może opisać nazistowskie obozy jako „polskie”? Z mojego doświadczenia wynika, że automatyczne zrównanie Polski z katolicyzmem, nacjonalizmem i antysemityzmem – i stąd zejście do winy przez skojarzenie z Holokaustem – jest nadal szeroko rozpowszechniony. To zbiorowe stereotypy nie oddają sprawiedliwości zapisowi historycznemu”.

W niemieckiej kulturze pamięci data 1 września 1939 roku nigdy nie była traktowana tak, jak życzyliby sobie Polacy i inne narody za wschodnią granicą. Na pierwszym planie w niemieckiej kulturze pamięci i kalendarzu rocznic znajdują się inne toposy: zagłada europejskich Żydów i Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, obchodzony w rocznicę wyzwolenia Auschwitz-Birkenau 27 stycznia 1945 rok; zakończenie II wojny światowej w Europie 8 maja 1945 roku; rocznica nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera 20 lipca 1944 roku; bombardowania niemieckich miast, szczególnie Drezna 13 lutego 1945; wreszcie ucieczki i wypędzenie milionów Niemców z dawnych wschodnich ziem III Rzeszy. Pamięć o 1 września 1939 roku pozostaje zaś „wyjątkowo mglista” (https://www.dw.com/pl/okupacja-polski-puste-miejsce-w-niemieckiej-pami%C4%99ci/a-50907221).

W jednym ze swoich pierwszych przemówień po objęciu urzędu kanclerskiego Gerhard Schroeder (kanclerz RFN w latach 1998–2005) powiedział, że okres niemieckiej pokuty dobiegł końca. Wprawdzie dotyczyło to głównie „odszkodowań“ płaconych przez Niemców w ramach żydowskiego „przemysłu holokaustu“ w gotówce, okrętach podwodnych i innym sprzęcie wojskowym – ale również polityki historycznej. Niemiecka polityka historyczna zmierza do stopniowego zdejmowania z Niemiec i Niemców odpowiedzialności za II wojnę światową (https://naszdziennik.pl/mysl-felieton/36329,niemcy-o-ludzkiej-twarzy.html).

Według Żydów, „ekshumacja w Jedwabnem niemożliwa z powodów religijnych”.

Rabin Michael Schudrich powiedział „Gazecie”, że przeprowadzenie ekshumacji szczątków Żydów zamordowanych w Jedwabnem jest niemożliwe z powodów religijnych. – „Dla nas od dotarcia do prawdy ważniejsza jest wierność tradycji, która zakazuje naruszania pochowanych kości”, ale w Wałbrzychu ekshumacja była możliwa (poniżej).

Zablokowano ekshumację, nie przeprowadzono sekcji szczątków, badania miejsca tragedii zarzucono po kilku dniach, gdy tylko znaleziono tam łuski niemieckich nabojów, świadczących o zupełnie innym przebiegu zdarzeń. Co więcej, IPN nie dołączył do swojej dwutomowej publikacji wieńczącej badania sprawozdania prof. Andrzeja Koli, który kierował pracami archeologicznymi w Jedwabnem. Archeolog wskazuje, że znaleziono w mogile wiele wartościowych przedmiotów, monet i biżuterii. Łącznie wydobyto ponad 600 przedmiotów. Pada więc kolejny mit Grossa, że Polacy rozgrabili ofiary mordu. Instytut zablokował też emisję filmu „Jedwabne” zrealizowanego przez Artura Janickiego dla Telewizji Polsat (https://wpolityce.pl/historia/285774-nie-powielajmy-klamstw-o-jedwabnem-swiadkowie-i-fakty-czekaja-na-prawde-w-odpowiedzi-piotrowi-skwiecinskiemu-wideo?strona=1).

26 czerwca 2007 r. prezydent Lech Kaczyński, minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski, i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisali Akt erekcyjny pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Słowo Polin Muzeum dodało do swojej nazwy we wrześniu 2014 r.

Stefan Bratkowski w swej książce „Pod tym samym niebem” dowodzi, iż opis tragedii w Jedwabnem serwowany przez Grossa jest fałszywy. Tai rolę Niemców i finguje liczbę ofiar, pomija fakt, ze pogrom kielecki był prowokacją ubecką mającą na celu głównie szkalowanie Polski w oczach Zachodu.

