Czy Ameryka straci Azerbejdżan?

A przy okazji administracja Ilhama Alijewa zastanawia się jak dołączyć do nowokształtującego się porozumienia rosyjsko-tureckiego i jak wkomponować w nie własne priorytety, jak TANAP – Gazociąg Transanatolijski.

Dla USA Azerbejdżan pozostaje wprawdzie kluczowym sojusznikiem na flance tak Rosji, jak i Iranu, ale samodzielność prezydenta I. Alijewa i jego niska dyspozycyjność w stosunku do bieżących zagrywek dyplomacji amerykańskiej nie raz już bywała problemem we wzajemnych relacjach. Co więcej, oświecony autorytaryzm dynastii Alijewów nie bardzo przystaje do ideologicznych wzorców Waszyngtonu, a to one wszak wyznaczają status kolonialny „partnerów Ameryki”. Z kolei nad Morzem Kaspijskim narasta krytyka polityki amerykańskiej stosującej – zdaniem Azerów – podwójne standardy, tj, konfrontacyjnej wobec Rosji w sprawie Krymu i Donbasu, a przed lata odmawiającej Baku równej stanowczości w kwestii Karabachu,.

Pomimo fiaska poprzednich prób „demokratyzowania” Azerbejdżanu na siłę, Amerykanie nadal nie rezygnują. W ostatnich tygodniach ich zamiary wyraziła m.in. rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jen Psaki krytykując poszanowanie praw człowieka w Azerbejdżanie. Reakcja Baku była jednak tradycyjnie stanowcza. Szef służby prasowej ministerstwa spraw zagranicznych Azerbejdżanu Hikmet Hadżijew odciął się nazywając amerykańską krytykę „elementem starań o celowe upolitycznienie praw człowieka i przekształcenie je w narzędzie nacisku”. – Azerbejdżan nie potrzebuje porad w zakresie praw człowieka, w naszym kraju wszystko jest z nimi w porządku, w przeciwieństwie do samych Stanów Zjednoczonych – zauważył H. Hadżijew.

Na wszelki wypadek Azerowie postanowili pokazać, że umieją rozmawiać jak „Azer z Azerem”. W

Międzynarodowym Centrum Prasowym w Baku doszło do spotkania Ali Hasanowa, szefa wydziału spraw społecznych i politycznych administracji prezydenta Azerbejdżanu, jego zastępcy Tahira Sulejmanowa oraz Elmana Paszajewa z przedstawicielami głównych partii opozycyjnych: liderem Partii Demokratycznej Sardarem Dżalaloglu, przewodniczącym Partii Liberalno-Demokratycznej Fuadem Alijewem, przywódcą Partii Klasycznego Frontu Ludowego Mirmahmudem Miralioglu, przewodniczącym Wielkiego Stworzenia Fazilem Mustafą, szefem partii „Umid” Igbalem Agazade, szefem partii „Wahdat” Tahirem Kerimlim, przewodniczący stronnictwa „Azadlig” Ahmadem Orujem, przewodniczącym Partii Narodowej Niepodległości Jusifem Bagirzade, przywódcą Solidarności Obywatelskiej Sabirem Rustamkanlim i liderem Partii Ruchu Odrodzenia Narodowego Farajem Gulijewem.

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew wielokrotnie podkreślał, że dla pełnego rozwoju kraju konieczne są reformy polityczne” – podsumował spotkanie A. Hasanow dodając do tego zapewnienie, że zmiany ustrojowe stanowią konieczne uzupełnienie rozwoju gospodarczego kraju. Czy jednak mamy do czynienia z kapitulacją wobec żądań amerykańskich? Azerska opozycja jest wyjątkowo rachityczna, nawet jak na standardy post-sowieckie, a co więcej – przeważnie przyjmuje wyznaczone jej miejsce w systemie polityczno-ustrojowym republiki. Być może więc jest to raczej ruch wyprzedzający, mający wytrącić broń z ręki zwolennikom zewnętrznie sterowanej demokratyzacji Kraju Ognia?

Ta zaś wciąż pozostaje scenariuszem trudnym do wykluczenia w sytuacji, gdy główny (nawet przed USA) partner Azerbejdżanu, Turcja, normalizuje swe stosunki z Rosją, a docelowo staje się głównym partnerem energetycznym Federacji na odcinku południowym. Zgadzając się na budowę rosyjskiego gazociągu, władze tureckie jasno zadeklarowały, że partnerstwo z Rosją wydaje się Ankarze korzystniejsze, niż maż odkładanego na święty nigdy wstąpienia do UE. Przeciwnie, stając się południowo-europejskim i śródziemnomorskim centrum dyspozycyjnym gazu – to Turcja wspólnie z Rosją są w stanie dyktować warunki Europie.

W tym kontekście należy zauważyć, że powstanie tureckiego hubu gazowego nie tylko nie jest sprzeczne z interesami Azerbejdżanu, w tym przede wszystkim z budową Gazociągu Transanatolijskiego, ale przeciwnie – może dać nowy impuls tej inicjatywie. Ruszająca w przyszłym roku inwestycja, której ukończenie planowane jest na 2018 r. TANAP była prezentowana, jako element energetycznego okrążania Rosji alternatywnymi sieciami dostaw. W obecnych realiach – może jednak stanowić sworzeń węzła, jaki Azerowie, Turcy i Rosjanie wspólnie zaciągną na potrzebach energetycznych Zachodu. No chyba, że mechanizm „demokratyzacji” zadziała wcześniej…

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *