Z pozoru nic. Czy można połączyć postać jednego z naczelników carskiej Ochrany z naszym obecnym państwem? Jego samego może nie bardzo, natomiast to co próbował stworzyć – być może. Richard Pipes w jednej ze swoich książek opisując tzw. zubatowszczyznę (tj. przedsięwzięcie zorganizowane przez wspomnianego Sergiusza Zubatowa polegające na organizowaniu różnego rodzaju związków, w tym zawodowych, inspirowanych i kontrolowanych przez tajną policję) konkluduje:
,,Gdyby pozwolono mu działać dalej (tj. Zubatowowi) (…) można byłoby stworzyć parlament składający się wyłącznie z policjantów albo konfidentów. W ten sposób organa bezpieczeństwa odgrywały by prawdziwie twórczą rolę w życiu narodu’’
Tu nasunęło mi się pewne skojarzenie. Janusz Korwin-Mikke na jednym z posiedzeń Sejmu I kadencji wspominał o wyborach do carskiej Dumy i agencie Ochrany, który się w niej znalazł, a gdy wyszła na jaw jego agenturalność poseł wycofał się z parlamentu. Tym samym przywołując to wydarzenie pan Janusz poprosił by:
,,obecni na Sali agenci po prostu wstali i wyszli (…)’’
Potem mieliśmy listy Maciarewicza wskazujące, zdaniem oczywiście samego autora list, kto ma/miał powiązania ze służbami bezpieczeństwa naszego kraju (czy też sowieckich jak niegdyś stwierdził wyżej wymieniony poseł). Wobec tego wszystkiego nasuwa się pytanie: czy u nas w kraju, w naszym parlamencie możemy mieć do czynienia, ze swojego rodzaju zubatowszczyzną rozpoczętą podczas obrad Okrągłego Stołu a może jeszcze wcześniej?
Patryk Pietrasik
aw