Warszawski Korespondent „Süddeutsche Zeitung”, Thomas Urban opublikował równocześnie w swoim piśmie i w „Rzeczypospolitej” (1-2.IX.01) artykuł o Hermanie Schaperze, dowódcy jednostki SS, która dokonywała likwidacji Żydów na terenie łomżyńskiego, w tym w Jedwabnem 10.VII.1941 r. Według autora, teza Grossa jest nie do utrzymania.

Autor pisze; że „eksperci odkryli nie tylko szczątki ofiar, lecz znaleźli także amunicję. Skoro tylko mała część grobu została zbadana, eksperci nie wykluczają, że znajduje się tam jeszcze kilkaset dalszych łusek. Amunicja pochodziła z niemieckich karabinów „Mauser”, rok produkcji 1938, oraz z pistoletu „Walter”, noszonego przez niemieckich oficerów”.

Książka Jana Tomasza Grossa pt. „Sąsiedzi” (2000 r.) zarzuca Polakom zamordowanie 1600 Żydów w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Natomiast według IPN zginęło co najmniej 340 żydowskich ofiar, w dwóch grupach, z których pierwsza zawierała od 40 do 50 osób, a druga około 300. Dokładnej liczby ofiar nie udało się ustalić.

Następnego dnia po zbrodni, gdy Niemcy wyjechali z Jedwabnego, w miasteczku pojawiło się 100 Żydów, ukrytych przez Polaków

(https://wpolityce.pl/historia/285774-nie-powielajmy-klamstw-o-jedwabnem-swiadkowie-i-fakty-czekaja-na-prawde-w-odpowiedzi-piotrowi-skwiecinskiemu-wideo?strona=1).

Pojawiły się książki w obronie dobrego imienia Polaków np. Lecha Z. Niekrasza „Operacja Jedwabne” (Nortom, Wrocław), Henryka Pająka „Jedwabne geszefty” (Retro, Lublin), Ks. Eugeniusza Marciniaka „Jedwabne w oczach świadków” (Wyd. Duszpasterstwa Rolników, Włocławek), Jerzego Roberta Nowaka „100 kłamstw J.T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem” (Wyd. von borowiecky, Warszawa).

Wszelkie „autorytety moralne” z kręgu Unii Wolności, „Gazety Wyborczej”, „Tygodnika Powszechnego” i im podobnych, natychmiast po opublikowaniu książki Grossa orzekły, że wina Polaków została udowodniona. Najwytrwalszym był prof. Leon Kieres, szef Instytutu Pamięci Narodowej, prowadzącego dochodzenie w tej sprawie, wbrew faktom upierał się przy polskiej winie. Wykorzystują to media zachodnie, powołując się na jego autorytet (np. „Newsweek” 5.III.2001). Chyba właśnie po to ten działacz Unii Wolności został powołany na to stanowisko.

Prowadzone śledztwo w sprawie mordu w Jedwabnem jak na razie potwierdza to, co polska historiografia wie od dawna. Mord na jedwabińskich Żydach zaaranżowali Niemcy, jak w wielu innych miejscowościach, a rola Polaków była co najwyżej pomocnicza i to pod niemieckim przymusem. Były już za to wyroki w latach czterdziestych i to chyba przesadnie surowe. Ani Naród polski, ani Państwo polskie, nawet to podziemne, z mordem tym nie miało nic wspólnego. O zakres bezpośredniej odpowiedzialności poszczególnych polskich pomocników można się spierać, ale nie wynika z tego żadna wina zbiorowa, ani Polski, ani społeczności Jedwabnego.

Sugestię ówczesnego Prymasa Glempa, że Żydzi też mają za co przepraszać, spotkała się ze świętym oburzeniem środowisk żydowskich. Najbardziej sensacyjną jest sprawa ekshumacji. Żydzi nie chcieli się na nią zgodzić, i utrudniali jak mogli, ale polska prokuratura nie dała się zastraszyć do końca i jej w częściowym kształcie dokonała. Znaleziono wiele łusek z niemieckiej broni, a więc czynna obecność Niemców została udowodniono. Stwierdzono przy ofiarach złote i srebrne monety, a więc zarzut o obrabowywaniu ciał się nie potwierdził. Okazało się, że ofiar było ponad 100, ale nie więcej jak 250, co sprowadza podaną przez Grossa liczbę 1600 kategorii fantastyki. (M. Giertych, „Opoka w Kraju”, nr 38 (59), lipiec 2001).

Prof. Kola po tych dwutygodniowych badaniach napisał sprawozdanie. „To sprawozdanie miało się stać częścią dwutomowego wydawnictwa IPN. Ale tego sprawozdania tam nie wydrukowano. Nikogo nie powiadomiono dlaczego ten artykuł nie zmieścił się w tych dwóch tomach, które liczą ok. 900 stron. Nie, bo burzą przyjętą tezę. Jeżeli coś obraża naród polski, poniża go w oczach świata, to tak musi zostać. I funkcjonariusze państwowi pracują na to, by tak się stało” – mówi Andrzej Janicki (https://wpolityce.pl/historia/285774-nie-powielajmy-klamstw-o-jedwabnem-swiadkowie-i-fakty-czekaja-na-prawde-w-odpowiedzi-piotrowi-skwiecinskiemu-wideo?strona=3).

W 2002 Instytut Pamięci Narodowej wydał dwutomową publikację „Wokół Jedwabnego” pod redakcją Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka o łącznej objętości ponad 1500 stron, w której znalazły się studia, relacje i dokumenty dotyczące zbrodni w Jedwabnem. Zawiera ona wszystkie dostępne materiały archiwalne.

Ekshumacja w Wałbrzychu

Na portalu http://riese-inne.blogspot.com/2012_09_11_archive.html znalazłem na temat ekshumacji Żydów następującą informację:

W 1987 r. przybywa do Wałbrzycha J.Weiss narodowości żydowskiej i zgłasza do R.U.S.W w Wałbrzychu fakt zamordowania w czasie wojny przez Niemców dwóch więźniów żydowskich za próbę ucieczki, i trzech zmarłych więźniów żydowskich zamęczonych oraz zakopanych przy Książu, razem pięciu. Po czym wskazuje miejsce pochówku owych zamordowanych. Podczas wizji lokalnej nie znaleziono ciał. Za sprawę zabiera się Tadeusz Słowikowski i szuka we wskazanym przez J. Weissa miejscu bez rezultatów.

Tadeusz Słowikowski, miejscowy badacz tajemnicy Riese, po analizie bierze koparkę i rusza w pobliski zagajnik, tam trafia na pochówek.

I tu zaczyna się ciekawa sprawa ponieważ nie zostaje wykopanych pięciu więźniów żydowskich w pasiakach, lecz wykopano dwunastu bez ubrania z świetnie zachowanym uzębieniem i złotymi koronami. Z tego co wiemy Niemcy więźniom usuwali korony, a ci wyjątkowo mieli. Wyjątkowo też byli zakopani, gdyż żydzi zeznawali, że ciał ich ziomków nie ma, ponieważ były wywożone i spalane w Gross Rosen. Następnie korony zostają usunięte i przekazane na skarb Państwa Polskiego. Z protokołu sądowego wynika że zostali pochowani na początku 1945r. Według T .Słowikowskiego, brak śladów po kulach, kręgi szyjne nie uszkodzone. Był to rok 1987, kiedy wykopano12 ciał, znaleziono przy ciałach klamrę od wojskowego pasa.

Szczątki wydobyto i z honorami pochowano na cmentarzu komunalnym w Wałbrzychu.

I tu staje się rzecz nie spotykana, cztery lata później zjawia się ponownie Jan Weiss wraz z otrzymaną zgodą władz polskich i dnia 21 października 1991r., ekshumuje szczątki oraz wywozi je do Izraela.

Czemu jest to niespotykane. Ano kiedy chciano dokonać ekshumacji w Treblince i w Jedwabnem był zakaz.

Jaki jest argument strony żydowskiej aby nie ekshumować?, ano taki, cyt. :

„Rabin Michael Schudrich powiedział „Gazecie”, że przeprowadzenie ekshumacji szczątków Żydów zamordowanych w Jedwabnem jest niemożliwe z powodów religijnych. – Dla nas od dotarcia do prawdy ważniejsza jest wierność tradycji, która zakazuje naruszania pochowanych kości. Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński wstrzymał decyzję o ekshumacji”.

„Wiadomości” TVP poinformowały, że Stanisław Krajewski ze Stowarzyszenia Gmin Żydowskich powiedział, iż ekshumacja nie jest wykluczona pod warunkiem, że będzie ważny powód do jej przeprowadzenia (http://riese-inne.blogspot.com/2012_09_11_archive.html).

SS-Obersturmführer Hermann Schaper

Hermann Schaper urodzony w Strassburgu w 1911 r., zbrodniarz niemiecki, członek SS i NSDAP (nr SS 178 784, nr NSDAP 5 487 085), 1941-1944 członek Stapo Zichenau. 30.1.1944 awansowany do SS- Hauptsturmführer (Hauptsturmführer – w III Rzeszy stopień paramilitarny w Sturmabteilung (SA) i w Schutzstaffe (SS), który odpowiadał stopniowi Hauptmanna (kapitana) w Wehrmachcie). Schaper znał język polski i francuski, studiował chemię w Techn. Hochschule Braunschweig.

Schaper wstąpił do SS i awansował do stopnia SS-Untersturmführer 20 kwietnia 1935 r., a stopień SS-Obersturmführer uzyskał 20 kwietnia 1937 r. przed inwazją na Polskę w 1939 r. Schaper pracował w głównych biurach SD nazistowskich Niemiec. Podczas niemieckiej okupacji Polski Schaper służył jako dowódca komanda SS Zichenau-Schröttersburg – nazistowskiej Einsatzgruppe, jednej z pięciu takich formacji utworzonych we wschodniej Polsce i składającej się z 500–1000 funkcjonariuszy SS i Gestapo. Schaper działał w powiecie płockim (przemianowanym na Schröttersburg) zarządzanym przez hrabiego von der Groeben, jego przełożonym był Sturmbannfüuhrer (major) Hartmut Pulmer (poniżej), szef gestapo z siedzibą w Ciechanowie (przemianowany na Zichenau), awans na SS-Obersturmbannführer 20 kwietnia 1944 r.

Oddział śmierci Schapera został rozmieszczony w nowo utworzonej dzielnicy Bezirk Białystok (Okręg Białostocki) wkrótce po inwazji Niemiec na ZSRR. Sam Himmler odwiedził Białystok 30 czerwca 1941 r., i stwierdził, że w okolicy potrzebnych jest więcej sił, ponieważ pościg za uciekającą Armią Czerwoną pozostawił próżnię bezpieczeństwa. 30 czerwca 1941 r. przybyła do miasta następna formacja Schutzpolizei z Generalnego Gubernatorstwa, kierowana przez SS-Hauptsturmführera Wolfganga Birknera (poniżej), weterana Einsatzgruppe IV z polskiej kampanii. Jednostka została nazywana Kommando Białystok, i została wysłana przez SS-Obersturmbannführer Eberharda Schöngartha na polecenie Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, ze względu na doniesienia o aktywności partyzantki sowieckiej na tym obszarze, a Żydzi oczywiście natychmiast zostali podejrzani o pomaganie im.

Einsatzgruppe Schapera podzielono na mniejsze grupy (Einsatzkommandos), liczących od kilku do kilkudziesięciu osób, których misją było zabijanie Żydów, domniemanych komunistów i sowieckich współpracowników NKWD na zdobytych terytoriach, często daleko za postępującym frontem niemieckim. Einsatzgruppe stosowała tę samą, systematyczną metodę masowego zabijania w wielu polskich wsiach i miasteczkach w okolicach Białegostoku. Do morderczego szaleństwa Schapera na południowy wschód od Prus Wschodnich prawdopodobnie należały Wizna (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (początek sierpnia), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnica, Zambrów i inne

SS HauptsturmführerWolfgang Birkner

Wolfgang Birkner (1913-1945), kapitan (Hauptsturmführer) SS, zbrodniarz niemiecki, członek NSDAP (nr legitymacji 3 601 309 i SS nr 265 793). We wrześniu 1939 członek Einsatzgruppe IV działającej na Białostocczyźnie. W październiku 1939 został przeniesiony do Warszawy. Po niemieckim ataku na ZSRR na rozkaz generała SS Eberharda Schöngartha został przeniesiony do okręgu białostockiego, gdzie od 30 czerwca do 28 sierpnia 1941 dowodził Kommando Białystok i kierował masowymi zbrodniami na Żydach, m.in. mordami w Białymstoku, Radziłowie, Tykocinie, Zambrowie i Łomży, odegrał również kluczową rolę w zbrodni w Jedwabnem (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Birkner). Do Białegostoku przybyło z nim 50 warszawskich gestapowców.

Birkner został mianowany dowódcą komanda białostockiego pod dowództwem SS-Gruppenführer Arthura Nebe. Jego oddział śmierci składał się z funkcjonariuszy policji bezpieczeństwa i gestapo. Była to jedna z kilku jednostek wezwanych mniej więcej w tym samym czasie przez Eberharda Schöngartha w Krakowie, aby stawić czoła „nowemu zagrożeniu” sowieckiej działalności partyzanckiej na południowy wschód od Prus Wschodnich, a miejscowi Żydzi zostali natychmiast podejrzani o udział w pomaganiu partyzantom. Birkner i jego Einsatzgruppe dokonali masowych morderstw w Białymstoku i okolicach. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy operacji, od 30 czerwca do 28 sierpnia 1941 r., zginęło w nich 1800 Żydów. Birkner został awansowany do rangi SS- Hauptsturmführer Kriminal-Kommisar (odpowiednik kapitana policji) 20 kwietnia 1943 r. Został zabity na Pomorzu 24 marca 1945 r. Dokładne miejsce jego śmierci jest nieznane.

Materiały z dochodzenia w sprawie SS Hauptsturmführer Wolfganga Birknera, pracownika gestapo w Warszawie, w lipcu 1941 r. dowódcy Einsatzkommando zu besonderer Verbendung (do zadań specjalnych) „Białystok”. Postępowanie prowadzone w RFN w latach 60. XX w. zostało umorzone w 1971 r. Birknera uznano – na podstawie oświadczenia jednego ze świadków – za poległego na froncie 24 marca 1945 r. Był on oskarżony przez GKBZH m. in. o popełnienie mordu na żydowskich mieszkańcach Jedwabnego i innych miejscowościach w Łomżyńskiem.

Z materiałów zgromadzonych w sprawie Birknera (oraz pokrewnych sprawach) wynikałoby, że dowodzona przez niego grupa Einsatzkommando do zadań specjalnych „Białystok” wykonywała egzekucje głównie na terenie Białegostoku i w okolicach miasta. W lipcu i sierpniu 1941 r. na terenie Łomżyńskiego działało inne Einsatzkommando z.b.V., przysłane przez gestapo z Ciechanowa (Stapostelle Zichenau-Schröttersburg). Dowódcą tej jednostki był SS- Obersturmführer Hermann Schaper. Kommando Schapera nie występuje w znanych do tej pory dokumentach (raporty sytuacyjne szefa policji bezpieczeństwa SD), raporty z działalności Einsatzgruppe B, Einsatzkommando Nr 8, Einsatzkommando „Białystok”, rozkazy, itp., dotyczące działalności sił bezpieczeństwa III Rzeszy na terenie Białostocczyzny w 1941 r. Nie jest również wymieniona w literaturze przedmiotu.

Komendantem posterunku żandarmerii w Jedwabnem był Kurt Rathke. Dochodzenie przeciwko niemu było prowadzone w 1974 r.

Dokumenty SS Hauptsturmführer Wolfganga Birknera zostały zbadane przez prokuratorów zachodnioniemieckich w 1960 r., przed procesem sądowym SS-Hauptsturmführera Hermanna Schapera, który kierował równoległymi zbrodniami Kommando SS Zichenau – Schröttersburga na tym samym obszarze w tym w wielu wsiach i miasteczkach wschodniej Polsce takich jak Radziłów, Tykocin, Jedwabne, Łomża, Rutki, Wizna, Piątnica, Zambrów.

W Łomży od lipca do września 1941 w lasach giełczyńskich i sławieckich oraz w pobliżu wsi Jeziorko Niemcy zamordowali ok. 3500 Żydów. W sierpniu 1941 utworzyli w mieście getto dla ludności żydowskiej. Przebywało w nim ok. 9 tys. osób, oprócz mieszkańców Łomży także Żydzi z pobliskich miejscowości (Śniadowo, Miastkowo i Jedwabne) (Czesław Pilichowski: „Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939–1945”. Informator encyklopedyczny. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1979, s. 291). Na początku listopada 1942 getto w Łomży zostało zlikwidowane, a jego mieszkańców wywieziono do obozu przejściowego w  Zambrowie.

Od sierpnia 1941 roku do stycznia 1943 roku w Zambrowie znajdowało się getto – obóz przejściowy dla Żydów, działały także obozy dla jeńców wojennych i robotników przymusowych. Po likwidacji getta w styczniu 1943 roku jego mieszkańcy zostali wysłani do obozu zagłady w Auschwitz.

Na początku lat 60. XX wieku zbrodnie wojenne popełnione przez Schapera były badane przez niemieckie sądowe centrum ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu. Prokuratorzy wezwali kluczowego świadka, niemieckiego Kreiskommissara w Łomży, który nazwał Gestapo paramilitarną Einsatzgruppe B pod dowództwem SSObersturmführera Hermanna Schapera w trakcie śledztwa Birknera.

Proces Schapera

Ustalono, że przy pomocy swojego oddziału śmierci Schaper prowadził systematyczne mordy według tej samej metody na bolszewikach, ich sympatykach, NKWD-zistach i Żydach, w miarę zdobywania terytoriów wcześniej zagarniętych przez Sowietów w miejscowościach czasem raczej dość już daleko za przesuwającym się frontem wschodnim.

Od 1960 roku oskarżany przez niemiecką prokuraturę do spraw zbrodni wojennych (Ludwigsburg), obciążony przez Karla von der Groebena, Komisarza okręgowego (Kreisskomissar) Łomży wymordowaniem tamtejszych Żydów, został też rozpoznany ze zdjęć przez dwóch świadków z Izraela: Chaję Finkelsztajn z Radziłowa oraz Izzaka Felera z Tykocina, jako dowodzący pogromami w tych miejscowościach: 7 lipca 1941 w Radziłowie i 25 sierpnia w Tykocinie.

Metody stosowane przez Schapera i jego patrole śmierci w tych masakrach były identyczne z przebiegiem mordów w Jedwabnem – zaledwie kilka kilometrów dalej, w kilka dni później. Schaper nie przyznał się do zarzutów i Niemcy uznali dowody za niewystarczające do osądzenia go. Kłamał przed sądem utrzymując, że w 1941 roku był kierowcą ciężarówki i posługiwał się fałszywymi nazwiskami. Pomimo pozytywnego rozpoznania go przez świadków sprawę przeciw Schaperowi zamknięto 2 września 1965 r.

Schaper został oskarżony w 1964 roku o osobiste kierowanie Einsatzkommando odpowiedzialnym za masowe zabijanie Żydów w mieście. Dwaj świadkowie z Izraela – Chaja Finkelstein z Radziłowa i Izchak Feler z Tykocina – rozpoznali Hermanna Schapera ze zdjęć jako odpowiedzialnego również za pogrom w Radziłowie 7 lipca 1941 r., a także masowe morderstwo w Tykocinie z 25 sierpnia 1941 r. Metody używane przez szwadron śmierci Schapera w tych masakrach były identyczne z tymi, które zastosowano w Jedwabnem (kilka kilometrów odległości). Trzy dni później Schaper zaprzeczył zarzutom, a Niemcy uznali dowody za niewystarczające, aby go oskarżyć w tym czasie. Okłamał przesłuchujących, że w 1941 r. był kierowcą ciężarówki i używał fałszywych nazwisk. Postępowanie sądowe przeciwko niemu zostało zakończone 2 września 1965 r. pomimo jego pozytywnej identyfikacji przez sądy.

W 1974 r., w związku z jego działalnością w czasach nazistowskich, w sądzie rejonowym w Giessen rozpoczęto postępowanie wyjaśniające w sprawie przestępstw popełnionych przez członków komisariatu policji państwowej w Zichenau przeciwko Pulmerowi i innym byłym pracownikom gestapo w tym dziale. Pulmer opuścił postępowanie pierwszego dnia procesu, ponieważ stwierdzono, że nie jest w stanie zeznawać. Giessen: Proces byłego SS-Obersturmführera Hartmuta Pulmera, l. 66, i Friedrich Schulz, l. 64, za zabójstwo Żydów i Polaków został zakończony, ponieważ oni byli zbyt chorzy, by stanąć przed sądem. Pulmer zmarł w Bensheim w 1978 r.

SS-Obersturmbannführer Hartmut Pulmer we wrześniu 1939 członek „Einsatzgruppen” a później szef Gestapo w Płocku. Specjalizacja: wieszanie Polaków. W 1966 skazany przez sąd niemiecki na 150 DM grzywny.

Po ich wykluczeniu zasiadło na ławie oskarżonych (tylko pod zarzutem współudziału w zbrodniach) 8 przestępców: 67-letni Hans Dorhage, 58-letni Ernst Baumann (ur. 5 listopada 1915 roku w Burg, komisarz kryminalny – kierownik wydziału III od listopada 1940 roku do 19 stycznia 1945 roku. Zmarł 9 listopada 1979 r.); 63-letni Hermann Schaper, 66-letni dr Erich Bartels, 67-letni Otto Róhr, 66-letni Ernst Schardt, 65-letni Franz Hartmann, 58-letni Kurt Baresel. Rozprawa została przerwana na dziewiątym posiedzeniu, tj. w dniu 11 października 1974 r. z powodu nieprawidłowej obsady sądowej i ma być wznowiona w 1975 r.

W 1976 r. Schaper został ponownie postawiony przed sądem za zbrodnie przeciwko Polakom i Żydom i został skazany na sześć lat więzienia, jednak po apelacji wyrok został uchylony, a jego zdrowie uznano za zbyt delikatne na nowy proces. Schaper został skazany wraz z Franzem Hartmannem, Hansem Doermage, Kurtem Bareselem również z Gestapo w Ciechanowie za ich współudział w zbrodniach związanych z holokaustem. Kolejny pozwany, Ernst Schardt został uniewinniony. Opłaty przeciwko Otto Roehrowi zostały zniesione.

10 kwietnia 2002 r. Hermann Schaper został przesłuchany w Niemczech w obecności polskiego prokuratora w związku ze śledztwem w sprawie pogromu w Jedwabnem prowadzonym wówczas przez IPN. Nie udało się zadać mu większości przygotowanych pytań ponieważ lekarz sądowy uznał świadka za niezdolnego do udziału w postępowaniu.

Schaper zmarł ze starości w latach dziewięćdziesiątych. Zgodnie z oświadczeniem otrzymanym przez polski IPN od niemieckiego oskarżenia dokumentacja jego procesu nie jest już dostępna i najprawdopodobniej została zniszczona po zakończeniu sprawy.

W czasie procesu w Giessen wyszło na jaw, że archiwum gestapo z Zichenau-Schröttersburga dostało się w polskie ręce. Gdy Armia Czerwona latem roku 1944 posuwała się na zachód dużo szybciej niż oczekiwali tego Niemcy, jeden z esesmanów otrzymał zadanie zniszczenia akt. Kazał wszystko załadować na ciężarówkę, którą jednak zapewne w panice porzucił w lesie. Z akt tych cytowali ku wielkiemu zaskoczeniu niemieckich prawników polscy oskarżyciele posiłkowi. Dopiero niedawno okazało się, że akta gestapo leżą przypuszczalnie w Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie. Tylko część została dotychczas przejrzana. Gross nie wiedział najwyraźniej o tym, w każdym razie tam nie szukał (https://niepoprawni.pl/polecanka/nowe-fakty-ws-jedwabnego-szczegoly-odkopania-fragmentow-pomnika-lenina-do-ktorego).

Stanisław Bulza

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 4.1]
Facebook

1 thoughts on “Bulza: Niemieckie oddziały śmierci w Jedwabnem. Część I.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *